Urszula Nowakowska, prezeska Centrum Praw Kobiet – prawniczka i feministka, współzałożycielka jednej z pierwszych w Polsce organizacji zajmującej się prawami kobiet – Polskiego Stowarzyszenia Feministycznego.
Pomimo wrodzonej nieśmiałości działa, kiedy widzi niesprawiedliwość. Współzałożycielka Europejskiej Organizacji Kobiet Przeciwko Przemocy (WAVE) i założycielka Fundacji Centrum Praw Kobiet – organizacji zajmującej się udzielaniem kompleksowej pomocy kobietom, których prawa są łamane a w szczególności tym, które doświadczają przemocy i dyskryminacji ze względu na płeć.
Założona przez nią fundacja świadczy nie tylko pomoc prawną, psychologiczną, ale zapewnia bezpieczne schronienie, oferuje w ramach Akademii Mocy Kobiet możliwość udziału w różnego rodzaju warsztatach doświadczającym przemocy porad prawnych i psychologicznych kobietom będącym ofiarami przemocy, przestępstw na tle seksualnym czy mobbingu. Jest autorką licznych publikacji, m.in. poradników dla kobiet, raportów na temat stosowania prawa w sprawach o przemoc wobec kobiet. Była także autorką projektu Ustawy o przeciwdziałaniu przemocy w bliskich związkach, licznych poprawek do Ustawy o przeciwdziałaniu przemocy w rodzinie oraz zmian w przepisach dotyczących gwałtu. Odznaczona Krzyżem Oficerskim Orderu Odrodzenia Polski.
Największą satysfakcję dają jej historie kobiet, którym Fundacji udało się pomóc i później same angażują się w działania na rzecz praw kobiet i mają odwagę nazwać się feministkami. Chciałaby, aby jak najwięcej kobiet wspierało się wzajemnie i angażowało w działania na rzecz budowania świata wolnego od przemocy i dyskryminacji, wrażliwego na potrzeby słabszych i wykluczonych społecznie. Wierzy, że to właśnie kobiety są obecnie motorem zmian społecznych i działając razem mogą zmienić świat na lepszy.
Pani Urszulo, jakie były reakcje w Centrum Praw Kobiet na ogłoszenie stanu epidemii w Polsce? Jak przyjął to zespół, a jak kobiety, które są objęte Pań wsparciem?
Urszula Nowakowska, prezeska Centrum Praw Kobiet: Bardzo szybko podjęłyśmy decyzję o przeorganizowaniu pracy biur fundacji i przestawieniu się na pracę zdalną. Wciąż, choć właśnie w trybie zdalnym, udzielamy porad i konsultacji prawnych i psychologicznych, wychowawczych, prowadzimy coaching. Prowadzimy również grupę wsparcia oraz grupę teatralną za pośrednictwem Zooma.
Niestety, byłyśmy zmuszone odwołać indywidualne konsultacje, które normalnie odbywają się w naszych poradniach. Część z naszych klientek zgłosiła nam wtedy, że nie będą w stanie skorzystać ze zdalnego poradnictwa, ponieważ mieszkają w domu ze sprawcami przemocy. Część z nich opiekuje się teraz także dziećmi, które nie chodzą do szkół i przedszkoli, więc też nie mogą poświecić godziny np. na rozmowę z psycholożką przez Skype’a.
Od naszych klientek miałyśmy także sygnały wyrażające obawy i strach przed tym, co je czeka, mówiły, że będą musiały „zacisnąć zęby” i jakoś przetrwać okres kwarantanny, który dla wielu z nich oznacza zamknięcie w czterech ścianach ze sprawcą przemocy. Wciąż jednak działa nasz Specjalistyczny Ośrodek Wsparcia, czyli bezpieczne schronienie w Warszawie, a także całodobowy, ogólnopolski telefon interwencyjny 600-07-07-17. Pracujemy nad uruchomieniem na naszej stronie czatu, który pozwoli nam świadczyć na żywo tzw. cichą pomoc. To ważne dla kobiet, które mają trudności w kontakcie telefonicznym, a pomoc mailowa ma swoje czasowe ograniczenia.
Niedawno świętowały Panie 25-lecie istnienia CPK. W jakim stopniu obecna izolacja i zamknięcie w domach, niweluje Pań pracę na rzecz kobiet, które już podjęły pewne kroki ku zmianom? Np. wniosły już o rozwód czy wystąpiły o eksmisję partnera?
Ta sytuacja z całą pewnością nie pomaga nam w udzielaniu pomocy kobietom, które jej potrzebują. Dotarły do nas nawet informacje od klientek, które wcześniej wymykały się do nas na konsultacje np. pod pretekstem zakupów czy spotkania z przyjaciółką, że obecnie kontakt z nami jest dla nich praktycznie niemożliwy. Mężowie i partnerzy wykorzystując sytuację kwarantanny, wzmocnili kontrolę, inwigilują je, sprawdzają telefony i komputery.
Niektóre spośród nich nie mają dostępu do komputera, mają telefon tylko na kartę i brak środków na jej naładowanie. Mamy więc świadomość, że nie każda osoba, która będzie potrzebowała pomocy, da radę się o nią zwrócić. Pamiętajmy też, że jako kobiety jesteśmy socjalizowane i wychowywane do konkretnej roli społecznej, wedle której naszą rolą jest dbanie o rodzinę, wspieranie męża i dzieci oraz pozostawianie swoich potrzeb na szarym końcu listy priorytetów. Jeśli coś nie gra w rodzinie, to wiele kobiet, ale też ich otoczenie w pierwszym odruchu obwinia o to kobiety.
Pracując z naszymi klientkami i prowadząc działalność edukacyjną staramy się przeciwdziałać temu szkodliwemu patriarchalnemu wzorcowi rodziny i ról społecznych, ale niestety często to on powoduje, że kobiety wiele lat żyją w przemocowych związkach, mają przykazane „nieść swój krzyż”, cierpieć w milczeniu i nie wynosić problemów domowych na zewnątrz. Obawiamy się, że sytuacja kwarantanny może być wykorzystywana do wzmacniania tego przedmiotowego postrzegania i traktowania kobiet.
Jak fakt przymusowego przebywania w domach wpływa na sytuację kobiet, które obecnie non stop znajdują się w towarzystwie swojego prześladowcy?
Na wstępie chcę powiedzieć, że dla wielu kobiet w Polsce i na świecie mieszkanie nawet przez lata z przemocowym partnerem to codzienność. Teraz sytuacja jest o tyle gorsza, że ograniczona jest działalność instytucji pomocowych i możliwości niesienia pomocy oraz dostęp do niej. Także odcięcie od świata zewnętrznego – który często jest dla osób doświadczających przemocy ratunkiem – jest bardzo niebezpieczne, napędza lęk, strach i niepewność.
Z kolei sprawcom przemocy taka sytuacja jest bardzo na rękę, ponieważ czują przyrost władzy, mają więcej narzędzi sprawowania kontroli i wymuszania posłuszeństwa (np. groźby wyrzucenia z domu mają teraz jeszcze groźniejszy wymiar) oraz izolowania kobiety od źródeł wsparcia.
Czy i jak można oszacować wzrost przemocy wobec kobiet od czasu ogłoszenia epidemii?
To jest bardzo trudne pytanie i nie ma na nie jednoznacznej odpowiedzi. Skala przemocy, którą znamy ze statystyk, jest właściwie zawsze niedoszacowana. To, co wiemy już teraz, to że nasze telefony – interwencyjny i zaufania – dzwonią częściej niż zwykle. W marcu na telefonie zaufania odebrałyśmy około 50% więcej połączeń, niż mamy średnio w miesiącu.
Podobne informacje o wzroście zgłoszeń podaje Niebieska Linia. Złożyłyśmy wnioski o dostęp do informacji publicznej do Komendantów Wojewódzkich, Stołecznego i Głównego, aby dowiedzieć się, ile zgłoszeń przemocy domowej przyjęła policja i ile podjęto interwencji.
Jak możemy wspomóc kobiety – sąsiadki czy koleżanki, o których przypuszczamy lub wiemy, że są w obrębie przemocy, a nie możemy się z nimi bezpośrednio spotkać czy zaproponować osobistej pomocy?
Najważniejsze to nie ignorować sygnałów, że dzieje się coś niepokojącego lub groźnego. Jeśli słyszymy, że do przemocy dochodzi np. u naszych sąsiadów, koniecznie zgłaszajmy to policji albo na numery interwencyjne organizacji pomocowych, takich jak Centrum Praw Kobiet.
Jeżeli wiemy, że u kogoś znajomego w rodzinie czy w związku w przeszłości dochodziło do przemocy, warto odezwać się do takiej osoby, zapytać, czy jest bezpieczna lub czy nie potrzebuje wsparcia. Przygotowałyśmy też plakaty, których wzór jest dostępny do pobrania na naszej stronie internetowej – można je powiesić na klatce lub w innym widocznym miejscu, aby osoba, która doświadcza przemocy lub jej świadek wiedzieli, gdzie szukać pomocy.
Jakiej pomocy i wsparcia dla kobiet dotkniętych przemocą oczekiwałyby Panie od polskiego rządu?
Państwa mają wiele narzędzi, z których mogłyby korzystać, by minimalizować zjawisko przemocy wobec kobiet. Uważamy, że to, co dzieje się teraz, jest niewystarczające. Dlatego przygotowałyśmy petycję, w której zawarłyśmy szereg naszych postulatów. Np. jakie działania powinny zostać podjęte przez władze publiczne, aby zapewnić kobietom doświadczającym przemocy i ich dzieciom łatwiejszy i dostosowany do sytuacji w jakiej się znaleźliśmy, dostęp do wsparcia.
Popieramy postulat Rzecznika Praw Obywatelskich skierowany do Ministerstwa Rodziny, Pracy i Polityki Społecznej o stworzenie i aktualizację ogólnopolskiego spisu świadczeń, z jakich mogą korzystać osoby doświadczające przemocy. Takie informacje powinny być zresztą zawsze łatwo dostępne, nie tylko w internecie, ale też w przestrzeni publicznej. We Francji państwo postanowiło sfinansować pobyt w hotelach, które teraz stoją puste, dla 20 tysięcy osób, które ze względu na zagrożenie przemocą nie mogą mieszkać we własnym domu.
To bardzo dobre rozwiązanie, które jednocześnie jest wsparciem dla przedsiębiorców i pracowników hoteli. Ze strony rządu oczekiwałybyśmy także jasnej deklaracji, że osoby, które doświadczyły przemocy domowej w czasie kwarantanny mogą bez konsekwencji złamać zakaz opuszczania domu, jeśli ratują swoje życie i zdrowie. Konieczne jest także wsparcie w postaci środków ochrony osobistej, których nam brakuje oraz środków na lepsze narzędzia i sprzęt do pracy zdalnej, które pozwoliłby nam poszerzyć i dostosować do potrzeb pokrzywdzonych kobiet naszą ofertę pomocową.
Potrzebne są procedury dotyczące interwencji policji w czasie koronowirusa, zapewnienie funkcjonariuszom środków ochrony osobistej, aby nie unikali i nie obawiali się interweniować.
Teraz dochodzą do nas sygnały, że policja odmawia interwencji, powołując się na inne, ważniejsze zadania związane z kryzysową sytuacją, w jakiej przyszło nam żyć. Oczekujemy także przyjęcia przez Sejm nowelizacji ustawy o przeciwdziałaniu przemocy w rodzinie, pozwalającej na szybkie odizolowanie sprawcy od ofiary. Zachęcamy do poparcia naszej petycji, a także do przekazania 1% podatku na Centrum Praw Kobiet!
Więcej informacji o działaniach CPK można znaleźć na naszej stronie:
Fot. Michał Charyton (zdjęcie z Senatu)