Fot. Katarzyna Widmańska
– Oskarku, na pielgrzymce byłam i Pan mnie oświecił – oznajmiła, gdy zasiadła. – Tak? – udawana grzeczność tym razem nie za dobrze mi wyszła
– Tak, tuż za Częstochową mijaliśmy kiosk. I tam, między zdjęciami z wizerunkami św. już Jana Pawła, dostrzegłam znak.
Dopiero nałożyłem pani Jadzi farbę. Byliśmy sami w salonie. Perspektywa trzydziestu minut farby na włosach z pielgrzymkowymi opowieściami mroziła mi krew w żyłach.
– To musiał być stary numer – ciągnęła pani Jadzia – bo Natalia Siwiec była na okładce. Później sprawdziłam, że to był „Playboy” z 2012. Jak on się uchował wśród świętych obrazków, to naprawdę nie wiem.
– Że co? Natalia Siwiec – pani Jadziu – panią nawróciła?
– Nie nawróciła, tylko oświeciła. Mam już przed sześćdziesiątką i nigdy nie miałam sesji w „Playboyu”.
Bałem się odezwać.
– Ale wiesz, oni tam młódki biorą. Więc myślę sobie, że kiedy, jak nie teraz? Dwóch fotografów, do których zadzwoniłam, odmówiło, a trzeci się zgodził. Tylko prosił, żebym przyniosła kilka kompletów ubrań. Na co mi ubrania? – się zdziwiłam – ale potem się domyśliłam. Bo ja cwaniara jestem, nie myśl sobie. Więc kupiłam gorsecik z bordowej koronki i taką bieliznę troszkę przeźroczystą. I myślę o jeszcze jednym. Może masz jakiś pomysł?
Nawet ja, urodzony bluźnierca, byłem w szoku.
– Pani Jadziu, ale jak to, o gorsecie Pani na pielgrzymce myślała?
– Nic nie rozumiesz. Nie o gorsecie, tylko o tym, jak wspaniały jest Pan, że mnie taką stworzył. Cycuszki mi fajne dał i tyłeczek. Więc sobie sesję na chwałę Pana zrobię.
– Jezu, mówiła Pani o tym komuś?
– No, nawet gorsecik na kółko parafialne przyniosłam. Ale dziewczyny chyba pozazdrościły. Bo jedna powiedziała: „Wstydziłabyś się Jadziu”. Pan jej jeszcze nie oświecił. Pewnie ma dla niej inny plan. Wiesz, oglądałam też różne ciuszki w internecie. Wnuk mi włączył. Siedzieliśmy razem w kuchni, ale on nie widział, na jakie strony wchodzę. A to mądre dziecko. Na współczesnym świecie się zna. To mu mówię: „Marcinek, powiedz no babci, co to jest dildo?” Bo mi tu gratis dać chcą, jak sobie taką ładną sukieniunię zamówię. Coś mu musiało do krtani wpaść, bo tak się bidulek zakrztusił, że pobladł. Walnęłam w plecki, to ten kawałeczek bułeczki mu wypadł.
– Babcia, ale co to za sukienka – zapytał.
– No taka na lato z dziurkami w różnych miejscach. Tylko jak ją szyli, to się trochę pomylili, no bo na co komu dziurka na pipusi?
Facebook
RSS