Fot. Katarzyna Widmańska
– Oskar, nie śpię od kilku dni bo ma przyjechać. On. Jest boski absolutnie. – To twój facet? – zapytałem chyba bardziej z grzeczności, bo myśli błądziły w zupełnie innych obszarach
– Jeszcze nie do końca. Wiesz wszystko gra ale to dopiero początki. Pierwszy raz przyjeżdża do mnie do domu. Od tygodnia sprzątam. Bieliznę nową koronkową zakupiłam. Wiesz faceci takie uwielbiają. Czerwoną. Makijaż też taki czerwony mocny sobie zrobię. Nie oprze mi się. Zresztą jutro jak przyjdę na kolor, to Ci wszystko opowiem
– Hmh – zawieszony podcinałem końcówki – jeszcze raz sorry, że dzisiaj nie damy radę zrobić wszystkiego. Nie wyrobię się, zwłaszcza jak chcesz platynowy blond, to to chwilę zajmie.
Codzienna rozmowa. Jakoś uleciał mi wątek Boskiego Jara i koronek. Do momentu, gdy nie pojawiła się w drzwiach. Jakaś inna była. Nie wiedzieć czemu.
– Siadaj, już przygotowuje farbę.
– Ja już nie chce farby – powiedziała tajemniczo
– Randka nie wyszła?
– Wyszła. Nie tak jak planowałam, ale jak mówi powiedzenie, chcesz rozśmieszyć pana Boga, to opowiedz mu o swoich planach.
– Czekaj, kawę zrobię – ucieszony że jesteśmy sami w salonie – Renata była jakąś nową Renatą, nie potrafiłem jednak złapać, w czym rzecz.
– Przyjechał. Był trzy dni w podróży gdzieś z końca świata. Ja wiesz koronki czerwień ust, myślałam, że się na mnie rzuci. A on, że mamy dla siebie dużo czasu, że nie musimy się spieszyć. Nastawił wodę, poczekał, aż temperatura odpowiednio spadnie i zalał zieloną herbatę. Dalej patrzył na mnie jakoś tak ciepło ale … coś było w tym dziwnego. Opowiadał o Singapurze, z którego właśnie wrócił, o tym, jak za mną tęsknił, jak czekał na moje mejle. I że jestem dla niego taka ważna. Głaskał delikatnie po twarzy. Jakoś nie tak się w moim przekonaniu zachowują faceci. Myślałam, że oszaleje na mój widok w koronkach i najpierw … no wiesz… a potem wpierniczy steka. A on jakiś spowolniony. Po drugiej lampce wina wyluzowałam. Tak nam się cudownie rozmawiało. Poszliśmy się wykąpać. Delikatnie umył mi twarz. Szlag trafił cały makijaż – pomyślałam. A on wytarł mnie ręcznikiem, otulił swoją koszulą i szepnął: taką cię kocham.
Facebook
RSS