Fot. Katarzyna Widmańska
– Stefan, Jezus Maria a cóżeś ty za buty ubrał? Uświnione całe. Wstyd się z Tobą wśród ludzi pokazać. Czemuśże jeszcze tych zniczy nie wyciągnął? Ile mam czekać? Widzisz przecież, że mnie noga boli. Już przez ciebie rano to podwójną dawkę na serce musiałam wziąć
Śmiej się, śmiej, jeszcze mnie będziesz na Rakowicach odwiedzał. Jak wcześniej z głodu nie umrzesz, bo przecież ty pojęcia nie masz, jak się jajecznicę robi. A ty Maciuś, matka cię przed wyjściem widziała? Bluza z kapturem na Święto Zmarłych! Zresztą nawet, jak cię widziała, to ta o kulturze to pojęcia nie ma.
Pamiętasz Stefan, jak jej ojciec się na ślub ubrał? Zielony garnitur na ślub w mieście. Co to my wsioki jakieś jesteśmy? Dobrze że gumiaków nie włożył. Dobra, Maciuś, Julka już modlimy się za babcię Zdzichę, bo przecież nie za tego huncwota Józusia, co całe pieniądze w karciochy przerżnął. Julka, a Tobie to Bozia chyba zapomniała, jak damskie rozmiary buta rozdawała. Kto to widział, żeby dziewczyna w takich kajakach chodziła. Gdzie to sobie chłopaka znajdziesz? Stefan, no człowiek przez ciebie to w spokoju się pomodlić nie może, gdzieżeś ten wieniec ułożył? W ogóle napisu nie widać. Jeszcze pomyślą, że to od rodziny twojego brata takie zacne kwiaty. Ten to by kwiaty kupił! Na samochody i nowe zegarki to zawsze ma, a matce na grób porządny znicz kupić to już nie łaska. Julka, jaka to modlitwa za zmarłych? No już „wieczny odpoczynek…” no co dalej?
Rany Boskie, nawet tej modlitwy cię nie nauczyli? Ja mówiłam twojemu ojcu, ja go przestrzegałam, w jaką rodzinę wchodzi, ale on ślepy. Matka mu w głowie całkiem zawróciła. A teraz wyszło szydło z worka, że nic was nie nauczyła. A przykazania? Znasz jakieś? To jak ty dziecko masz szanować matkę i ojca swego, jak tyś przykazań nie nauczona? Stefan, no co za durny, przecież ta wstążka się zaraz od znicza zajmie. O patrz Stefan, twój brat z rodziną. Oczywiście w nowym płaszczu ta jego kroczy z tapirem na pół metra, jak dama jakaś. Wyfiolkowana paniusia. Maciek, Julka poprawić koszule. Rodzina idzie. Julka włosy zepnij, bo rozczochrane takie dziewuszysko z ciebie. Henryk, halo, Heniu, jakżeśmy się dawno nie widzieli. Chyba ostatnio na imieninach Zosieńki. A Zosieńka jak zwykle cudownie wygląda i te włosy piękne takie. No Maciuś, Julcia przywitajcie się. W końcu jesteśmy rodziną. A Józusia to naprawdę szkoda, taki dobry był z niego chłop.
źródło: Oskar Bachoń
Facebook
RSS