Nawet w najtrudniejszych i najbardziej uwłaczających zawodach można znaleźć na tyle motywacji i zadowolenia, by nie chcieć zmieniać zawodu. Nie trzeba być lekarzem ratującym życie, by mieć poczucie służby i pasję do działania.
Wyobrażasz sobie zawód, z którego nie można czerpać przyjemności, ten naprawdę najgorszy? Dla większości ludzi jest nim usuwanie/czyszczenie ścieków – pojawia się nie tylko w internetowych rankingach, ale też w statystykach dotyczących zatrudnienia. Jednak, jak wskazuje amerykańskie Bureau of Labor Statistics, to również jeden z tych zawodów, w których ludzie pozostają najdłużej.
Czyli nawet z brodzenia w fekaliach (celowe wyolbrzymienie, choć i takie sytuacje się zdarzają) można czerpać jakiś rodzaj satysfakcji. Jak dowodzi bardzo interesujący reportaż opublikowany przez „New York Times” 10 lat temu, pracownicy zajmujący się śmieciami mogą mieć silniejsze poczucie celu w swojej pracy niż wielu dyrektorów czy gwiazd.
Jak wskazuje w nowym artykule w „Harvard Business Review” John Coleman, u większości z nas poczucie celu czy misji w wykonywanej pracy nie jest skutkiem olśnienia, jest wypracowane przez nas samych. Wymaga przemyślanych działań, konsekwencji i praktyki. Coleman, autor książki „Passion and Purpose […]”, ma kilka następujących porad dla każdego, kto chce czerpać więcej satysfakcji z wykonywanych obowiązków. Oto opracowanie jego wniosków.
Powiąż pracę ze służbą
Nie każda z nas służy w sensie dosłownym – tylko część prac dosłownie określana jest mianem służby czy posługi. To przede wszystkim te, w których od decyzji pracownika może zależeć czyjeś zdrowie lub życie. Jednak nawet w, z pozoru, mniej istotnych zajęciach można z powodzeniem odnaleźć element służby.
Należy dostrzec go i pielęgnować obraz osób, na których życie możemy pozytywnie wpływać. W ten sposób praca zyskuje cel, a my możemy sobie odpowiedzieć na pytanie: czy taki cel i taka praca jest tym, czego poszukujemy w życiu. Jeśli tak, konsekwentne utrwalanie w głowie więzi z osobami korzystającymi z efektów naszej pracy będzie bardzo pomocne.
Doskonal siebie i swoją pracę
Kolejny przykład jednego z najbardziej niewdzięcznych zawodów świata? Sprzątanie w szpitalu. Kto zaglądał kiedyś do brudownika czy zna nakład pracy przy pacjentach, ten z pewnością wie, że trudno czerpać z takiej kariery satysfakcję. Nie tylko ogląda się ludzkie dramaty, nie tylko pada się ofiarą nerwów pacjentów i personelu wyższego stopnia, ale w dodatku nie zarabia się na tym wiele.
A jednak można nie tylko odnaleźć w tej pracy cel, ale również chcieć się w niej doskonalić. Wspaniałe badanie prof. Amy Wrzesniewski z Uniwersytetu Yale wzięło pod lupę właśnie najniższy rangą personel szpitalny. Wrzesniewski odkryła, że najbardziej zadowoleni ze swojej brudnej roboty są ludzie, dla których wykonywane obowiązki stają się rzemiosłem i umożliwiają doskonalenie.
Sceptyk spyta, jak może doskonalić się osoba sprzątająca czyjeś odchody lub zmieniająca pieluchy dorosłym? Otóż może, na wiele sposobów. Po pierwsze, poprzez próbę zrozumienia osób, którym się służy w ich – nie oszukujmy się – najbardziej niedogodnych chwilach. Po drugie, poprzez uznanie swojej pracy za formę pomocy, zresztą zupełnie słusznie w tym przypadku.
W końcu nie tylko lekarz i pielęgniarka komuś służy. Prof. Wrzesniewski odkryła, że najbardziej usatysfakcjonowane taką pracą osoby to te, które szukały sposobów na lepszą pomoc pacjentom, np. poprzez zwracanie uwagi na dobór detergentów przy sprzątaniu.
Inwestuj w pozytywne relacje
To chyba najbardziej znany element zestawienia: atmosfera w pracy. Im jest lepsza, tym chętniej stajemy się częścią zespołu, tym bardziej się z nim identyfikujemy. Jednego sposobu na stworzenie dobrej atmosfery nie ma, ale nawet małe rzeczy mogą pomóc.
Od spytania współpracownika o jego stan zdrowia czy okazania mu zainteresowania przy wykonywanych obowiązkach po organizację imprez integrujących zespół poza miejscem pracy. Nie chodzi o to, by być przyjaciółmi z każdą osobą w firmie, ale o stworzenie więzi, dzięki którym przebywanie w tym samym pomieszczeniu nie stanowi obciążenia w trakcie pracy.
Pamiętaj, dla kogo pracujesz
I nie chodzi tu bynajmniej o szefa, z całym szacunkiem. Każda z nas pracuje w jakimś celu. Ten pierwszorzędny to oczywiście pieniądze, ale przecież nie siedzimy po godzinach tylko dla banknotów. Po co nam one? Dla kogoś – inwestujemy je w siebie, w swoje dzieci, w pomoc rodzicom, w ważne dla nas organizacje. Sposobów wydawania pieniędzy jest wiele, ale mało kto przy wydawaniu kieruje się wyłącznie swoimi potrzebami, zawsze są wokół ludzie, którzy z owoców pracy mogą skorzystać. Więc, gdy godziny są niedogodne, a projekty trudne, warto pomyśleć o „beneficjentach” – nawet potencjalnych – naszego zarobku.
Opracowanie na podstawie Harvard Business Review
Facebook
RSS