Za gruba, za niska, nieodpowiednia – to słyszała na castingach u progu kariery. Uporem i determinacją udowodniła, że, jeśli się chce, można osiągnąć sukces. O byciu Polką, ptasim mleczku i pierogach, miłości do zwierząt i pogodzie w LA – Joanna Krupa
Czy dorastając w Stanach czułaś się w 100 proc. Polką? Były chwile, że nie chciałaś się przyznawać do swojego pochodzenia?
Joanna Krupa: Nigdy nie było momentu, w którym wstydziłabym się swojego pochodzenia. Zawsze byłam dumna tego, że pochodzę z Polski i podkreślałam to na każdym kroku. Miałam tylko 5 lat, kiedy mama zdecydowała się na wyjazd do Chicago. Mimo, że nie wychowałam się tutaj, to jednak czuję, że Polska to moja ojczyzna.
Mając polskie korzenie trudniej zrobić karierę za granicą?
Nie wydaje mi się, żeby pochodzenie miało największe znaczenie. Jeśli chcesz osiągnąć sukces, musisz przede wszystkim ciężko pracować i nie poddawać się po porażkach. Kiedy klient jest zadowolony z twojej pracy, nie patrzy na to, jakiej jesteś narodowości, co robią twoi rodzice czy gdzie mieszkasz. Liczy się profesjonalizm i zaangażowanie w pracę.
Pamiętasz swoje pierwsze castingi? Czy jurorzy byli tak surowi jak twoi koledzy z jury Top Model?
Pamiętam, że wiele razy słyszałam, że jestem za gruba, za niska, ale nie poddawałam się. Miałam też menedżerkę, która nigdy nie przestawała we mnie wierzyć.
Miałaś w swojej karierze chwile, że chciałaś zrezygnować? Nie miałaś ochoty iść na kolejny casting?
Pewnie! Każdy ma czasem chwile zwątpienia. Kiedy kolejny casting kończy się niepowodzeniem, kiedy kolejny raz słyszysz, że się nie nadajesz, łatwo jest zwątpić. Ja też miałam takie chwile, ale zawsze trwały one krótko. Szybko przestawałam się martwić i powtarzałam sobie, że następnym razem się uda. Wiara w siebie to podstawa.
Bardzo emocjonalnie podchodzisz do dziewczyn w programie. Czy to dlatego, że sama miałaś ciężko?
Dokładnie tak! Sama wielokrotnie chodziłam na castingi, gdzie byłam oceniana, krytykowana. Wiem, przez jaki stres dziewczyny wtedy przechodzą. Dlatego staram się je podtrzymywać na duchu i powtarzam, że mają dalej wierzyć w siebie. Nie mogą przestawać walczyć o swoje marzenia i muszą wciąż próbować swoich sił.
Twoja kariera rozwija się teraz równocześnie na dwóch kontynentach. Spodziewałaś się tego?
Szczerze? Nie przypuszczałam, że w Polsce zdobędę popularność. Od początku budowałam swoją karierę w Stanach, bo tam mieszkałam. Tam brałam udział w sesjach zdjęciowych, tam zaczęłam występować w telewizji. Propozycja prowadzenia programu w Polsce pojawiła się dość nieoczekiwanie, ale jestem z tego ogromnie szczęśliwa.
Gdzie wolisz pracować – w Polsce czy w Stanach?
Nie umiem tego porównać. Jeśli praca sprawia mi radość, to nie jest ważne gdzie ja wykonuję. Liczy się tylko to, że realizuję swoje marzenia.
Polacy pokochali cię za twój charakterystyczny sposób mówienia… Spodziewałaś się, że może stać się on twoim atutem?
Nie sądziłam, że moja polszczyzna wzbudzi tyle emocji. Na początku bardzo stresowałam się tym, że nie zawsze będę potrafiła wyrazić to, co myślę, że będę robiła błędy. Ale taka jestem i tego nie zmienię. Zawsze jestem sobą i myślę, że dlatego ludzie to docenili.
Masz jakieś kompleksy?
Jasne! Każdy je ma! Chciałabym być np. wyższa. Nie lubię też swoich stóp. Ale przecież nie będę się tym zamartwiać (śmiech).
Teraz mówisz, że bardziej kręci cię telewizja, niż modeling. Gdzie widzisz siebie za 5 lat?
Uwielbiam modeling, ale w przyszłości zdecydowanie widzę się w telewizji. Praca na planie daje mi masę pozytywnej energii. Jestem teraz zaangażowana w kilka projektów telewizyjnych i chciałabym robić to też w przyszłości.
A twoje plany osobiste? Jest w nich np. miejsce na dziecko?
Kiedyś na pewno będę chciała mieć dzieci. Na razie nie chcę jednak tak daleko wybiegać w przyszłość. Jestem, póki co, skoncentrowana na ślubie oraz planach zawodowych.
Za czym ze Stanów tęsknisz, kiedy jesteś w Polsce, a za czym z Polski, kiedy wracasz do Stanów?
Jestem bardzo zżyta z mamą, siostrą i z narzeczonym, więc kiedy dłużej przebywam w Polsce, bardzo mi ich brakuje. Musze przyznać, że kiedy przyjeżdżam tu zimą, tęsknię też za pogodą w Los Angeles. Mimo, że nie wychowałam się w Polsce, to mam tu rodzinę. Kiedy jestem w Stanach często o nich myślę i tęsknię za nimi. No i to wspaniałe polskie jedzenie… (śmiech).
Stosujesz jakąś dietę? Jaką kuchnię najbardziej lubisz?
Nie stosuję żadnej diety. Po prostu staram się zdrowo odżywiać, nie jeść w nocy, unikam fast foodów. Uwielbiam kuchnię włoską, japońską i polską.
A czy jest takie jedzenie, którego nie potrafisz sobie odmówić?
Kiedy jestem w Polsce nie potrafię sobie odmówić pierogów i ptasiego mleczka. Dobrze, że nie mam ich na co dzień w L.A. (śmiech).
Dałaś się poznać całej Polsce jako miłośniczka zwierząt. Co z twoją fundacją? Już ruszyła?
W grudniu odbyła się aukcja biżuterii inaugurująca początek jej działalności. Całkowity dochód z aukcji przeznaczony zostanie na statutowe cele fundacji. Zebraliśmy ponad 18 tysięcy złotych i dzięki tym pieniądzom będziemy mogli pomóc bezdomnym psom i kotom. Niedługo planujemy zorganizować kolejna aukcję, podczas której zlicytujemy m.in. sukienkę, którą miałam na sobie podczas finału Top Model.
Dlaczego tak mocno angażujesz się w pomoc właśnie zwierzętom?
Kocham zwierzęta i zostałam wychowana w przekonaniu, że należy im się dokładnie taki sam szacunek, jak ludziom. Jeśli my nie zadbamy o zwierzęta, to kto to zrobi? Jesteśmy za nie odpowiedzialni i one nas potrzebują. Cały czas próbuję przekonać do tego jak największą liczbę ludzi.
A czy oprócz walki o prawa zwierząt angażujesz w również w inne akcje?
Zwierzęta są dla mnie priorytetem i największą miłością, więc to im poświęcam najwięcej czasu.
Rozmawiał: Łukasz Kędzior