„Mgła covidowa”, majaczenie, objawy otępienne, zmiany zachowania, zespół stresu pourazowego – to związane z działaniem mózgu problemy, z którym borykać się mogą osoby, które przeszły COVID-19 – mówi w rozmowie z PAP prezes elekt Polskiego Towarzystwa Psychiatrycznego prof. Dominika Dudek.
Prof. Dominika Dudek z Collegium Medicum Uniwersytetu Jagiellońskiego, pytana w rozmowie z PAP, jak pandemia COVID-19 wpływa na psychikę, zwraca uwagę na dwa aspekty. Pierwszy z nich to przedłużająca się sytuacja pandemii i lęki związane z tą niepewną i nową sytuacją. Drugi – to bezpośredni wpływ infekcji na stan psychiczny.
„W Wielkiej Brytanii były na ten temat badania, które objęły ok. 150 osób. Okazało się, że u ponad 30 proc. pacjentów chorujących na COVID-19 i po COVID-19 można zaobserwować bardzo różne zaburzenia psychiczne. To choćby tzw. mgła mózgowa, objawy psychotyczne, zaburzenia nastroju, zaburzenia lękowe, zmiany zachowania, PTSD czy coś, co określa się jako zespół przewlekłego zmęczenia” – wymienia psychiatra. Dodaje, że problemy te mogą się utrzymywać jakiś czas po ustąpieniu infekcji. Wśród osób, które mają do czynienia z tymi zmianami, jest nadreprezentacja osób młodych w stosunku do osób starszych.
Prezes PTP tłumaczy, że tzw. mgła covidowa to zaburzenia funkcji poznawczych, pamięci, koncentracji, płynności w posługiwaniu się językiem, spowolnienie fundacji psychicznych. „Bardzo dużo ludzi – nawet młodych – mówi, że przez dłuższy czas po przejściu COVID-19 mają takie problemy. Deklarują oni, że są mniej sprawni poznawczo niż normalnie” – komentuje. I dodaje, że u wielu osób starszych w związku z chorobą pojawiają się objawy przypominające objawy otępienne. „U większości osób z czasem to ustępuje” – mówi.
Jeśli chodzi o stany psychotyczne, to psychiatra wyjaśnia, że w trakcie infekcji pojawiać się mogą zaburzenia świadomości, np. zespoły majaczeniowe z halucynacjami wzrokowymi, poczucie dezorganizacji czy dezorientacji.
W związku z COVID-19 pojawiać się też mogą zmiany zachowania takie, jak letarg, senność, brak energii, wycofanie się z różnych aktywności, poczucie nadmiernego zmęczenia. „Osoba na co dzień rzutka, aktywna, robi się apatyczna” – mówi prof. Dudek.
Kolejnym problemem jest PTSD – zespół stresu pourazowego, który rozwija się z czasem. „Chodzi o stany lękowe, koszmarne sny związane z pandemią, ryzykiem śmierci, traumatycznymi wspomnieniami, obniżenie nastroju” – wyjaśnia rozmówczyni PAP.
„Wiele z tych problemów może być leczonych w ramach podstawowej opieki zdrowotnej. Jeśli są to poważniejsze problemy, to należy zwrócić się do poradni psychiatrycznej” – radzi prezes PTP.
Z czego wynikają problemy dotyczące zdrowia psychicznego w związku z COVID-19? Jeśli chodzi o PTSD, na jego powstanie mogą wpływać przeżycia związane z przebiegiem choroby: lęk i izolacja, trudne przeżycia w związku ciężkim przebiegiem choroby – np. hospitalizacją. Pobytu w szpitalu nie ułatwia anonimowość pracowników służby zdrowia, którzy są zamaskowani, a także ograniczony kontakt z lekarzem czy pielęgniarką. Dodatkowym czynnikiem zwiększającym poziom stresu jest brak możliwości zobaczenia się z najbliższymi, ze względu na zakaz odwiedzin.
Na zmianę pracy mózgu ma jednak wpływ sam przebieg infekcji, podczas której dochodzi do poważnych zmian w funkcjonowaniu organizmu.
I tak infekcja powoduje duszność, a co się z tym wiąże niedotlenienie tkanek – w tym również mózgu, co zmieniać może jego funkcjonowanie.
Kolejną sprawą jest to, że wirus wpływa na działanie śródbłonka naczyniowego, przez co pojawiać się może wykrzepianie czy nawet mikroudary mózgowe, rzutujące na pracę mózgu.
„Wirus ma też działanie neurotropowe – bezpośrednio wpływa na komórki nerwowe i glejowe” – zwraca uwagę prof. Dudek. A to znaczy, że wirus może przenikać do mózgu i bezpośrednio wpływać na pracę jego komórek.
Kolejne zjawisko to towarzysząca infekcji burza cytokinowa (wynik nadmiernej reakcji układu odpornościowego), która również nie pozostaje bez wpływu na mózg.
Do zmian w pracy mózgu przyczyniać się też mogą środki farmakologiczne stosowane w leczeniu infekcji. „I tak np. leki sterydowe mogą zwiększać ryzyko depresji. Na początku wszyscy zachwycali się hydroksychlorochiną, a potem pokazywało się, że to może wpływać na stan psychologiczny pacjentów” – zwraca uwagę lekarka.
Sam przebieg infekcji to jednak nie wszystko. Zdrowie psychiczne wielu osób pogarsza się też z powodu zmian w życiu w związku z przedłużającym się trwaniem pandemii. „Obserwujemy dużo lęków, stresów, frustracji, boimy się, że zachorujemy my czy nasi bliscy, obawiamy się, czy nie będziemy zagrożeniem dla innych, przerażają nas doniesienia o śmierci innych osób. Niepokoimy, kiedy życie wróci do normy, jak będzie wyglądać świat po pandemii, na ile trzeba będzie zweryfikować nasze marzenia, tryb życia. I czy po tej pandemii nie nastąpi jakaś kolejna. Wielu ludzi dotyka też kryzys finansowy. A to implikuje problemy psychologiczne” – wymienia prof. Dudek.
„Jako psychiatrzy widzimy, że przychodzi do nas coraz więcej pacjentów, którzy dotąd sobie dobrze radzili, a którzy teraz przychodzą z objawami zaburzeń adaptacyjnych, reakcji depresyjnych, lękowych, objawy stresu pourazowego” – mówi.
Dodaje, że zwiększyła się też skala nadużywania alkoholu, narkotyków czy przemocy domowej. „Izolacja i siedzenie w domu z członkami rodziny nie na wszystkich działa dobrze. Wiele osób, nie radząc sobie ze stresem, wyładowuje go na osobach bliskich lub szuka poprawy stanu psychicznego w substancjach psychoaktywnych. Z tym psychiatria będzie się zmagać przez długi czas” – dodaje.
I dodaje, że pandemia dotyka też pacjentów z rozpoznaniem psychiatrycznym, bo i oni są narażeni na zwiększoną izolację. „W terapii różnych chorób, np. schizofrenii, staramy się wyciągać pacjentów z izolacji, ku społeczeństwu. A teraz – nie możemy, bo jest przymusowa izolacja” – mówi.
Pytana czy w psychiatrii obserwuje się teraz nadmierne obłożenie, mówi: „w psychiatrii zawsze mamy pełne ręce roboty”.
Autorka: Ludwika Tomala, lt/ zan/, PAP Nauka w Polsce
Facebook
RSS