W Polsce rektorami akademickich uczelni publicznych są głównie mężczyźni po 50. roku życia z ponadprzeciętnymi dokonaniami naukowymi. Rektor bardziej niż zwierzchnikiem jest symbolem tradycji, wartości i norm uczelni. W taką ideę trudno się wpisać kobietom – mówi PAP socjolożka dr Anna Pokorska.
Dr Anna Pokorska wraz zespołem z Katedry Badań nad Szkolnictwem Wyższym i Nauką UMK w Toruniu badała, kim są rektorzy w uniwersytetach szerokoprofilowych. Szybko okazało się, że w gronie takich osób jest niezmiernie mało kobiet. Teraz na przykład wśród rektorów polskich uniwersytetów niewiele jest kobiet. Dla przykładu Rektorką Uniwersytetu im. Adama Mickiewicza w Poznaniu od roku 2020 jest prof. Bogumiła Kaniewska. Niestety kobieta na czele uczelni wyższej to raczej wyjątek niż reguła.
STATYSTYKI
Między 1990 a 2019 r. na publicznych nieuniwersyteckich uczelniach akademickich zaledwie jedna na 25 kadencji rektora sprawowana była przez kobietę (14 na prawie 350 kadencji). Zaś na publicznych uniwersytetach – tylko 1 na 45 kadencji (3 na 137). „Jesteśmy pod tym względem `wybitni` na tle Europy” – komentuje socjolożka nauki.
Dla porównania podaje, że kobiety są rektorami 34 spośród 200 najlepszych uniwersytetów na świecie ujętych w rankingu THE World University Ranking 2019.
„Na polskich uniwersytetach szerokoprofilowych rektorami są przede wszystkim mężczyźni z ponadprzeciętnymi dokonaniami naukowymi, zwykle po 50. roku życia” – podsumowuje dr Pokorska analizy z UMK.
Brak kobiet w gronie rektorów – mówi dr Pokorska – nie wynika ani z ograniczeń formalnych, ani z różnic w jakości pracy pomiędzy płciami. „W składzie kadry kierowniczej na uniwersytetach widać wiele ciężko pracujących kobiet. Mają one kompetencje i przygotowanie, które pozwoliłoby im kierować uczelnią. Mimo to niewiele z nich dochodzi do najwyższych funkcji” – opowiada dr Pokorska.
Na niższych stanowiskach kierowniczych jest jednak większy odsetek kobiet. Dr Pokorska wylicza, że na badanych uczelniach w kadencji 2016-2020 wśród prorektorów 27 proc. to kobiety, wśród dziekanów kobiety to 24 proc., a wśród prodziekanów stanowią 44 proc.
CZY LIDER MUSI BYĆ MĘŻCZYZNĄ?
„Jest coś, co kobiety stopuje. Moim zdaniem to kultura organizacyjna uniwersytetu, która nie jest neutralna płciowo. Uniwersytet jest z gruntu męski” – ocenia badaczka.
Tłumaczy, że rektor to nie tylko funkcja, ale przede wszystkim symbol tradycji, wartości i norm uniwersytetu. „Modelowa kobiecość nie jest spójna z tak skonstruowanym archetypem lidera uniwersyteckiego. Z tego powodu wiele kobiet kończy swoją karierę w strukturach zarządczych uniwersytetu na stanowisku prorektorskim – jest przekonana, że uniwersytet nie jest gotowy na kobietę-rektora, a udział w wyborach rektorskich będzie wymagał albo walki z głęboko zakorzenionymi męskimi rytuałami, albo dostosowania się do nich” – ocenia.
Problem ten dotyczy nie tylko uczelni. „Istotnym czynnikiem jest też syndrom `think leader – think male`. Kiedy myślimy o tym, kim jest lider, to pierwsze, co nam się kojarzy, to że jest to mężczyzna. Ten stereotyp wiele osób ma zakorzeniony głęboko w głowie. Dotyczy to nie tylko świata akademickiego, ale i instytucji biznesowych” – zwraca uwagę badaczka.
UNIWERSYTETY MUSZĄ SIĘ ZMIENIAĆ. A REKTORZY?
„To, że rektorami są głównie mężczyźni po pięćdziesiątce, pokazuje, że uniwersytet jest instytucją zachowawczą” – mówi dr Pokorska.
Podsumowuje, że ostatnie 30 lat w polskim systemie szkolnictwa wyższego było okresem turbulencji. Wiele się mówiło o tym, że uniwersytety muszą się reformować i szukać nowych rozwiązań – w tym organizacyjnych – aby sprostać stawianym im wymaganiom odnośnie jakości badań, umiędzynarodowienia, interdyscyplinarności.
„Wydawało się, że znajdzie to odzwierciedlenie w różnorodności profilów osób wybieranych na stanowisko rektora. Tymczasem ten profil pozostaje niezmienny od lat” – komentuje. – „A to by znaczyło, że wizja tego, kim powinien być uniwersytecki lider, jest ciągle obszarem poddanym restrykcyjnym normom i ma charakter symboliczny”.
JAK WESPRZEĆ KOBIETY?
Pytana, czy można zachęcić więcej kobiet, by starały się o stanowisko rektorek, dr Pokorska uznała, że to nie takie proste. „To, czy kandyduje się na stanowisko rektorskie, zależy często nie tylko od jednostkowej decyzji, ale i wielu innych czynników. Przede wszystkim od przebiegu kariery. Liderem się nie zostaje się z dnia na dzień. Na lidera się wyrasta na przestrzeni lat. Z jednej strony wymaga to postrzegania samej siebie w roli liderki, z drugiej bycia postrzeganym w ten sposób przez innych” – mówi.
Dodaje, że kobiety rzadko kategoryzują siebie jako liderki, między innymi dlatego, że otoczenie instytucjonalne, w którym funkcjonują, czyli uniwersytet, nie sprzyja temu, aby inni postrzegali je jako liderki, bo nie pasują do archetypu uniwersyteckiego lidera. „W pierwszej kolejności kobiety pełnią na uniwersytetach funkcje ekspertek w określonej dziedzinie” – mówi dr Pokorska.
„Jeśli coś miałoby zachęcić kobiety albo sprawić, że sytuacja się zmieni, musiałoby to być rozwiązanie o charakterze systemowym albo chociaż dyskusja o tym, kim może być rektor. A nowa ustawa sprzyja podejmowaniu takiej dyskusji” – komentuje socjolożka.
Według niej dobrym pomysłem byłaby np. szeroka dyskusja o tym, na czym miałaby polegać rola i funkcja rektora. „Może wtedy idea tego, kim powinien być rektor, poszerzyłaby się. A przez to więcej osób miałoby szansę wpisać się w nowy model” – podsumowuje dr Pokorska.
Jesienią 2020 r. na wszystkich uczelniach publicznych w Polsce odbędą się wybory nowych rektorów na kadencję 2020-2023. Zgodnie z nowymi przepisami (wprowadziła je Konstytucja dla Nauki) nowi rektorzy będą mieli większą niż dotąd swobodę w kierowaniu uczelnią. A w wyborach kandydatów na rektora proponować będą m.in. rady uczelni.
PAP – Nauka w Polsce, Ludwika Tomala
lt/ zan/