Boimy się prosić o pomoc, bo obawiamy się, że inni uznają że jesteśmy słabi i sobie nie radzimy. Jednak proszenie o pomoc nie jest niczym złym. Co więcej – w sytuacji dużego kryzysu pomaganie jest dobre także dla pomagającego, bo pozwala mu poczuć się potrzebnym – uważa psycholog Dorota Minta. Podpowiada, jak poprosić o pomoc.
Czy łatwo jest prosić o pomoc? Czy potrafimy to robić?
Niespecjalnie. Proszenie o pomoc to coś, czego nie umiemy robić i to jest problem, który teraz uwidocznił się ze zdwojoną siłą. Nie powiem, że straciłam pracę, bo znajomi pomyślą, że jestem niedojdą. Nie powiem, że w domu jest przemoc, bo przecież na zewnątrz taka z nas idealna rodzina, więc jak? Nie powiem o problemach psychicznych, o depresji. Ukrywamy to. Robimy to, bo w naszej kulturze proszenie o pomoc jest przyznawaniem się do słabości. A to przecież nie tak – to raczej akt odwagi, wyjścia ze skorupy.
Jak zatem prosić o pomoc?
Musimy zdefiniować swoją potrzebę, powiedzieć, o co dokładnie prosimy. Nie: „Zrób coś”, „Pomóż”, tylko: „Potrafię robić to i to, może mógłbyś pomóc mi w znalezieniu pracy?” Takie proszenie nie jest niczym złym. Niestety, teraz w wielu domach jest dramatycznie źle. Jest przemoc, nadużywanie alkoholu, dorośli nie dają sobie rady, dzieci na to patrzą. Trzeba zatem zdefiniować problem, ustalić gdzie konkretnie mamy kłopot, z czym sobie nie radzimy, w czym potrzebujemy pomocy – to jest pierwszy krok w działaniu. Póki tego nie zrobimy, nie wiemy co dalej.
Drugi krok spersonalizowanie swojej prośby, skierowanie jej do konkretnej osoby – czyli nie wypisywanie na facebooku, jak mi źle, tylko zadzwonienie do konkretnej osoby i powiedzenie jej, że mamy problem. Proszę zwrócić uwagę, że kiedy uczymy się pierwszej pomocy mówi się nam, by nie wołać: „Niech mi ktoś pomoże!”, tylko „Proszę, niech pan w czerwonej kurtce mi pomoże”. Bo wtedy ten konkretny pan czuje się zobligowany, żeby pomóc. I tu działa to podobnie: jeżeli wybierzemy konkretną osobę: ciotkę Krystynę, przyjaciela Bartka, czy znajomą sąsiadkę i ich poprosimy o pomoc, to będą się czuli niejako w obowiązku by pomóc.
Pamiętajmy jednak, że nie chodzi o opowiadanie, jakie mamy ciężkie życie, bo wtedy najpewniej usłyszymy: „Współczuję ci”. Zostaniemy wysłuchani, ale nie włączy się program „Pomagam”. Oczywiście wysłuchiwanie zwierzeń też jest formą pomocy, ale jeżeli potrzebujemy konkretnej pomocy, działania, musimy dokładnie określić, jaki mamy problem i czego oczekujemy. Czyli mam problem z pijącym mężem, kłopoty w pracy, podejrzewam nastoletnią córką o anoreksję.
A czy to nie będzie zbyt obciążające dla tej drugiej osoby?
Oczywiście nie możemy też oczekiwać, że osoba, którą poprosimy o pomoc, wszystko za nas zrobi. Lepiej zapytać: „Wiesz może, do kogo powinnam z tym zadzwonić?”, albo: „Może mógłbyś polecić mi dobry kurs online, bo straciłam pracę, a chcę się podszkolić. Poradź, co w tej sytuacji zrobić, może masz jakiś pomysł jak to rozwiązać, kogo poprosić o pomoc”.
Kłopot w tym, że sami często nie wiemy jak sobie pomóc i oczekujemy, że inni nam to powiedzą…
Jeśli oceniamy, że osoba, do której chcemy zadzwonić z problemem, może mieć wiedzę na ten temat, jeśli obdarzamy ją zaufaniem, to możemy założyć, że zechce nam pomóc.
Jeżeli powiesz przyjacielowi: „Wiesz, martwię się o swoją Beatę, niby coś robi w ciągu dnia, sprząta, gotuje, ale ciągle widzę ją z kieliszkiem w ręku, codziennie wypija chyba butelkę wina…” To może poradzi nam, gdzie z takim problemem się zwrócić, może widział ogłoszenie jakiejś poradni, może podpowie, jakie hasło wstukać w wyszukiwarkę internetową, żeby wyszukać, jakie są formy pomocy dla kobiet nadużywających alkoholu. Więc nie chodzi o to, żeby nasz przyjaciel rozwiązał za nas problem, ale by pomógł nam znaleźć drogę do rozwiązania problemu.
Chciałabym zwrócić uwagę także na inny aspekt proszenia o pomoc, o którym rzadko myślimy.
Najczęściej boimy się, że taki ktoś uzna że jesteśmy słabi, beznadziejni, że sobie nie radzimy. Tymczasem w sytuacji dużego kryzysu, takiego jaki mamy obecnie, pomaganie innym pozwala nam poradzić sobie z własnymi lękami.
Jak to?
Jeżeli zadzwoni do mnie przyjaciółka, której będę mogła w czymś pomóc pomyślę sobie: „Mam na coś wpływ, jestem jej potrzebna, siedzę co prawda w domu, ale nie jestem bezużyteczna”. Teraz wiele osób ma potrzebę pomagania, mają czas, nie spotykają się ze znajomymi, więc fakt, że mogą dla kogoś coś konkretnego zrobić, jest dla nich samych wsparciem. Tak więc jak widać to działa w dwie strony, korzyści są obopólne.
Co można dzisiaj doradzić tym, którzy nie mają do kogo zadzwonić?
Po pierwsze mnóstwo placówek działa online: poradni psychologicznych, poradni uzależnień, terapeutów rodzinnych, udzielane są teleporady, terapie przez kanał video.
Sporo jest teraz bezpłatnej pomocy, wcześniej niedostępnej. Może ona nie jest systemowa, może to nie są długie terapie, lecz bardziej pomoc doraźna, ale naprawdę jest tego mnóstwo. Warto szukać na stronach urzędów, miast, gmin są tam informacje do kogo można zadzwonić. Do pomocy zostali wdrożeni psychologowie z ośrodków pomocy społecznej, z poradni psychologiczno-pedagogicznych. Zachęcam też do zajrzenia na stronę Akademii NFZ, gdzie można znaleźć cykl filmów „Wsparcie psychologiczne w czasie epidemii”.
Skoro i tak spędzamy dużo czasu przed komputerem, wpiszmy interesujące nas hasło, może wyskoczy coś, co nam pomoże, np. problem alkoholowy w rodzinie, problemy z nastolatkiem, obniżony nastrój, bunt nastolatka, agresja w rodzinie. Google podpowie nam najbliższe lokalizacje.
Czy zauważa już pani większe zapotrzebowanie na pomoc?
Myślę, że to się zaczyna. Dla wielu osób trudne będą święta, w tych dniach problem może się pogłębić. Do tej pory chyba nie zdawaliśmy sobie sprawy z powagi sytuacji, dopiero zaczyna to do nas docierać. Tymczasem teraz jesteśmy już tym trochę zmęczeni, bo wszystko zaczęło się przecież dużo wcześniej, zanim dotarło do nas. Interesowaliśmy się koronawirusem na świecie, kiedy u nas jeszcze go nie było. Zgodnie z tym, jak działa nasza psychika, na początku sytuacji stresowej jesteśmy lekko podekscytowani, skoncentrowani na problemie, a teraz powoli kwestia epidemii, kwarantanny i związanych z tym problemów staje się rutyną. I zaczyna nas męczyć.
Jako społeczeństwo po raz pierwszy jesteśmy w takiej sytuacji. Czego po jej zakończeniu możemy się spodziewać?
Uzależnienia od ekranu, przewartościowania rzeczy, które są ważne i nieważne. Okaże się, bez czego możemy sobie poradzić, a co jest dla nas w życiu istotne, czego tak naprawdę potrzebujemy. Że może niektóre dobra nie są dla nas takie ważne. Pewnie niektórzy po zakończeniu epidemii rzucą się w wir hedonistycznego życia, będą chcieli odreagować, nadrobić stracony czas.
*** Kryzys psychiczny w czasie epidemii: kontakty
– W sytuacji bezpośredniego zagrożenia życia lub zdrowia nie czekaj i dzwoń na numer 112, ale nie blokuj tej linii, jeśli szukasz konsultacji z psychologiem lub psychiatrą.
– W sytuacji, gdy doświadczasz kryzysu psychicznego lub zauważasz go u bliskiej osoby, możesz przez całą dobę zadzwonić na bezpłatny telefon do Centrum Wsparcia prowadzonego przez Fundację ITAKA. Pod numerem 800 70 2222 przez wszystkie dni tygodnia dyżurują specjaliści: psychologowie, psychoterapeuci, psychiatrzy.
– Przez całą dobę działa też telefon zaufania dla dzieci i młodzieży Fundacji Dajemy Dzieciom Siłę: 116 111.
– Wojska Obrony Terytorialnej na polecenie ministra obrony narodowej uruchomiły pod numerem telefonu 800 100 102 specjalną, całodobową i bezpłatną infolinię ze wsparciem psychologicznym dla osób znajdujących się w kryzysie związanym z kwarantanną lub leczeniem SARS-CoV-2. Specjalistyczna pomoc udzielana jest przez psychologów wojskowych WOT.
– Wykaz centrów zdrowia psychicznego wraz z danymi kontaktowymi znajdziesz na stronie: www.czp.org.pl, mapa wraz z danymi teleadresowymi znajduje się pod adresem: https://czp.org.pl/index.php/o-czp/
– Wykaz środowiskowych centrów zdrowia psychicznego z danymi teleadresowymi znajdziesz pod adresem: https://sczp.med.pl/placowki
– Poradnie zdrowia psychicznego, nawet jeśli ograniczają możliwość wizyty, mogą świadczyć pomoc zdalnie – zadzwoń do nich. Pamiętaj, że szpitale psychiatryczne także nie zawiesiły swojej działalności.
– W wielu izbach lekarskich i pielęgniarskich świadczone jest również wsparcie psychologiczne dla pracowników służby zdrowia. Podobną inicjatywę, skierowaną do służby zdrowia, kieruje Fundacja Polskiego Centrum Pomocy Międzynarodowej i Medyczny Zespół Ratunkowy PCPM. Więcej informacji na ten temat znajdziesz klikając w link: https://pcpm.org.pl/pcpm-oferuje-pomoc-psychologiczna-medykom-zaangazowanym-w-walke-z-koronawirusem.html
Jednym z zagrożeń, które może się na nas negatywnie odbić, jest zgubienie balansu praca-dom. Bo jeżeli ktoś pracuje w domu, to on jest cały czas w domu, czy cały czas w pracy? Dla wielu osób ta granica jest bardzo płynna. Warto wyznaczyć sobie godzinę, o której zamykamy komputer, odkładamy notes. Jeśli tylko jest to możliwe, nie odbierajmy służbowego telefonu wieczorem, nie odpowiadajmy na zaległe maile.
Musimy też pamiętać o tych wszystkich, którzy teraz są pierwszej linii ognia. Z niepokojem myślę o ratownikach medycznych, pielęgniarkach, lekarzach, ale także sprzedawcach, którzy są w działaniu i teraz nie mają czasu myśleć o obciążeniu psychicznym, ale kiedyś to z nich „wyjdzie”.
Obawiam się, że po zakończeniu epidemii dużym problemem będzie zespół stresu pourazowego, który dotknie wiele osób. Warto myśleć o tych osobach teraz, dbać o nich – namówmy ich na rozmowę, wyślijmy im śmieszny filmik , albo doniczkę z bratkami, żeby czuli nasze wsparcie i żeby mieli powód do uśmiechu.
Rozmawiała Monika Wysocka, zdrowie.pap.pl, Redakcja
Facebook
RSS