Choć na modelowanie sylwetki, budowę upragnionych mięśni czy zwykłe zrzucanie kilogramów potrzeba sporo wysiłku, już w pierwszych minutach treningu pojawiają się jego korzystne efekty. Te, których nie widzimy gołym okiem.
Chodzisz na siłownię i frustrujesz się, że jeszcze nie widzisz odpowiednich efektów? A może ćwiczysz w domu? Nie wchodząc w szczegóły konkretnych zestawów ćwiczeń mamy dobrą wiadomość: efekty już są, w Twoim mózgu.
Nowe badania naukowe dostarczają bardzo solidnych dowodów, że w zdrowym ciele naprawdę zdrowy duch. I nie trzeba wcale godzin treningu czy morderczych zawodów. Gigantyczna analiza ok. 1,2 mln Amerykanów opublikowana właśnie na łamach „Lancet Psychiatry” pokazuje bardzo jasny związek pomiędzy częstotliwością aktywności fizycznej a nastrojem. Osławiony zastrzyk endorfin następuje już przy niewielkim nakładzie.
Nie chodzi tu koniecznie o zamiłowanie do bieżni czy hantli, lecz o dowolną aktywność fizyczną: schody zamiast windy, spacer zamiast auta, sprzątanie w domu, zabawa z psem czy aktywny wypoczynek z dzieckiem. Badania prowadzone pod kierunkiem psychiatry Yale University w New Haven dr Adama Chekrouda wykazały, że osoby, które podejmują jakikolwiek wysiłek fizyczny, w ciągu miesiąca mają o 1,5 dnia mniej złego nastroju niż osoby, które w ogóle nie ćwiczyły.
Specjalista podkreśla, nie trzeba intensywnie uprawiać sportu, ponieważ nastrój poprawia praktycznie każdy wysiłek, choćby taki, jaki zaleca Światowa Organizacja Zdrowia (WHO), czyli 30 minut dziennie. Nie ma przy tym znaczenia wiek, płeć, dochody i status społeczny: ćwiczenia skutkują poprawą nastroju u każdej osoby.
Już 10 minut wysiłku daje pozytywne zmiany
Z kolei inna analiza, tym razem amerykańskich i japońskich badaczy (świeża publikacja na łamach „Proceedings of the National Academy of Sciences”), podkreśla inne zalety nawet krótkiego wysiłku. Od lat panuje przekonanie, że wysiłek fizyczny pomaga w tworzeniu nowych komórek mózgowych, natomiast dopiero teraz sprawdzono, czy zmiany wywołuje… 10 minut aktywności fizycznej. Odpowiedzią jest gromkie „Tak”!
Na 36 dorosłych osobach sprawdzono, jak zmienia się praca mózgu wskutek prostego i krótkiego zestawu ćwiczeń. Wszyscy z nich mieli do wykonania 10 minut aktywności, a ich mózgi były monitorowane metodą rezonansową.
Już po tak niewielkim i wcale nie intensywnym wysiłku znacząco poprawiła się komunikacja nerwowa pomiędzy hipokampem a korą mózgową. Czyli – w uproszczeniu – poprawiła się zdolność zapamiętywania. Bardzo słuszne jest więc założenie, że przy intensywnym wysiłku umysłowym warto zrobić przerwę i „przewietrzyć głowę”. Nie zbudujemy co prawda w ciągu chwili nawału nowych szarych komórek, ale usprawnimy pracę umysłu.
Dla kogo to szczególnie ważne?
Oba badania mają niemałe znaczenie zwłaszcza dla osób biernych fizycznie. Jeśli brakuje Ci determinacji, by „wziąć się za siebie”, nie wyznaczaj sobie przytłaczająco wysokich celów. Nie myśl o martwym ciągu, ale wybierz dowolny zestaw ćwiczeń – choćby z youtube – i po prostu je zrób. Nie chcesz się pocić? Tai chi czy joga również dadzą korzystny efekt. Chodzi o to, by wykonać kluczowy pierwszy krok, ponieważ już ten jeden maleńki kroczek daje efekty.
Jego wykonanie jest niebywale istotne właśnie dla osób, których tryb życia jest pasywny. To bowiem grupa najbardziej narażona na zaburzenia pracy umysłowej, jak choroba Alzheimera czy depresja. Oba powyższe badania wykazały, że już niewielki wysiłek fizyczny staje się świetnym narzędziem profilaktyki obu chorób.
Źródło: Proceedings of the National Academy of Sciences / Lancet Psychiatry
Facebook
RSS