Mirella Piwiszkis Sawoniaka, założycielka Marki INSPIRE, szkoleniowiec z zamiłowaniem do branży HR. W czasie koronawirusa wręcz rozwinęła swoje umiejętności wychodząc z założenia, że potrzeba jest matką wynalazku i innowacji. Wierzy, że ludzkość z każdej burzy wyjdzie z nowymi narzędziami i funkcjonuje zawsze na najwyższych obrotach, z optymizmem patrząc w przyszłość.
Redakcja: Pani Mirello, jakie były reakcje w Pani firmie na ogłoszenie stanu epidemii w Polsce? Jak przyjął to zespół, a jak kontrahenci?
Mirella Piwiszkis Sawoniaka, założycielka Marki INSPIRE: Dokładnie pamiętam ten dzień w którym pierwszy klient poinformował nas, że zawieszamy wszystkie szkolenia aż do odwołania, był to obrót na poziomie kilkudziesięciu tysięcy złotych. Później reakcja łańcuchowa wyglądała jak domino, otrzymywaliśmy od kolejnych klientów informacje o podobnym brzmieniu.
Myślę, że pierwszą reakcją, zgodnie zresztą ze strukturą naszego mózgu było uczucie strachu, im bardziej pozwalamy naszemu mózgowi na naturalne reakcje, tym bardziej kieruje on nas w stronę paniki. Dezinformacja, która panowała w tamtej chwili, bombardując ludzi newsami typu ,,wojsko wkracza na ulice” czy ,,mam potwierdzoną informację od pracownika MON, że zamykają Warszawę”, tylko wzmagała to uczucie.
Spójrzmy na sklepy i na to, co się obecnie dzieje. Podczas pierwszych dni moi pracownicy dzwonili do mnie mówiąc, że się boją, że cała sytuacja ich przeraża.Głównym ośrodkiem mózgu reagującym na strach i uczucie zagrożenia jest ciało migdałowate. Działa ono niezależnie od innych struktur mózgu, pozwalając na błyskawiczną reakcję, zanim sytuacja zostanie przetworzona przez korę nową, czyli poddana będzie świadomej analizie.
Przygotowałam dla pracowników wówczas wewnętrzne szkolenie o strefach wpływu. To była nasza pierwsza inspiracja. Moi pracownicy powiedzieli mi wówczas, że dzięki temu czują się znacznie lepiej i czy nie moglibyśmy takie „one pagery” na ten temat przygotować dla naszych klientów. Przygotowaliśmy. Działania, jakie podjęliśmy następnie to rozmowy z naszymi klientami. Część, jak się Pani zapewne domyśla, przekładała terminy szkoleń na późniejsze miesiące.
Muszę zaznaczyć, że mamy naprawdę fantastycznych klientów, z połową ustaliliśmy możliwość wystawienia faktur zaliczkowych a część zaproponowało przedpłaty na poczet przyszłych szkoleń. Firmy pokazały ludzką twarz i za to etyczne podejście bardzo im teraz dziękuję.
Jak wygląda sytuacja z przekładaniem terminów szkoleń? Klienci czekają na nowe daty i terminy czy rezygnują?
Część szkoleń została przeniesiona do świata wirtualnego i realizujemy pigułki warsztatowe, wykorzystując takie narzędzia jak Microsoft teams, Hangouts Meeting czy Zoom. Dostosowaliśmy się również do potrzeb, które zrodziła ta sytuacja, proponując klientom rozwiązania online takie jak symulacje biznesowe, webinary czy szkolenia zdalne prowadzone w czasie rzeczywistym. Czas, który otrzymaliśmy, wykorzystujemy maksymalnie jak tylko możemy.
Projekty, które odkładaliśmy na półkę, teraz są przez nas realizowane. Wcześniej nie mieliśmy na nie czasu. Działamy zgodnie z zasadami efektywności dodając do tego nawyki skutecznego działania, skupiając się na aspektach na które mamy realnie wpływ. Nawyki Coveya prowadzą do ciągłego, zintegrowanego wzrostu własnej efektywności.
Nawyki te przenoszą nas od zależności (od innych), przez niezależność (dbanie o siebie), do współzależności (dbanie o innych) i łączenie sił w celu pomnożenia naszej indywidualnej efektywności. Przynosi to bardzo satysfakcjonujący rezultat. Nasi klienci zainspirowali nas do działania, sygnalizując nam potrzeby, jakie się w tym czasie rodzą.
Tworzymy szkolenie online dla rodziców, którzy muszą dryfować między koniecznością pracy zdalnej a opieką nad dziećmi.Sama będąc matką 3 dzieci, która do tej pory mogła liczyć na wsparcie niani czy dziadków, doskonale ich rozumiem. Nikt z nas nie chce narażać seniorów, całe życie mogliśmy na nich liczyć a dziś to oni liczą na nas.
Jak ważne jest utrzymanie kontaktu, choćby w social mediach i – pomimo sytuacji – odrobina optymizmu przekazywana innym?
Dzisiaj nagrywaliśmy podcast dla rodziców o negocjacjach z dziećmi. I przyłapałam się na tym, że wykrzyknęłam: Wow! Jakie fajne rzeczy robimy! Jestem szczęśliwa! Bo szczęście to stan umysłu a nie stan okoliczności. Nie mamy wpływu na to, co się nam przytrafia. Mamy jednak wpływ na to, jak na to zareagujemy. Nasze życie funkcjonuje w dwóch kręgach. Można je narysować w formie dwóch kół. Zewnętrzne koło, większe, to jest to wszystko, czym się martwimy, co nas frustruje, a z czym nic nie możemy zrobić, dziś w tym kręgu znajduje się terroryzm, agresja, smog a obecnie w ogromnej sile coronavirus.
Jak więc na to reagujemy? Karmimy się niemocą. I na tym polega problem wielu ludzi, którzy uważają, że nie mają wpływu.Koncentrują się na kręgu niemocy, pozostając cały czas w tym świecie. A w tym czasie powinniśmy koncentrować się na tym, na co mamy wpływ. Znane jest stwierdzenie, że ludzie wychodzą silniejsi i z lepszymi kompetencjami po każdym kryzysie.
Panika w 1907 roku spowodowana była dość typowymi problemami: nadmiernymi wydatkami i niewłaściwą spekulacją. Krach giełdy w marcu i następne załamanie w październiku wpłynęło na szybką sprzedaż papierów banków i innych instytucji w Nowym Jorku. Skarb Państwa z pomocą JP Morgan wyciągnęli pieniądze federalne i pomogli w panującej sytuacji.
Lata 1990 i 1991 na całym świecie były okresem pogorszenia koniunktury. Po upadku komunizmu dawne kraje socjalistyczne wkroczyły w okres reform, w niektórych z nich (w tym w Polsce) reformy w pierwszej fazie przyczyniły się do spadku produkcji, w dalszych latach zapewniły jednak szybki wzrost. W okresie tak zwanej czarnej śmierci, czyli epidemii dżumy, która jest jak do tej pory najbardziej dotkliwym kryzysem, jaki ludzkość miała okazję przeżyć, ludność Europy spadła z 73 mln do 43 mln.
Pamiętajmy, że w chwili obecnej rozwój medycyny jest nieporównywalny do tego, jaki był podczas panowania czarnej śmierci. Dysponujemy też nowoczesnymi technologiami w medycynie, w administracji czy nawet w życiu codziennym. Gigantyczna ilość dostępnej technologii ułatwia nam pracę, zatem zadajmy sobie pytanie dlaczego mielibyśmy nie poradzić sobie z tą sytuacją?
W obecnej sytuacji warto dostrzegać szansę. Nawet w czasach kryzysu tworzone są innowacje, rozwija się technologia, karmiona potrzebą danych czasów. Spośród wszystkich zakłóceń, paradoksu i chaosu, które zostały wywołane przez coronavirusa, jest to najbardziej oszałamiające: może nas nauczyć czegoś, czego nigdy nie moglibyśmy się uczyć samodzielnie. Mój Boże, jesteśmy jedną planetą – jednym narodem. To nie jest idealizm; to najbardziej pragmatyczna zasada organizacji społecznej.
Jak ocenia Pani straty na tę chwilę? Jakiej pomocy i wsparcia od państwa oczekiwałaby Pani jako przedsiębiorca, co najbardziej by Pani pomogło?
Co ciekawe, to pytanie jest dla mnie najtrudniejsze. Nie koncentruję się na stratach. Tak. 50% obrotu, który miałam zakontraktowany na marzec zniknął. Zawieszenie podatków oraz ZUSu i stworzenie do tego uproszczonych, możliwych do wypełnienia w minutę wniosków to obowiązek polskiego państwa. Przyspieszenie rozpatrywania wniosków o pomoc de minimis, pożyczki na warunkach preferencyjnych też wydają mi się oczywiste.
Warto tu przytoczyć przykład innych krajów, jak na przykład rząd w Budapeszcie ratuje węgierski biznes. Firmy nie muszą płacić składek emerytalnych, taksówkarze podatków i nie wolno wypowiadać umów najmu.Wiele branż, m.in. hotelarska, rozrywkowa, sportowa, kulturalna i związana z transportem pasażerskim – nie muszą płacić składek. Pozostałe branże są zwolnione ze składki emerytalnej, a składka zdrowotna jest ograniczona do minimum. Liczę, że wzorem innych państw, nasz rząd postąpi podobnie.
Trudno w tej chwili cokolwiek planować, jednak nie można nie robić nic. Jak wygląda u Pani sytuacja ze szkoleniami na najbliższe miesiące?
Ja planuję dużo, tworzę nowe produkty online. Na razie nie wygląda to różowo. Firmy nie są przekonane do rozwoju kompetencji poprzez webinary czy szkolenia online. Jeśli jednak sytuacja potrwa dłużej, zakładam, że będą musieli się do tej formy przekonać. Już mamy zapytania od wcześniejszych sceptyków. Biorąc pod uwagę, że wakacje to w szkoleniach martwy sezon, liczę się z tym, że wszystko wróci do normy dopiero we wrześniu.
Jak stara się Pani zachować spokój i pozytywne myślenie?
Mam taki magiczny sposób. Towarzyszy mi maksyma: “Wszystko, co dzieje się w moim życiu, jest dla mnie dobre”. Jeśli w to uwierzysz, świat zaczyna wyglądać inaczej. Często na warsztatach “Crack the code – oswoić porażkę” proponuję uczestnikom ćwiczenie. Proszę, aby wypisali największe kryzysy w ich życiu, a następnie proszę ich, aby wypisali pozytywne konsekwencje tych sytuacji. Skuteczność 100%.
Każdy prędzej czy później dostrzega błogosławieństwa przeszłych trudności. Są za te kryzysy wdzięczni. Ufam temu, że nawet najtrudniejsze sytuacje to dary, a proszę mi wierzyć, moje życie nie było usłane różami. Oczywiście, czasem zdarza się, że trudno jest mi w to uwierzyć. Wtedy mam złotą zasadę mojej wspaniałej nauczycielki: “If you don’t know what to do…relax; If you don’t know what to think… relax; If you don’t know what to feel…relax”. I z tym Państwa zostawiam.
Podsumowując – nie staram się zachowywać spokoju, po prostu go zachowuję, panika i karmienie się emocjami nic tu nie zmieni. To, co w tej chwili robimy i będziemy robić to działanie. Bądźmy pro aktywni, przestańmy karmić nasz mózg strachem i emocjami. Ludzkość ma za sobą setki lat kryzysów i po każdym wychodziła silniejsza.
Po więcej informacji zapraszamy na Facebooka i naszą stronę internetową:
https://www.facebook.com/Inspireszkolenia
Fot. Maciej Krawczyk