Sylwia Petryna – coach, innowatorka, przedsiębiorczyni z wieloletnim doświadczeniem i twórczyni marki PETRA CONSULTING. Dziś pokazuje, jak ważne jest, by posługiwać się własną kreatywnością oraz podkreśla rolę odpoczynku i regeneracji w życiu każdego i każdej z nas.
Jak godzi Pani pracę z życiem prywatnym?
Tak jak większość pracujących kobiet – dobra organizacja (śmiech) i sprawne zarządzanie sobą w czasie – tego w końcu uczę też innych. Mam też ogromne wsparcie mojego partnera Roberta, który z racji wolnego zawodu może wykonywać swoją pracę z domu – i w międzyczasie ogarnąć domowe sprawy, gdy ja jestem na spotkaniu czy prowadzę szkolenie – niejednokrotnie podczas weekendów.
Taka pomoc jest nieoceniona. Partnerskie relacje i uzupełnianie się, bardzo w tym pomagają. Staram się także dbać o wolny czas, odpoczynek, relaks, jednym słowem równowagę.
Za co Pani lubi siebie?
Za nieustający optymizm i energię do działania. Aż się sama czasami sobie dziwię, bo nawet jak mi się przez chwilę czegoś nie chce – to trwa to naprawdę bardzo krótko (śmiech). Uwielbiam działanie, nowe wyzwania. Robienie czegoś, czego inni jeszcze nie zrobili albo bali się zrobić (śmiech). Jestem osobą kreatywną, niektórzy mówią, że czasami nawet ZA bardzo. Presja czasu działa na mnie mobilizująco. Tak było z naszą książką „My name is Woman…”.
Od pomysłu do wydrukowania pierwszego egzemplarza – dwa miesiące. Moje koleżanki-współautorki łapały się za głowę: kiedy my to napiszemy?! Zyskałam też miano „czasoterrorystyki”. To była praca na bardzo wysokich obrotach, ale warta tego. Książka jest naszym sukcesem i ogromną satysfakcją.
Lubię siebie również za to, że nie jestem… teoretykiem.
Z czego w sobie samej jest Pani najbardziej dumna?
Z konsekwencji. Gdyby nie ona, nie byłoby mnie tu, gdzie jestem. Ale także z mojego wewnętrznego „podpowiadacza”, który zawsze dobrze doradza. Dzięki temu prowadzę firmę już 18 rok, rozwijam ją, dobudowuję kolejne segmenty. Dziś, gdy takiej branży jak moja, nie jest łatwo z racji obostrzeń i ograniczeń, niektórzy wręcz odpadli, a Petra Consulting istnieje, radzi sobie, idzie do przodu. Wierzę, że przetrwamy.
Co chciałaby Pani w sobie zmienić lub poprawić?
Nie ma ideałów, każdy może coś poprawić, dokonać zmiany drobnymi kroczkami. I znów ze mnie wychodzi szkoleniowiec (śmiech). Moja odpowiedź – na tę chwilę nic (śmiech).
Kto jest dla Pani największym autorytetem i wsparciem?
Nie mam jednego autorytetu. Natomiast ogromnie cenię silne kobiety, które doskonale radzą sobie w obecnym świecie. Zawsze przy takiej okazji wymieniam Jacindę Ardern, premierkę Nowej Zelandii. Jest dla mnie wzorem menedżerki – doskonale zarządza swoim krajem, a do tego zarządzania używa nie tylko swoich kompetencji, ale także kobiecej empatii. Powtarzam wielokrotnie na moich szkoleniach, ale także w wypowiedziach publicznych – empatia to kluczowa kompetencja teraźniejszości i przyszłości.
A na co dzień wsparciem dla mnie jest moja rodzina – syn Dorian, jak ma dzień (śmiech) i partner Robert. Bliscy są dla mnie bardzo ważni.
Uważam, że mam wspierający zespół w pracy – osoby, które mają czasami „swoje dni”, natomiast odpowiedzialnie i z zaangażowaniem podchodzą do zadań. Takie „aniołki” – z tym, że nie Charliego (śmiech).
Myślę, że mam szczęście do ludzi lub przyciągam ludzi, którzy dają mi sporo pozytywnej energii. Część z tych osób wspiera moje działania, część z nich kibicuje lub podpowiada, co można zrobić lepiej.
Gdyby miała Pani określić siebie samą trzema przymiotnikami, które najlepiej Panią opisują, jakich słów by Pani użyła i dlaczego?
Tylko trzema? (śmiech).
Nieubłagana. Kreatywna. Empatyczna.
Mogę coś dodać jeszcze? (śmiech).
Po więcej informacji o działalności naszej Bohaterki zapraszamy tutaj:
https://www.facebook.com/petraconsultingPL
https://www.linkedin.com/company/petraconsulting/
https://www.youtube.com/channel/UC0Zijr9Il8SCC2KrU6Hcm1g
Foto: Krysia Lemańska
Artykuł powstał w ramach raportu BIZNES SIĘ NIE PODDAJE!
Facebook
RSS