Co jest Pani największą pasją zawodową?
Monika Dziurłaj, marka SIEJBA: Pasji zawsze miałam wiele, ale wszystkie były nakierowane raczej na pomoc innym, potrzebującym. A nie na mnie samą. To dlatego, że mam w sobie ogrom empatii i wrażliwości, a to zawsze powodowało, że nie potrafiłam przejść obojętnie obok osoby potrzebującej. Chęć niesienia pomocy innym była podwaliną do dalszych moich działań zawodowych. Dodatkowo uwielbiam kontakt z ludźmi i konstruktywne dyskusje! Nie dla mnie praca za biurkiem z nosem w papierach (śmiech). To zabójstwo dla mojej odwiecznej chęci rozwijania siebie i swoich umiejętności oraz potrzeby nawiązywania kontaktów.
Skąd pomysł na Siejbę?
Pomysł na Siejbę, jako sklepu samego w sobie, zrodził się w głowach moich wspólników, o których nie mogę nie wspomnieć. To oni zainicjowali otwarcie pierwszego sklepu w Ostrzeszowie. Posiadali sklep warzywny, a także własne gospodarstwo. Z zamiłowania do zdrowego żywienia postanowili, aby produkty, które spożywamy na co dzień były „swojskie” – tym samym zaczęli produkować dla potrzeb własnych warzywa, owoce i wszystko to, co może dać natura na dwóch hektarach pola. Kiedy pierwszy raz trafiłam do tego sklepu, zakochałam się w nim i już wiedziałam, że to będzie często odwiedzane przeze mnie miejsce w Ostrzeszowie. Czułam, że zapotrzebowanie rynku i świadomość konsumenta na temat ochrony środowiska i zdrowego odżywiania jest coraz większa, natomiast wyspecjalizowanych sklepów jeszcze jest niewiele. Tym bardziej takich, gdzie można kupować żywność na wagę i do własnych opakowań. Dlatego też szybko zrodziła się we mnie chęć rozbudowania sieci takich sklepów, by szerzyć popularność trendu.
Przypadek sprawił, że spotkałam znajomego moich wspólników, który przekazał im mój numer telefonu. Zaraz następnego dnia skontaktowali się ze mną i tak też zaczęła się nasza wspólna przygoda.
Jak można zostać franczyzobiorcą tego wyjątkowego projektu?
Podstawą do tego, by zostać franczyzobiorcą jest zamiłowanie do zdrowego odżywiania się, ekologicznego trybu życia, jak i chęć niesienia wsparcia wiedzą na temat produktów, którymi dzielimy się z klientami. W naszych sklepach istotnym jest to, że za produktem, który można u nas zakupić, stoi również kompleksowa wiedza sprzedawcy na jego temat. Nie sztuką jest sprzedać na przykład kurkumę, to mają klienci w supermarketach. U nas otrzymają również wiedzę na temat zastosowania tej przyprawy w różnych segmentach naszego życia. Przyszyły franczyzobiorca musi być człowiekiem, który chce pomagać, edukować i wręcz uzależniać swoich klientów od sklepu. To wszystko oczywiście w dobrej wierze i dla obopólnej satysfakcji.
Ekologia i dbanie o środowisko są bliskie Pani sercu?
Przyznam szczerze, że nie byłam osobą głębiej zainteresowanej ochroną środowiska. To przyszło z czasem. Mam dwójkę dzieci, dwie dziewczynki, które mają 16 i 7 lat. Chciałam pokazać im, jak najlepszą wersję siebie i przy okazji uczyć bycia dobrym człowiekiem, który dba o swoje otoczenie i jest świadom zagrożeń idących za zanieczyszczeniem odpadami, o których tak dużo się ostatnio mówi. Ponadto sprawę ułatwia mi szkoła, ponieważ ten temat jest również mocno poruszany, więc zalążek dostały ode mnie, a rozwijają tę wiedzę w szkole. Wyszła z tego nawet fajna zabawa, ponieważ wzajemnie się upominamy, kiedy któraś z nas niesie się z zamiarem wyrzucenia butelki szklanej do kosza na śmieci lub nie segregowania śmieci. Cieszę się, że Siejba jest dla nich miejscem, które jest bazą do utwierdzania się w słuszności swojego postępowania. Segregacja, jak najmniej plastiku, zdrowe odżywianie i nie marnowanie. To wpajam im na co dzień i to jest również pokazywanie im, że i one są odpowiedzialne za swoją przyszłość i przyszłość naszej planety.
Kto jest dla Pani największą inspiracją?
Zależy o jakim rodzaju inspiracji mówimy. Jeśli chodzi o temat samego biznesu, to jest mój mąż. Jeśli myślimy o trendzie bycia bio, eko i zero waste, to nie mam osoby, która mnie inspirowała. Zawsze kierowałam się przekonaniem, że w sobie muszę odnaleźć wiarę i chęć do robienia konkretnych rzeczy. Nie szukałam nigdy inspiracji, słuchałam wewnętrznego głosu, instynktu, który rzadko mnie zawodził. Chciałam działać zgodnie ze sobą, własnymi potrzebami i marzeniami. Realizować siebie, sobie udowadniać, że mogę, że stać mnie, że jestem w stanie zrobić wszystko, co sobie zaplanuję, a jeśli coś mi się nie powiedzie, to tylko dlatego, że źle się do tego zabrałam lub to czas był nieodpowiedni. Mam plan na siebie, wiem czego chcę i szansa, jaką dostałam jest wyjątkowa, więc muszę wykorzystać wszystkie możliwości, by rozwinąć skrzydła i oddać innym to, co najlepszego mogę dać.
Co Pani najbardziej ceni w sobie, za co by Pani siebie pochwaliła?
Haha, nie jestem osobą, która lubi się przechwalać. Jestem typem człowieka wymagającego… Od siebie ale… Prokrastynacja niejednokrotnie wygrywała, co jest moim największym problemem. Lubię w sobie to, że mam dużo empatii. Często moja wrażliwość powoduje, że chodzę strapiona, smutna. Przeżywam najmniejszą krzywdę innych. Ponadto lubię w sobie to, jak działa mój szósty zmysł. Nie potrafię tego wytłumaczyć, ale wielokrotnie przewidziałam wiele sytuacji oraz wyczułam powodzenie bądź niepowodzenie jakiejś inwestycji. Potrafię słuchać i właściwie analizować. Nie lubię rozdrabniać się i bawić w szczegóły. Asertywności również mi nie brakuje.
Jak według Pani kobiety mogą współpracować i wspierać się w drodze do indywidualnych sukcesów?
Osobiście jestem typem „Zosi-samosi”, która metodą prób i błędów do wszystkiego chce dochodzić sama. Taka nauka oczywiście przynosi wiele emocji, niekoniecznie pozytywnych ale jedno jest pewne – zdecydowanie jest najlepszą szkołą. Indywidualny sukces w głównej mierze zależy od nas samych i od tego, jak mocno wierzymy w siebie i swoje umiejętności. Uważam, że nastawienie ma znaczenie, a inne kobiety mogą być jedynie dodatkowym wsparciem, które świetnie obrazuje znany amerykański serial „Sex w wielkim mieście” (śmiech).
Gdzie młode kobiety powinny szukać wiedzy i inspiracji podczas startu z własnym biznesem?
Jest wiele miejsc, w których można szukać wsparcia i inspiracji, a w dzisiejszych czasach „znawców biznesu” oraz doradców w tym temacie nie brakuje, dlatego trzeba ostrożnie wybierać takie osoby, bo showmanów jest mnóstwo, a ludzi z prawdziwą pasją, wiedzą i doświadczeniem dużo mniej.
Powstaje coraz więcej klubów dla kobiet przedsiębiorczych w całej Polsce. Są to świetnie miejsca, gdzie można się spotkać z kobietami, które już prowadzą własny biznes lub też dopiero zaczynają. Kontakty tam zawarte niejednokrotnie procentują w dalszych działaniach i jest to doskonałe źródło ogromnej, pozytywnej energii, która potrafi ładować akumulatory na bardzo długo.
Jak uchronić się przed błędami i zminimalizować ryzyko, idąc „na swoje”?
Tutaj odpowiem krótko. Nie popełniając błędów nie uczymy się, a dodatkowo kolejny raz przytoczę stwierdzenie: „nastawienie ma znaczenie”. Popełnienie błędu nie powinno być momentem, który obrazuje nam nasze kompetencje biznesowe czy zniesmaczyć bądź też powodować odczucie porażki. Jeśli coś nam nie wyjdzie, bardzo ważne jest, by nie rezygnować, nie poddawać się, a upór, konsekwencja w działaniu i wiara w siebie zrobi swoje (śmiech). Ta wiara w siebie naprawdę potrafi w naszym życiu zdziałać cuda i doświadczyłam tego osobiście.
Pani najważniejsze plany zawodowe na najbliższy rok?
Na najbliższy rok planuję w 200 procentach zaangażować siebie w realizację kilku nowych projektów, w tym w globalny rozwój marki Siejba. Mamy idealny czas na rozbudowę sieci i to jest mój cel, który już jest wytyczony i opracowany strategicznie.
A o czym Pani marzy prywatnie?
O chwili świętego spokoju (śmiech).