Historia Faresa, syryjskiego dwulatka chorego na padaczkę i dziecięce porażenie mózgowe, to jedna z tych, którego na długo zostają w pamięci.
– My także nie mogliśmy przejść obok dramatu chłopca i jego rodziny obojętnie. Poprosiliśmy Was o pomoc. Dzięki szczodrości i dobremu sercu naszych darczyńców, udało się zebrać 27 715,60 zł – mówią przedstawiciele Fundacji PCPM.
W namiocie w obozowisku dla uchodźców syryjskich w Libanie mieszka sześcioosobowa rodzina. Ich życie kręci się wokół półtorarocznego Faresa, który choruje na padaczkę i dziecięce porażenie mózgowe. Malec całymi dniami leży bezwładnie na materacu, nie potrafi jeść. Oddycha płytko i niespokojnie, od czasu do czasu wydając jedynie ciche jęki.
Rodzina Faresa na leki i mleko w proszku dla niemowląt (jedyny pokarm, który przyjmuje chłopiec) wydaje miesięcznie 320 dolarów, choć ich przychód dla sześcioosobowej rodzinny wynosi niecałe 200 dolarów. Jednym z „żywicieli rodziny” jest brat Faresa – 8-letni Azam, który codziennie pomaga w sklepie z zasłonami. Niestety stała praca nie pozwala chłopcu na naukę w szkole. Ponadto rodzina popadła w długi w aptece i u właściciela terenu, na którym mieszkają.
Dzięki hojności Polaków, możemy choć odrobinę ulżyć rodzinie chłopca w trudach życia na uchodźstwie. Szczególnie, że mama Faresa spodziewa się kolejnego dziecka. Rodzina dostała kartę płatniczą, na którą przez najbliższy rok będziemy przelewać 320 dolarów miesięcznie na leczenie chłopca i pokarm dla niego. Pierwsza transza już została przekazana Syryjczykom. Za pozostałe pieniądze Fares otrzyma pomoc fizjoterapeuty w klinice w Bire, współprowadzonej przez Fundację PCPM i zostaną pokryte koszty transportu do lekarza. Specjalistyczna rehabilitacja ma „obudzić” mięśnie chłopca. Dzięki temu łatwiej będzie mu chociażby jeść i nabierze sił. Fundacja stara się także zorganizować dla chłopca wizytę lekarza specjalisty z Polski. Choć nie ma szans na całkowite wyzdrowienie, jego codzienne życie stanie się choć odrobinę lżejsze i bardziej godne.
To wielka ulga dla całej rodziny. Gdy w progu ich namiotu pojawili się pracownicy PCPM, rodzice i babcia byli zaskoczeni. Po chwili trudno im było ukryć wzruszenie. Przynajmniej jedna z ich trosk, o pieniądze, jest trochę mniejsza. Mama chłopca musi teraz również zadbać o własne zdrowie. Jest w siódmym miesiącu ciąży. Poprzez regularne wizyty będziemy sprawdzać, jak idą postępy w leczeniu Faresa i jak samopoczucie jego mamy. Dokładamy wszelkich starań, żeby następne dziecko urodziło się w bezpiecznych i godnych warunkach, całe i zdrowe.
Facebook
RSS