Halina Ambroziak-Więckowska – twórczyni i właścicielka marki Centrum Odchudzania i Odżywiania COiO. Coach, trenerka rozwoju osobistego i trenerka w biznesie, mentorka. Założycielka Akademii Rozwoju Wellness i twórczyni Kursu Trenera Odchudzania i Odżywiania. Prowadzi Szkolenia Akademii Rozwoju Osobistego w ramach tego Kursu.
Jest również cenioną ekspertką w sprawach odżywiania, suplementacji i stylu życia wellness, opierającym się na wieloletnim doświadczeniu oraz wiedzy, wynikającej z dokonań wybitnych naukowców i praktyków, w dziedzinach medycyny, zdrowego trybu życia i psychologii: dr David Katzin, dr Jamie McManus, prof. Louis Ignarro, prof. David Heber, dr Luigi Gratton, dr Heather Livingston, Jim Rohn, Bert Hellinger, dr Andrzej Wiśniewski, ks.prof. Tadeusz Witkowski, prof. Jerzy Mellibruda, prof. Bogdan de Barbaro, Ewa Kołacz, Jerzy Dmuchowski, dr Ewa Woydyłło-Osiatyńska, Lucyna Kirwil.
Współautorka książki „50 wpływowych kobiet biznesu” i raportu „Biznes się nie poddaje”, który ukaże się nakładem książkowym w lutym 2021 roku.
Proszę opowiedzieć nam o działalności Pani firmy. Jak znalazła się Pani w tym miejscu swojej kariery zawodowej, w którym jest obecnie?
Swoją karierę rozpoczęłam od pracy w PWN, jako redaktorka w Redakcji Słowników Języka Polskiego. Współtworzyłam zespoły, pod nadzorem kolejno: prof. Mieczysława Szymczaka, prof. Andrzeja Markowskiego i prof. Mirosława Bańko. To z nimi nauczyłam się tak cennej umiejętności, jaką jest praca zespołowa z wizją końcowego efektu. W wyniku wysiłku każdego członka zespołu, po pewnym czasie, powstaje ukończone dzieło. Finis coronat opus czyli “koniec wieńczy dzieło” – mawiali moi mistrzowie ze świata antycznego.
Następnie pełniłam funkcję prezeski terenowego Społecznego Towarzystwa Oświatowego STO – ruchu istniejącego od 1987 roku, ogólnopolskiego NGO, o statusie pożytku publicznego. STO zostało założone przez nauczycieli i rodziców, w kontrze do jednolitej, komunistycznej oświaty. Powstało bowiem z mocnego pragnienia wolności, w której powinny wzrastać nowe pokolenia. Jego celem jest harmonijne połączenie edukacji i wychowania. Z kolei wartości, jakie przyświecają tej koncepcji, to wzajemne zaufanie w kooperacji, uczciwość, rzetelność, wzajemny szacunek i empatia – podstawowe zasady i reguły, które mogą być podstawą tworzenia prawdziwej wspólnoty obywatelskiej. Są to cele i wartości, które po dziś dzień, mocno korespondują z moimi.
Prócz STO, udzielałam się wolontaryjnie, prowadząc lekcje francuskiego dla przedszkolaków. To doświadczenie, nauczania i organizowania edukacji dla dzieci i dorosłych, uświadomiło mi, że jestem w tym naprawdę dobra. Na kanwie tej świadomości, rozwinęłam swoje działania zawodowe, tworząc pierwszą Akademię Rozwoju Wellness ARW.
ARW fokusowała się na edukacji dorosłych, w obszarach zachowań sprzyjających zdrowiu i samodzielności finansowej. Gromadziła regularnie, w trakcie na cyklicznych wykładów, minimum setkę słuchaczy tygodniowo. Moduł Akademii Zdrowia prowadzony był przez specjalistów ds. żywienia i lekarzy. Moduł Akademii Przedsiębiorczości – przez doświadczonych przedsiębiorców, specjalistów ds. finansów i biznesu.
W ramach tej pierwszej, samodzielnej działalności, organizowałam też duże Konferencje Lekarzy Wellness, w których brało udział od 200 do 500 uczestników. Celem było przeniesienie zachodnich, dobrych praktyk w dziedzinie wellness, na grunt polski. Ale świat się zmienił. W Polsce zaczęto wprowadzać procedury medyczne, zapomniano, a być może zignorowano, jak ważne są profilaktyka i edukacja prozdrowotna.
Kluczowym punktem w mojej karierze, okazała się współpraca z międzynarodową firmą Herbalife Nutrition. Dzięki temu mogłam dalej rozwijać swoją koncepcję, czego efektem jest dziś funkcjonowanie jednego z najskuteczniejszych zespołów ds. wellness, w Polsce i Europie Wschodniej.
Myślę, że ten krok, by wystartować z Akademią Rozwoju Wellness, a następnie z Centrum Odchudzania i Odżywiania COiO, podjąć się samodzielnej działalności, uniezależnić się finansowo, był najlepszym, jaki mogłam zrobić. Stałam się kobietą niezależną, dzięki czemu na lepsze zmieniło się całe moje życie.
Dziś oferuję moim partnerom biznesowym i osobom, które dołączają do COiO, swoją praktyczną wiedzę i wieloletnie doświadczenie.
COiO jest zapleczem merytorycznym i koordynatorem działań poradni i gabinetów dietetycznych. Wspieramy merytorycznie rozwój przedsiębiorczości także tych osób, które chcą stawiać swoje pierwsze kroki w branży dietetycznej. Oferujemy praktyczną wiedzę w zakresie prowadzenia własnej przedsiębiorczości, uzupełnioną bogatym programem podnoszącym kwalifikacje. Dysponujemy skuteczną metodologią pracy z klientami i zestawem odpowiednich narzędzi. Opieramy swoje działanie na najnowszych dokonaniach nauki z zakresu żywienia.
Znak Jakości COiO przyznajemy placówkom świadczącym kompleksowe usługi dietetyczne, w połączeniu z profesjonalnym wsparciem psychologicznym. To sprawdzona przez nas formuła. Dzięki niej odchudzamy na lata. Kładziemy nacisk na edukację i praktyczne rozwiązania dające klientom faktyczne rezultaty. Słowem: edukujemy i klientów, i właścicieli poradni i gabinetów dietetycznych oraz ich współpracowników.
Dlaczego to robimy? Misją COiO jest propagowanie idei zdrowego stylu życia oraz kształtowanie świadomości prozdrowotnej klientów, poprzez świadczenie usług w zakresie odchudzania oraz prawidłowego odżywiania. Chcemy tym samym aktywnie włączać się do walki z nadwagą, otyłością i innymi chorobami dietozależnymi, które w coraz większym stopniu dotykają nasze społeczeństwo. Chcemy wspierać ludzi w pracy nad zmianą złych nawyków żywieniowych i inspirować do podejmowania tego wyzwania.
W COiO przewodzę wspaniałemu zespołowi, niemal 50-ciu właścicieli-dyrektorów poradni ze Znakiem Jakości COiO, zlokalizowanych na terenie całego kraju. Prowadzę także Akademię Rozwoju Osobistego – warsztaty dotyczące budowania relacji interpersonalnych i biznesowych, prowadzenia klientów ukierunkowanych na zmianę złych nawyków żywieniowych, z wykorzystaniem metod treningu, mentoringu i coachingu. Czuję, że zawodowo wciąż się rozwijam. To bardzo budujące.
Co było najtrudniejsze w dążeniu do sukcesu zawodowego?
Myślę, że dużą trudność, w początkach rozwoju mojej samodzielnej działalności, sprawiały realia polityczno-gospodarcze. Tak to wspominam. Pod koniec lat 90-tych, dostępność szkoleń, w szczególności tych związanych z prowadzeniem przedsiębiorczości, nie była tak powszechna, jak dziś. Prowadzenie własnego biznesu równało się z rzuceniem się na “głęboką wodę”.
Miałam głowę pełną pomysłów. Ale jedno to pomysł, a drugie to know-how, jak coś zrobić, krok po kroku. Do tego musiałam dojść sama. Przez wiele miesięcy pracowałyśmy, z moją przyjaciółką i asystentką – Catherine Biniecki, nad wypracowaniem modelu biznesowego. Systematycznie pracowałam, przy czym równocześnie uczestniczyłam w odpowiednich seminariach i szkoleniach, które pozwalały mi się rozwinąć.
Nie wspominam za dobrze czasów boomu gospodarczego w Polsce. Oczywiście startowałam wtedy wraz z innymi, ale nie było to łatwe. W dużej mierze, to na przedsiębiorcy spoczywała cywilna odpowiedzialność za administracyjne błędy, czy często nieprecyzyjnie napisane ustawy. Nie było też, takiego jak dziś, powszechnego dostępu do praktycznej wiedzy, dotyczącej zarządzania własnym przedsiębiorstwem, księgowości. W sprawach księgowych, zupełnie nie miałam świadomości, jak to wygląda. Dziś, już na szczęście z uśmiechem, wspominam moje zderzenie z Urzędem Skarbowym. Zostałam wezwana, w związku z nieterminowym złożeniem deklaracji PIT. Zamiast wysłać dokument pocztą, uznałam, że najlepiej będzie zanieść go osobiście, ponieważ kolejnego dnia wybierałam się tam. Niewiele później, otrzymałam wezwanie w tej sprawie. Kiedy się pojawiłam w US, urzędniczka, na dzień dobry, odczytała mi moje prawa i obowiązki oraz paragraf oskarżenia, wedle którego popełniłam przestępstwo. “Spóźniła się pani z dostarczeniem dokumentu. Trzeba było wysłać pocztą. Stempel jest nie taki.” – usłyszałam. Naprawdę, myślałam, że to żart. To to było to poważne przestępstwo (śmiech).
Wspominam też, że kiedy byłam redaktorką PWN, mimo bardzo młodego wieku, cieszyłam się uznaniem i szacunkiem środowiska i społeczeństwa. Kiedy weszłam do świata biznesu, poczułam nagle, że już nie jestem odbierana w ten sam sposób. Nie mogłam już liczyć na docenienie mojej pracy, pomimo, że przecież ciężko pracowałam, płaciłam podatki. Samodzielnie zarabiasz? Powodzi ci się? Na pewno nie doszedłeś do tego w uczciwy sposób. Tak traktowała cię administracja państwowa i tak traktowały media. Prowadzenie biznesu, przez wielu traktowane było jako nieuczciwe działanie. Dlatego największą trudnością było dla mnie zmaganie się ze sobą, w kontekście myślenia o sobie jako businesswoman. Zewnętrzna presja i nagonka, nie sprzyjały mentalnie w prowadzeniu własnego biznesu. Ale nie poddałam się.
Było też trudno o dobrą współpracę. Zawsze zakładam, że ludzie mają dobre intencje, nie kontroluję ich, nie jestem podejrzliwa. To może nie jest biznesowe podejście, ale taka jestem. Spotkałam na swojej drodze wiele osób, których intencje nie zawsze okazywały się uczciwe lub były, po prostu, niekompetentne. To się później oczywiście szybko weryfikowało. Dziś mogę powiedzieć, że to doświadczenie ułatwia mi dobieranie partnerów biznesowych. Wsparło moją intuicję. Z drugiej strony – moje otwarte podejście do ludzi nie zmieniło się. Sprzyja w budowaniu dobrych, trwałych biznesowych relacji.
Myślę, że urodzeni w latach 80-tych i później, nie mają takich doświadczeń. Dziś jest nieco łatwiej. Również w kontekście podziału ról w prywatnych związkach, odpowiedzialności za siebie, kulturę podejścia do wiedzy i doświadczenia. Dla współczesnych kobiet to ważne, że nie potrzeba już siły fizycznej by nakarmić rodzinę, dzieci. Nie potrzeba mężczyzn, by przetrwać. W czasach powojennych, których doświadczali moi rodzice, na wsiach a także w dużych miastach, powszechnie panowała bieda. Aby zaspokoić podstawowe potrzeby, trzeba było ciężko pracować fizycznie. Nie było szacunku do ludzi i ich wiedzy. Dziś już wykształciła się kultura tego dorobku. Jest szacunek do wiedzy i doświadczenia.
Jak radziła sobie Pani z trudnościami i przeszkodami?
Jestem osobą otwartą, ale nie omnipotentną. Czuję, że mogę bardzo dużo, przy czym towarzyszy mi świadomość, co jestem w stanie zrealizować, a czego nie. Umiem wybierać z puli moich umiejętności i skupiać się na nich. Mam świadomość siebie. Gdy czegoś nie potrafię, nie załamuje mnie to. Szukam rozwiązań. Dlatego cenię szkolenia i samodoskonalenie się.
Pochodzę z rodziny katolickiej, w której mocno funkcjonowała mądrość przypowieści testamentowych. Przypowieść, która ma dla mnie duże znaczenie, to ta o pannach roztropnych i nieroztropnych, czy też o mądrych i głupich pannach. Wielokrotnie rozmyślałam nad znaczeniem w tej przypowieści. Uważam, że niesie w sobie głęboką mądrość. Panny roztropne są symbolem ludzi mądrych, prawych, gotowych na zmiany, czyli na to, co przyniesie los. Dlatego czekając na coś, co ma się wydarzyć, przygotowują na zapas oliwę.
Dla mnie, jako filolożki klasycznej, oliwa jest symbolem trzech rzeczy. Po pierwsze – oznacza wiedzę i mądrość. Mówimy przecież: “nieść kaganek oświaty” – od lampy oliwnej, mając na myśli upowszechnianie wiedzy. Mówimy też: “mieć olej w głowie” – mając na myśli kogoś, kto jest mądry. Po drugie – oznacza prawdę. Mówimy: “oliwa na wierzch wypływa”, gdy wydarzy się coś, co prowadzi do faktycznego stanu rzeczy. Po trzecie – oznacza życiową energię, ciągłość życia. Owoce drzewa oliwnego karmią nasze ciało. Drzewo oliwne to drzewo życia, jest długowieczne. Okres pełnej dojrzałości te drzewa osiągają od dopiero 35-150 lat. To dlatego dziadowie sadzili je dla swoich wnuków. Piękna i głęboka symbolika, zawarta jest w tej, zdawałoby się, zwyczajnej przypowieści.
Chcę przez to powiedzieć, że kiedy mam pragnienie, które staje się moim celem – ja się do tego przygotowuję. Równolegle, uwzględniam fakt, że w życiu mogą mnie zaskoczyć trudności i przeszkody. Dlatego gromadzę i uzupełniam i swoje zapasy oliwy. Mam zgodę na to, że w życiu i w nas samych, zachodzą zmiany. A zmiana to proces.
Przypowieść o pannach roztropnych i nieroztropnych, przybliża symbolikę świata, jego mechanizmy w ciągłości dziejów. Daje świadomość, że koleje losu są nieprzewidywalne i trzeba być na to przygotowanym. A przygotowanie oznacza gotowość i zgodę na zmiany. Ale musimy także wiedzieć, gdzie jest nasz cel. Czy chcemy i możemy iść ku niemu dalej.
Wracając do mojej historii z Urzędem Skarbowym. Takie myślenie przekłada się w dosyć prosty sposób. Gdy data stempla się nie zgadzała, a ja zostałam przez to potraktowana w sposób niewspółmierny do przewinienia, przedmiotowo i arbitralnie, początkowo byłam zszokowana, rozczarowana i zwyczajnie zła. Ale potem zaakceptowałam ten stan rzeczy, zaczęłam szukać rozwiązania. Pomyślałam: Okej, to co zrobić, by rozwiązać tę sprawę? Odwołanie? Sąd? Grzywna? W tym przypadku zapłaciłam grzywnę. Ale na co chcę zwrócić uwagę, to to, że dokonałam pewnego wyboru. Zadałam sobie pytanie: jaką cenę chcę zapłacić? W którym kierunku iść? Warto też zrozumieć proces następowania po sobie odczuwanych emocji, które są w nas, w trudnym momencie. Z takim podejściem wychodzi się także z bardziej skomplikowanych sytuacji. Trzeba zrozumieć, że nie ma świata “instant” i rozwiązania też nie zawsze przychodzą od razu. Ale można czerpać ze swoich zasobów oliwy. Poszukiwać rozwiązań w zbiorze swoich doświadczeń lub zaczerpnąć z doświadczeń innych, za obopólną zgodą.
Życie to proces. Otaczająca nas bliższa i dalsza rzeczywistość ulegają ciągłym zmianom. Zmiany warunków bytowania, funkcjonowania społecznego, zmiany konkurencyjne, rozwój technologii, coraz większe oczekiwania klientów, a także nowe modele biznesowe – to wszystko sprawia, że świat dookoła ciągle się przeobraża. Jeśli chcemy wygrywać w tej rzeczywistości, też musimy się zmieniać.
Korzystam ze zdobytej wiedzy i implementuję ją w życie. Nie czerpię cudzej oliwy bezmyślnie, nie dając światu nic w zamian. Na tych samych zasadach, mogę podzielić się swoimi zasobami. To moja decyzja, że chcę dzielić się z roztropnymi, by mogły i mogli się rozwijać, a następnie przekazywać swoje zasoby dalszym pokoleniom.
Dlaczego nigdy nie warto się poddawać? A jeśli już się poddać i zacząć coś nowego, to kiedy?
To takie proste, mówić: “poddaj się” lub “nie poddawaj się”. Ale to nie jest kwestia poddania się czy nie. To kwestia naszego wyboru. Wszystko jest wyborem. Nikt tego za nas nie zrobi. Panny głupie, z testamentowej przypowieści, sądziły, że zdążą w ostatniej godzinie uzyskać nieco oliwy od swoich towarzyszek. To tak, jakby mówiły: “pożyczcie nam waszą wiedzę, mądrość, przygotowanie”. Sądziły, że inni wyproszą im niebo. Tymczasem, nikt nie może przeżyć życia za innych. Trzeba brać za siebie odpowiedzialność. Istnieją decyzje, które można podjąć tylko osobiście. Dlatego tak ważne jest wyposażenie dzieci w zasoby sprzyjające dobremu radzeniu sobie w życiu.
Jeżeli podejmiesz decyzję o “poddaniu się”, oznacza to, że wybierasz rezygnację, wycofanie się. Przyczyna tkwi w tym, że nie masz wiedzy lub odpowiednich narzędzi, by rozpocząć lub kontynuować działanie. Analogicznie, jeśli wybierzesz “nie poddawanie się” – oznacza, że nie rezygnujesz, idziesz dalej, bo masz wiedzę i/lub narzędzia, które umożliwiają Ci to zrobić.
Jeśli przełożymy, na przykład na świat biznesu, wybór “nie poddawania się” lub “poddawania”, ujęłabym to tak: cały czas mówimy tu o świadomości posiadania wiedzy i/lub niewiedzy, jak czegoś dokonać. Współcześnie nie muszę, ale mogę, pracować fizycznie, by zarobić na życie. Nie muszę, ale mogę, własnymi rękami przekopywać ziemię albo wypożyczać sprzęt, by to zrobić. Kwestia wyboru. Nie muszę, ale mogę wyspecjalizować się na innej przestrzeni, mogę robić coś innego. Szukam rozwiązań, a doświadczenia z tej sytuacji pozwalają mi transformować się. To oznacza rozumienie procesu, jakim jest życie.
Ludzie poddają się, kiedy czują się bezsilni, czują, że nic więcej nie mogą zrobić. To jest logiczne. Nie mają wiedzy ani narzędzi. Zatem jak przekuć wybór rezygnacji, wycofania się w korzyść? W co to przetworzyć? Trzeba zobaczyć, co z tym doświadczeniem możemy zrobić w innym aspekcie. Albo się obszar wyczerpuje, albo możemy przenieść swoje dotychczasowe doświadczenia na inny obszar. To jest kwestia decyzji, a nie “rezygnacji”.
Po pierwsze: moja życiowa dewiza „zrozum siebie” – w języku łacińskim cognosce te ipsum. Po drugie: ważne rzeczy w życiu często dzieją się poza naszą strefą komfortu. Czyli poznaj swoje możliwości, dostrzeż swoje zalety i deficyty – a z tą wiedzą bądź gotów na zmiany. To daje mi gotowość i siłę, by na drodze życia iść przed siebie.
Pożegnanie poznanego, opuszczenie strefy komfortu, oznacza transformację w coś innego. Komfort jest w porządku, ale w życiu musi być też dynamika. Dlatego w moim słowniku nie ma pojęcia “poddaję się”. To raczej jest transformacja. Decyzja, że idę w inną stronę. Czy to jest łatwe? Niekoniecznie. Każda zmiana to także wachlarz emocji. Przy czym nie ma we mnie pychy. Nadmiarowe ambicje są rodzajem pychy. A ja pragnę robić coś zgodnie z moją naturalną umiejętnością, nie na siłę.
Jestem też otwarta na doświadczenia innych. Niektórzy ludzie, których spotykam, są moimi “mędrcami”. Zadaję sobie pytanie: z kim ja mogę zrobić coś inaczej? Nie byłoby mnie tu, gdzie jestem, gdyby nie ich pasje, trudności i deficyty – ich wiedza z tych doświadczeń. Nie rozwinęłabym się na tyle, by zobaczyć, dostrzec, pochylić się nad pewnymi sprawami.
Co poradziłaby Pani Kobietom, które obecnie znajdują się w trudnej zawodowo sytuacji?
Po pierwsze, zrozumieć, gdzie się jest. Czym jest ta trudna zawodowo sytuacja? Czy chodzi o sytuację zewnętrzną, np. warunki pandemiczne? Czy chodzi o relacje? Czy brakuje mi umiejętności? Czy nie mam efektów, bo wynika to z jakichś innych źródeł? Należy je zdefiniować. Co jest tym, co nazywam zawodową trudnością?
Po drugie: wejrzeć w siebie. Zrozumieć, zweryfikować swoje zasoby, postawę, wartości. Co doprowadziło do tego, że nie mam pracy? Czy praca, którą wykonuję/wykonywałam nadużywa moje wartości? Jakie są przeszkody? Jaki jest mój wewnętrzny stan: czy jestem stabilna, czy przeciwnie? Jaką mam hierarchię prestiżu? Czy realnie postrzegam sytuację, w której się znajduję? W każdym z tych aspektów, jak i wielu innych, których nie wymieniłam, trudności mogą być konsekwencjami wyborów, jakie podejmowaliśmy.
Po trzecie, warto też spojrzeć na środowisko zewnętrzne, w którym się jest. Jeśli mam niesprzyjające środowisko, to co mogę z tym zrobić? Nie generalizujmy, że coś jest albo trudne, albo łatwe. Trzeba się pochylić nad tym, co sprawia trudność w życiu zawodowym. Czy to mój wpływ, czy zgadzam się na to, by ktoś inny wpływał na mnie, albo wywierał presję? Jeśli się zgadzam na wpływ innych, to z czego w takim razie rezygnuję?
Dlatego dobrze jest mieć środowisko rozwojowe. Ja takie tworzę w Centrum Odchudzania i Odżywiania COiO. Ludzie, którzy idą za mną, czują sens tego, co robię. Otwarta głowa, chęć pracy nad samym sobą, gotowość na zmiany. Misją mojej marki jest właśnie wspieranie ludzi w pracy nad sobą i inspirowanie do podejmowania tego wyzwania. W dzisiejszej, pandemicznej sytuacji, uważam, że to bezcenne.
Cel ten realizujemy poprzez szereg działań edukacyjnych, prowadzących do rozwoju kompetencji merytorycznych, umiejętności psychologicznych w zakresie zmiany i poprzez program rozwoju biznesowego i zawodowego. Uczymy młode osoby z wykształceniem kierunkowym – studentki ostatnich lat albo świeże absolwentki. Zgłaszają się też osoby, które chcą się przebranżowić. Dla nich oferujemy wiedzę na temat tego, jak rozpocząć własną działalność gospodarczą, jak zmienić swoje życie na lepsze i stać się niezależnym finansowo. Jak być proaktywnym, jak zarządzać swoim biznesem na każdym jego etapie. Dokładnie, to co robimy, to zaimplementowanie wiedzy teoretycznej z zakresu prowadzenia własnej firmy do praktyki.
Z czasem, takie osoby mogą dołączyć do zespołu liderskiego COiO. Charakteryzuje je pewnego rodzaju wizjonerstwo, pewność siebie, umiejętność współpracy z innymi ludźmi, wiara w pomyślny przebieg wydarzeń. Umiejętność dostrzegania szans i możliwości tam, gdzie inni widzą wyłącznie przeszkody. Koncentrowania się nie na problemach, lecz na ich rozwiązywaniu.
Zaprosiłam do swojego zespołu osoby, nie tyle o podobnych cechach osobowości, ale takie, które z powodu swoich doświadczeń życiowych, mają wiele wspólnego – chcą nadać innego biegu swojemu życiu, niż to, jakiego doświadczali. Wśród nich są także osoby startujące w życie zawodowe z niepewnością lub są niezadowolone ze swoich dotychczasowych wyborów. Do nich świadomie kieruję moją wiedzę i doświadczenie. Głęboko wierzę, że warto wspierać szczególnie takie osoby, bo mają w sobie wspaniały potencjał. Mam do nich serce i cierpliwość.
Za rok obchodzimy 10-lecie. Na przestrzeni tego czasu widzę realne efekty. Mam dziś wspaniały, profesjonalny i wykształcony zespół. Co roku, podczas uroczystej gali COiO, przyznajemy wyróżnienia dla osób, które wykazały się szczególną pracą, na ścieżce do ich własnego sukcesu zawodowego, a w rezultacie do niezależności finansowej. Większość ważnych dla mnie odznaczeń była związana właśnie z rozwojem ich własnych przedsiębiorczości. To dowód na to, że wyłoniła się grupa świadomych i dojrzałych biznesowo osób. Jestem z nich dumna.
Po więcej informacji o działalności naszej Bohaterki zapraszamy tutaj:
https://www.facebook.com/CentrumOdchudzaniaIOdzywiania/
https://www.instagram.com/coio.pl/?hl=pl
https://www.youtube.com/watch?v=07bBJ0rDK98
Zdjęcia:
Zdjęcie główne – spotkanie robocze Zespołu COiO – Patrycja Mic
Oraz – archiwum własne
Materiał powstał w ramach raportu BIZNES SIĘ NIE PODDAJE!
Facebook
RSS