„To, jakimi przedmiotami ktoś się otacza, wiąże się z jego systemem wartości, z odczuciami estetycznymi” – komentuje antropolog kultury prof. Wojciech Burszta.
EPIDEMICZNE NIEDYSKRECJE
W czasie pandemii COVID-19, kiedy konieczne stało się utrzymanie dystansu społecznego – popularność gwałtownie zyskały wideotransmisje prowadzone z domów. Eksperci wypowiadający się dla telewizji siedzą nie w studiu, ale w swoim pokoju czy ogrodzie, artyści zapraszają na występy kręcone w swoich salonach. A ludzie, którzy pracują zdalnie, spotkania służbowe prowadzą często w ramach telekonferencji przy domowym biurku czy stole. Nigdy wcześniej podglądanie tego, jak mieszkają inni, nie było takie proste.
„Przyjemność z podglądania, jak ludzie żyją w swoich domach, jak organizują sobie przestrzeń prywatną, to doświadczenie bardzo bliskie większości ludzi” – komentuje w rozmowie z PAP antropolog kultury prof. Wojciech Burszta z Uniwersytetu SWPS. Według niego to, jak ktoś mieszka, wiele może nam powiedzieć o człowieku: jakie ma on podejście do porządku, dyscypliny, czy ma rodzinę, jakie ma zainteresowania czy gust estetyczny. „Już nawet sama sfera ikonograficzna mieszkania jest skarbnicą wiedzy o ludziach” – komentuje badacz. Tłumaczy, że to, jakimi przedmiotami się otaczamy, ma pewien związek z naszym systemem wartości i z estetyką.
Prof. Burszta dodaje, że ludzie czasami nie chcą pokazywać dokładnie tego, jak żyją. Kiedy do domu zaproszeni są goście, dom jest posprzątany, nie ma na wierzchu rzeczy niepotrzebnych. Gość trafia więc do przestrzeni, którą gospodarz uważa za reprezentacyjną.
Podobnie jest zwykle podczas wideokonferencji – fragment domu, który ludzie decydują się prezentować, też jest odpowiednio wybrany i zaaranżowany. „Kiedy więc oglądamy ekspertów w telewizji, widzimy ten fragment domu, którzy oni wybrali, żeby nam pokazać” – zwraca uwagę antropolog. I dodaje, że zazwyczaj raz dobranego kadru rozmówcy w kolejnych rozmowach nie zmieniają. „Przecież przenieść laptop w inne miejsce domu to sekunda. Ale ci ludzie czują się komfortowo, pokazując obcym tylko konkretny fragment swojego domu. I więcej rąbka tajemnicy nie zamierzają uchylić” – mówi.
„To, co uznajemy za swój dom, może być pojedynczym pokojem, a może być pałacem. To jednak miejsce, które uważamy za naszą własną przestrzeń prywatną. Możemy ją wprawdzie otworzyć dla innych, ale jednocześnie zazdrośnie jej strzeżemy” – zwraca uwagę prof. Wojciech Burszta.
KSIĄŻKI, KUCHNIA
„Słyszymy narzekanie, że Polacy czytają mało książek. Tymczasem z tego co obserwuję, to znaczna większość ludzi, którzy wypowiadają się ze swoich domów jako goście stacji telewizyjnych – występuje na tle książek. Wszyscy chcą mieć w tle książki. Nie tylko profesorowie, ale i lekarze, dziennikarze czy ratownicy” – zauważa antropolog.
Jak ocenia, biblioteki mają bardzo różny status. „Można się domyślić, w których domach te książki są rzeczywiście używane, a gdzie służą raczej jako element wystroju wnętrza. Jeśli jednak od tego miałby się zacząć trend, że ludzie zaczną naprawdę te książki czytać, to by był wreszcie jakiś pozytywny efekt pandemii” – komentuje naukowiec.
Zauważa, że drugim ulubionym domowym ujęciem jest pokazywanie fragmentu nowoczesnej, dobrze zorganizowanej kuchni, np. z widocznym w tle dobrym zaparzaczem do kawy. A to również pozwala wyciągać pewne wnioski o właścicielu mieszkania. Innym tłem, na którym ludzie lubią się pokazywać, jest też ogród. „Czasem można się domyślić, że ktoś siedzi na swojej działce na Mazurach” – komentuje rozmówca PAP.
„Ludzie chętniej rozmawiają w tych dekoracjach i wnętrzach, które są im najbliższe, w swoim orbis interior, świecie wewnętrznym, w którym czują się najbezpieczniej” – tłumaczy.
BĄDŹ JAK ETNOGRAF
Badania dotyczące przestrzeni domowej to popularna tematyka tradycyjnych badań etnograficznych. Naukowiec opowiada, że kiedy odwiedzano ludzi w domach, badano często sferę estetyczno-artystyczną, a więc to, jak się zmieniają wzory aranżowania wnętrz, jak ludzie organizują przestrzeń, jakie mają meble albo czy w ich domach istnieją tak zwane sfery sacrum.
Dziś jednak – jak zauważa naukowiec – takie badania cieszą się mniejszym zainteresowaniem, bo wnętrza zaczęły się do siebie upodabniać. „Kiedyś etnografowie przychodząc do wiejskiego domu szukali egzotyki. A dziś z przykrością musieliby stwierdzić, że w domach tych są podobne obiekty, jak w ich własnych domach – np. meble z Ikei. Różnica między wsią a miastem bardzo się zatarła” – mówi. Jego zdaniem jednak ciągle można – zaglądając do mieszkań – analizować je pod kątem tego, jakie ich mieszkańcy mają aspiracje, czy jakie wartości wyznają.
Prof. Burszta pytany, co pomaga naukowcom przy interpretacji tego, jak urządzone są mieszkania, odpowiada: „Ważne jest, żebyśmy – zanim wejdziemy do domu, nie mieli uprzedzeń i z góry założonej tezy. Warto się otworzyć na to, co zobaczymy. A wtedy czekać nas mogą niespodzianki”.
PAP – Nauka w Polsce, Ludwika Tomala, lt/ zan/
Facebook
RSS