W dzisiejszym świecie jesteśmy przyzwyczajeni do tego, że dyskusje na ważne tematy społeczne czy polityczne odbywają się na forum publicznym. Te najbardziej kontrowersyjne zyskują ogromny rozgłos w mediach, a ludzie żyją nimi przez wiele tygodni, nawet miesięcy. Często nie zdajemy sobie z tego sprawy, jednak burzliwe debaty na tematy dzielące społeczeństwo mogą mieć bezpośredni, realny wpływ na nasze życie.
Wielu ludzi uważa, że dyskusje prowadzone publicznie, których świadkami jesteśmy na co dzień, nie mają żadnego wymiernego przełożenia na nasze życie. Może się wydawać, że dyskurs prowadzony w świecie wirtualnym nie ma większej mocy sprawczej. Nic bardziej mylnego. Okazuje się, że gdy tematy kontrowersyjne, te najbardziej polaryzujące społeczeństwo, pojawiają się w centrum uwagi społeczności, nigdy nie pozostają bez skutków dla jej członków.
Szczególną uwagę warto zwrócić na to, w jaki sposób wpływają na dzieci. Badania pokazują, że mogą doprowadzić do zwiększenia się agresji wśród młodych ludzi, w szczególności wymierzonej przeciwko członkom mniejszości i grup marginalizowanych.
Jak to było w Kalifornii
Zjawisko to zostało zaobserwowane przy okazji dyskusji, która rozwinęła się w Kalifornii przed referendum w kwestii przyjęcia tak zwanej Propozycji 8. Mieszkańcy stanu mieli zagłosować w sprawie wprowadzenia do konstytucji poprawki, której rezultatem była delegalizacja małżeństw osób tej samej płci. Referendum poprzedzone było długą kampanią prowadzoną zarówno przez przeciwników, jak i zwolenników poprawki, w której udział wzięło wielu popularnych polityków i organizacji.
Analiza przypadków występowania aktów agresji na tle homofobicznym w kalifornijskich szkołach w latach poprzedzających referendum, w trakcie kampanii oraz po jego zakończeniu pozwala zauważyć pewną zależność. Liczba tego typu zachowań znacznie wzrosła w roku 2008, w którym prowadzona była szeroko zakrojona debata na temat Propozycji 8. Jeszcze w roku szkolnym 2001/02 liczba uczniów skarżących się na znęcanie ze względu na orientację seksualną wynosiła 7.6% ogółu. W roku 2008/09 ofiarami agresji na tym tle padło 10.8% wszystkich uczniów. W tym samym czasie odnotowano niewielki spadek liczby przypadków nękania na tle rasy, religii czy płci.
Co ciekawe, jak zauważa autor badań na ten temat, Stephen Russell z University of Texas w Austin, liczba przypadków znęcania jest wyższa niż szacowana liczba osób LGBT uczących się w tamtym czasie w kalifornijskich szkołach. Oznacza to, że ofiarami agresji padały również osoby heteroseksualne, co sugeruje, że napastnicy kierowali się jedynie własnym postrzeganiem rzeczywistości.
Podziały nie tylko wśród dorosłych
Sytuacja mająca miejsce w 2008 w Kalifornii bardzo dokładnie obrazuje zjawisko, które zdarza się, gdy obecny w debacie publicznej temat silnie dzieli społeczeństwo. Wydawać by się mogło, że dyskurs dotyczy jedynie osób dorosłych. W końcu to przede wszystkim do nich, jako wyborców, adresowane są wszelkie kampanie i relacje medialne. Okazuje się jednak, że w rzeczywistości mogą one mieć bezpośrednie skutki także dla osób z pozoru niezaangażowanych w sprawę.
Stephen Russell podkreśla, że chociaż dorosłym często wydaje się, że jest inaczej, dzieci i młodzież słuchają tego, co mają do powiedzenia politycy i dziennikarze. To właśnie wśród tak młodych ludzi dyskusje silnie polaryzujące społeczeństwo mogą powodować powstawanie uprzedzeń i w efekcie agresję. Sytuacja jest szczególnie niesprzyjająca w dobie ciągłej styczności z mediami, które na okrągło podsycają antagonizmy, prowadząc do coraz większych rozłamów w społeczeństwie.
Skutki, jakie dla zdrowia fizycznego i psychicznego młodych ludzi mają uprzedzenia i agresja, są oczywiste. Nie ma natomiast dokładnych badań jednoznacznie definiujących kulturowe przyczyny występowania takich postaw. Jedną z nich może być właśnie prowadzona publicznie dyskusja na tematy dzielące społeczeństwo, w szczególności te dotyczące mniejszości i grup marginalizowanych.
Uważaj na słowa, nie tylko te cudze
Żyjemy w świecie, w którym nie da się uniknąć konwersacji na tematy kontrowersyjne. Każdy ma dostęp do środków przekazu, dzięki którym nasza opinia na dowolny temat może stać się dostępna dla szerokiej publiczności. Co więcej, każdy z nas staje się nadawcą, gdy publicznie piszemy komentarze lub prowadzimy własnego bloga/vloga. Warto więc zwrócić uwagę na to, że to co publikujemy, może mieć realny wpływ na odbiorców i to nie tylko w sferze mentalnej, ale również fizycznej czy zdrowotnej.
W przypadku każdej dyskusji publicznej, która w jakikolwiek sposób dotyczy mniejszości, powinniśmy zadbać o to, aby nie wpływała ona negatywnie na jej członków. Tutaj należy zwrócić uwagę na to, jak negatywny efekt mają wszelkie radykalizmy. Musimy sobie uświadomić, że jeżeli na skutek obecnej w przestrzeni publicznej narracji cierpi jakakolwiek grupa społeczna, to w końcu odbije się to negatywnie na całym społeczeństwie.
Źródło: Pediatrics