Teresa Penkala i Patrycja Rusinek-Udziela są twórczyniami polskiej marki odzieżowej MADNEZZ. Nowe pomysły i inspiracje iskrzą w ich głowach bezustannie. Mówią, że są bratnimi duszami i lubią swoje towarzystwo. Udowadniają, że można zadbać o piękny wygląd, dobre samopoczucie w swoich stylizacjach i o ekologię, tworząc markę polską od A do Z.
Redakcja: Skąd się wzięła idea marki MADNEZZ?
Patrycja, współtwórczyni polskiej marki MADNEZZ: Gdybym powiedziała, że chciałyśmy wypełnić lukę na rynku i stworzyć ubrania, jakich nam samym brakowało, to byłaby zaledwie kokieteria. W czasie, gdy powstało Madnezz prowadziłyśmy inny start-up — sklep internetowy z bardzo innowacyjną funkcjonalnością, jaką była możliwość dopasowania ubrań dostępnych w naszym sklepie do typu sylwetki klientki. Zjadłyśmy zęby na kontaktach z markami, producentami, kontrahentami, klientkami. Byłyśmy pomiędzy jedną a drugą stroną, poznałyśmy punkt widzenia zarówno jednej, jak i drugiej strony biznesu, a co ważniejsze, wszędzie widziałyśmy duży potencjał, żeby zrobić to lepiej. Wiedziałyśmy z całą pewnością, że chcemy pracować po drugiej stronie branży modowej. Chociaż, w tamtym momencie było to kompletne szaleństwo, ale my absolutnie czułyśmy ducha tego szaleństwa! Tak właśnie powstało Madnezz.
Teresa, współtwórczyni polskiej marki MADNEZZ: Jeżeli chodzi o styl marki, to same lubimy rzeczy wygodne, a zarazem bardzo kobiece i przykuwające wzrok. Od początku zależało nam też na tym, aby nasze ubrania mogły nosić różne sylwetki, dlatego w sklepie naszej marki jest opcja indywidualnego dopasowania, która w dalszym ciągu jest wyjątkowa i rzadka na rynku. No i oczywiście od początku wiedziałyśmy, że produkcja na każdym etapie będzie w stu procentach polska.
Jak się pracuje „w rodzinie”? Co jest łatwiejsze, co trudniejsze.
Teresa: Ja i Patrycja chyba jesteśmy bratnimi duszami. Czasem mam wrażenie, że czytamy sobie w myślach, chociaż nie od zawsze byłyśmy „rodziną” i dzieli nas różnica wieku. Dogadujemy się praktycznie na wszystkich płaszczyznach, więc myślę, że najważniejsza jest jednak osobowość i trudno tutaj odpowiedzieć jednoznacznie na to pytanie.
Patrycja: Dla mnie najtrudniejsza jest pokusa nieporuszania tematów firmowych w okolicznościach czysto prywatnych, rodzinnych. Zwłaszcza, gdy akurat zadzieje się coś ważnego dla naszej marki, a mam wrażenie, że ostatnio ciągle się coś dzieje, bo nie możemy przestać nieustannie sobie o czymś opowiadać. Z drugiej strony, taka relacja wiele ułatwia. Znamy się od podszewki, dzięki czemu jesteśmy dla siebie niesamowicie wyrozumiałe w wielu sytuacjach związanych ze sprawami osobistymi. Uważam, że jesteśmy dla siebie ogromnym oparciem.
Czym się Panie inspirują, tworząc ciągle nowe kolekcje?
Teresa: Oczywiście śledzimy najnowsze trendy, ale najczęściej jest to jakiś impuls, sytuacja, może brzmi to jak kolejne szaleństwo, ale tak po prostu działamy. Przy każdej kolekcji wygrywa intuicja.
Patrycja: To prawda. Mam wrażenie, że to klucz do naszego sukcesu, a przynajmniej jedna z głównych składowych. Bez pewnego rodzaju intuicji nie byłybyśmy tutaj, gdzie jesteśmy. Mam wrażenie, że w tej branży niezwykle ważny jest instynkt, umiejętność szybkiego reagowania na pewne zjawiska i wychwytywania tego, co bardzo ulotne.
Teresa: Co więcej, kto jest z nami od pewnego czasu wie, że za każdym projektem stoi historia innej #MADGIRL. Naszą inspiracją są kobiety, ich osobowości, historie, miejsca, do których podróżują (jak w przypadku kolekcji Mad Coast czy Deep in the Woods).
Patrycja: I autopsja! Jak na przykład w przypadku ostatniej kolekcji 54 – kiedy rozum śpi, budzi się szaleństwo…
Jaka jest dziewczyna MADNEZZ i jakie wyznaje wartości?
Patrycja: Świetnie, że użyliście określenia „dziewczyna”. Tak naprawdę, gdzieś w głębi, wszystkie #MADGIRLS chcą pozostać dziewczynami. Żona — to sformułowanie określające kobietę w relacji z drugą osobą, matka — to w pewnym sensie funkcja, piękna, ale wiąże się z życiem dla kogoś. Kobieta — to również dziewczyna, ale w wersji 2.0 – bardziej doświadczona, w związku z czym bardziej odpowiedzialna i trzymająca rękę na pulsie. Dziewczyna natomiast jest dla mnie synonimem wolnego ducha, niekwestionowanego prawa do popełniania błędów, bezpardonowego szaleństwa, życia tu i teraz.
Teresa: Ale każda z nas jest inna! Dlatego niektóre dziewczyny MADNEZZ to ekstrawertyczki z piekła rodem, prawdziwe flirciary, inne są niezwykle tajemnicze i subtelne. Wszystkie łączy na pewno to, że w 100 procentach to „silne babki”, pewne siebie, lubiące wyróżniać się z tłumu, ale kochające wygodę.
Pań sposób na regenerację i naładowanie baterii?
Teresa: Niby proste pytanie, a odpowiedź naprawdę trudna. Mając ciągle milion myśli w głowie związanych z marką, dziesiątki maili dziennie, problemów natury logistycznej, IT, czy produkcyjnej, to prawdziwe wyzwanie. Nie mówiąc o tym, że oczywiście chcę dawać z siebie jak najwięcej mojej rodzinie. Jedynym sposobem, który sprawdza się w moim przypadku to zupełne odcięcie się od wszystkiego i spędzenie chwili czasu w samotności i ciszy. Ale to proces krótkotrwały, bo jestem bardzo niecierpliwa.
Patrycja: Sama cały czas pracuję nad treningiem przyjemności, co przychodzi mi naprawdę ciężko. Rzeczywiście, gdy ma się własny biznes, łatwo zapędzić się w kozi róg robienia wszystkiego za wszystkich, o każdej porze dnia i nocy. Na szczęście, kiedyś przeczytałam bardzo ważne zdanie: „Twoja firma warta jest tyle, ile jest warta bez właściciela”, co oznacza po prostu tyle, że niezwykle istotne jest, aby stworzyć firmę, która jest odrębnym bytem. Tak zorganizować jej funkcjonowanie i pracę ludzi, żeby mieć w ogóle możliwość na regenerację i przyjemności. Takie myślenie to już ogromny krok w kierunku naładowania baterii, daje poczucie „spokojnej głowy”. Jeżeli miałabym wskazać ulubiony sposób na naładowanie baterii, to zawsze będzie to spotkanie z moimi przyjaciółmi. Zdecydowanie jestem zwierzęciem stadnym.
Czy noszą Panie własne projekty?
Teresa: Oczywiście! Uwielbiam nasze dzianiny i w nich najlepiej się czuję. Mam swoje ulubione kroje w każdej kolekcji. Wciąż noszę niektóre modele z poprzednich sezonów. Na przykład model Valeria jest ze mną niezmiennie od 2017 roku.
Patrycja: Z ogromną przyjemnością i dumą. Uwielbiam zakładać projekty Madnezz i czuć na sobie zaintrygowane spojrzenia. Zabrzmi nieskromnie, ale naprawdę nie zdarza mi się dostawać tylu komplementów lub zapytań o markę w projektach innych firm. Może to te „magiczne” właściwości ubrań Madnezz, o których piszą nam klientki!
Co by Panie mogły doradzić młodym osobom, chcącym szyć i tworzyć? Czy najważniejsze są szkoły czy raczej próbowanie na „własnej skórze”?
Teresa: My ciągle uczymy się na własnej skórze. Myślę, że konsekwencja i determinacja jest kluczem. Na pewno czas też robi swoje. Założenie biznesu od zera to trudna sprawa, to ciągła walka o miejsce na rynku, nieustanne pokonywanie problemów przeróżnej natury, ale na problemy nigdy nie możesz się przygotować. Wystarczy, że wierzysz w swoje zasoby i potrafisz problemy rozwiązywać tu i teraz.
Patrycja: Potrzebna jest też niezłomna wiara w słuszność swoich decyzji, które ciągle ktoś próbuje podważyć. W końcu jest tylu ludzi dookoła, którzy wiedzą lepiej i mają lepszy pomysł na Twój sukces (śmiech). Co do wykształcenia — projektowałam do szuflady już jako dziecko, a swój pierwszy prototyp wykonałam jako 5-latka, z czym związana jest przyprawiająca o ciarki historia rodzinna i mimo to, że już wtedy wszystko pchało mnie w kierunku projektowania, ukończyłam filologię angielską i dziennikarstwo. Życie jest naprawdę zaskakujące, ale jak widać absolutnie nic nie jest w stanie stanąć Ci na przeszkodzie, jeżeli naprawdę wierzysz w to, co robisz i ciężko pracujesz na swój sukces. Prawda jest taka, że żadna szkoła nie da Ci tego, co praktyka i radzenie sobie z problemami i wyzwaniami w czasie rzeczywistym. Im wcześniej to zrozumiesz, tym wcześniej będziesz na wygranej pozycji. Dopóki nie zmierzysz się z danym problemem czy wyzwaniem, na nic Ci teoria.
Polskim markom, zwłaszcza zwracającym uwagę na ekologię, nie jest chyba łatwo. Jaka jest Pań recepta na ciągłą obecność na polskim rynku?
Teresa: Szyjemy wyłącznie z polskich dzianin z certyfikatami Oeko-Tex, potwierdzającymi bezpieczeństwo produktu dla człowieka i środowiska, pakujemy w papierowe kartony, chociaż przy sprzedaży wysyłkowej jest to dosyć trudne, staramy się używać jak najmniej plastikowych opakowań, mamy też świadomość, że szycie dużych nakładów wiąże się wygenerowaniem odpadów oraz kolejnych partii ubrań, które z biegiem czasu mogłyby zalegać. Dlatego w naszym sklepie trzeba czekać na zamówienie trochę dłużej niż 24 godziny, gdyż nasze stany magazynowe staramy się uzupełniać w miarę możliwości na bieżąco. Wydaje mi się, że właśnie takie uczciwe podejście, przejrzystość działań i szczerość cały czas owocuje w postaci rosnącej liczby klientek.
Patrycja: Nie jest łatwo również ze względu na koszty, jakie ponosimy w związku z naszą decyzją o produkcji w zgodzie z fair trade i ekologią, która wiąże się w naszym przypadku z całkowitą produkcją w Polsce. Nie wyobrażam sobie jednak produkować poza granicami naszego kraju. Po pierwsze, jestem bardzo dumna z tego, że bierzemy czynny udział w rozwoju naszej rodzimej gospodarki i dajemy kolejne miejsca pracy rewelacyjnym osobom, z którymi mamy zaszczyt pracować. Po drugie możemy czuwać nad każdym etapem powstawania naszej kolekcji, co jest niezwykle ważne w utrzymaniu wysokiej jakości oraz trzymaniu ręki na pulsie, jeżeli chodzi o ekologię. Na szczęście nasze #MADGIRLS znają się na dobrej jakości i mimo takiej a nie innej półki cenowej są z nami, dzięki czemu możemy nadal rozwijać się na polskim rynku.
Jaka jest Pań definicja kobiety sukcesu?
Patrycja: Niezależna, ale nie samotna. Pełna pasji, ale nie obsesyjna. Pracowita, ale nie przepracowana. Uparta, ale nie zaborcza.
Teresa: Jak dla mnie balans pomiędzy pracą, którą się kocha i która daje nam satysfakcję, a szczęściem rodzinnym jest synonimem kobiety sukcesu.
Założenia i plany firmy na 2020 rok?
Teresa: Jesteśmy ciągle w trakcie przeprowadzki do naszej nowej, wymarzonej siedziby. Priorytetem jest jej otwarcie jeszcze w tym roku, tak aby w 2020 nasze atelier było w pełni gotowe na przyjęcie naszych klientek, czego nie możemy doczekać się najbardziej! Bardzo zależy nam również na ciągłym rozwoju MADNEZZ na rynkach zagranicznych, poczyniłyśmy już sporo kroków w tym kierunku i czujemy, że rok 2020 będzie rokiem kluczowym.
Patrycja: Oj tak, #MADGIRL to zdecydowanie kosmopolitka i czuje ogromny głód świata. Po naszych pierwszych poważnych międzynarodowych sukcesach sprzedażowych, mam wielką wiarę w naszą markę. Ogromnie cieszy mnie każda sprzedaż, ale gdy MADNEZZ staje się marką globalną, mam wrażenie, że razem jesteśmy w stanie przenosić góry. Oprócz rozwoju sprzedaży międzynarodowej mamy w planach innowację naszego sklepu internetowego i powiększenie naszego #MADTEAMU czyli zespołu MADNEZZ o kolejne nowe, inspirujące kobiety.
Facebook
RSS