Moralność ma różne twarze, a ludzie – kierując się intuicją – mogą wydawać skrajne osądy moralne. To widać m.in. w dyskusjach o szczepionkach, globalnym ociepleniu, związkach partnerskich czy polowaniach. Psychologia moralności daje sprytne narzędzia, pozwalające dostrzec sedno sporów.
Gdyby rozbić na czynniki pierwsze najbardziej zacięte dyskusje, jakie toczą się w przestrzeni publicznej – okaże się, że u podstaw większości z nich leżą spory o to, co jest moralne, a co nie.
Ciekawe narzędzia do analizy tematów, które dzielą społeczeństwo, daje psycholog moralności Jonathan Heidt w książce „Prawy umysł. Dlaczego dobrych ludzi dzieli religia i polityka”. Choć to lektura nienowa (bestseller New York Timesa z 2013) – warto do niej wrócić i z perspektywy psychologii moralności spojrzeć m.in. na problemy poruszane w mediach i wzbudzające wiele emocji.
Heidt wychodzi z założenia, że tak, jak różnimy się gustami muzycznymi, kulinarnymi, filmowymi czy sposobami spędzania wolnego czasu, tak też różnimy się spojrzeniem na moralność. I jak nie sposób obiektywnie stwierdzić, kto ma najlepszy gust – nie sposób też ustalić, czyja moralność jest najsłuszniejsza.
SZEŚĆ FUNDAMENTÓW
Aby lepiej zrozumieć różne spojrzenie na moralność, trzeba ją rozbić na czynniki pierwsze. Heidt dostrzega sześć fundamentów moralności. To dychotomie:
- troska/krzywda,
- sprawiedliwość/oszustwo,
- lojalność/zdrada,
- autorytet/bunt,
- świętość/upodlenie
- wolność/ucisk.
Każdy z tych fundamentów jest ważny: miał istotne znaczenie w procesie tworzenia się społeczności ludzkich i umacniania więzi pomiędzy ich członkami.
TROSKA i KRZYWDA (ZADBAJ, BY NIE DZIAŁA SIĘ KRZYWDA)
Pierwszy z fundamentów moralności, który wymienia Heidt, to fundament troska/krzywda. Zgodnie z tym fundamentem troska o innych jest czymś dobrym, a krzywdzenie kogoś – złym. Emocją towarzyszącą jest m.in. współczucie.
Różne osoby mogą mieć odmienne spojrzenie na to, jak powinna wyglądać troska o innych. Niektórzy starają się, by członkom ich grupy nie stała się krzywda. Inni za moralny obowiązek uważają konieczność zadbania o najsłabszych, nie umiejących stanąć we własnej obronie – niezależnie, czy są to osoby bliskie, czy nie.
Troska może być też rozumiana w różnych perspektywach czasowych. Niektórzy dbają o to, by krzywda nie działa się tu i teraz. Inni zaś (np. jeśli chodzi o globalne ocieplenie) zdają sobie sprawę, że czasem, jeśli nie wykona się jakiegoś trudnego działania dziś, trzeba będzie wziąć odpowiedzialność za czyjąś krzywdę w przyszłości.
Różne rozumienie troski może też leżeć u podstaw dyskusji o szczepieniach. Zdaniem wielu osób wyrazem troski – a więc i moralnym obowiązkiem – jest szczepienie wszystkich obywateli, przez co zapobiec można epidemiom, których skutki byłyby tragiczne. Niektórzy jednak – również kierując się troską – odmawiają szczepień, uważając, że negatywne skutki uboczne obowiązkowych szczepień to zbyt duży koszt.
SPRAWIEDLIWOŚĆ i OSZUSTWO (SPRAWIEDLIWOŚCI CZYŃ ZADOŚĆ)
Kolejny z wymiarów moralności – sprawiedliwość/oszustwo – opiera się na potrzebie czerpania korzyści ze współpracy. Emocjami są tu gniew, wdzięczność i poczucie winy. Za moralne uważa się więc postępowanie sprawiedliwe, a za niemoralne – oszukiwanie innych.
Ten fundament opiera się na przekonaniu, że ludzie powinni dostawać to, na co zasługują, a nie dostawać tego, co im się nie należy. Zgodnie z tym wyznacznikiem trzeba więc nagradzać osoby, które współpracują i stosują się do ogólnie obowiązujących reguł, a karać te, które „jeżdżą w społeczeństwie na gapę”.
Poczucie sprawiedliwości i chęć karania tych, którzy nie stosują się do reguł, widać m.in. w ruchu drogowym. To ono sprawia często, że kierowcy wpadają we wściekłość, kiedy inni uczestnicy ruchu łamią przepisy (lub niepisane normy).
To też dążenie do sprawiedliwości pcha ludzi do strajków – strajkujące grupy zawodowe uważają, że ich zarobki są niesprawiedliwe w stosunku do pracy, którą wykonują.
LOJALNOŚĆ i ZDRADA (BĄDŹ WIERNY)
Następnym fundamentem moralności, który wyróżnia Heidt, jest lojalność/zdrada. Fundament ów wziął się jego zdaniem z potrzeby tworzenia koalicji w grupach. Emocjami związanymi z tym fundamentem są duma, a z drugiej strony wściekłość na zdrajców. To ten fundament sprawia, że zaufaniem darzeni są ludzie skłonni do poświęcania się na rzecz grupy, a potępiani ci, którzy tej grupie się sprzeniewierzyli.
Lojalność wobec narodu – nazwać ją można patriotyzmem – też może być wyrażana na różne sposoby. U niektórych widoczna jest m.in. jako preferowanie lokalnej kultury, potraw, sportowców czy artystów. Niektórzy uważają, że ważnym elementem takiej lojalności jest choćby chodzenie na wybory (i przygotowaniu się do nich) czy recykling odpadków.
Z drugiej strony to również lojalność wobec swojej grupy sprawia, że kibice przeciwnych drużyn sportowych, ale i zwolennicy odmiennych partii politycznych, niekiedy nawzajem agresywnie się zwalczają.
AUTORYTET i BUNT (PILNUJ, BY IDEAŁ NIE SIĘGNĄŁ BRUKU)
Kolejny z fundamentów moralności, jakie wymienia Heidt, to autorytet/bunt. Ten wymiar moralności – według psychologa – wziął się z chęci tworzenia relacji i hierarchii w obrębie grupy. Charakterystycznymi dla niego emocjami są strach i szacunek.
To ta składowa moralności sprawia, że szacunkiem darzone są wybrane osoby lub grupy – choćby z racji pełnionych przez siebie funkcji. A za niemoralne uznaje się podważanie ich autorytetu.
To dlatego w tak wielu społeczeństwach poważaniem cieszą się m.in. generałowie, policjanci, sędziowie, lekarze, nauczyciele, naukowcy, głowy państwa czy rodzice.
Z drugiej jednak strony również ta składowa moralności utrudnia ujawnianie nieprawidłowości, do których dochodzi w kręgach ludzi darzonych autorytetem. Dlatego np. niektórzy mają trudność, żeby przyjąć informacje – m.in. w ramach ruchu #MeToo – o kolejnych przypadkach, kiedy molestowania seksualnego dopuszczają się osoby wpływowe. Sama próba podważania autorytetu takich wysoko postawionych osób postrzegana bywa jako niedopuszczalna etycznie.
Moralne oburzenie pojawia się też niekiedy przy ocenie działań ruchów feministycznych. Ruchy te – w ocenie niektórych – próbują bowiem podważać tradycyjne postrzeganie hierarchii w relacjach mężczyźni-kobiety.
WOLNOŚĆ i UCISK (NIE POZWÓL, BY INNI ZABRALI CI WOLNOŚĆ)
Kolejny fundament, który wyznacza Heidt, to fundament wolność/ucisk. Ten element powstał w wyniku tworzenia się egalitarnych społeczności, w których zapędy tyranów (czy niektórych samców alfa) należało w porę blokować dla dobra społeczności. Tych więc, którzy próbowali zasadzić się na wolność innych, spotykał ostracyzm.
Ten fundament sprawia, że moralnym obowiązkiem wydaje się walka z uciskiem, a próby odebrania komuś wolności traktowane są jako moralny występek.
Wymiar wolność/ucisk odgrywa znaczenie m.in. w dyskusjach o prawach mniejszości seksualnych. I tak np. wiele osób uważa, że dorośli ludzie mają niezbywalne prawo do decydowania o swoim życiu seksualnym i uczuciowym. A odgórna próba ingerowania w tak intymne sfery życia jest, ich zdaniem, etycznie nie do przyjęcia. Państwo – w ocenie tych osób – ma więc obowiązek taką podstawową wolność zagwarantować.
Spór o wolność leży też u podstaw dyskusji między myśliwymi a obrońcami zwierząt. Próby uniemożliwiania polowań myśliwi uważają za działanie niemoralne: godzące w ich wolność do pielęgnowania tradycyjnych praktyk i korzystania z przyrody w sposób znany od pokoleń.
W Polsce elementu „walki z uciskiem” można się też dopatrzeć w fali protestów, w których sprzeciwiano się zmianom w Trybunale Konstytucyjnym czy w Sądzie Najwyższym.
ŚWIĘTOŚĆ i UPODLENIE (NIE DOPUŚĆ DO SKALANIA)
Następny fundament moralności to dychotomia świętość/upodlenie (a może też czystość/skażenie). Mógł się on pojawić – zdaniem Heidta – kiedy wczesne społeczności musiały się nauczyć zasad bezpieczeństwa i higieny: odróżniać to, co można jeść, od tego, co jest trujące, a także ustalić, z kim można uprawiać seks, a z kim – nie. Wiązała się z tym również potrzeba wyznaczenia, co jest święte, a co stanowi tabu. Dla tego fundamentu charakterystyczną emocją jest wstręt.
Skażenie – kontakt z czymś, co wywołuje wstręt – powodować może moralny dyskomfort. Z kolei kontakt z czymś świętym może wywoływać wzniosłe uczucia.
Z tego punktu widzenia „skażenie” nastąpić może, jeśli przyjmuje się nieodpowiednie pokarmy. Bardzo silny wstręt w większości kultur wywołuje kanibalizm. Są jednak i inne normy: jedni uznają jedynie pokarm halal, inni – wegański. A jeszcze inni jedzą ze smakiem mięso krów czy świń, ale nie ruszyliby mięsa koni, psów czy świnek morskich. Są też osoby, które nie tkną pokarmu zawierającego GMO. Albo żywności z upraw, które nie są ekologiczne.
Heidt zauważa, że do sfery świętości niektórzy włączają ludzkie ciało. Dlatego też oburzenie w takich osobach budzić może uleganie „pokusom cielesnym”, którymi są według nich m.in. masturbacja, seks przedmałżeński czy homoseksualny. W mniemaniu osób o takim światopoglądzie niemoralne jest więc nie tylko „kalanie” własnego ciała, ale nawet pozwolenie, by „skalaniu” ulegli inni.
Fundament czystość/skażenie – rozumiany na poziomie symbolicznym – sprawia też, że szacunek budzić mogą niektóre symbole, np. religijne czy patriotyczne, zaś inne budzą niechęć, odrazę, wstyd.
To dlatego tak duże oburzenie wzbudził w niektórych środowiskach wizerunek Matki Boskiej Częstochowskiej z tęczową flagą zamiast aureoli. Fotomontaż ten środowiska te interpretują jako skalanie tego, co święte, symbolem związanym – w ich mniemaniu – z grzechem.
JAK ODRÓŻNIAĆ DOBRO OD ZŁA? INTUICYJNIE
Tak więc: troska, sprawiedliwość, lojalność, posłuszeństwo wobec autorytetów, ale i niedopuszczanie do tyranii oraz zachowanie czystości – to sześć różnych elementów, które według Heidta składają się na moralność.
W części dylematów, które przewijają się w sferze publicznej, te różne sfery moralności są ze sobą pomieszane lub występują względem siebie w opozycji. I tak np. w dyskusji nad tematyką LGBT mieszają się wymiar wolności, skalania, walki z uciskiem, ale i lojalności wobec swoich grup.
Aby jednak człowiek odróżniał zło „mniejsze” od „większego”, musi zastosować swój własny algorytm – podpowiadający, które z tych składników są w danej chwili ważniejsze, a które mniej.
MORALNA INTUICJA
Jak działa taki algorytm, wciąż nie do końca wiadomo. Heidt wychodzi bowiem z założenia, że sądy moralne są w znacznej mierze intuicyjne (w podobnym tonie wypowiadał się kiedyś w rozmowie ze mną filozof dr Tomasz Żuradzki). Ludzie zwykle nie zastanawiają się przecież, używając racjonalnych argumentów, czy coś jest dobre, czy złe. Oni to „czują”.
Zatem to intuicja – jego zdaniem – podpowiada każdemu, co zrobić, kiedy w jakiejś sytuacji w życiu dążenie do wolności stanie na drodze czystości. Albo np. sprawiedliwość – lojalności. Albo czy moralne jest wyrządzenie drobnej krzywdy dziś, by zapobiec dużej krzywdzie w przyszłości.
Heidt przekonuje też, że intuicje moralne można zmienić, choć zwykle nie za pomocą racjonalnych argumentów, „rozumu” (noblista Daniel Kahneman w swojej genialnej książce „Pułapki myślenia” nazwałby to uruchamianiem myślenia wolnego), a raczej przemawiając do „serca” – zmieniając intuicję (tzw. myślenie szybkie).
Heidt wychodzi z założenia, że intuicje moralne da się zmienić – zwłaszcza pod wpływem kontaktu z innymi ludźmi: jeśli jest się z nimi w bliskiej relacji, w życzliwej, empatycznej atmosferze i otwarciu się na dyskusję. W skutecznym przekonaniu innych do swoich racji ważny jest więc szacunek dla rozmówcy. I zrozumienie, że druga osoba wcale nie musi być zła – może po prostu intuicja podpowiada jej inne rozumienie, co jest dobre, a co złe.
W tym kontekście walka z kimś (na mniej czy bardziej racjonalne argumenty) nie może być skutecznym sposobem na zmianę jego sądów moralnych. Wręcz przeciwnie: jeszcze bardziej każdą ze stron w swoich poglądach utwierdzi.
W dobie mediów społecznościowych, kiedy ludzie w swoich bańkach internetowych otaczają się ludźmi o bardzo podobnych poglądach, a przekazy ze źródeł o odmiennym spojrzeniu na moralność są wyciszane, mało może być okazji do życzliwej wymiany poglądów. A przez to podziały w społeczeństwie jeszcze bardziej się pogłębiają.
Czasem więc warto – kiedy jakaś sprawa zaangażuje emocjonalnie – rozłożyć ją na czynniki pierwsze. Może się bowiem okazać, że nie za wszelkie podpowiedzi swojego moralnego „autopilota” warto dać się pokroić. Albo poświęcać inne dobra moralne. A dobrami, które można stracić z oczu, walcząc o pewne moralne racje, może być troska o innych ludzi czy lojalność wobec większych grup odniesienia.
Nie chodzi o to, by od razu zapanował pokój na świecie. Na początek wystarczy, by odrobinkę przyjemniej żyło się w otoczeniu ludzi o odmiennych poglądach.
Autorka: Ludwika Tomala, PAP – Nauka w Polsce
Facebook
RSS