Czy widmo kryzysu gospodarczego ominie zieloną wyspę, jaką na rynku pracy jest branża IT? Z najnowszych danych wynika, że aż jedna trzecia firm z tego sektora nie odczuwa żadnych utrudnień, a niektóre mają się nawet lepiej niż przed pandemią. Nie boją się też zatrudniać programistów z mniejszym doświadczeniem.
Tuż przed majówką Komisja Pracy Business Centre Club opublikowała listę zawodów i usług, które są obecnie najbardziej poszukiwane i nad którymi – przynajmniej na razie – nie zawisła groźba masowych zwolnień. Znajdziemy na niej pielęgniarki i lekarzy, magazynierów, kierowców i kurierów czy zdalnych korepetytorów. Na tej liście jest też branża informatyczna, dla której głównym problemem wciąż jest nie kryzys gospodarczy, ale niedobór wykwalifikowanych specjalistów.
Lista zawodów i usług, które są obecnie poszukiwane:
-
informatycy
-
kierowcy
-
korepetytorzy i opieka dla dzieci – zdalna
-
kurierzy
-
lekarze
-
magazynierzy
-
opiekunowie osób starszych
-
pielęgniarki
-
prace przy pakowaniu
-
prace sezonowe, w tym w szczególności w rolnictwie
-
pracownicy produkcyjni w branżach takich, jak np. farmacja, kosmetyki
-
pracownicy sklepów: obsługa i merchandiserzy, pakowanie
-
pracownicy usług finansowych
-
psycholodzy
-
zawody budowlane
źródło: Komisja Pracy Business Centre Club (kolejność alfabetyczna)
Czy pandemia może być szansą dla pracownika branży IT?
Z ankiet przeprowadzonych wśród firm zrzeszonych w związku pracodawców i usług IT SoDA wynika, że blisko 1/3 polskich przedsiębiorców nie odczuwa zmian związanych z koronawirusem, a 5% wręcz zauważa poprawę swojej sytuacji. To oczywiście nie znaczy, że kryzys nie dotyka tego sektora w ogóle. Widać to m.in. na przykładzie spadku liczby ogłoszeń z ofertami pracy dla juniorów (programistów z mniejszym doświadczeniem).
Iwona Soroko-Pasiroska, employer branding & business manager z Bulldogjob.pl tłumaczy, że od momentu wybuchu pandemii rzeczywiście pojawiło się ok. 20% mniej ofert pracy dla juniorów w porównaniu do sytuacji, jaka miała miejsce na przełomie stycznia/lutego 2020. Przekonuje jednak, że nie jest to duży spadek: – Mniejsza liczba ofert pracy dla osób bez doświadczenia wynika z dwóch przyczyn. Po pierwsze początkujący wymagają szkoleń, wsparcia, mentoringu i kompleksowego zarządzania, czego wiele firm nie potrafi przeprowadzić online. Ponadto młody pracownik w pierwszym okresie zatrudnienia przede wszystkim zdobywa umiejętności, a nie generuje przychodu czy nawet zwrotu zainwestowanego kapitału. Dlatego dziś, gdy po stronie pracodawcy pojawia się potrzeba rekrutacyjna, preferuje on zatrudnić osobę z doświadczeniem, która po krótkim wdrożeniu, praktycznie od zaraz będzie generować zysk dla organizacji.
Praca jest, ale juniorzy muszą się doszkalać
Ekspertka podkreśla, że na rynku jest szereg firm, które mimo pandemii, prowadzą rekrutacje i są gotowe zatrudniać programistów z małym doświadczeniem. – Zwykle to średnie lub duże organizacje działające w prężnie rozwijających się sektorach, m.in. w e-commerce, usług mobilnych, rozwiązań związanych z bezpieczeństwem czy dostarczających narzędzia i usługi IT dla medycyny oraz farmacji – dodaje Iwona Soroko-Pasiroska.
Jak mówi Magdalena Rogóż, ekspertka ds. rynku IT ze szkoły programowania, obecnie firmy nastawione są na osoby z doświadczeniem, bo pracując zdalnie, z ograniczonym kontaktem, trudniej jest wdrożyć juniorów. – Prognozujemy, że jak tylko kwarantanna się skończy, to rekrutacje na juniorów znów ruszą. Dlatego teraz jest bardzo dobry czas, aby nauczyć się podstaw czy zdobyć dodatkowe kompetencje tak, aby zwiększyć konkurencyjność na wciąż nienasyconym rynku pracy. Jak tłumaczy, dziś szkoła obserwuje nie tylko wzrost zainteresowania ofertą szkoleń ze strony osób bez doświadczenia w IT, ale również wśród specjalistów, którzy chcą rozszerzyć umiejętności programistyczne na wyższym, profesjonalnym poziomie.
Dlatego, jak podkreśla Agnieszka Chroma, specjalistka HR w branży IT, pandemia paradoksalnie może stać się nie zagrożeniem, ale szansą dla osób dopiero zaczynających swoje kariery i tych z mniejszym doświadczeniem. – Dobrze wykwalifikowani specjaliści znają swoją wartość i wiedzą, że znajdą pracę. Jednak wielu z nich nie chce ryzykować, jeżeli nie musi, bo nie ma pewności, jak sytuacja na rynku pracy będzie się rozwijać. To jednak nie znaczy, że oferty będą wyłącznie dla osób z kilku czy kilkunastoletnim doświadczeniem. Bardzo dużo zależy od umiejętności, więc obecne spowolnienie w życiu codziennym powinno tym bardziej mobilizować do wzbogacania kwalifikacji, poznawania dodatkowych narzędzi, o których wiedza będzie dodatkowym atutem podczas starania się o pracę – wyjaśnia.
To, że obecny czas to najlepsza okazja do zwiększenia swojej konkurencyjności i wartości na rynku, potwierdza Piotr Dobrowolski, współwłaściciel startupu Justfitup, który zarazem jako lider technologiczny w firmie SoftwareHut uczestniczy w wyborze kandydatów starających się o stanowiska w IT.
– Sam staram się wspierać rokujące, utalentowane osoby, tak aby miały okazję szybko awansować ze stanowisk juniorskich i brać udział w międzynarodowych projektach – zaznacza. – Zrekrutowałem już ponad 100 osób, a każdą rozmowę rekrutacyjną zaczynam od pytań nietechnicznych, dotyczących technologii, które zna kandydat. Ważne jest, czy wie o nich coś więcej, w jakim stopniu śledzi newsy, czy może zaskoczyć jakąś ciekawostką ze świata IT i potwierdzić swoje zaangażowanie i wiedzę o branży. Często obserwuję zjawisko, że osoby dociekliwe i interesujące się potrafią szybko pozyskać wiedzę, która daje przewagę nad kimś z większym doświadczeniem. Sam nie wyobrażam sobie, że kiedyś przestanę się rozwijać.
Piotr Tabor, właściciel firmy z branży software house, który tworzy rozwiązania z zakresu IT dla małych i średnich firm, zwraca uwagę, że na dzisiejszym rynku nie ma innego wyjścia niż wciąż się doszkalać.
– Pracodawcy od zawsze poszukują osób doświadczonych, które mogą dostarczyć wartość dla zespołu już od pierwszego dnia pracy. Dlatego znajomość najnowocześniejszych rozwiązań, technologii i narzędzi znacznie zwiększa własną konkurencyjność, niezależnie od tego, w jaki sposób ją zdobyliśmy. W naszej firmie mamy ludzi z dyplomami szkół wyższych, jak i samouków, którzy wiedzę zdobyli na bootcampach programistycznych. Wszyscy są świetnymi i pełnowartościowymi pracownikami, którzy cały czas uczą się, rozwijają i pozyskują wiedzę z każdego możliwego źródła – podkreśla.
Sektor IT się nie poddaje
Część klientów software house’ów straci płynność finansową i zatrzyma swoje projekty – to nieuniknione. I choć pandemia uderzy w IT później niż w klasyczne biznesy, to jednak branża, która długookresowo jeszcze bardziej zyska – uważa Piotr Tabor.
– Pewne branże w tej chwili nie są gotowe na żadne inwestycje, bo ich biznes po prostu stoi. Niemniej jednak na miejsce klientów, którzy odejdą przyjdą ci, którzy pandemię przetrwali. Oni już teraz wiedzą, że muszą mocno inwestować w nowoczesne rozwiązania, by następne możliwe kryzysy przejść z większym spokojem. Sektory, które do tej pory myślały o internecie tylko jako źródle reklamy, dziś rozważają częściowe przeniesienie biznesu do sieci. Dobrym przykładem są prawnicy, dla których powstają systemy do zdalnych konsultacji prawnych – podsumowuje ekspert.
Pierwsze tygodnie pandemii w Polsce nie sprawiły, że rynek pracy zniknął, a pracownik przestał się liczyć. Nowa sytuacja spowodowała jednak, że firmy jeszcze bardziej niż wcześniej chcą zatrudniać przede wszystkim kompetentnych pracowników i są gotowe zapłacić więcej za ich wiedzę i doświadczenie.
Źródło: materiały prasowe PR-imo public relations, Kodilla.com
Facebook
RSS