Mężczyzna jest jak statek płynący do latarni. Kobieta to morze – o tym, jak odczuwamy sukcesy, porażki i jakich mężczyzn powinny szukać silne kobiety, rozmawiamy z coachem Louisą Ovlovski
Kiedy mężczyzna czuje, że osiągnął sukces?
Louisa Ovlovski, psycholog, Love Coach: Odpowiem krótko – jeśli osiągnie swój cel. Jeśli porównać mężczyznę do statku na morzu, to zmierza on w kierunku latarni. Widzi tylko ją i płynie prosto w stronę światła. Kobieta jest jak morze – raz rzuci ją na prawo, raz na lewo. Nie wiadomo dokładnie, gdzie podąża, a jeśli coś jej się nie udaje, obiera inny cel. Wszystko jest płynne, potrafi robić dziesięć rzeczy na raz, jest w tym dużo emocji.
Czy poczucie szczęścia jest inne dla mężczyzn i kobiet?
Mężczyzna nie lubi być pytany o takie rzeczy. W jego naturze nie leży analizowanie, czy jest w danym momencie szczęśliwy, czy nie. To go nie interesuje. Nas – kobiety, tak. Moim zdaniem, facet jest szczęśliwy, kiedy czuje, że jest w dobrej relacji ze swoją partnerką i rodziną. To jest bardzo ważne. Nawet, jeśli niektórzy mówią inaczej, to, albo są bardzo młodzi, albo coś tam im się nie powiodło i nie są otwarci na związki. Jestem przekonana, że człowiek najlepiej działa w duecie, nie w pojedynkę. Potrzebujemy dopełnienia, jing i jang.
Wielu mężczyzn twierdzi jednak, że nie potrzebują trwałych związków, małżeństwa…
Bo sobie tego nie uświadamiają! To my, kobiety, pokazujemy facetom, jak mogą się rozwijać, możemy pomóc im poczuć się naprawdę męsko. Wiem, że jest to bardzo tradycyjne spojrzenie, ale moje doświadczenie pokazuje, że tak właśnie jest.
A kiedy mężczyzna czuje się w pełni mężczyzną?
W moim odczuciu, wtedy kiedy jest w stanie dbać o swój związek lub rodzinę. Kiedy wspiera partnerkę, kiedy widzi, że ona jest z nim szczęśliwa, kiedy ma poczucie, że jest dobrym ojcem. To obojętne, czy ma duży dom z ogródkiem, trójkę dzieci i psa, czy mieszka w małym mieszkanku w bloku z kobietą.
To on ma utrzymać rodzinę? A może mężczyźni wolą, kiedy odpowiedzialność dzielona jest na pół?
Partnerstwo to nowy trend. Jesteśmy we dwoje i współpracujemy. Razem utrzymujemy dom. Nie dzielimy obowiązków na męskie i kobiece. On też może zmienić dziecku pieluchę, on też może umyć naczynia. Kiedy mój mąż wiesza ze mną pranie, idą iskry. Mnie to lekko irytuje, czuję się skrępowana. Kiedy robi to samo z dziećmi, to po prostu kolejna zabawa. Dzieci i tata są bliżej siebie, a ja nie jestem sama. Partnerstwo może funkcjonować również w ten sposób. Mam wrażenie, że kobiety, które mają na głowie większość obowiązków domowych, czują się bardzo samotne. To w ogóle nie jest śmieszne, robić wszystko samemu. Najlepszy sposób na uświadomienie drugiej stronie, że to ciężka praca, to zostawić tatę samego z dziećmi na tydzień. Kiedy kobieta wróci, on będzie miał dosyć. Będzie też miał świadomość, co kobieta robi na co dzień.
Mówi pani o dzieciach. Wiele kobiet twierdzi, że zyskało sens życia i poczucie harmonii w momencie, kiedy urodziły dziecko. Czy ojcostwo ma tak samo duże znaczenie dla mężczyzn?
Wielu polityków, biznesmenów, ludzi, którzy osiągnęli międzynarodowy sukces, pytanych w dojrzałym wieku o to, co było w ich życiu ważne, odpowiada, że, koniec końców, najważniejsza jest rodzina. Sukces, kariera, nagroda Nobla, pieniądze? Fajnie, ale największą wartością są dla nich bliscy ludzie, dzieci. Tak mówią ci, którzy mają prawo do tego rodzaju podsumowań, bo coś już przeżyli i osiągnęli to, co nazywamy powszechnie sukcesem.
Dlaczego mężczyźni boją się silnych, samodzielnych kobiet?
Bo są pierwszym pokoleniem, które styka się z taką sytuacją. Boją się. Nie są pewni, jak mają się zachować w konfrontacji z silną kobietą. Boją się popełniać błędy. A my jesteśmy nauczeni, i to nie tylko chłopcy, że jak nie robisz czegoś dobrze, to jest bardzo źle. Nie nauczono nas, że same próby, staranie się, są ok. Z tego powodu cenię podejście Amerykanów. Dziecko wraca z zawodów i krzyczy od progu: „Huraaa, zająłem 44. miejsce!” Pytam, ilu było zawodników. 50. I dla nich, nawet to 50., odległe miejsce jest powodem do radości. W moim przypadku, jedynie pierwsze, może drugie… Warto przyjrzeć się takiej postawie wobec błędów i porażek. Ludzie z takim podejściem mają silną motywację do dalszych prób. Wspierają się nawzajem. „Nie udało się? To nic, próbuj jeszcze raz. Próbuj”.
Mężczyźni są przyzwyczajeni do roli lidera. Kiedy w pole widzenia wkracza silna kobieta, nie wiedzą, jak mają ją traktować?
Jest im bardzo trudno. Najczęściej są zmieszani. Ona ma sukienkę, ale jest moim rywalem. Czy mam z nią flirtować, czy stanąć do walki? Współczuję im. Chciałabym, żebyśmy szli razem. Żeby nie było dominacji jednej strony nad drugą, tylko po to, żeby ta pierwsza poczuła się lepiej. Pamiętam taki film „Amy takes the gun”. Główna bohaterka była najlepszym strzelcem w okolicy. Dopóki nie poznała ambitnego mężczyzny. Wiedziała, że żeby z nim być, musi pokazać, że jednak czasem pudłuje. I pudłowała. Pamiętam, że nie mogłam się z tym pogodzić.
Może zrobiła to z miłości…
Jakiej miłości? To była zdrada jej samej.
Jak przekonać mężczyznę, że współpraca, partnerstwo, jest w porządku?
Jeśli mężczyzna nie jest do tego przekonany, to nie znam sposobu. Jeśli to nie wychodzi od niego, to bardzo, bardzo trudne. To smutne, że kobieta często musi pełnić w związku rolę złego nauczyciela, kiwać palcem: „Powieś pranie, wyprasuj”. Ja wcale tego nie lubię.
To jak rozmawiać?
Przydaje się metoda stwierdzania faktów. Wyobraźmy sobie sytuacje. Ona i on, brudna kuchnia. Ona nie chce po raz kolejny sprzątać sama. Zamiast wygłaszać kazania i litanię przewinień, powinna stwierdzić fakt: „Kuchnia jest brudna. Co ty na to?”. Wymowna cisza przemawia bardziej, niż awantury w stylu: „Ja zrobiłam to, to i jeszcze to, a ty ciągle leżysz na kanapie!”. Warto też powiedzieć, co czujemy. „Jeśli nie pomożesz mi sprzątać, będę to musiała zrobić sama. Będę się czuła osamotniona, będę mieć poczucie, że mnie nie wspierasz.” I nic więcej. Nie atakować. To najgorszy sposób komunikacji. Mężczyzna i tak, po kilku sekundach atakowania w dyskusji, przestaje nas słuchać.
I to wystarczy?
Dobrze jest jasno mówić, czego chcemy. I to nie tylko w takich sprawach, jak brudna kuchnia czy wspólne zakupy. Mężczyzna często nie widzi potrzeby sprzątania, ulepszania otoczenia, pracy nad związkiem. „Po co sprzątać? Przecież jest fajnie?” – mówi on, choć ona widzi stos brudnych naczyń. Choć pamiętajmy, że kobiety czasem przesadzają. Ciągle układają włosy, a i tak nigdy nie będą w ich mniemaniu idealne. Czasem w naszym dążeniu do perfekcji idziemy za daleko.
Współcześni mężczyźni chętnie przystają na partnerski związek, dzielą się typowo „kobiecymi” obowiązkami, czy tak naprawdę, w głębi ducha, woleliby, żeby kobieta była w domu?
Duże znaczenie ma wychowanie. Jeśli próbujemy zmienić dorosłego faceta, to bardzo trudne. Poza tym, spójrzmy na kobietę, która ciągle mężczyznę poprawia, układa, chce zmieniać i przerabiać według własnej modły. To nie jest seksowe. To okropne. Wcale nie jestem przekonana, że kobiety lubią wchodzić w takie role.
A jak już mamy businesswoman w domu, to problem leży w tym, że ona więcej zarabia, czy w tym, że ma wyższe stanowisko?
Chyba stanowisko. Jeśli chodzi o pieniądze, to nikt nie zagląda parze na konto. Jeśli jeżdżą super samochodem, to nie wiadomo, kto za niego zapłacił. Natomiast tego, że ona jest dyrektorem banku, a on tylko księgowym, nie da się ukryć. Niech pani sobie wyobrazi bycie mężem Margaret Tacher albo Madonny! To jest możliwe w przypadku mężczyzn z dużym poczuciem własnej wartości. Choć wierzę, że dwie mocne osobowości mogą ze sobą współdziałać i tworzyć szczęśliwy związek.
Dlaczego silne, zdecydowane kobiety, mają problem ze znalezieniem partnera? Kogo powinny szukać?
Mężczyzn, którzy dobrze czują się sami ze sobą. Na pewno takich, którzy nie mają kompleksów. Choć ciężko ich znaleźć. Powinny szukać mężczyzn nastawionych na duchowość, własny rozwój, albo takich, którzy sami żyją jakąś misją. Ich pasja jest tak silna, że nikt i nic im nie przeszkadza. Taki mężczyzna będzie tak zajęty realizacją własnych celów, że nie będzie jakoś szczególnie zainteresowany tym, co robi jego kobieta.
Mężczyźni inaczej przeżywają porażki?
To zależy od kultury, a nie płci. Powrócę do przykładu USA. „Odniosłam porażkę./Tylko jedną? Ja miałam 15, ale mówię ci ten ostatni biznes…” Tak rozmawiają Amerykanie. Brak porażek? To dopiero porażka! To oznacza, że bałeś się nawet spróbować. Znam też kobiety, które wolą chować się za mężczyzną, bo boją się wyzwań. Być odpowiedzialnym za samego siebie – za swoje sukcesy, ale i porażki. To trudne dla nas wszystkich.
Czy kobiet i mężczyzn motywują inne rzeczy: pieniądze, pasja, stanowisko, rozwój?
Jesteśmy różni. Mężczyzna, tak jak mówiłam, dąży do jednego celu. Kobieta spełnia się w tym, że kreuje harmonię w otoczeniu, stawia na dyplomację. Mówi się, że w biznesie talenty kobiece muszą mieć większy udział. Męskie podejście, nastawione na walkę, prowadzi do porażek. Kobiety są nastawione na długofalowe korzyści.
Rozmawiała: Joanna Jałowiec