Obudź się! Śniadanie czeka! Wszystko już gotowe! Czas ruszać w drogę! El Citlaltépetl czeka! Czy to żart? Przecież jest druga nad ranem! Jeszcze chwilę, proszę!
Apetyt rośnie w miarę jedzenia. Od kiedy zainteresowałam się Siedmioma Najwyższymi Wulkanami wszystkie inne marzenia zeszły na drugi plan. Dlatego mierzę wysoko, w końcu tylko niebo jest limitem. Zdobycie wszystkich siedmiu szczytów stało się moim życiowym celem. Przybliżającym się jednak z każdą chwilą! Czas na drugi wulkan! Wulkan Orizaba mnie wzywa!
Wake up!!! It’s breakfast time! Everything is ready!! Time to go! El Citlaltépetl is waiting for us! Is it a joke? It’s 2 in the morning! Just a sec, please!
The more I dream, the more I want! Since I’ve heard about Seven Volcanic Summits nothing else matters. So I dream big, sky is the limit! The peak of all of them started to be my lifetime accomplishment. And now it is getting closer! Time to prepare! Time to climb the second volcano! Pico de Orizaba is calling!
O czym myślimy, mówiąc o Siedmiu Najwyższych Wulkanach
Coraz bardziej popularne staje się zdobywanie wszystkich najwyższych szczytów każdego kontynentu, znanych jako Siedem Szczytów (7S). Ale nie jest to moim marzeniem. Myślę, że nie jestem jeszcze tak szalona. W rzeczywistości jest jednak siedem szczytów, o wiele ciekawszych z mojej perspektywy. Mowa o siedmiu najwyższych wulkanach (V7S). W obu przypadkach są to szczyty/wulkany najwyższe dla danego kontynentu. Zdobycie wszystkich wulkanicznych szczytów jest nie lada wyczynem i pierwszy raz dokonano tego w 1999 roku.
What we talk about when we talk about Volcanic Seven Summits
It is very popular to tick off the highest mountain on each continent that known as the Seven Summits (7S). But it is not my dream. I guess, I’m not that crazy, not yet at least. In fact, there is another Seven Summits that counts and it is more interesting for me, the volcanic equivalents (V7S). The Volcanic Seven Summits are the highest volcanoes and as the Seven Summits are the highest peaks on each single continent. Climbing to summit all seven is regarded as a mountaineering challenge, and nominated as such in 1999.
Jak wysokie i gdzie są położone? How high and where they are?
Interesującym jest fakt, że dwa spośród siedmiu najwyższych wulkanów (Kilimanjaro i Elbrus) są również najwyższymi szczytami zaliczanymi do 7S. Zdobycie wszystkich 7 najwyższych wulkanów nie jest jednak i nigdy nie będzie tak popularne jak zdobycie wszystkich najwyższych szczytów. Dlaczego? Nie mam pojęcia i pewnie tak pozostanie! Wulkany sprawiają wrażenie łatwiejszych do zdobycia. Są znacznie niższe niż ośmiotysięczne wielkoludy (Mount Everest) i w większości nie wymagają horrendalnych opłat wstępu (Piramida Carstensza). Z drugiej strony, zdobycie wszystkich najwyższych wulkanów w dalszym ciągu wymaga dużej determinacji i organizacji. Nadal musisz odwiedzić 7 kontynentów, by spełnić to marzenie. Wierzę jednak, że precyzyjny plan i dobra organizacja są kluczem do sukcesu! Wszystko to nieważne… wyzwanie zostało przyjęte!
Interesting fact it that two of the Volcanic Seven Summits (Kilimanjaro and Elbrus) are also part of the Seven Summits. V7S, it has not become as popular as the normal 7S and it will never be. Why, no idea, but hope this stand still? It might seem as an easier task to ascent the volcanoes instead, as there is no need to deal with 8.000 meters peak (Mount Everest), nor pay exorbitant fees for climbing in Indonesia (Carstensz Pyramid). On the other hand, climbing Volcanic Summits still requires lot of preparation and determination. You still need to visit all 7 continents and pay a lot for fulfilling this dream. But I believe that proper plan and organizational skills is the key. Anyway, challenge accepted!
Gorączka sobotniej nocy!
Obsesyjne myśli o zdobyciu V7S pojawiły się wraz z wyprawą na Kilimanjaro w 2012. Szalone plany pojawiły się od razu. Czy mogę zdobyć jeszcze jeden tak wysoki szczyt? A może wszystkie wysokie wulkany? Jedno jest pewne, nigdy nie spodziewałam się, że kiedykolwiek będzie to możliwe. A jednak, uważaj o czym marzysz…
Climbing fever! What a lovely way to burn!
My obsession with V7S began after climbing Kilimanjaro in 2012. I have started to question myself: What if I could ascent one more? Or what if I can tick them all? I have not expected, that it will be ever possible. But be careful what you wish for…
Dlaczego wulkany? Jest wiele powodów, dla których miłośnicy wspinaczki je wybierają. Przede wszystkim ze względu na ich szczególne położenie. Większość z nich to pojedyncza, odosobniona góra, wyróżniającą się na płaskowyżu. Pięknie się na nie patrzy. Hipnotyzują swoimi kraterami, a to czyni wspinaczkę jeszcze bardziej spektakularną. Ale przede wszystkim, większość z nich jest dostępna dla znacznej części amatorów wędrówek (dla wielu z nich!)
Why volcanos? Many climbers like volcanoes because of following reasons. First of all because of their prominence! Most of the volcanos are often alone mountains. They are beautiful to look at. Some of them has mesmerizing craters, which makes the summit even more spectacular. What is more, majority of them are accessible for people in good physical shape that makes them reachable for all sorts of climbers and trekkers (some!).
Góry pochodnie są po prostu magiczne! Nigdzie indziej krajobraz nie jest tak żywy i imponujący. Nie każda góra może dostarczyć tak silnych uczuć, dosłownie bycia ponad wszystkim! Te pojedyncze wulkany, wzrastające na kilka kilometrów ponad otaczający je świat. Widok jest spektakularny.
For me, flare mountains are magical. Nowhere else the geological landscape is so vivid and impressive. Any other mountaintop gives such a strong feeling, to literally “be above it all”. This single standing volcanic giant rise up to several kilometers high above the surrounding lowlands. The view is spectacular!
W drodze na szczyt!
Pico de Orizaba, lokalnie nazywany El Citlaltépetl (Góra Gwiazd) wznosi się na wysokość 5.636 m (18,491 ft.) ponad poziom morza. To najwyższy szczyt Meksyku i trzeci co do wysokości szczyt Ameryki Północnej. Obecnie uśpiony wulkan nie zalicza się jeszcze do grona wygasłych!
To the peak!
Pico de Orizaba, local name El Citlaltépetl (Mount of the Star), is 5.636m (18,491 ft.) above sea level. The highest mountain in Mexico and the third in North America. The volcano is currently dormant but that does not mean extinct.
Zapytasz pewnie, jak się tam dostać? Ze względu na sporą liczbę dostępnych lotów, większość zainteresowanych wybiera lot do Mexico City. Ja zdecydowałam się na lot do Veracruz skąd miałam bliżej do Orizaby i Tlachichuca, moich punktów bazowych.
Sprzęt jest! Płatności zrobione! Czekolada spakowana! Doświadczony przewodnik u boku! Jestem gotowa!
You might want to know how to start? Most of people fly to Mexico City due to the numerous flight options available. I’ve decided to fly to Veracruz which is closer to Orizaba and Tlachichuca, my starting points.
Climbing gear, checked! Payments, done! Chocolate, packed! Experienced guide, arrived! I’m ready!
Po trwającej pół godziny przejażdżce jeepem dostajemy się do bazy noclegowej The Piedra Grande Hut. Jego wysokość Orizaba pojawia się na horyzoncie. Nie mogę uwierzyć, że za chwilę będę się wspinać. No może nie za chwilę, ale zdecydowanie jestem coraz bliżej! Schronisko jest duże, może spokojnie pomieścić 60 osób. Dookoła idealne pole namiotowe dla ceniących sobie prywatność i kontakt z naturą. Czas rozłożyć namiot i trochę się przespać. Zwłaszcza, że zaczniemy wspinaczkę bardzo wcześnie! Jestem tak podekscytowana, iż nie mogę zasnąć! Zaczynam liczyć barany i w końcu zapadam w sen.
An exciting jeep ride takes us from the town to the camp site at The Piedra Grande Hut. His majesty volcano appears on the horizon. I cannot believe I’ve decided to do it!! The hut is a large building that could host about up to 60 people. There is plenty of space to camp around the hut, which is a good option if you crave for privacy. Time to assemble a tent and have some sleep as the climbing starts very early in the morning. Excitement is keeping me awake. I’m counting sheeps and finally falling asleep.
Kompletna ciemność, cisza i gwiazdy nad nami. Krok za krokiem, niczego więcej nie potrzebuję. Po trzech godzinach wspinaczki wśród olbrzymich głazów docieramy do lodowca. Pico de Orizaba przyciąga wielu miłośników wędrówek. Najczęściej wybierana droga na szczyt wiedzie przez lodowiec Jamapa. Mimo, iż sprawia on wrażenie technicznie prostego, to bywa śmiertelnym zagrożeniem.
O świcie w końcu dostrzegamy szczyt. Mocny wiatr igra z nami od samego początku. Mam wrażenie, że ocieram się o krawędź swojej wytrzymałości. Co 20 minut muszę się zatrzymać aby złapać oddech. Nie poddam się, cholerny wietrze!
Complete darkness, tremendous silence and stars above! Step by step, nothing more you call for. After 3h of trek we are getting to glacier and the real fun starts! Pico de Orizaba draws many international climbers! The route used widely surpass are Jamapa Glacier. Although it looks that straightforward route seems shorter, it does claim lives.
In the pre-dawn gloom we could finally see the pick. Strong wind plays cruel! Being at the edge of my breath, I have stopped every 20 minutes but not giving up, pinche viento!!
Lodowiec zaczyna się na wysokości 5 000 metrów i pnie się ku górze pod kątem 35 stopni. W sezonie często pokrywa go skorupa lodu, ale dzisiaj warunki są idealne. W drodze na szczyt napotykamy tylko jedną szczelinę!
Jeszcze jeden krok, jeszcze trochę! Odliczam do 10 i tak w koło! Moja mantra! Po 3 godzinach wszystko ustaje! Kompletna cisza. Dotarliśmy na szczyt! Cała góra dla nas! Jesteśmy pierwsi i jedyni! Zachwycona widokiem, cieszę się jak dziecko! To sen, dotykam nieba! Niesamowite uczucie, czyste szczęście! Udało się! Ogarnia mnie błogostan, nie mogę się poruszyć, nie mogę opanować wzruszenia… Marzenia same się nie spełniają, wymagają determinacji, potu i ciężkiej pracy! Ale warto!
At 5.000 m the glacier begins and towards the top it becomes steep to reach an angle of around 35 degrees. In the regular climbing season, the outer can become very icy but today it is just perfect with only one small crevasse on the way!
One more step, a little bit more!! Over and over again, repeated like mantra! After 3 more hours all stops! Complete silence! We got to the summit! Entire mountain for us! First ones and the only ones! Enjoying THE view. I can’t keep on smiling to myself. I must be dreaming! I have just touched the sky! An incredible feeling, pure happiness! We did it! It feels so good. I can’t move, breath… A dream doesn’t come true by magic, it takes sweat, determination and hard work. It is always worth it!
Dla poszukiwaczy mocniejszych wrażeń, dostępne są inne ścieżki, trudniejsze i wymagające lepszej techniki. Może następnym razem podejmę wyzwanie… nigdy nie mów nigdy!
Jeśli kiedykolwiek będziesz miał szansę wspiąć się na Orizabę, zrób to!!! Góra da Ci w kość na każdym kroku, ale jest magiczna! Warto!
For the mountaineer seeking a harder challenge, there are routes on the east and west side that give more solitude and require more technical climbing. Maybe next time I will be skilled enough … you never now!
If you ever get a chance to climb Orizaba, do it!!! The mountain definitely will beat you up but it is mystical!!
Co dalej?
Dokąd zmierzam? Nie mam bladego pojęcia, ale cieszy mnie droga! Na wypadek gdybyś był zainteresowany i chciał dołączyć do mojego wyzwania V7S, podzielę się moim planem. Następny na mojej liście wulkanów jest Ojos del Salado w Argentynie (6893m) planowany na wiosnę 2018. To tak na wypadek gdybyś pytał 🙂
What’s next?
What would be my next move? I do not know, but I will definitely enjoy it! In case you would like to join me in this crazy V7S challenge, let me share my draft plan. Next one on the list is Ojos del Salado in Argentina (6.893m) planed for spring 2018. Just in case you ask 😉
Tekst i zdjęcia: Justyna Szczurek
***
Justyna Szczurek – rodowita Krakowianka, włóczykij, który jest ciągle w biegu i planuje kolejne wyprawy. Nie wyobraża sobie życia bez walizki, dobrej książki, aparatu, pisania i jedzenia. Nieustannie fotografuje otaczający ją świat i przelewa na papier wszystko to, czego doświadcza podczas podróży. Instynkt podróżnika ponownie zaprowadził ją na inny koniec globu, tym razem do Meksyku, gdzie mieszka i pracuje. Co ją do tego pchnęło – ciekawość, miłość do TACOS i Mariachi czy może praca? Ciągle szuka odpowiedzi. Jaki jest jej przepis na życie? Szczypta szaleństwa, intuicja, upór godny największego osła, wielki uśmiech i pozytywne myśli – tylko tyle i aż tyle.
Facebook
RSS