Fot. Katarzyna Widmańska
Przedział w pociągu relacji Kraków-Warszawa. Jestem ja, schowany za październikową edycją amerykańskiego Vogue’a i ich dwóch. Korporacyjni wyjadacze, ubrani zgodnie z korporacyjnymi wyznacznikami elegancji i wszelkimi niezbędnymi korporacyjnymi gadżetami
– Wiesz, różne babki w życiu miałem ale ta, którą poznałem w czwartek, to … to zupełnie inna liga. Ta elegancja, wrażliwość a i seks taki w oczach, że ci mówię. Z nią to i kolacja, i śniadanie. Chłopie, o niczym innym nie myślę.
– Ale zagadałeś do niej? Bajerę odwaliłeś? O porozumieniu dusz, połowkach pomarańczy … te sprawy?
– Kurde stary, ona miała obrączkę i zdjęcie dzieci na biurku.
– No po pierwsze, na delegacji to nie zdrada, a po drugie, mężatki to chyba najbardziej napalone facetki, jakie znam. A nie każda ma takiego ogiera w domu, jak moja Renia. Ja to się zazwyczaj z taką zapoznaną niunią umawiam na jakiś koncert, żeby wiedziała, że kultura mi nie obca. Potem spacer po Starówce, gadka o jej marzeniach i że życie ucieka a jej nikt nie rozumie. To działa na każdą. A najlepszy myk, jaki ci sprzedam, to komplement. Patrzysz co ma najbrzydszego, nie wiem, duży tyłek czy małe piersi, i dawaj w zachwyt, że właśnie takie uwielbiasz. Wtedy to żadna się nie oprze.
– No ale nie głupio ci, że ona potem do męża?
– Oj przestań, coś ty się taki świętoszkowaty zrobił! A w myślach to pewnie z nią o poezji rozmawiasz?
– Chłopie, w myślach to ja ją i w kuchni na stole, i pod prysznicem, i w samochodzie.
– No, najlepiej na parkingu w galerii, tłumy ludzi przechodzą i nikt się nie domyśla, a ty…
– Dokładnie. W Galerii Kazimierz jest najlepiej, bo tam takie przyciemnione światło. Na tej dolnej alejce bym jej do rana nie wypuścił.
Dojeżdżamy już do Warszawy. W pewnym momencie romantyk postanawia włączyć elementy wizualne.
– A wiesz, ja to jej nawet zdjęcie zrobiłem. Że niby inwentaryzacje robimy. I cyk fotę strzeliłem.
– I nic nie mówisz? Pokazuj tę swoją laseczkę.
– O tu. Nie widać dokładnie ale tyłeczek to ma bajkowy.
– Ja ci kurwa dam tyłeczek w galerii handlowej! Na sushi se pojedź a od mojej Renaty to się odwal. Pod prysznicem… ja pierdzielę… kompletnie bez zasad… żeby cudzą żonę.
Wysiadłem na Wschodnim. Jakoś dalszej owocnej współpracy to im nie wróżę.
Facebook
RSS