O tym, jak małe kobiece firmy wpływają na rozwój gospodarki w każdym kraju, o tym, jak ważne jest wsparcie najmniejszych firm i o tym, że biznes to nie tylko zarabianie, ale przede wszystkim – pomaganie mówi Magdalena Dulczewska – kobieta sukcesu, mama, profesjonalistka, która nigdy nie zapomina o tym, że w życiu liczy się nie tylko praca!
Jak wyglądały początki pani firmy?
Magdalena Dulczewska, właścicielka firmy Fundusz Mikro Sp. z o.o.: Fundusz Mikro powstał w 1994 r. dzięki 20 milionom dolarów amerykańskich zainwestowanym przez Polsko-Amerykański Fundusz Przedsiębiorczości i od samego początku był niezaprzeczalnym liderem na polskim rynku udzielając tysięcy pożyczek najmniejszym firmom. Przemiany społeczno-gospodarcze, jakie nastąpiły na początku lat 90-tych spowodowały ogromny boom na przedsiębiorczość w Polsce. Okazało się, że ten drobny przedsiębiorca pejoratywnie nazywany „prywaciarzem” za czasów komuny, jest filarem gospodarki rynkowej, zatrudnia pracowników, generuje dochód i płaci podatki. Jednak mały przedsiębiorca ma ogromy problem z uzyskaniem finansowania zewnętrznego. W ten niż usług finansowych idealnie wpasował się FM, który stał się pionierem w dziedzinie mikropożyczania w Europie Środkowej i Wschodniej.
Z centralą w Warszawie, FM prowadził działalność przy pomocy 38 oddziałów na terenie całej Polski. Stał się samofinansujący w czwartym roku działalności. Był największą i najbardziej znaną instytucją mikropożyczkową w regionie przez wiele lat. FM wypracował unikalną i innowacyjną jak na tamte czasy metodologię, polegającą na budowaniu relacji z klientem, pozwalającą udzielać pożyczki z ograniczeniem ryzyka.
Sama koncepcja mikropożyczania powstała na początku lat 70-tych w krajach rozwijających się i została nawet uhonorowana Pokojową Nagrodą Nobla w 2006 r. W uzasadnieniu napisano: „Za wysiłek na rzecz stworzenia warunków do ekonomicznego i społecznego rozwoju od podstaw. Znalezienie przez duże grupy społeczne sposobów na wyrwanie się z biedy jest niezbędne do osiągnięcia trwałego pokoju.” W krajach przechodzących transformację koncepcja mikropożyczania była całkiem nowa i tak naprawdę mało kto wiedział na czym to polega. Nikt też nie wiedział, czy mikropożyczanie w naszych realiach gospodarczych może być opłacalne.
W końcu te 20 milionów dolarów, to była pożyczka dla FM, więc musiała zostać kiedyś spłacona. Szybko okazało się, że zapotrzebowanie na mikropożyczki jest ogromne, a FM był pierwszą instytucją mikropożyczkową w regionie, która udowodniła, że udzielanie mikropożyczek w tych realiach gospodarczych może być ekonomicznie uzasadnione. Od swojego powstania, FM udzielił 130 tys. pożyczek, dla 57 tys. właścicieli małych firm, na łączną kwotę ponad 1 miliarda złotych. Średnia kwota pożyczki wynosiła ok. 8.5 tys. PLN, a spłacalność była w granicach 95 proc.
Od samego początku FM skupiał się na segmencie mikroprzedsiębiorców, którzy nie mają dostępu do finansowania w sektorze bakowym. FM zatrudnia doświadczonych pracowników, z którymi klient może otwarcie omawiać swoje potrzeby. Założenia te nie zmieniły się, zmienił się natomiast trochę nasz klient. Te 25 lat wykształciło klasę przedsiębiorców, którzy działają na rynku wiele lat, rozumieją ryzyko i potrafią liczyć.
Obecnie na rynku powstaje coraz więcej firm „pożyczkowych”. Na czym polega innowacyjność FM i co go wyróżnia spośród innych?
Przez lata FM wypracował innowacyjną metodologię, która umożliwia znaczne ograniczenie kosztów. Banki próbują obsługiwać mikro-klienta, ale jest to dla nich kompletnie nieopłacalne. Produkty finansowe oferowane naszym klientom wymagają kreatywności, elastyczności i otwartego umysłu. Naszymi klientami są właściciele małych sklepów, stolarze, właściciele salonów fryzjerskich, ślusarze, kamieniarze, drobni wytwórcy, mechanicy samochodowi, właściciele taksówek, firmy księgowe i coraz częściej, młodzi przedsiębiorcy, którzy odeszli z korporacji i pracują na własny rachunek. Większość zatrudnia mniej niż 5 pracowników.
Jak określiłaby pani misję swojej działalności?
Misją jest zapewnienie dostępu do pożyczek mikroprzedsiębiorcom, którzy posiadają zdolność kredytową lecz nie są obsługiwani przez sektor bankowy ze względu na małą kwotę kredytu, brak odpowiednich zabezpieczeń, brak historii kredytowej, brak profesjonalnej dokumentacji finansowej, mały poziom obrotów, czy też ze względu na to, że proces jest zbyt skomplikowany lub czasochłonny. Co ciekawe, misja FM nie uległa zmianie, jest ta sama od momentu jego powstania i jest całkiem podobna do misji innych programów mikropożyczkowych na świecie.
Jak zaczęła się pani przygoda z mikroprzedsiębiorczością?
Moja przygoda z mikroprzedsiębiorczością zaczęła się w 2004 r. i był to całkowity przypadek. Fundusz Mikro działał na rynku polskim już przez 10 lat. Jednak Rada Nadzorcza FM zaczęła szukać nowego prezesa z nowym spojrzeniem i innym doświadczeniem zawodowym. Ja natomiast znudzona trochę pracą w bankach, w których czegoś mi brakowało postanowiłam spróbować czegoś zupełnie innego. Rozmowy trwały do końca maja, a we wrześniu rozpoczęłam pracę jako nowa prezes FM. Dzięki moim staraniom wolumen udzielanych pożyczek wzrósł o 68 proc., podwajając ich ilość oraz dochód netto bez uszczerbku na jakości portfela. FM przekształcił się z instytucji non-profit w nowoczesną instytucję finansową posiadającą jednak „ludzką twarz”.
Miała pani już wiele doświadczenia, ale czy pierwsze kroki wyglądały tak kolorowo?
Zostałam rzucona na głęboką wodę. Moje doświadczenie w pracy w bankach bardzo się przydało, ale szybko zrozumiałam, że klient mikro jest bardzo specyficzny. Uczyłam się mikropożyczania reformując Fundusz Mikro. Wprowadziłam pomysły ze świata bankowości, powymyślałam nowe produkty finansowe, zadbałam o pracowników, zbudowałam zespół, który identyfikował się z Funduszem Mikro. Jednocześnie poszerzałam swoją wiedzę na temat mikroprzedsiębiorczości w innych krajach szukając nowych pomysłów. Bardzo szybko okazało się, że te 20 milionów dolarów to kropla w morzu i trzeba było szukać finansowania dla FM. Miałam dużo szczęścia, bo moja Rada Nadzorcza akceptowała moje czasami szalone pomysły. Jak przygotowałam pierwszy budżet, to przewodniczący RN dzwonił do mnie kilka razy i pytał, czy na pewno chcę ten budżet przedstawić na spotkaniu RN. Nie wydawał mu się możliwym do wykonania, a ja go jeszcze przekroczyłam.
Dzisiaj zarządzam na co dzień Funduszem Mikro. Obecnie skupiam się na pozyskaniu dalszego finansowania. Ciągle w biegu, ciągle na spotkaniach. Klientów ciągle przybywa, niektórzy są naszymi stałymi klientami i pożyczali już po kilkanaście razy. Chciałabym, żeby FM mógł oferować więcej pożyczek, które są tak potrzebne.
Jak z biegiem lat rozwinęła się pani firma?
Do 2005 r. FM rozwijał się bardzo dynamicznie. W swoim najlepszym okresie udzielaliśmy 14 tys. pożyczek rocznie na kwotę ok. 140 milinów złotych. Wykształciliśmy kadrę profesjonalnych pracowników znających realia małych firm, ryzyka związane z ich funkcjonowaniem i finansowaniem, potrafiących nawiązać owocną współpracęz pożyczkobiorcą. Przekładało się to na doskonałą spłacalność pożyczek .Jednak ja w pewnym momencie chyba zatęskniłam za światem korporacyjnym. Jasne było, że bez licencji bankowej FM nie może się dalej rozwijać ani zapewnić swoim klientom szerokiego wachlarza produktów i usług finansowych. Za zgodą Rady zaczęłam pracować nad utworzeniem banku, który skupiłby swoją uwagę na właścicielach mikro i średnich firm.
Wreszcie, w 2008 r., Fundusz Mikro został zakupiony przez prywatną firmę inwestycyjną, a w 2010 r. otrzymał licencje bankową i rozpoczął działalność jako FM Bank, a ja zostałam CEO i odpowiadałam za jego działalność operacyjną. Byłam pierwszą kobietą w Polsce, która od podstaw stworzyła bank komercyjny. Od września 2011 FM Bank zaczął przynosić dochód, co było moim małym sukcesem. Jednak po dwóch latach działalności banku okazało się, że duża ilość typowych klientów FM nie może być obsługiwana przez FM Bank. Stało się jasne, że istnieje potrzeba reaktywowania FM.
Gdzieś tam głęboko w sercu tęskniłam za pracą z klientem mikro i w 2012 r. odeszłam z banku, zaryzykowałam, kupiłam Fundusz Mikro i stałam się jego jedyną właścicielką. FM ponownie odpowiada na zapotrzebowanie zgłaszane przez najmniejsze firmy, zatrudniające do 10 pracowników, które nie są obsługiwanie przez sektor bankowy. Zapewnia swoim klientom najwyższy standard usług pożyczkowych w Polsce, tak jak to miało miejsce w Funduszu Mikro
w przeszłości.
Nie jest to zatem łatwa branża. Z jakimi trudnościami musi pani walczyć?
Trudności są tak jak w każdej działalności. Może nie do końca rozumiana jest koncepcja mikropożyczania. Nadal pokutuje trochę takie roszczeniowe nastawienie. A dlaczego te pożyczki takie drogie? Ano dlatego, że finansujemy przedsięwzięcia obarczone wysokim ryzykiem no i pożyczamy nieswoje pieniądze. Musimy tłumaczyć, że FM to nie fundacja, a samofinansująca się spółka.
Na rynku jest zatrzęsienie instytucji parabankowych, wykorzystujących desperację swoich klientów i oferujących lichwiarskie oprocentowanie. Nie wspomnę już o metodach odzyskiwania długów. Ta zła opinia dotyka niesłusznie też Funduszu Mikro. FM jest instytucją z wieloletnią tradycją, profesjonalną i bezpieczną.
Wyzwaniem jest również pozyskanie dobrych pracowników, którzy mają wiedzę i doświadczenie w analizie niewielkich firm, potrafią ocenić ryzyko, a do tego są empatyczni i potrafią zbudować profesjonalne relacje z klientem, co potem odzwierciedla się w jakości portfela.
A jak klarują się plany na przyszłość?
Chciałabym wprowadzić Fundusz Mikro na giełdę. Moglibyśmy wtedy obsłużyć więcej drobnych przedsiębiorców i osoby samozatrudnione. A jak już to zrealizuję, to chciałabym trochę odpocząć i pozwiedzać świat.
Jakie wnioski się nasuwają po tylu latach?
Po tylu latach pracy w różnych instytucjach finansowych, po epizodach własnej działalności gospodarczej i 11 latach pracy w FM trochę doświadczenia się uzbierało. Swoje pomysły realizuję zwykle bardzo szybko, co nie znaczy, że są to decyzje nieprzemyślane. Lubię też, jak wyniki widać szybko. Czasami jestem trochę niecierpliwa.
Czy posiada pani własną receptę na rozwiązywanie problemów, które zdarzają się w biznesie?
Czasami muszę „gasić pożary”, bo taka jest rola managera, no i łagodzić konflikty. To zdarza się w każdej instytucji, bez względu na rodzaj prowadzonej działalności. Wszystko zależy też na jakim etapie rozwoju jest dana firma. Jeśli rozpoczynamy działalność, to musimy bardzo dokładnie przeanalizować wszystkie jej aspekty i ryzyka z nią związane, te przewidziane i te nieprzewidziane. Jeśli już prowadzimy jakąś działalność, to musimy zastanowić się, czy chcemy żeby nasza firma rozwijała się, czy ma ona zapewnić jedynie stały dochód dla właściciela i jego rodziny. To determinuje problemy, które trzeba rozwiązać. Jeśli firma urosła tak, że nasze doświadczenie i wiedza nie wystarczają, to z czasem może to być poważnym problemem. Są różni przedsiębiorcy. Jedni doskonale się sprawdzają rozkręcając jakiś biznes. Inni świetnie zarządzają firmą, która już działa. A jeszcze inni świetnie naprawiają problemy w firmie. W prowadzeniu własnej działalności mamy często momenty olśnienia, to taka intuicja, ale czasami musimy zapytać kogoś o radę jeszcze innym razem nie obejdzie się bez pomocy specjalisty w danej dziedzinie. Ja często korzystam z wiedzy ekspertów, jak widzę, że jest jakiś problem, z którym sobie nie radzę.
Co jest dla pani najważniejsze przy doborze współpracowników?
Współpracuję z wieloma osobami. U mnie liczy się profesjonalizm, lojalność i czas. Zawsze weryfikuję te cechy. W FM jest sporo osób, z którymi nawiązałam współpracę na początku mojej pracy w FM.
Co panią motywuje na co dzień?
Lubię coś budować, tworzyć od początku i widzieć tego efekty. Lubię też widzieć efekty pożyczek udzielanych przez FM. Mamy sporo spektakularnych przykładów przedsiębiorców, naszych klientów. Pani z Bielska Białej, zmuszona do rozpoczęcia działalności gospodarczej przez tragiczną sytuację życiową, dziś nie tylko prowadzi z powodzeniem własny biznes, ale wykształciła też swoje dzieci na mikroprzedsiębiorców. Inna kobieta zaczynała szyjąc sukienki i sprzedając je na chodniku przed bazarkiem. Dziś zatrudnia 10 szwaczek i eksportuje sukienki do Niemiec. Rozmowa z takimi osobami jest niezwykle motywująca.
Czy ciężko znaleźć pani chwile tylko dla siebie?
Czas wolny zaczęłam mieć od niedawna. Nauczył mnie tego mój syn, który ma 7 lat. Przy dziecku nie można nie mieć czasu wolnego. Można wtedy przegapić ważne momenty z jego życia. Obcowanie z takim małym człowiekiem wynagradza wszelkie niepowodzenia.
Pani wady i zalety, które pomagają w biznesie?
Mam sporo wad, jak każdy. Jestem bardzo niecierpliwa i czasami pamiętliwa, ale staram się moje wady przekuwać w zalety, choć to trudne. Poza typowymi managerskimi cechami, muszę być kreatywna, dyspozycyjna, być na bieżąco, jeśli chodzi o informacje finansowe. Czasami muszę robić kilka rzeczy na raz. Poza tym niezbędny jest ogólny optymizm, wytrwałość, przydaje się tzw. „gruba skóra”, czasami trzeba być upartym, wyrachowanym i wykalkulowanym. Ale chyba najważniejsza u przedsiębiorcy jest tzw. nos do interesów i umiejętność podejmowania ryzyka. Kiedyś miałam Radę Nadzorczą, która mnie wspierała i pomagała w razie potrzeby. Teraz nie mam nikogo takiego, bo to przecież moja firma.
Ma pani jakieś porady dla młodych businesswomen?
Niestety trzeba być twardą, żeby do czegoś dojść. Sukces okupiony jest niejednokrotnie dużymi wyrzeczeniami. Trzeba też wierzyć w to, co się robi, nie poddawać się emocjom. Prowadzenie własnej firmy bardzo wciąga, więc moja rada to znaleźć coś, co jest przeciwwagą.
Co w szczególności napawa panią dumą?
Mam kilka sukcesów, z których jestem dumna poza stworzeniem FM Banku. Pracując w Raiffeisen stworzyłam RProfit wiodący pakiet dla MSP, pierwszą obsługę poprzez agentów dla MSP w bankach i pierwszą darmową bankowość elektroniczną. Przygotowałam też pierwszą transakcję SWAP w Polsce.
Jakie momenty były dla pani przełomowe?
Było takich momentów kilka. Z pewnością wyjazd z Kanady i przyjazd do Polski, zostawienie najbliższej rodziny i przyjaciół był pierwszym takim momentem. Potem przejście ze świata korporacyjnego do Funduszu Mikro. Następnie urodzenie mojego syna, którego choroba przewróciła moje całe życie do góry nogami. No i decyzja o kupnie FM, która wiązała się z ogromną niepewnością o przyszłość i ogromnym ryzykiem.
Czuje się pani kobietą spełnioną?
Ja czuję się spełniona. Może wzięłabym pod opiekę jeszcze jednego psa (śmiech). A tak na prawdę, chciałabym doczekać czasu, kiedy mój syn będzie samodzielnym człowiekiem.
Jak kobiety radzą sobie na stanowisku szefa?
Tak samo jak mężczyźni. Managerowie mają podobne zadania i realizują je jak najlepiej potrafią. Może kobiety są bardziej intuicyjne, pedantyczne i skrupulatne. Ale to duża generalizacja. Dobry manager jest dobry, bo ma wiedzę, doświadczenie i właściwe cechy interpersonalne, a nie dlatego, że jest mężczyzną czy kobietą.
Jak pani ocenia przedsiębiorczość kobiet?
Jak wynika z dotychczasowej obserwacji, doświadczenia i zgromadzonych przez Fundusz Mikro danych, kobiety są bardziej wiarygodne jako pożyczkobiorcy. Jednocześnie liczba przedsiębiorczyń w Polsce cechuje się jedną z najwyższych dynamik wzrostowych w Europie. Tak naprawdę koncepcja mikropożyczania urodziła się w wielu miejscach na świecie na początku lat siedemdziesiątych i miała kobiecą twarz. Do tej pory ponad 90 proc. mikropożyczkobiorców na świecie to kobiety! W krajach rozwijających się dostęp do finansowania działalności gospodarczej był i nadal jest niemal niemożliwy. A to przecież kobiety zajmują się drobną produkcją rolną, wszelkimi usługami, prowadzą maleńkie sklepiki, szyją, zajmują się przetwórstwem na maleńką skalę. Pożyczka 20 dolarów pozwala np. popakować kupione za nią owoce w małe opakowania i sprzedać je niedaleko przystanku autobusowego. Utarg pozwala zwrócić pożyczkę z oprocentowaniem, a wygenerowany przychód idzie na kupienie dzieciom zeszytów do szkoły lub na zapłacenie za szczepionki. Taka przedsiębiorcza mama jest niezwykle wiarygodną pożyczkobiorczynią. Regularnie wraca po nowe pożyczki, które regularnie spłaca, bo nie ma innego wyjścia. Myśli o swoim maleńkim biznesie w sposób kreatywny, inwestuje w rodzinę, stara się wyjść z biedy, niejednokrotnie wprowadza w działalność gospodarczą starsze dzieci. Zwykle planuje swoją działalność w skali mikro, dlatego jeśli coś się nie uda to i upadek nie jest katastrofalny. Słyszałam kiedyś o grupie kobiet w jednym z afrykańskich krajów, które wystąpiły o pożyczkę na zakup ziaren zboża, żeby produkować alkohol. Pracownicy programu mikropożyczkowego mieli dylemat, bo zgodnie ze statutem organizacji, produkcji alkoholu nie wolno było finansować. Okazało się jednak, że uzasadnienie miało głęboki sens. Otóż mężowie tych kobiet po odebraniu pensji szli od razu do baru. Kreatywne kobiety wymyśliły, że to one będą sprzedawać alkohol swoim mężom i w ten sposób pieniądze zostaną w domu. O przedsiębiorczości kobiet można mówić godzinami. W Polsce sprawy mają się podobnie, tylko skala pożyczki jest inna. Ale jak popatrzymy na kobietę mikroprzedsiębiorczynię w Afryce, czy Ameryce Łacińskiej i w Polsce, to tak na prawdę różnią się one jedynie kolorem skóry i ubraniem. W środku mamy taka samą determinacje, kreatywność i uczciwość.
Kobiety zwykle rozpoczynające działalność gospodarczą podchodzą do tego bardzo ostrożnie. Zaczynają „małymi kroczkami”, kalkulują i oceniają ryzyko. Z resztą takimi samymi cechami charakteryzuje się mikroprzedsiębiorca. Często pieniądze na rozkręcenie biznesu pożyczają od rodziny lub przyjaciół. Korzystają też ze wsparcia innych kobiet. To daje im siłę, a w przypadku niepowodzenia – daje im to wsparcie.
Co sprawia pani największą satysfakcję?
Satysfakcję daje mi fakt, że w jakimś stopniu pomagam innym. Tego brakowało mi w moim życiu korporacyjnym oraz zadowolenie moich pracowników w firmie i ich przekonanie, że ich nie zawiodę. Lubię pracować w zgranym zespole. Wtedy i wyniki są lepsze. Interesuję się sportami, bardzo lubię podróżować, uwielbiam wyścigi samochodowe, jestem zapaloną kinomanką. Ale chyba największej satysfakcji i radości dostarczył mi mój synek, który nauczył się pływać w te wakacje.
Rozmawiała: Agnieszka Słodyczka
Facebook
RSS