Site icon Sukces jest kobietą!

Kasia Dziurska: Życie to moja radość!

Fot. Daniel „irae” Koper

„Chcę się dzielić swoim życiem, pokazać, że zdrowy tryb życia nie musi być męczarnią, że siłownia nie jest tylko dla mężczyzn, a przede wszystkim zarażać wszystkich pozytywną energią” – takie cele (i o wiele więcej) przyświecają działalności Katarzyny Dziurskiej – jednej z czołowych i doświadczonych zawodniczek fitness. Zawsze pozytywna, uśmiechnięta i naładowana energią Kasia opowiada nam m.in. o rywalizacji w branży, przepisie na „bycie fit”, ciężkiej pracy, pasji i kobietach sukcesu.

Fot. Łukasz Recki LOOKIT Foto

Jak zaczęła się twoja przygoda ze sportem?

Kasia Dziurska: Moją pierwszą pasją był taniec, zaczęłam mając 4 lata, a skończyłam rok temu przed wakacjami – po decyzji o przeprowadzce do Warszawy. Mieszkałam 9 lat w Trójmieście, gdzie ukończyłam Turystykę i rekreację z tytułem Magistra na gdańskim AWFiS.

Przez 6 lat należałam do najbardziej znanego zespołu cheerleaders: Cheerleaders Gdynia. Jako pierwszy zespół z Europy wystąpiłyśmy na parkiecie NBA na zaproszenie Marcina Gortata. W późniejszych latach miałyśmy okazję wystąpić w Stanach jeszcze dwa razy. Od 2015 roku biorę czynny udział w zawodach sylwetkowych w różnych federacjach w kraju i zagranicą. Mimo krótkiego stażu, były to dla mnie owocne lata. Mam na swoim koncie m.in. tytuły: Mistrzyni Świata oraz Mistrzyni Polski Fitness Soft federacji WBBF-WFF WPF, Wicemistrzyni Świata federacji NAC 2016, Mistrzyni Europy Fitness Figure Soft federacji WPF Bruksela 2015, 2-krotna Mistrzyni Polski Bikini Shape federacji NAC Kalisz 2015, Nadarzyn 2017 Zdobywczyni Pucharu Polski Fitness Figure federacji WFF WBBF Gdańsk 2015, Fitness Motywator 2015 w kategorii Fitness Gold.

Jestem także wieloletnią tancerką oraz miłośniczką sportu, trenerem personalnym, instruktorem fitness, tańca, fotomodelką oraz szkoleniowcem.

Od zawsze wiedziałam, że moja przyszłość będzie związana ze sportem, czy to zawodowo czy jedynie hobbistycznie. Prawdziwa „miłość” do fitnessu narodziła się w trakcie studiów, dlatego też wybrałam dwie specjalizacje: instruktor fitness oraz trener personalny, a pierwszą pracę pod kątem zawodowym, podjęłam w klubie fitness. Jestem szczęściarą, że mojej pracy nie odbieram jako „pracę”, a pasję – czerpię z niej radość, satysfakcję i „jaram się”, że mogę pomagać i motywować innych

Wypracowanie takiej sylwetki kosztuje bardzo wiele wysiłku i ciężkiej pracy. Czy zdarzały ci się słabsze momenty, brak motywacji?

Tak, zgadza się, to niełatwy kawałek chleba, szczególnie będąc już na etapie zawodowstwa. Dyscyplina treningowa i żywieniowa, trzymanie się planów na 100% zawsze i wszędzie – tak wygląda moje życie, ale ja to kocham i jest to moja pasja! Owszem, bywają dni bardzo ciężkie, przecież jestem tylko człowiekiem – brak motywacji, zrezygnowanie, przemęczenie czy po prostu głód (tylko w okresie przedstartowym), ale to są tylko przelotne chwile, z którymi bardzo szybko sobie radzę i wracam na swoje tory.

Co daje ci największego kopa do działania?

Feedback, który dostaje od ludzi! Wsparcie, które dostaję od osób, które obserwują moje social media jest niesamowity! Czują moje wsparcie, wiedzą, że mogą na mnie liczyć i chce ich motywować każdego dnia, a kiedy ja potrzebuję wsparcia, dostaję od nich solidnego kopa! Wsparcie najbliższych jest dla mnie równie cenne.

Swoim zaangażowaniem i wytrwałością udowadniasz, że wszystko jest możliwe! Jak czujesz się w roli autorytetu dla tak ogromnej rzeszy fanów?

Cudownie! Cieszę się, że mogę w jakimś stopniu, nawet czasami nieświadomie, pomóc, wesprzeć ciepłym słowem, uśmiechem, zdjęciem czy filmikiem. Miło, że to, co robię, jak wygląda moje życie, podoba się innym. Chcę się nim dzielić, pokazać, że zdrowy tryb życia nie musi być męczarnią, że siłownia nie jest tylko dla mężczyzn, a przede wszystkim zarażać wszystkich pozytywną energią.

Już od dłuższego czasu zaczęły interesować się twoją osobą media plotkarskie, często przedstawiając cię, jako „zagrożenie dla Chodakowskiej i Lewandowskiej”… Czy takie słowa wywołują u ciebie dumę czy raczej śmiech? Jak radzisz sobie z całym szumem medialnym na swój temat?

Nigdy nie byłam zwolenniczką chorej rywalizacji. Szanuję zarówno Anię jak i Ewę. Dzięki nim fitness w Polsce bardzo się rozwinął, a one swoimi działaniami pomogły wielu osobom. Ja zajmuję się i interesuję nieco innym odłamem tej branży, jestem czynną zawodniczką i tancerką. Skupiam się na tym, co robię, realizuję się, ale nie patrzę z zazdrością na ich działania. Moim celem nie jest bycie „zagrożeniem” kogoś innego. Miło mi, że ktoś porównuje mnie do najpopularniejszych fitnessek w Polsce, to dla mnie zaszczyt, ale mimo wszystko mam dystans do tych artykułów i komentarzy.

Mimo wszystko w branży „fit” da się zauważyć współzawodnictwo. Jak to wygląda z twojej perspektywy, na co dzień?

Na pewno w jakimś stopniu czuć tę ciągłą rywalizację, to prawda. Internet oszalał, jeśli chodzi o bycie „fit” – fit sylwetki, fit przepisy, zdjęcia „przed” i „po” treningach, itd. Chcesz zaistnieć w tej branży? Musisz mieć zasięgi…, więc trzeba być na bieżąco ze wszystkim, a jednocześnie czymś się wyróżniać w dzisiejszych „fit czasach”.

Jak to wygląda zatem w twoich social mediach? Czym dzielisz się z fanami? Czy są to treści motywujące i pokazujące cię na zawodach czy też merytoryczne?

Tak naprawdę fanpage założyłam za namową znajomych. Na początku nie widziałam sensu prowadzenia swojej strony, bo sądziłam, że nie mam nic ciekawego do zaoferowania swoim obserwującym. Czas jednak pokazał, że było warto. Obecnie (lipiec 2017 – przyp. red.) obserwuje mnie ponad 130 tysięcy osób, a na Instagramie ok 174 tysiące! Jest to dla mnie niesamowita liczba i czasem nie dociera do mnie fakt, że wszystko co wrzucam „w sieć” trafia do tak dużego grona osób! Jak prowadzę swój profil? Jestem sobą i pokazuję swoje codzienne życie: co jem, jak trenuję, jakie mam plany, jak zmienia się moja sylwetka na różnych etapach przygotowań pod zawody. Chcę motywować słowem, zdjęciem, radą, czy nawet uśmiechem na filmiku. Żadnego kłamstwa, jest zły dzień – mówię o tym, jest super – cieszę się tym faktem komunikując to światu. Myślę, że za to ludzie mnie cenią i chcą dalej oglądać.

Jakie są kluczowe plusy i minusy obecności w tej branży według ciebie?

Na pewno ogromnym plusem są ludzie. Bije od nich niewyczerpana energia i radość. Poza tym to, że branża „fit” cały czas się rozwija, przez co my, trenerzy, sportowcy czy „zajawkowicze” sportu, mamy chęć ciągłego poznawania, uczenia się czegoś nowego. Przez rozwój mamy możliwość spotykania się na coraz większej ilości imprez: targów, zawodów, konwencji czy warsztatów. Myślę jednak, że największym plusem tej branży jest coraz większa świadomość ludzi, np. o tym jak ważne jest to, – w jaki sposób się odżywiamy, jak trenujemy i jak powinniśmy odpoczywać.
Trudno jest mi znaleźć minusy branży fitness.

Fot. Daniel „irae” Koper

Jakie wyzwania stoją przed tobą w najbliższym czasie?

Jest kilka spraw życia codziennego jak kupno mieszkania, ale są oczywiście też różne ciekawe projekty, nad którymi pracuję, np. własny kanał na YouTube, na który serdecznie zapraszam! Start planowany jest na drugą połowę 2017 roku (rozmowa została przeprowadzona w lipcu 2017 – przyp. red.)

Kim dla ciebie jest „kobieta sukcesu”?

Kobieta twardo stąpająca po ziemi, która jasno wie, czego chce i to osiąga, a przy tym wszystkim jest najszczęśliwszą kobietą na świecie. Nie ważne są tu pieniądze, a satysfakcja z życia według własnych zasad i celów.

Z czego jesteś najbardziej dumna?

Z tego, w jakim miejscu teraz jestem, że się nie poddałam, że walczę nadal o swoje marzenia i że powoli staję się „kobietą sukcesu” – mam nadzieję (śmiech).

Czy istnieje złoty przepis na „bycie fit”? O czym szczególnie należy pamiętać?

O zdrowym rozsądku! Nie dajmy się zwariować modzie, nagonce panującej dookoła nas. Wszyscy mają być „fit”, jeść „eko” lub stosować wyczerpujące diety. Absolutnie nie! Pójdźmy po radę do specjalisty, zainwestujmy w nasze zdrowie, bo to moim zdaniem jest najlepsza inwestycja. Pamiętajmy, że tu chodzi o nas, o nasze zdrowie, a nie podporządkowanie się trendom. Skupmy się po prostu na trzech najważniejszych rzeczach: ruch, zdrowe odżywianie oraz odpoczynek!

Jak wyglądają twoje plany na starty w konkursach sylwetkowych na 2018 rok?

Jeszcze niestety nie mam kalendarza, kiedy i gdzie odbędą się kolejne zawody. Chciałabym jednak poprawić wynik z Mistrzostw Świata i powalczyć o złoto.

Który konkurs, w całej twojej karierze zawodowej, cenisz najbardziej i dlaczego?

Wszystkie zawody traktuję tak samo i tak samo się do nich przygotowuję – czy to jest ranga polska, światowa, pucharowa czy mistrzowska. Podchodzę bardzo profesjonalnie do tego, co robię i daję z siebie 100%. Jednak ostatni sezon był dla mnie bardzo ciężki, ale też i bardzo szczególny – dedykuję go mojej największej motywatorce – mojej mamie, która niestety już nie będzie mogła zobaczyć mnie na scenie, ale wiem, że czuwa nade mną, tam z góry i jest ze mnie bardzo dumna.

Start, w jakich zawodach sylwetkowych byłby spełnieniem twojego marzenia?

Jest bardzo dużo prestiżowych zawodów, na których chciałabym wystąpić, jak np. zawody organizowane przez samego Arnolda Schwarzeneggera. Uścisk dłoni chodzącej legendy bodybuildingu – to byłby zaszczyt!

Wybiegnijmy daleko w przyszłość – kiedy przestaniesz już profesjonalnie startować, czy masz pomysł na to jak będzie wyglądać twoja kariera zawodowa?

Nie myślę jeszcze o tak dalekiej przyszłości. Moje życie zmienia się bardzo szybko. Jeszcze dwa lata temu nawet nie pomyślałabym, że będę w tym miejscu, w którym teraz jestem. Na pewno będę się dalej rozwijać, szkolić, podróżować i motywować innych, bo to sprawia mi największą radość i satysfakcję. Oczywiście są w głowie małe i większe plany oraz projekty, ale chcę powoli i z głową podejmować decyzje, które mogą mieć bardzo duży wpływ na moją karierę zawodową.

Jesteś bardzo radosną i pozytywną kobietą. Co wywołuje u ciebie uśmiech na twarzy?

Moje życie sprawia mi ogromną radość! Pasja, jaką bez wątpienia jest fitness i wszystko to, co się do tej pory wydarzyło, że krok po kroku spełniam swoje małe marzenia, że poznaję i otaczam się wspaniałymi ludźmi, że zwiedziłam cudowne miejsca na świecie, to, że się spełniam w tym, co robię i to, że ciągle mam cele, które mnie nakręcają do działania i życia na wysokich obrotach.

Czego więc można ci życzyć?

Nadal tak dużego samozaparcia, ale przede wszystkim zdrowia.

Rozmawiała: Agnieszka Słodyczka

Tekst pochodzi z książki „Sukces jest Kobietą. Pasja, biznes, inspitacja”, 2017. Książkę w wersji PDF można nabyć tu:

Exit mobile version