Gdy zaczynała pracę w gazecie, jedyną rolą dla kobiety było pisanie o pracach domowych, modzie, ogrodnictwie czy wychowaniu dzieci. Dzięki jej wysiłkowi, przed końcem kariery dziennikarstwo wyglądało już zupełnie inaczej…
Elizabeth urodziła się w zamożnej rodzinie Cochrane’ów, potomków irlandzkich imigrantów w USA. Miała czwórkę rodzeństwa i aż dziesięcioro przybranych braci i sióstr. Młoda pannica w pierwszych latach życia nie mogła narzekać na brak wygód, znana była jako „Pinky”, z racji zamiłowania do różowych ubrań. Trafiła do prestiżowej szkoły z internatem, jednak już w wieku 7 lat jej idylla się skończyła. Ojciec – strażnik majątku – zmarł, a Elizabeth z matką i rodzeństwem wyprowadziła się w poszukiwaniu lepszego życia do rozrastającego się pobliskiego Pittsburgha.
Początek pisania
W wieku 16 lat Elizabeth przeczytała w miejscowej gazecie, „Pittsburgh Dispatch” artykuł o niedwuznacznym tytule „Do czego przydają się dziewczyny”, z którego wynikał jeden donośny wniosek: do rodzenia dzieci. Dziś byłoby to uznane za jawny seksizm, wtedy było normą. Ale nie dla niej! Pod pseudonimem Samotna Sierotka napisała polemikę do tekstu.
Redaktor prowadzący był tak zachwycony tekstem, że opublikował w kolejnym wydaniu reklamę, prosząc autorkę o ujawnienie się. Gdy doszło do kontaktu, dziewczyna otrzymała zlecenie na swój pierwszy tekst. Nosił tytuł „The girl puzzle” i traktował o złożonym wpływie rozwodu na kobiety. Zaapelowała otwarcie o zmianę prawa w tej materii.
Tekst okazał się tak dobry, że autorka otrzymała etat w rozwijającym się medium. Ponieważ dotąd pisała pod pseudonimem Samotna Sierotka, musiała – zgodnie z obyczajem – przybrać właściwy alias, złożony z imienia i nazwiska. Wybór padł na bohaterkę popularnej piosenki, Nelly Bly. Jednak redaktor popełnił błąd przy pierwszym zapisie i stanęło na Nellie Bly.
Szybko stała się niewygodna
Wczesne teksty również skupione były na sytuacji kobiet. By pojąć trudy pracy w fabryce, Elizabeth wcieliła się w rolę pracownicy. Jednak opisywanie fatalnych warunków zdecydowanie nie pasowało przedsiębiorcom, od których pieniędzy uzależnione było wydawnictwo. Została odsunięta od poważniejszych tematów, zmuszona do opisywania mody, gotowania czy ogrodnictwa. By uciec od tych obowiązków pojechała na korespondencję do Meksyku, skąd opisywała bogatą i odmienną kulturę.
Tam również nie umiała jednak trzymać się z dala od kłopotów. W jednej z korespondencji opisała przypadek dziennikarza aresztowanego przez reżim Porfirio Díaza za krytykę władzy. Gdy urzędnicy w Meksyku dowiedzieli się o jej publikacji, Nellie również stanęła przed widmem niewoli. Uciekła więc z powrotem do USA, ale nie odpuściła: opisała wyjątkowo ostro ówczesny model sprawowania władzy w Meksyku, nazywając go wprost tyranią. W Pittsburghu nie zagrzała jednak miejsca, wyjechała do Nowego Jorku. Gdy już skończyły jej się pieniądze, udało się dostać pracę. Nie byle gdzie, bo w „New York World” prowadzonym przez samego Josepha Pulitzera!
Epizod w domu dla obłąkanych
Jedną z najgłośniejszych prac Nellie była wyjątkowo skrupulatna relacja ze szpitala psychiatrycznego oskarżanego o koszmarne traktowanie kobiet. To właśnie podjęciem tego wyzwania przekonała Pulitzera, by ją zatrudnił. Nie było mowy o oficjalnej wizycie. Jedynym sposobem, by dostać się do środka, było skuteczne udawanie niepoczytalności.
W ramach przygotowania do zadania 23-latka udała się do domu przejściowego dla samotnych kobiet. Tam celowo nie przespała nocy, by jej źrenice były rozszerzone, a stan umysłowy ułatwiał przekonujące odegranie roli. Następnie zaczęła oskarżać współmieszkanki, że są szalone i czyhają na nią. Odmawiała zaśnięcia w kolejnej dobie tak skutecznie, że wezwano policję i natychmiast trafiła przed sąd. Stamtąd skierowano ją „do celu”, na mroczną wówczas wyspę Blackwell’s Island.
Wytrwała w okrutnych warunkach 10 dni, wyłapując możliwie wiele szczegółów. Po tym okresie, za poręczeniem wydawcy „New York World”, została zwolniona. Jej pierwszy reportaż na temat życia w szpitalu psychiatrycznym spowodował tak wielką sensację, że ośrodek przeszedł gruntowną reformę. Później wydała na ten temat całą książkę, podobnie zresztą jak o półrocznym pobycie w Meksyku.
Pokonała Fileasa Fogga!
W 1888 roku, na fali ogromnej popularności książki „W 80 dni dookoła świata”, Bly zasugerowała wydawcy, że chce pokonać opisaną trasę samodzielnie i potrzebuje środków. Początkowo zgody nie było, ale reporterka o uznanym już wtedy nazwisku podobno postawiła nawet ultimatum, że jeśli Pulitzer nie sfinansuje jej podróży, to pójdzie do innego wydawcy i zrealizuje projekt dla niego. Dostała zielone światło.
14 listopada 1889 roku wyruszyła śladami fikcyjnego przecież Fogga, z tą jedynie różnicą, że ruszyła z Nowego Jorku, nie Londynu. Przez Irlandię i Londyn dotarła do Paryża, gdzie zdążyła jeszcze przeprowadzić wywiad z autorem powieści, Juliuszem Vernem. Z Francji, przez włoskie Brindisi i Kanał Sueski dotarła do Bombaju. Z każdego punktu podróży przesyłała korespondencję, choć nie zawsze na bieżąco. Nie wszędzie był telegraf i przyszło jej korzystać ze zwykłej poczty.
Stąd koleją indyjską przejechała do Kalkuty, gdzie ponownie przesiadła się na statek, tym razem przez Singapur do Hongkongu. Podczas ograniczonego pobytu w Chinach zdążyła jeszcze przygotować materiał o obozie dla trędowatych. W efekcie postojów i opóźnień na terenie Azji dotarła do zachodniego wybrzeża USA z 2-dniowym opóźnieniem.
Otrzymujący telegraficzne relacje od reporterki Pulitzer zrobił wówczas coś niesłychanego: wyczarterował ekspresowy pociąg, okrzyknięty mianem Miss Nellie Bly Special. Skład jechał niemal bez przerwy z zachodu aż do Chicago, pokonując trasę w 69 godzin. W styczniu 1890 oznaczało to, że padł nowy rekord prędkości na kolei, średnio ok. 60 km/h. Po tym fascynującym finiszu dziennikarka dotarła z powrotem do Nowego Jorku po 72 dniach drogi i stała się pierwszą osobą, która pokonała literacką trasę.
Z dziennikarstwa do przemysłu i z powrotem
Pięć lat po ukończeniu historycznej trasy, w wieku 31 lat, Bly wyszła za milionera Roberta Seamana. Magnat przemysłowy był od niej starszy o aż 42 lata i wkrótce zaczął podupadać na zdrowiu. Porzuciła więc literacki pseudonim i znów jako Elizabeth opiekowała się mężem, a następnie zastąpiła go na czele wielkiej firmy.
Za sterami Iron Clad nie sprawdziła się jednak równie dobrze, jak z piórem w ręku, choć miała na swoim koncie nawet dwa udane patenty: na kankę na mleko oraz pojemnik na śmieci. Z powodu jej zarządzania oraz sprzeniewierzenia środków przez podwładnego firma zbankrutowała.
Elizabeth znów wcieliła się w rolę Nellie, tym razem jako korespondentka wojenna na wschodnim froncie I wojny światowej. Była pierwszą kobietą w strefie wojny pomiędzy Austrią i Serbią, a na dodatek aresztowano ją pod zarzutem szpiegostwa na rzecz Wielkiej Brytanii.
Ponieważ nigdy nie stroniła od aktywizmu społecznego, opisywała również historyczną procesję sufrażystek z 1913 roku i znów doprowadziła do skandalu. Relację z marszu zatytułowała „Sufrażystki stoją wyżej od mężczyzn”. W tekście trafnie zasugerowała, że dopiero w 1920 kobiety otrzymają prawo do głosowania w wyborach. Niestety, nie nacieszyła się tymi przemianami, zmarła na zapalenie płuc w 1922 roku, przeżywszy 57 lat. Ale za to jakich lat!
Facebook
RSS