Często używa się tych słów zamiennie, ale to niekoniecznie słuszna droga. Warto zrozumieć, czym różni się osoba motywująca do działania od tej jedynie egzekwującej wykonanie obowiązków
Cechy przywódcze to coś, co jest wpisane w stereotyp osób przedsiębiorczych, zajmujących najwyższe stanowiska. Oczekujemy od nich charyzmy, konsekwencji, wytrwałości, dyscypliny i… każda z nas pewnie jest w stanie uzupełnić tę listę kolejnymi pozycjami. Nie każda z tych cech jest jednak równoważna i warto szukać balansu pomiędzy byciem szefową a inspirującą liderką.
Bardzo ciekawe amerykańskie badania „How Leaders Inspire” wskazują na godne uwagi związki przyczynowo-skutkowe. Okazuje się, że nie wystarczy być zwykłą szefową, wymagającą terminowej realizacji obowiązków i stojącą nad podwładnymi. Takie podejście może demotywować i kończy się niską wydajnością pracy, brakiem satysfakcji z jej wykonywania, a w konsekwencji złą atmosferą. Cóż, pracowników można wymieniać w nieskończoność, ale może problemem nie jest tylko ich podejście?
Znacznie bardziej zaskakujący jest jednak drugi wniosek: nie wystarczy również być osobą inspirującą, stymulującą pracowników do podejmowania wyzwań. Trzeba umiejętnie łączyć empatyczne i twórcze podejście z dyscypliną i konsekwencją, by cały zespół odnosił sukcesy. Osoby, które jedynie inspirują, dają swoim podwładnym „kopa” na początku, ale niekoniecznie umieją doprowadzić projekt do oczekiwanych efektów, co z kolei może powodować frustrację całego zespołu.
W badaniu „How Leaders Inspire” ankietowani (ponad 2 tysiące osób) byli proszeni o wskazanie cech, które inspirują ich u przełożonych lub współpracowników. Powstała w ten sposób lista 33 określeń. Wśród nich te, których można było się spodziewać, tj. radzenie sobie ze stresem, żywotność, odpowiedzialność. Były też bardziej zaskakujące pozycje, np. służebność wobec wyższego celu, otwartość, skupienie, skłonność do działania na rzecz innych osób, wyrozumiałość.
Kluczowy wniosek badaczy jest obiecujący, ale i stanowi pewne wyzwanie. Obiecujący, ponieważ dowodzi, że prawdziwi liderzy nie rodzą się z konkretnymi cechami, lecz sami tworzą siebie w trakcie swojej kariery. Nie ma jednego wzorca, jak stać się taką właśnie osobą. Jest jednak rada: warto znaleźć swoje najmocniejsze strony i umieć z nich skorzystać, uwydatnić je. Gdzie leży wyzwanie? Nasz charakter trzeba jeszcze umieć połączyć z najbardziej pożądanymi cechami: odpornością na stres, skupieniem, wsłuchaniem się w innych członków zespołu oraz empatią.
Mając tę listę na uwadze musimy jednak pamiętać, że to nie koniec zadania. Trzeba zawsze trzymać rękę na pulsie wydarzeń, kontrolować postępy w realizacji celów zespołu i umiejętnie stymulować członków do dalszego działania. Nie można więc tylko podejmować ryzyka z nowymi projektami, ale też umieć nim zarządzać, by odciążyć innych i dać im możliwość dalszej pracy nad projektem. Nie można tylko wyciągać konsekwencji wobec podwładnych/współpracowników, lecz wykazać się zrozumieniem dla ich postępowania i szukać rozwiązań w razie problemów.
Na podstawie „How Leaders Inspire: Cracking the Code”