Zwłaszcza w dobie walki z imigracją z Meksyku to miejsce wydaje się nie z tej ziemi. Co roku w geście nieposłuszeństwa obywatelskiego mieszkańcy amerykańskiej i meksykańskiej części pogranicza spotykają się na wspólnej imprezie na granicy.
Po jedynym postoju w Nowym Meksyku zabieramy Was do wyjątkowego zakątka na granicy USA i Meksyku, na zachodzie Teksasu. Granicę wyznacza wijąca się przez tysiące kilometrów Rio Grande. I choć w nazwie ma Grande, to w tej okolicy rzeka jest wąska, a głębokość umożliwia przejście jej pieszo bez żadnego problemu.
Po amerykańskiej stronie istnieje wieś Lejitas, a po meksykańskiej… też wieś Lejitas. Formalnie to dwa osobne byty w dwóch krajach, ale miejscowi mówią otwarcie, że to „jedna społeczność z rzeką pośrodku”. Przez dekady mieszkańcy USA i Meksyku codziennie przechodzili przez Rio Grande, by załatwiać swoje sprawy. Z jednej strony był sklep wielobranżowy, a z drugiej kościół czy liceum.
Sytuacja zmieniła się drastycznie po zamachach z 11 września. W 2002 roku granicę zamknięto, a jej przekraczanie stało się karalne. Dla miejscowych to był bardzo poważny cios, a miasteczko Terlingua niemal zniknęło z mapy. Brak ruchu przygranicznego oznaczał dla wielu miejscowych koniec działalności. Turyści wciąż przyjeżdżają, bo tereny przy Rio Grande są wyjątkowo urokliwe, ale brakuje dawnej nierozłączności ludzi po obu stronach. Dlatego prawie 8 lat temu powstał pomysł, by pokojowo zaprotestować przeciwko takiej sytuacji.
Co roku w maju społeczności po obu stronach granicy organizują się, by świętować jedność. Od dwóch lat wydarzenie oficjalnie nosi nazwę Voices from both Sides (Głosy z obu stron), ale bardziej znane jest jako „Fiesta Protesta”, czyli święto nieposłuszeństwa Amerykanów i Meksykanów wobec polityki uszczelniania granic.
– Poprosiłem artystkę Collie Ryan, która od 28 lat mieszka w autobusie przy Rio Grande, by zapoznała mnie z muzykami ze wsi San Carlos na północy Meksyku. Burmistrzem był wtedy Ramon Garcia, który posiadał wspomniany już sklep. Powiedział, że chce zorganizować protest, na co ja odpowiedziałem, że lepsza byłaby impreza. Stąd nazwa Fiesta Protesta – opowiada nam muzyk Jeff Haislip, który dziś organizuje wydarzenie po amerykańskiej stronie.
Impreza w regionie doczekała się takiej sławy, że przyjeżdża po parę tysięcy ludzi, a to naprawdę odludzie. Policja, agenci straży granicznej i Departamentu Bezpieczeństwa są na miejscu, ale zwykle nie interweniują. Organizatorzy zawsze zapraszają służby, nie mają nic do ukrycia. To delikatna równowaga opierająca się na wzajemnym szacunku. Da się? Da!
Big Bend National Park
Ponieważ Fiesta Protesta odbywa się w maju i nie mogliśmy być tu w jej trakcie, wszystkie widoczne powyżej zdjęcia z imprezy publikujemy za zgodą organizatorów, inicjatywy Voices from both Sides. Za to niezależnie od corocznej fiesty przyjazd tu można polecić z czystym sumieniem, choćby dla krajobrazów. Lajitas sąsiaduje z Parkiem Narodowym Big Bend, rozpiętym na ponad 3 tysiącach kilometrów kwadratowych po amerykańskiej stronie.
Można tu znaleźć tereny górzyste i półpustynne, z przepięknymi kanionami wzdłuż Rio Grande (na czele z Cañón de Santa Elena). Ponieważ różnice wysokości pomiędzy poszczególnymi obszarami wynoszą prawie 2 kilometry, można tu znaleźć wyjątkową różnorodność roślin i zwierząt, spośród których część występuje tylko tutaj. I choć teren wydaje się bardzo nieprzyjazny ludziom, to historia osadnictwa sięga tu ponad 10 tys. lat. Wraz z bogatymi w skamieniałości glebami i skałami to prawdziwy skarbiec dla miłośników archeologii i antropologii.