Paulina Piliszek, współwłaścicielka MYONI Group, firmy zajmującej się ekskluzywnymi nieruchomościami oraz restauracji PAM PAM w centrum Warszawy, którą prowadzi wraz z mężem. Jej hasłami przewodnimi w życiu są uczciwość, pracowitość oraz poczucie humoru. Wierzy, że ludzie powinni sobie pomagać i się wspierać na każdym polu.
Jak postrzega Pani sytuację kobiet na polskim rynku pracy?
Uważam, że sytuacja kobiet na rynku pracy w Polsce jest dosyć skomplikowana. Z jednej strony, widać olbrzymią ekspansję kobiet w bardzo wielu dziedzinach życia. Przecież jeszcze kilkadziesiąt lat temu główną rolą kobiety było dbanie o dom, o rodzinę, wychowywanie dzieci. Raczej niewiele kobiet pracowało zawodowo, na przykład żadna z moich babć tego nie robiła. Owszem, obie pomagały mężom (jedna pracując w gospodarstwie, druga dokładała się do domowego budżetu szyjąc), ale nie było mowy o pracy zawodowej na pełen etat. Obie również wychowywały po dwoje dzieci.
Zmianę tej sytuacji widać już na przykładzie pokolenia mojej mamy, która całe swoje życie aktywnie pracowała. Ja również jestem przykładem „kobiety pracującej”. Owszem, pozwoliłam sobie na „fanaberię” studiowania na 2 kierunkach studiów, przez co moje studiowanie trochę się przeciągnęło (studia zaczęłam w różnym czasie i studiowałam dziennie), ale wiedziałam, że zdobycie gruntownego wykształcenia jest bezcenne. Jednak nawet w czasie studiów zarabiałam na swoje utrzymanie sprzątaniem, dawaniem korepetycji oraz opieką nad dziećmi.
Współczesne kobiety są znakomicie wykształcone, niezależne, otwarte na świat, praca zawodowa ma dla nich duże znaczenie. Bardzo często jest tak, że są lepiej wykształcone, mają lepsze kwalifikacje i predyspozycje do danego stanowiska niż mężczyźni. Nie zmienia to jednak faktu, że do tej pory nie udało im się osiągnąć takiej pozycji, jak mężczyznom. Może wynika to z uwarunkowań kulturowych (ale ile można hołdować takim poglądom? W końcu mamy XXI wiek!!!), może z tego, że kobiety zawsze były traktowane jako te słabsze, tzw. „gorsza płeć”. Chciałabym, żeby w końcu świat przestał być cywilizacją mężczyzn, żeby kobiety w sferze zawodowej traktowane były na równi z mężczyznami i aby oceniano je na podstawie ich wiedzy, umiejętności i osiągnięć zawodowych, a nie według płci. I tego sobie i wszystkim kobietom życzę z całego serca.
Co by Pani zmieniła, gdyby miała Pani taką możliwość?
Chciałabym sprawić, aby znacznie bardziej uwierzono w kobiety i by zmieniła się mentalność społeczeństwa w tej kwestii. Z ciekawości, przy okazji poruszania tak ważkich kwestii, sprawdziłam statystyki stereotypów dotyczących podziału ról. Otóż ponad ¾ Polaków w dalszym ciągu uważa, że miejsce kobiety jest w domu! (przypominam – XXI wiek!!!). Uważam, że już czas pozbyć się krzywdzących stereotypów, takich jak to, że kobieta nie musi pracować (zwłaszcza, gdy mąż pracuje i dobrze zarabia), że kobieta nie chce pracować zawodowo (mimo mojej przeogromnej miłości do mojego synka – nie mogłabym zamknąć się w domu po to, aby wychowywać dziecko, „prowadzić” tenże dom i być żoną przy mężu. Uważam, że znacznie więcej mogę mu zaoferować będąc spełnioną, aktywną zawodowo kobietą), że kobiety są gorszymi pracownikami i mają mniejsze predyspozycje do wyższych stanowisk lub, że UWAGA, kobiety lepiej znoszą bezrobocie (na takie opinie natknęłam się w Internecie i zapewniam, ze bynajmniej nie są to jednostkowe głosy – słyszał ktoś większą bzdurę???).
Uważam, że kobietom powinno stworzyć się dogodne warunki pracy, a one odwdzięczą się z nawiązką. Przede wszystkim, radziłabym postawić na budowanie zrównoważonego zespołu, składającego się zarówno z kobiet, jak i mężczyzn, niedyskryminowanie kobiet (pamiętajmy, że mama na etacie to też bardzo dobry pracownik, ponieważ codziennie zdaje egzamin z multitaskingu), pokonanie niechęci pracodawców do zatrudniania kobiet na wyższych stanowiskach (tutaj znowu moim zdaniem winne są stereotypy – kobieta nie będzie wystarczająco „twarda”), zaufanie kwalifikacjom zawodowym kobiet, inwestowanie w szkolenia dla kobiet, różnego rodzaju programy mentoringowe.
Może dobrym rozwiązaniem byłoby również wprowadzenie elastycznego grafiku dla młodych matek. I na koniec specjalny apel dla kobiet o tzw. „niewciąganie drabiny” – te, którym się udało osiągnąć wysoka pozycję w firmie, niech wspierają swoje współpracownice, podwładne. Pozbądźmy się myślenia, że skoro ja musiałam do wszystkiego dojść sama swoją ciężką pracą, to żadnej kobiecie nie pomogę, niech przejdzie to samo, co ja. Dziewczyny, to nie ma sensu, pomagajmy sobie nawzajem, a świat (również ten zawodowy) będzie lepszy!
Czy, jako kobieta, doświadczyła Pani sytuacji biznesowej, w której została Pani potraktowana inaczej niż mężczyźni? Jaka była Pani reakcja?
Owszem, zdarza się to do tej pory. Wiadomo, że prowadząc biuro sprzedaży luksusowych apartamentów, spotykam się w swojej pracy z bardzo różnymi ludźmi, pod względem wieku, pozycji, stanu zamożności itd. W przeważającej większości są to ludzie z klasą, na poziomie i absolutnie nie pozwoliliby sobie na brak szacunku bądź gorsze potraktowanie mnie jako kobiety. Niemniej jednak, wiadomo, że nie każdy, kto przychodzi do biura sprzedaży czy z kim spotykam się na budowie, od razu kupuje u mnie apartament. Zdarzają się tacy, którzy widzą kobietę na placu budowy i… niestety traktują mocno protekcjonalnie. Zdarzało mi się usłyszeć na przykład następujący tekst: „kim pani jest? Proszę o rozmowę z szefem” (i nie chodziło tylko o stanowisko, ale również o płeć), na co ja grzecznie odpowiedziałam, że jestem do dyspozycji i słucham. Wtedy mina trochę rzedła (śmiech).
Zdarzają się również sytuacje, kiedy na spotkaniu ze mną i moim mężem, klienci zwracają się wyłącznie bezpośrednio do niego, mam wtedy wrażenie, że jestem przezroczysta. Na szczęście mój mąż zawsze wtedy ratuje sytuację mówiąc, że za pewne kwestie w firmie odpowiadam wyłącznie ja i on się nie wtrąca. I wtedy nagle robię się widzialna (śmiech).
Na szczęście jednak takie sytuacje zdarzają się rzadko, a ja nie przywiązuję do nich wagi. Skupiam się na pozytywnych aspektach mojej pracy i kontaktach z Klientami, bo tych jest znacznie więcej!
Jaką ma Pani radę dla kobiet, które spotykają się z przejawami nierównego traktowania ze względu na płeć?
Dziewczyny, nie dajcie się i walczcie o swoje! To już naprawdę nie te czasy, żeby kobiety nazywać „gorszą płcią” i dyskryminować je z jakiegokolwiek powodu (muszę tutaj nadmienić, że jestem zdecydowanie przeciwna jakiejkolwiek dyskryminacji, czy to ze względu na płeć, rasę, pochodzenie etniczne, przekonania polityczne czy orientację seksualną).
Od razu nasuwa się myśl, żeby komuś powiedzieć, kiedy pojawiają się przejawy nierównego traktowania, tylko zdaję sobie sprawę, że może to być trudne, mając mężczyzn za szefów i czasami zwyczajnie nie ma komu się poskarżyć.
Są to bardzo trudne sytuacje i chyba nie ma tutaj jednej uniwersalnej rady dla wszystkich. Pozostaje tylko mieć nadzieję, że wszyscy będziemy pracować nad podnoszeniem świadomości społecznej oraz będziemy przeciwdziałać wszelkim naruszeniom zasad w zakresie równego traktowania, czego sobie i wszystkim kobietom życzę.
Po więcej informacji o działalności naszej Bohaterki zapraszamy tutaj:
http://www.myonigroup.com/pl/public/
Autorem zdjęć jest Maciej Grochala – 2020 r. – „Akademia Mistrzyń”, edycja II z ramienia projektu „Sukces jest kobietą”.
Facebook
RSS