Fot. Katarzyna Widmańska
– Oskar, znasz ten moment, gdy robisz sobie jaja, a wszyscy milczą? – zapytała Kasia, która jak zwykle przyszła tylko na podcięcie włosów
Znam to lepiej niż ktokolwiek inny. Rzucam ironiczne hasło typu: “Jak powiedziała wybitna znawczyni kultury i przyjaciółka mniejszości seksualnych, Beata Pawłowicz” – a tu znaczące milczenie. “Helloł, żartuje” – dodaje, ale sytuacji już nie da się uratować. Pozamiatane.
– Znam, Kasiu, znam.
– To jest okropne. Żeby tak nikt się nie zaśmiał. Wszyscy się znamy tyle lat, drzemy łacha z każdego, a tu…
– Dajesz. Co sie stało?
– Znasz mnie. Jestem ekologiczna. Rozumiem, że to może śmieszyć ale kurde no lubię tak żyć według pewnych reguł. Przecież nikomu nie szkodzę tym, że nie używam foliowych siatek czy nie farbuje włosów. Ale nie, jakoś to wszystkich drażni. No i w piątek była impreza, taka bardziej posiadówa. Siedzimy – ja wiem – w dziesięć, może piętnaście, osób a Bartek znowu zaczyna robić przytyki do mojej ekologii: „Kasia a majtki to ty masz z płótna plecionego przez dziewice o wschodzie słońca?”
– Taaaak – mówię z uśmiechem – a prezerwatyw to z Krzyśkiem używamy wyłącznie z jelit bawołów, pędzonych na prerii, ale tylko takich, które biegły ze wschodu na zachód, bo jak biegły z zachodu na wschód, to się w ściankach ich jelit wydziela negatywne pole energetyczne.
Wybuchnąłem śmiechem.
– Widzisz, ty się śmiejesz, a tam zaległa głucha cisza: Żartuję – powiedziałam. – Kto cię tam wie – odpowiedział Bartek.