Alicja Reczek aka White Alice: artystka i wizjonerka, która ze swojego stylu fotografowania uczyniła swój znak rozpoznawczy. Dziś – jako „reżyser” projektu społecznego MAMMA AFRICA 2019, pokazała twórczość innych fotografek w formie prekursorskiego kalendarza z kobietami i w obiektywie kobiet.
Co wspólnego mają w sobie kobiety w każdym zakątku ziemi?
White Alice, fotografka: Miłość, nie konotując jej tylko z seksem, czułość i opiekuńczość. Wybaczenie, nie myląc go z uległością, a łącząc ze zrozumieniem. Pierwotną mądrość i intuicję.
Jaka jest Mamma Africa? Czym może nas, kobiety, zainspirować i poruszyć?
Słusznie zwróciłaś uwagę na kobiety, 14 współautorek to nie przypadek. Fotografki w naszej branży nie potrafią ze sobą współpracować, bo nie przywykły do korzystania z pomocy. Są nauczone, że muszą radzić sobie same i często mają „dwa razy pod górkę”. To prawdziwe autsiderki i fajterki. Przerysowałam i generalizuję? A jednak, wiem to z własnego doświadczenia i wiele lat dojrzewałam do tego, by mówić o tym głośno. Ten projekt przełamuje negatywną tendencję zakorzenioną w naszej polskiej mentalności.
Poza tym, nie mogłabym pracować nad projektem, który mnie nie porusza. I jakkolwiek banalnie to zabrzmi, fundamentem „Mamma Africa 2019” jest dobro, a spoiwem – emocje.
Mówisz, że nie czujesz się Autorką tego kalendarza tylko dziś oddajesz pole innym. Skąd pomysł na taką formułę?
Celem kalendarza jest pomoc dzieciom z najbiedniejszych obszarów Afryki. Skąd pomysł i dlaczego nie czuję się autorką, tłumaczę we Wstępie do naszej publikacji:
„Zacznę od tego, że nie czuję się autorką tego kalendarza. Dlatego nie ma w tej publikacji mojego zdjęcia. Jestem przekaźnikiem, łącznikiem, energią, która spaja. Ale żeby wytłumaczyć, dlaczego tak się stało, muszę cofnąć się do samego początku, czyli do snu. Dokładnie rok temu przyśniły mi się baobaby skąpane w słońcu. Obudziłam się w świetnym nastroju, wypełniał mnie entuzjazm i pewność, że dzieje się dokładnie to, co ma się wydarzyć. Sen rozwijał się, aż któregoś dnia wszystko ułożyło się w całość. Zrozumiałam, że woła mnie Afryka i że muszę coś dla Niej zrobić.”
fotografia podróżnicza – MONIKA KLEIST
„Zdjęcie powstało w styczniu 2018 roku na Wyspie Goree, w czasie podróży po Gambii i Senegalu. Wyspa Goree, położona niedaleko Dakaru, była od XVI do XIX bazą handlu niewolnikami. Tu byli gromadzeni, „segregowani”, obnażani, bici, oddzielani od rodzin. To było ich ostatnie miejsce pobytu w Afryce, przed wysyłką przez Atlantyk do Ameryki Południowej, na Karaiby oraz do Ameryki Północnej. Wspomniana wyspa jest dla Afrykańczyków symbolem takim jak Oświęcim dla Polaków i Żydów.
Kiedy spacerowałam ulicami wyspy miałam mieszane uczucia. Zaduma nad wielowiekowym okrucieństwem mieszała się z zachwytem nad kolorami budynków, urodą kobiet, otwartością ludzi. Nagle, zza zaułka wyłoniła się młoda kobieta z dzieckiem na rękach. Szła wąską, zakurzoną ulicą z uśmiechem na ustach, słońce oświetlało ją z góry, a ja oczarowana tym widokiem, na szczęście nie zapomniałam o tym, że mam aparat w ręce. Ona była zjawiskowa… i cieszę się, że zapisałam ten moment w fotografii”.
W swoim wstępie piszesz o majestatycznym drzewie, jakim jest baobab. Czy możesz rozwinąć jego istotę w projekcie?
Baobab to niezwykły symbol, który stał się moim drogowskazem. Majestatyczne drzewo, które jest nieodłącznym elementem wszystkich kultur i religii. Przypisuje mu się właściwości magiczne i rozpatruje w perspektywie lokalnej i globalnej, np. dla lublinian takim „świętym” drzewem jest olbrzymia topola czarna, a Słowianie upodobali sobie dąb. Najprawdopodobniej z tych czasów pochodzi zwyczaj sadzenia drzewa, które jest „duchowym bratem” dla nowonarodzonego dziecka. Innym przykładem jest przekonanie, że gdy człowiek umiera, wtedy jego drzewo usycha. Wierzono, że drzewa są miejscem przebywania dusz zmarłych przodków i że posiadają własne dusze, które mogą użyczyć ludziom cudownej mocy. Kult drzew jest tak stary, jak ludzkość.
„Drzewo jest jednym z pierwszych wyobrażeń struktury świata; postrzegane było jako oś świata – korzenie sięgają w głąb ziemi, czerpiąc wodę, pień jest filarem świata ludzkiego, a na rozłożystych gałęziach opiera się niebo. Korona drzewa stała się domeną sił boskich, pień należy do świata ziemskiego, ludzkiego, a zapuszczające się w głąb ziemi korzenie przynależą do krainy zmarłych. Łączy więc ono trzy najważniejsze sfery. Drzewo kosmiczne wyznacza oś wszechświata, wokół której obracają się niebo, ziemia i zaświaty, znajduje się w sakralnym centrum świata, przez co stało się ważnym elementem mitów kosmogenicznych. Motyw odwróconego drzewa kosmicznego występował w mitologii hinduskiej, znany był również m.in. Lapończykom, żydowskim kabalistom, afrykańskim plemionom i islamskim mistykom.
Drzewo pojmowane jest również jako drzewo życia. Symbolizuje z jednej strony wieczne, cykliczne odradzanie się przyrody, poprzez coroczne zakwitanie, owocowanie i obumieranie; z drugiej zaś – przemijanie ludzkiego losu.
W wielu kulturach panowało przekonanie, że po śmierci dusze ludzkie wcielają się w drzewa lub w ptaki je zamieszkujące. Znane są również legendy i baśnie o zaklętych w drzewa ludziach. Wierzono także, że człowiek może przemienić się w drzewo, gdy z jego ziemnej mogiły wyrośnie młode drzewko. Jeśli ktoś próbowałby je ściąć, wtedy wypłynie z niego krew; niekiedy również z drzewa może dobywać się ludzki głos. Wiara w drzewa stanowiące siedzibę bóstw i ludzkich dusz była bardzo powszechna.”
Ośrodek „Brama Grodzka – Teatr NN”, Lublin, 2012
portret, fotografia artystyczna – BEATA BANACH
„Portret mojej córki Agaty. Fotografia powstała w 2017 r w grudniu, spontanicznie. To jeden z moich ulubionych portretów gdzie uchwycona jest nie tylko uroda ale również charakter modelki. Domowe studio, luźna atmosfera zdjęć z osobą bliską sercu bez niepotrzebnej świty pomocników to moim zdaniem najlepsza recepta na „portret prawdziwy”. Takie sesje przynoszą mi najwięcej satysfakcji”.
Publikacja to zapewne setki, o ile nie tysiące zdjęć. Jak wyglądała selekcja zdjęć do kalendarza?
Selekcja była sporym wyzwaniem. Wśród autorek znalazły się artystki i podróżniczki, które cenię od lat. Trudno było z ich dorobku wygenerować po jednym zdjęciu. Przez kilka miesięcy szukałam adekwatnego klucza, ale żadne rozwiązanie mnie nie satysfakcjonowało. Dodatkową poprzeczkę stanowił fakt, że zdjęcia różniły się pod względem stylu i techniki. A fotografia artystyczna konfrontowała się z modową i podróżniczą. W tym samym czasie pracowałam intensywnie nad metalowym teledyskiem z Rafałem Chmielewskim, który zaproponował pomoc w selekcji i jego pomysły okazały się strzałem w dziesiątkę.
Czy z kimś jeszcze współpracowałaś przy tej publikacji?
Oprawą wizualną kalendarza zajęło się studio graficzne Podgórski Design. Jego założyciela poznałam dwa lata temu na warsztatach w Warszawie. Grzegorz Podgórski był modelem, następnie zajął się fotografią, ale jest również wspaniałym grafikiem, na co dzień mieszka i działa we Wrocławiu. W tłumaczeniach pomogła Zuzanna Fijałkowska, którą znam z Płocka, a całość publikacji sprawdziła Anna Kowalska-Karpała ze Starogardu Gdańskiego. Drukarnię polecił Wiktor Franko i Paweł Jaszczuk. Publikację konsultowałam z najbliższymi osobami z którymi współpracuję od lat, na miejscu i na odległość. „Mamma Africa 2019” to projekt u podstaw, w swym zasięgu ogólnopolski.
Gdzie będzie można obejrzeć wystawę zdjęć z projektu?
Pierwszy etap naszego projektu to kalendarz charytatywny. Drugi etap, to organizacja wystaw. Na razie skupiamy się na publikacji. Moim marzeniem jest to, by wydawnictwo drukowane trafiło do wszystkich zainteresowanych. Wernisaż odbędzie się przy współpracy z Panem Profesorem Pawłem Boskim (eksperta w temacie psychologii międzykulturowej, w tym i Afryki) i Uniwersytetu SWPS.
Aktualności można śledzić na naszym fanpage: www.facebook.com/Mamma-Africa-2019-1125566770943540/
Co po tej publikacji? Masz już nowy pomysł?
Kolejną publikacją będzie mój autorski album. Fotografia artystyczna, kreacyjna, czyli portrety, akty i zdjęcia modowe. Biało-czarne analogi wykonałam aparatem średnioformatowym. Całą serię tworzyłam konsekwentnie przez 10 lat. To spójna opowieść, która podsumuje i zamknie ważny etap w mojej twórczości.
Na ile inspirują cię w codziennej pracy warsztaty, które od lat prowadzisz? Jakich pomysłów dostarczają?
To warsztaty są dla mnie przestrzenią do realizowania pomysłów. Proponuję uczestnikom program teoretyczny, scenariusz sesji, konkretne lokacje i stylizacje. Nieprzypadkowy jest dobór modeli czy kreacje aktorskie. To wszystko wynika z mojego stylu oraz estetyki, jaką się posługuję.
Przykładowo, jeżeli lubię filmy Lyncha, to podobają mi się tajemnicze, mroczne miejsca np. kamienice i co za tym idzie – Łódź jest takim miastem, które, co ciekawe, upodobał sobie również Lynch. A ponieważ mieszkam obecnie w Warszawie, to najbardziej kompatybilna do tych warunków jest Stara Praga, dlatego tam realizuję warsztaty.
Inspiruje mnie relacja, to co się w trakcie niej wydarzy i efekt finalny. Współpraca modyfikuje nasze pomysły, pokazuje inną perspektywę i stwarza nową jakość.
fotografia modowa – JOANNA WILIŃSKA
fotografia: Joanna Wilińska
asystent: Michał Wuu Wsciekły
modelka: Anna Jaroszewska
retusz: Janek Kwiatkowski
projektant: Marta Urszula Galik / Galique
makijaż i stylizacja: Adriana Tobiasz
Wspomniałaś, że jako kobiety pracujemy często po kilkakroć ciężej w wielu dziedzinach życia. Co byś mogła doradzić paniom „Zosiom-Samosiom”, które nie umieją ująć sobie obowiązków?
Nowoczesne kobiety są przyzwyczajone do tego, że muszą radzić sobie same. Funkcjonują w przeświadczeniu, że w każdym obszarze życia powinny być idealne, niezniszczalne i odnosić sukcesy. Ta presja powoduje, że tyle wśród nas fighterek i outsiderek. A przecież każdy człowiek ma lepsze i gorsze dni czy spadek formy. Nie uważam, że przyjęcie pomocy ujmuje nam kobiecości, a często jest wręcz odwrotnie. To konkretna umiejętność komunikacyjna i społeczna. Problem zostaje rozwiązany szybciej, a zadanie wykonane kreatywniej i skuteczniej. No więc, może warto spróbować? Myślę, że dobrze mieć wybór.
Czy uważasz, że fotografowanie to praca jak każda inna, czy oprócz sprawności teoretycznej i dobrego aparatu potrzeba tego „czegoś”? Na rynku jest mnóstwo fotografów, ale tylko garstka z nich się „przebiła” ze swoją twórczością i oryginalnością wizji – skąd te różnice?
Fotografia może być pracą tak jak projektowanie ogrodów czy skoki narciarskie. To jest decyzja, czy zdjęcia przez nas wykonywane są produktem komercyjnym, czy owocem naszej pasji.
Żyjemy w czasach szybkich obrazków i krótkich treści. „Wszyscy jesteśmy fotografami” – to cykl spotkań, jaki odbywa się w Warszawie. A wyróżnia się ten, kto jest autentyczny, choć nie bez znaczenia jest: pracowitość, innowacyjność i konsekwencja.
Za co najbardziej kochasz sztukę fotografowania?
Za emocje, wspomniane na początku naszej rozmowy. Za to, że obrazem można opowiadać historie bez słów i za materializację snów. Za umiejętność zatrzymania czasu. To trampolina dla romantyków i sport dla marzycieli. Poza tym, jak każdy rodzaj sztuki, wykonywanie zdjęć ma właściwości autoterapeutyczne: leczy z traum, pomaga nazwać emocje i wycisza. To mapa naszej duszy, choć często zaszyfrowana w symbole i przenośnie. Dzięki fotografii poznaję wspaniałych ludzi i bywam w pięknych miejscach. To mnie mobilizuje do tego, by podróżować, rozwijać się i odkrywać. Uczy tolerancji, pokory, ale i dodaje odwagi.
Jakie jest twoje największe zawodowe marzenie?
Nie zdradzam swoich marzeń, za to intensywnie o nich myślę i solidnie na nie pracuje. Dodam, że wszystkie z moich dotychczasowych marzeń zawodowych się spełniły i to szybciej, niż to przewidywałam.
CIEKAWOSTKA:
Najmłodsza modelka z kalendarza własnie niedawno skończyła pierwszy roczek swojego życia!
Rozmawiała: Dagmara Wójcik-Jędrzejewska
INFORMACJE O PROJEKCIE
Kalendarz charytatywny MAMMA AFRICA 2019 to projekt zbiorowy. 14 Polek, fotografek, podróżniczek i wspólna publikacja, której celem jest zgromadzenie środków na zakup najpotrzebniejszych rzeczy: woda, ubrania, leki i pomoc dzieciom z najstarszego kontynentu świata.
To publikacja jakiej w Polsce jeszcze nie było. 14 kobiet – fotografek i podróżniczek łączy swoje siły w jednym projekcie, którego pierwszym etapem jest wydanie charytatywnego kalendarza dedykowanego Afryce.
Nie jest to zwykłe wydawnictwo, bo zdjęcia artystyczne kooperują z fotografią modową i podróżniczą. Odważnej selekcji dokonał Rafał Chmielewski. Kreatywną grafiką zajął się Podgórski Design, a za tłumaczenia odpowiada Anna Kowalska-Karpała i Zuzanna Fijałkowska. Pomysłodawczyni i autorka całego przedsięwzięcia Alicja Anna Reczek szerzej znana jako White Alice zapowiada, że kolejnym etapem projektu będą wystawy.
W kalendarzu można znaleźć zdjęcia: Katarzyny Widmańskiej, Joanny Wilińskiej, Iwony Aleksandrowicz, Agnieszki Motyki, Weroniki Milczewskiej, Beaty Banach, Sary Rogowskiej, Moniki Kleist, Joanny Sidorowicz, Ezo Oneir, Katarzyny Bajdy-Rusztowicz, Patrycji Dzwonkowskiej, Malwiny de Brade.
Więcej informacji:
www.facebook.com/Mamma-Africa-2019-1125566770943540/
In Englisch:
“Let me begin by saying that I do not feel like the author of this calendar. Hence, there is no photo of mine in this publication. I am merely a messenger, a link or a kind of binding energy. In order to explain why it has happened, I must go back to the very beginning, namely a dream. Exactly one year ago I dreamt about baobabs bathed in sunlight. I woke up in an excellent mood, filled with enthusiasm and certainty that what was happening was exactly what was meant to come about. The dream was evolving until one day everything got pieced together. I understood that Africa was beckoning me and I had to do something for the continent.
Fourteen Polish women in one charity project. A daring endeavour as artistic and fashion photos cooperate with travel photography. What are the reasons behind the project? The first and foremost is acquisition of funds which will enable a purchase of the bare necessities such as water, clothes and medicines as well as will help children from the oldest continent in the world. Moreover, I wanted to prove that photography is not only aesthetic, but can also be practical.”
tłumaczenie: Anna Kowalska-Karpała
Facebook
RSS