Jeśli mózgi zaczynają synchronizować w obszarze empatii, poprawia się współpraca, kooperacja, wzajemna pomoc, zaufanie, bliskość i co najważniejsze, u osób zaangażowanych w interakcję, wzmagają się procesy prospołeczne – mówi dr Cezary Żechowski, psychiatra oraz psychoterapeuta dzieci, młodzieży, osób dorosłych i rodzin, pracujący w podejściu dialogu otwartego.
Dr Cezary Żechowski metodą otwartego dialogu pracuje w kierowanym przez siebie Środowiskowym Centrum Zdrowia Psychicznego dla Dzieci i Młodzieży w szpitalu Wolskim w Warszawie oraz jako ordynator oddziału rehabilitacji psychiatrycznej dla młodzieży. Wszystkie cytaty pochodzą z wykładu „Przychodzimy z różnych stron. Rola empatii i sieci społecznych w procesach zdrowienia” otwierającego IV Kongres Zdrowia Psychicznego. Serwis Zdrowie objął wydarzenie patronatem medialnym.
Psychiatra opowiada, że spotkania prowadzone tą metodą są niezwykle poruszające dla wszystkich. Cały zespół medyczny idzie w to bez założeń, że chce komuś narzucić jakąś strategię, lecz po prostu tworzy warunki, żeby usłyszeć, i żeby inne osoby mogły nawzajem usłyszeć się.
– Bardzo często po spotkaniach członkowie rodziny mówią: ale ja nigdy tego od ciebie nie usłyszałem, słyszę pierwszy raz. Ten proces jest bardzo poruszający również dla nas. Mamy przekonanie, że uczestniczymy, w czymś bardzo ważnym, w niepowtarzalnym doświadczaniu ludzkim. Widzimy, że przychodzimy na spotkanie z głowami pełnymi własnych myśli, projekcji i bzdur. Po takim spotkaniu, na którym możemy usłyszeć i przyjąć perspektywę innych osób, zupełnie inaczej patrzymy na osoby, z którymi spotykaliśmy się wcześniej. To perspektywa wielogłosowa. Godzimy się na polifonię, ale wcale nie dążymy do tego, żeby wszyscy mówili tak samo. Natomiast chcielibyśmy, żeby poszczególne osoby siebie usłyszały – tłumaczy dr Żechowski.
Jego zdaniem w takiej sytuacji zachodzi proces synchronizacji między mózgami. Opowiada, że pracę tą metodą zaczęli w bardzo kryzysowej sytuacji pacjentki i jej matki. Zobaczyli, że szybko przynosi efekt w postaci zmniejszenia napięcia a w raz nim – porozumienia.
– Dla nas najbardziej poruszające było to, że my też się zmieniamy, że zmieniają się nasze postawy wobec osób, z którymi pracujemy. One są nam bliższe, ale my również jesteśmy sobie bliżsi. Zaczynamy tworzyć zespół związanych ze sobą bliskich ludzi. Zbliżenie polega na zaufaniu, współpracy, na dzieleniu postaw prospołecznych, bardziej siebie wspieramy w pracy terapeutycznej. Oraz czujemy bardziej to, że nasza praca ma sens i jest naprawdę nagradzająca. Owszem, jesteśmy zmęczeni, ale to zupełnie inne zmęczenie niż to, które polega na walce z drugim człowiekiem i oporze. To bardzo, bardzo duża zmiana. Życiowo wspaniała – przekonuje dr Żechowski. – Jeśli nasze głowy zaczynają synchronizować ze sobą i z osobami, z którymi pracujemy, w nas też pojawiają się silne przeżycia, które obejmują wzajemne relacje, ale również pamięć autobiograficzną. Czasem sięgamy do naszych doświadczeń takich, które nie bardzo były wcześniej obecne – dodaje.
Wysłuchanie monologów wewnętrznych
Ekspert uważa, że ta metoda daje możliwość prawdziwego spotkania. Opiekunowie dialogu, jego ułatwiacze, siadają razem z rodziną, z siecią społeczną osoby w kryzysie i zaczynają dialog. Jest on bardzo uważnym słuchaniem monologów wewnętrznych poszczególnych osób.
– Nie szukamy rozwiązań, nie chcemy urawniłowki, ale stwarzamy możliwość, żeby siebie starannie, dokładnie wysłuchać tak, aby móc przyjąć perspektywę drugiej osoby, aby móc zaangażować możliwość empatii i spojrzeć na świat poprzez doświadczenia poszczególnych osób. To niesie ogromną wartość. Nie chcemy, żeby wszyscy przeżywali to samo, ale chcemy, żeby wybrzmiały wewnętrzne monologi – mówi dr Żechowski. – Jeśli mamy sytuację uważnego słuchania, pojawia się możliwość, że ten wewnętrzny monolog stanie się wewnętrznym dialogiem z dialogami osób, które do tej pory mało je wygłaszały, albo nie wygłaszały wcale.
Tak więc, gdy personel szpitala Wolskiego dostrzegł, jaki to jest proces, jak globalny i jak ważny jest on dla całego zespołu, zaczęli zastanawiać się, jak to działa w ich życiu. Doszli do wniosku, że żyjemy w świecie sieci. Sieć profesjonalna jest niezwykle ważna, ale też bardzo ważne są sieci rodzinne. Nie może stać się tak, że sieć profesjonalna stanie się ważniejsza niż sieć rodzinna. To dlatego zdecydowali się, żeby te sieci współpracowały. Aby znać siebie, swoich bliskich nawzajem, spotykać się i przyjaźnić. Pracują metodą dialogu otwartego, ponieważ jest to o wiele bardziej korzystne dla jednostek, ale też dla zespołów i rodzin.
– Zaczęliśmy widzieć, że różne sieci społeczne zachowują się różnie. Są takie, które walczą ze sobą – czasem obwiniamy kogoś, że coś psuje. Popatrzmy też na sieć społeczną, w której ta osoba działa i w której my jesteśmy. A może to jest spotkanie dwóch sieci społecznych? Czasem są one wobec siebie agresywne, uszkadzające, drenujące się nawzajem. To co dzieje się między sieciami społecznymi, jest bardzo ciekawym procesem – zapewnia dr Żechowski.
Terapia rodzin – inne spojrzenie
Wraz z kierowanym przez siebie zespołem zaczął inaczej patrzeć na terapię rodzin. Wcześniej robili genogramy, czyli mapy relacji i powiązań w rodzinie. Teraz robią sieciogramy, ponieważ uznali, że ważne sprawy dla danej osoby, z którą pracują, są czasami poza rodziną. Dodatkowo każdy z nas ma też w głowie sieć społeczną naszych rodziców, którą albo odtwarza, albo jej zaprzecza albo stara się ją zmienić. Warto się zastanowić, jak to działa.
Dr Cezary Żechowski nawiązał też do fińskiego badania, których autorem jest Jussi Jalonen z Uniwersytetu w Tampere. Przebadano ponad 700 tys. młodych ludzi. Wynika z tych badań, że niektóre zaburzenia psychiczne szerzą się w sieciach społecznych nastolatków, trochę tak jak choroby zakaźne.
– Myśmy wcześniej wiedzieli z badań nad dorosłymi, że depresja może tak się szerzyć. Że samotność szerzy się na peryferiach sieci społecznych, ale nie wiedzieliśmy, że dzieje się to aż w takim stopniu i może dotyczyć nastolatków: depresja, lęk, zaburzenia odżywiania. Wyraźnie widać, że im w sieci więcej osób z tymi zaburzeniami, tym bardziej inne osoby mogą być narażone na tego rodzaju doświadczenia. Dlatego niezwykłe ważne jest, żebyśmy wiedzieli o tym i wiedzieli, co możemy zrobić, jak możemy przeciwdziałać, jak tworzyć programy profilaktyczne, czego ci młodzi ludzie potrzebują, co ma być materiałem psychoedukacji. Jestem głęboko przekonany, że jeśli będziemy wspierać współpracę, uczyć dzieci i młodzież empatii, postaw antydyskryminacyjnych, wrażliwości na różnorodność i neuroroznorodność, będziemy przeciwdziałać wykluczeniu, wszystkie nasze działania przyniosą efekt i będą kształtować empatyczne, współpracujące i otwarte sieci – mówi dr Żechowski. – Przychodzimy z różnych stron, ale mamy szansę, żeby tutaj, między nami kształtować takie sieci, które będą otwarte życzliwe, współpracujące i trwałe.
Empatia – trochę teorii
Dr Żechowski empatię nazwał zdolnością do odczuwania, myślenia, co drugi człowiek może czuć, przeżywać, z czym może zmagać się.
Od strony neurobiologii empatia jest systemem neuroafektywnomotywacyjnym, czyli czymś co przypomina instynkt albo popęd. Tak uważał Jaak Panksepp, wybitny neurobiolog amerykański, twórca neurobiologii afektów.
Empatia uruchamia się, gdy widzimy cierpienie drugiego człowieka, zwierząt. Druga jej strona to opiekowanie się kimś, np. dziećmi.
Empatia ma postać:
- Poznawczą, kiedy wiemy, co się dzieje z drugim człowiekiem, co on może czuć, ale niekoniecznie współodczuwamy z nim;
- Emocjonalną – współodczuwamy z drugim człowiekiem. Ta jest trudniejsza niż poznawcza.
Dr Cezary Żechowski powołuje się na badania nad empatią emocjonalną, które pokazują, że osoby nią obdarzone częściej zmagają się z kryzysami, depresją, przeżywają lęk. Postawa współodczuwania nazywana jest interpodmiotowością i właśnie to łączy się z przeżywaniem kryzysów. Na to uwagę zwracali zarówno Antonii Kępiński jak i Kazimierz Dąbrowski.
Współczesne badania nad empatią
Psychiatra odwołuje się do konferencji w Tel Awiwie poświęconej neurobiologii zabawy, gdzie zapoznał się z pracami wybitnej neurobiolożki izraelskiej działającej na uniwersytecie w Hajfie Simone G Shamay-Tsoory. Zbadała empatię inaczej niż zazwyczaj się to robi, czyli bada się mózg człowieka, któremu pokazuje się jakiś film, na którym ktoś cierpi. Badaczka przyjęła perspektywę dwóch osób. Sadzała naprzeciw siebie jedną w sytuacji cierpienia i drugą, która empatyzowała, badała ich mózgi równocześnie. Zobaczyła, że jeśli człowiek cierpi, a drugi empatyzuje, zmniejsza się poziom cierpienia u osoby cierpiącej, mimo to wciąż jest wysoki, natomiast jeśli empatyzuje człowiek z natury empatyczny, zwiększa się u niego nieco poziom cierpienia. Tak więc empatia jest rzeczywiście przyjęciem na swoje barki części doświadczania drugiego człowieka.
– W sytuacji empatii mózgi zaczynają ze sobą synchronizować. To nie jest proste odzwierciedlenie, naśladownictwo, czy prosta identyfikacja. To o wiele bardziej złożone procesy, które można porównać do tańca, gdy dwie osoby muszą się połączyć. Empatyzowanie mózgów w empatii jedna z badaczek nazwała „plastycznością pomiędzy mózgami”. Ta plastyczność stwarza nadzieję na przemianę, dokonanie nowych połączeń w mózgu, ale również zdobycie nowych doświadczeń, nowych kompetencji – mówi dr Żechowski.
Ekspert zauważa, że w tej chwili badania nad synchronizacją mózgów prężnie rozwijają się. Amerykańskie np. wyraźnie pokazują, że jeśli dwa mózgi wyraźnie synchronizują ze sobą, tworzą jedną sieć, a ta jedna sieć się czymś więcej niż 1 + 1. Pojawia się trzecia wartość dodana. Synchronie też dzieją się sieciach społecznych. Wtedy suma jest czymś więcej niż mózgi poszczególnych osób do siebie dodanych.
Badanie z Uniwersytetu w Szanghaju z 2017 r, pokazuje wyraźnie, że jeśli mózgi zaczynają synchronizować w obszarze empatii, poprawia się współpraca, kooperacja, pomoc wzajemna, zaufanie, bliskość i co najważniejsze, u osób zaangażowanych w interakcję wzmagają się procesy prospołeczne. Synchronie odbywają się w sytuacjach współpracy, empatii, przyjaźni, miłości, twórczości.
Czy jest klucz do tych procesów?
Zdaniem dr. Żechowskiego jest. Terapeuci poznawczy odwołujący się do odkryć włoskich neurobiologów, uważają, że jeżeli popatrzeć na działanie naszych mózgów, to mamy dwa układy. Jeden odpowiada za rywalizację, drugi za współpracę. Działa jeden albo drugi. Czyli jeśli decydujemy się na współpracę, rezygnujemy z rywalizacji.
Patrząc od strony teorii neurodynamicznych jest albo współpraca albo projekcja albo wrzucamy na siebie własne nieprzetworzone myśli, frustracje i próbujemy je rozwiązywać cudzym kosztem. Tak więc wartość współpracy, zbliżenia się do siebie jest ogromna.
W doświadczeniu dr Żechowskiego taką rolę pozwoliły mu odnaleźć praktyki dialogiczne rozwijane w Skandynawii: w Finlandii przez prof. Jaakko Seikkulę otwarty dialog, z drugiej strony przez Toma Andersen, profesora psychiatrii społecznej w Instytucie Medycyny Społecznej na Uniwersytecie w Tromso w Norwegii. Te praktyki osadzają się na założeniu, że każdy z nas ma wewnętrzną narrację, nasze własne uczucia, lęki obawy i cierpienia. Często narracja wewnętrzna to monolog, który toczymy ze sobą, ale rzadko mamy możliwość, żeby on wybrzmiał. Zostaje zwykle z nami. Jeśli mamy przyjaciela, bardzo bliską osobę, to on częściowo wybrzmi.
Beata Igielska, zdrowie.pap.pl
Źródła:
„Przychodzimy z różnych stron. Rola empatii i sieci społecznych w procesach zdrowienia” – wykład inaugurujący IV Kongres Zdrowia Psychicznego wygłoszony przez dr Cezarego Żechowskiego, psychiatrę oraz psychoterapeutę dzieci, młodzieży, osób dorosłych i rodzin, Warszawa 10.04. 2024.
Facebook
RSS