Doskonała wizażystka, z którą chcą pracować największe polskie gwiazdy. Projektantka i twórczyni ubrań i dodatków „Land of Change by Piechocka”.
Jak zaczęła się pani przygoda z makijażem?
Kasia Piechocka-Lenartowska: Moja przygoda z malowaniem w telewizji zaczęła się od TVP gdzie znajomy polecił mnie do umalowania pewnej pani. Spodobało się! Po tym spotkaniu, kolejnego dnia, dostałam propozycję umalowania do wspólnego teledysku Krystyny Prońko i Mietka Szcześniaka do ich wspólnego teledysku. To było dla mnie duże wyzwanie, ponieważ wcześniej nie miałam okazji malować żadnej gwiazdy. Niemniej wszystko poszło dobrze. Potem przez dwa lata pracowałam „na Woronicza”, gdy pewnego dnia dostałam propozycje pracy przy programie „Idol”. Tak zaczęła się moja współpraca ze stacją Polsat.
Gdzie pani nabierała swoich umiejętności?
Ukończyłam szkołę Rzemiosł Artystycznych, z zawodu jestem grawerem. Szkoła ta była związana z malarstwem.Myślę, że to wpłynęło na to, że zawsze lubiłam zawsze malować twarze (śmiech). Nie skończyłam żadnej szkoły dla wizażystów. Jestem samoukiem.
Jak doszła pani do punktu, w którym udało się pani pracować przy największych produkcjach TV?
Po „Idolu” propozycje sypały się jak z rękawa. Jak oni śpiewają”, „Taniec na lodzie”, „Top trendy”, „Sylwester z Polsatem”, „Must be the Music”, „Top Trendy” itp. Tam przez przypadek miałam okazję malować Agatę Młynarską. Spodobało jej się i tak się malujemy juz 9 lat (śmiech). Ona zaproponowała mi współpracę przy programie „Świat się kreci”.
Za co cenią panią gwiazdy, z którymi pani współpracuje?
Myślę, że spokój, jaki im daję przed występem, mimo tego, że trzeba się spieszyć. Cenią to, że dobrze się czują w moim makijaż, i że jestem wobec nich lojalna. To też bardzo ważne.
Jakie znane osobistości do tej pory pani malowała?
Miedzy innymi: Alicję Węgorzewską, Agatę Młynarską, Justynę Steczkowską, Krystynę Jandę, Alicję Majewską, Sophie Marceau, Garou, Paulinę Sykut, Sylwię Grzeszczak i wiele innych.
Czy wykonując makijaże znanym osobom towarzyszy pani trema? A może towarzyszyła kiedyś?
Na samym początku miałam trochę tremy, denerwowałam się czy akurat mój makijaż spodoba się danej osobie. Po 17 latach pracy w tym zawodzie jest już spokojniej i nie ma stresu.
Czym kieruje się pani przy wyborze kosmetyków i narzędzi, którymi pani pracuje?
Kosmetyki, których używam w mojej pracy to produkty sprawdzone przeze mnie, takie które sie nadają zarówno do wykonania makijażu ślubnego, jak i telewizyjnego. Używam różnych marek. Nie przywiązuje się do jednej.
Najtrudniejsze wyzwanie zawodowe, z którym przyszło się pani zmierzyć?
Najtrudniejszą i zarazem najbardziej stresującą była dla mnie praca w programie „Twoja twarz brzmi znajomo”. Tam makijaż powinien być identyczny jaki ma dana gwiazda w teledysku. Nie ma miejsca na fantazję. Było to trochę męczące gdyż ja lubię tworzyć sama.
Co najbardziej lubi w swojej pracy make-up artystki?
Najbardziej w swojej pracy lubię to kiedy moje klientki są zadowolone. Lubię też komfort, który dają mi nieregularne godziny – wtedy mogę się zająć moją drugą pasją.
No właśnie – druga pasja. Z pasji do malowania zrodziła się też pasja do projektowania ubrań i tak powstała pani autorska marka „Land of Change by Piechocka”.
Moje ubrania są oryginalne. Nie ma dwóch takich samych egzemplarzy, takie jest moje założenie. Nie raz muszę daną rzecz uszyć jeszcze raz dla następnej klientki ale zawsze coś nowego od siebie dodam (śmiech). Moje ubrania szyte są dla kobiet ceniących sobie wygodę, swobodną elegancję i luz. Używam miękkich, ciepłych, „otulających” tkanin takich jak wełna, dres, polar czy flausz.
Rozmawiała: Kalina Samek
Facebook
RSS