W czasie pandemii COVID-19 warto zadbać o odpowiednią wilgotność powietrza w pomieszczeniach i regularne picie wody – ocenia dr Gordan Lauc, ekspert w dziedzinie glikanów. Nasze śluzówki nie ulegają wówczas wysychaniu i stanowią mocniejszą barierę dla wirusów.
Glikany są wielocukrami, które są istotnym składnikiem m.in. błon śluzowych, tworząc warstwę ochronną na powierzchni komórek. Większość interakcji między nami a mikrooragnizmami chorobotwórczymi zachodzi w organizmie właśnie za pośrednictwem glikanów, podkreśla dr Lauc, który kieruje międzynarodowym projektem Human Glycome Project, którego celem jest zbadanie struktury i funkcji glikanów ludzkich, co ma pomóc m.in. w personalizacji leczenia pacjentów.
Wrodzone różnice między cząsteczkami glikanów mają wpływ na odmienną odporność na infekcje u różnych osobników w populacji.
Jak przypomina specjalista, wirus SARS-CoV-2 nie daje bardzo wysokiego odsetka śmiertelności, ale szybko się rozprzestrzenia i może spowodować załamanie systemu opieki zdrowotnej, nawet w krajach rozwiniętych, jak Włochy. „Dlatego musimy zrobić wszystko, by spowolnić szerzenie się wirusa tak, żeby ludzie, którzy będą wymagać pobytu w szpitalu trafiali tam w szerszym oknie czasowym. To odpowiedzialność każdego z nas” – pisze dr Lauc na stronie Glycanage, poświęconej glikanom.
Według niego oprócz unikania kontaktów społecznych i częstego mycia rąk, istnieją jeszcze inne prewencyjne zachowania, o których często zapominamy. Chodzi o regularne picie wody i utrzymywanie optymalnej wilgotności w pomieszczeniach, w których przebywamy.
Dr Lauc przypomina, że błona śluzowa (wyściełająca m.in. jamę ustną, nos, całe drogi oddechowe, obecna na powierzchni gałki ocznej, czy wewnętrznej części powiek) ma za zadanie chronić nasze komórki dzięki obecności grubej warstwy glikanów. Warstwa ta, określana jako glikokaliks, pokrywa błony komórkowe. Jakikolwiek wirus czy bakteria, które chcą zainfekować nasze komórki musi najpierw pokonać glikokaliks.
Żeby warstwa glikanów spełniała swoją ochronną rolę musi być jednak dobrze nawilżona, podkreśla specjalista. Tymczasem w pomieszczeniach, w których działa klimatyzacja (mająca obniżyć, bądź podnieść temperaturę), panuje ogólnie bardzo niska wilgotność. A to przyczynia się do wysuszania naszych błon śluzowych i zwiększa ich podatność na infekcje.
Ponieważ wilgotność bezwzględna jest silnie zależna od temperatury otoczenia, za każdym razem gdy otwieramy okna w czasie zimy tracimy 1-2 litry wody z przeciętnego pomieszczenia. To powoduje, że szybciej wysychają nam śluzówki, które tracą ciągłość, szczelność i nie chronią nas już dobrze przed wnikaniem wirusów.
Na szczęście można to łatwo naprawić – podkreśla dr Lauc – poprzez stosowanie różnych nawilżaczy powietrza lub po prostu gotując w pomieszczeniu wodę. Co istotne, w pomieszczeniu muszą wyparować co najmniej 3-4 litry wody dziennie, by uzyskać wilgotność powietrza sięgającą ok. 50 proc., tj. taką, przy której ochronna warstwa glikanów zachowuje płynną postać i chroni nas przed wirusami i bakteriami.
Także mucyny, które stanowią jeden ze składników glikokaliksu, jak również są wydzielane do naszych płynów ustrojowych – śliny, żółci, soku żołądkowego, pełnią rolę bariery ochronnej przed zakażeniami wirusowymi. Są to białka z przyłączonymi dość krótkimi cząsteczkami wielocukrów (tzw. oligosacharydów). Aby działać prawidłowo, mucyny również potrzebują odpowiedniego poziomu nawilżenia. W przypadku suchego powietrza w pomieszczeniach także ta bariera traci ciągłość, a wirusy i bakterie mają ułatwiony dostęp do komórek organizmu.
W ciągu dnia możemy częściowo zabezpieczać nasze śluzówki przed wysychaniem poprzez regularne picie wody, jednak niska wilgotność powietrza w pomieszczeniach, w których śpimy może przyczynić się do silnego przesuszenia naszych śluzówek i zwiększyć podatność na infekcje. Zdaniem dr. Lauca sezonowe różnice w częstości zakażeń oddechowych są prawdopodobnie istotnie związane z różnicami w wilgotności powietrza. Podobnie, przesuszenie w trakcie długich podróży samolotem również często kończy się infekcją oddechową.
Wirusy są naszymi wiecznymi wrogami, a wojna z nimi trwa od milionów lat, podkreśla ekspert. Kilka bitw przegrywamy, ale ciągle wygrywamy „wojnę” i przetrwamy również tę ostatnią epidemię. Warto jednak wspomagać nasze dwa istotne oręża w walce z wirusami – układ odporności i właśnie glikany – podsumowuje dr Lauc.
jjj/ ekr/, PAP Nauka w Polsce
Facebook
RSS