Czym jest lęk? Wielu z nas doświadcza lęku. Nie ma w tym nic nienormalnego. Każdy z nas ma coś czego się boi, co go paraliżuje, ogranicza, nie pozwala w pełni cieszyć się życiem.
Niektóre lęki mają swoje podłoże w dzieciństwie, które dla wielu osób jest źródłem traum i lęków. To one potrafią zakłócić nasze funkcjonowanie w dorosłym życiu. Czy to oznacza, że jesteśmy skazani na życie naznaczone lękami z przeszłości? A może jesteśmy w stanie zmierzyć się ze swoimi lękami i ograniczeniami? I wyjść z tego doświadczenia, wzmocnieni, oczyszczeni…
Wspomnienia jednego z pisarzy młodego pokolenia z jego własnego dzieciństwa zostały zapisane w poruszającej książce.
„Jako sześcio- czy siedmiolatek zaraz po zgaszeniu lampki nocnej w formie roześmianego księżyca obsesyjnie starałem się pojąć, na czym będzie polegać moja śmierć. Trwające przez wiele tygodni próby zawsze kończyły się tak samo: traciłem kontrolę nad swoimi myślami, zaczynałem panikować, czułem się, jakbym spadał bez końca. Tak trudno było mi przyjąć ideę śmierci, a dokładniej tego, że kiedyś całkiem zniknę, jakbym nigdy nie istniał. Koledzy w szkole tłumaczyli, że ich dziadkowie i babcie patrzą na nich z nieba. Nie rozumiałem, jak to działa. To na czym siedzieli? Czy gawędzili sobie z przelatującymi astronautami i eksploratorami kosmosu? Jeśli tak, to w jakim języku? I najważniejsze: kto im gotował? Raz spytałem tatę, jak sobie radzi ze świadomością śmierci, a on odparł: „Wcale”. Doszedłem do wniosku, że dorośli nigdy nie wspominają o śmierci i sprawiają wrażenie, jakby o niej nie myśleli. Wszyscy przyjęli strategię Woody’ego Allena, który powiedział kiedyś, że nie boi się umrzeć – po prostu nie chciałby być w pobliżu, kiedy to się stanie. Cień śmierci jest zawsze z nami, tyle że go ignorujemy.
Oto pierwsza różnica między strachem zwierzęcym a ludzkim: inaczej niż zwierzęta człowiek od najmłodszych lat zdaje sobie sprawę z własnej nieuniknionej przemijalności. Zawdzięczamy to naszemu mocno rozwiniętemu układowi limbicznemu, odpowiadającemu za emocje, i większej korze przedczołowej, dzięki której możemy myśleć abstrakcyjnie i posługiwać się językiem. Bez języka niemożliwa byłaby konceptualizacja świata, podobnie jak tworzenie i rozumienie pojęć abstrakcyjnych. Inne naczelne także przejawiają wiele oznak świadomości – nie mają jednak języka, w którym mogłyby wyrażać abstrakcyjne myśli i idee. Jesteśmy jedynym gatunkiem, który żyje z absurdalną świadomością własnej śmierci. Już od czasów rzymskiego poety i filozofa Lukrecjusza strach przed nią uważa się za pierwotny lęk, z którego wywodzą się wszystkie inne [Zob.: Lukrecjusz, O rzeczywistości. Ksiąg sześć, tłum. A. Krokiewicz, Zakład Narodowy im. Ossolińskich, Wrocław 1958, s. 125–126].
Ja jestem zdania, że powinniśmy być nieco dokładniejsi: być może śmierć jest źródłem pierwotnej trwogi, ale w rzeczywistości obawiamy się bezsilności, bycia skazanymi na ostateczną przegraną, podczas gdy starość i śmierć będą wiecznie na nas czyhać. Powstaje więc osobliwa sytuacja, w której jako ludzie cieszymy się większym bezpieczeństwem niż niemal wszystkie inne gatunki zwierząt, a mimo to boimy się mocniej, ponieważ zawsze w tle towarzyszy nam świadomość, że nasze życie jest skończone, kruche i względne.
A teraz druga różnica. Pomyśl o tym, jak jako mały chłopiec próbowałem zrozumieć własną śmierć, o tym, co wszyscy robimy każdego dnia: używamy naszej wyobraźni i próbujemy wyrazić słowami swoje myśli lub uczucia. Także to zawdzięczamy naszej silnie rozwiniętej korze przedczołowej. Kotawce mają cały zestaw sygnałów ostrzegawczych, bogatki stworzyły krzyk alarmowy oznaczający, że zbliża się do nich wąż. Ten konkretny rodzaj „użycia języka” ogranicza się jednak do tu i teraz. Zwierzęta nie potrafią formułować ani przekazywać pojęć abstrakcyjnych – nie są w stanie podzielić się nawet najprostszymi informacjami o wydarzeniach z przyszłości lub przeszłości. Podczas gdy ciało migdałowate zajmuje się głównie wykrywaniem zagrożeń i wytwarzaniem hormonów umożliwiających optymalną reakcję fizyczną, kora przedczołowa bezustannie interpretuje nasze zachowanie, myśli i wspomnienia, aby następnie stworzyć z nich zrozumiałą całość, pozwalającą nam przetrwać dzień. Bez kory przedczołowej nie ma świadomości.
Co to ma wspólnego z lękiem?
Liczne badania wykazały, że ciało migdałowate może reagować na zagrażające bodźce – na przykład przyspieszyć pracę serca lub zwiększyć wydzielanie potu – nawet jeśli badana osoba nie zdaje sobie z tego sprawy, a zatem nie odczuwa lęku. Można więc wprowadzić rozróżnienie zachowań lękowych (strach zwierzęcia) i doświadczenia lęku (lęk człowieka).
Możliwe do zmierzenia objawy strachu nie są wyróżnikami lęku ludzkiego, bo występują także u szczura. Ludzki lęk cechuje świadome ich przeżywanie i późniejsza chęć zrozumienia lub scharakteryzowania tego doświadczenia. Możemy wywnioskować zatem, że nie istnieje coś takiego jak „nieświadomy lęk” czy „nieuświadomiona lękliwość”. W chwili zauważenia u siebie lęku lub lękliwości albo określenia w ten sposób rozmytych negatywnych odczuć zaczyna się świadomie go doznawać.
Dzięki swoim zdolnościom językowym i świadomości my, ludzie, możemy wyobrazić sobie wiele wydarzeń, które nas czekają (albo nie) – od chorób, które mogą nas dotknąć, po wielkie miłości, które moglibyśmy spotkać, a z którymi może się minęliśmy. Świadomie albo nieświadomie, bezustannie tworzymy symulacje tego, co może się zdarzyć, jeśli podejmiemy daną decyzję, albo tego, co mogłoby się zdarzyć, gdybyśmy postąpili inaczej; zawsze przemieszczamy się między równoległymi przyszłościami i przeszłościami, dręczymy się nieskończonymi możliwościami.
Przerażającym problemem człowieka jest zatem to, że jego wyobraźnia zakłóca zdolność oceny, kiedy naprawdę zbliża się coś złego, a kiedy zło jest wyimaginowane”.
Opinia polskiej ekspertki o książce:
„Człowiek zalękniony” to książka, w której Daan Heerma van Voss zabiera nas w podróż po świecie lęku. Jest reporterem, historykiem, dziennikarzem, pisarzem, ale też – pacjentem. Autor dokonuje dziennikarskiego opracowania tematu lęku, cofając się do czasów starożytnych, a kończąc historię lęku w czasach współczesnych, kiedy został on uznany za chorobę.
Przy okazji prowadzi nas po swojej osobistej, rodzinnej historii zaburzeń lękowych przybliżając świat osób zdiagnozowanych przez współczesną psychiatrię jako cierpiących na zaburzenia lękowe.
Autor próbuje dotrzeć do przyczyny tak dużego rozpowszechnienia zaburzeń lękowych we współczesnym świecie. Czy żyjemy w epoce lęku? Jeśli tak, to dlaczego? Czy za lęk odpowiada brak solidarności, który doprowadził nas do samotności? A może to kultura sukcesu i wpisany w nią brak prawa do popełnienia błędu powoduje lęk przed życiową porażką? Czy przyczynia się do tego hiperindywidualizm i neoliberalizm? A może lęk jest konsekwencją narcyzmu i roszczeniowości współczesnych pokoleń? We współczesnym świecie „wszystko zmienia się tak szybko, nie wiadomo co jest dobre, a co złe”. Czy za lęk odpowiada samotność wynikająca z „kultury gier wideo”, w której gramy w jedną grę, ale każdy siedzi sam przed monitorem? Czy lęk jest jak rozpędzona kula śniegowa, która toczy się na naszą cywilizację? Czy uda się ją powstrzymać?
Czym w ogóle jest lęk? Czy jest to zwyczajnie wynik zaburzonej równowagi neuroprzekaźników, choroba jak każda inna?
Van Voss wspomina o wykluczeniu istotnej części społeczeństwa, zmagającej się z nadmiernym lękiem, apelując o akceptację osób starających się na co dzień uporać z lękiem. Zauważa, że neuroróżnorodność, która w pewnym sensie odpowiada za zaburzenia lękowe jest korzystna z punktu widzenia ewolucji – czy świat pozbawiony osób lękowych nie byłby skazany na zagładę?
Autor stawia sobie ambitny cel dokonania całościowego ujęcia lęku jako zjawiska i jako choroby. Jak odróżnić lęk „normalny” od problematycznego? Sytuacji nie ułatwia to, że lęk to choroba, ale często inna. Nie ma czegoś takiego jak jednoznaczna opowieść o lęku i jego też taka nie jest. W jakimś sensie lęk, pomimo naszych wysiłków, aby go zrozumieć, sklasyfikować i ujarzmić – pozostaje zjawiskiem nieuchwytnym. Pomimo lat badań prowadzonych w laboratoriach naiwne jest myślenie, że zrozumieliśmy istotę lęku.
Dużą wartością książki jest wnikliwość, z jaką autor podchodzi do tematu lęku, próbując znaleźć odpowiedzi na najbardziej nurtującego go pytania, szukając klucza do swojej osobistej historii lęku. Każda osoba cierpiąca na zaburzenia lękowe ma swoją własną, niepowtarzalną konstelację objawów i historię, która za nimi stoi. Historii swoich lęków nie da się w pełni wytłumaczyć, każda opowieść jest osobista i odrębna. Czy więc może być jedna droga do ukojenia lęku? Autor bierze pod lupę kontrowersje związane z współczesnymi formami terapii, w tym leczeniem farmakologicznym, przyznając że leki – „nie dla wszystkich i nie na wszystko”, choć niepozbawione wad i ograniczeń, pomogły mu przetrwać najtrudniejsze chwile w życiu.
„Człowiek zalękniony” to książka, która otwiera okna do świata osób żyjących w lęku. A jak pokazują nieubłagalne statystyki, lęk to problem, który może dotknąć każdego z nas.
dr Ewa Drozdowicz-Jastrzębska, lekarz psychiatra z wieloletnim doświadczeniem
Oddział Psychiatrii Szpitala Nowowiejskiego w Warszawie, NZOZ Centrum Terapii DIALOG, wysokospecjalistyczna przychodnia psychiatryczno-psychologiczna w Warszawie.
Rekomendacje:
Kto przeczyta „Człowieka zalęknionego”, lepiej zrozumie świat i innych ludzi, by następnie dotrzeć do siebie – w lepszym stanie niż uprzednio.
Jim van Os, profesor psychiatrii w Uniwersyteckim Centrum Medycznym w Utrechcie
O autorze:
Daan Heerma van Voss (ur. 1986) jest powieściopisarzem i historykiem. Pisze także dla różnych holenderskich i zagranicznych czasopism, takich jak: „NRC”, „Humo”, „De Morgen”, „Vrij Nederland”, „Das Magazin”, „De Volkskrant”, „Haaretz”, „Dissidentbloggen”, „Svenska Dagbladet”, „PEN International”, „The New York Times”, „Vogue”. W 2012 roku jego wywiady dla tygodnika „De Groene Amsterdammer” zostały wyróżnione De Tegel – nagrodą za najlepsze teksty dziennikarskie roku (kategoria: wywiady). Powieść Een zondagsman otrzymała nominację do nagrody Anton Wachterprijs, Het land 32 – do Halewijnprijs oraz Cutting Edge Award, a Ultimatum – do Diamanten Kogel, nagrody dla najlepszego niderlandzkojęzycznego thrillera.
Kleur Bekennen, cyfrowa publikacja o rasizmie z 2017 roku, w ciągu dwóch dni znalazła ponad 11000 nabywców, natychmiast stając się bestsellerem. Powieść De laatste oorlog została przełożona na szwedzki, chiński, niemiecki i hiszpański (ukazała się w Hiszpanii, Argentynie, Ekwadorze, Meksyku, Urugwaju, Chile, Kolumbii i Peru). Człowiek zalękniony to pierwsza książka non-fiction tego autora.
Daan Heerma van Voss to bez wątpienia najciekawszy pisarz holenderski swojego pokolenia. Nie jest w stanie napisać choćby jednego nudnego zdania, a jego praca ma rozmach i dojrzałość, jakie rzadko widuje się u trzydziestolatków. Powiedzieć, że to „obiecujący” pisarz, to nic nie powiedzieć – ta obietnica została spełniona z nawiązką.
Herman Koch, holenderski pisarz i aktor, autor Kolacji
Daan Heerma van Voss rozumie sztukę opowiadania wielkich historii.
A.F.Th. van der Heijden, holenderski pisarz, autor Tonio
Pisarz i dziennikarz, Daan Heerma van Voss zmaga się z lękiem od dzieciństwa, nigdy jednak nie miał odwagi, by zbadać ten temat. Aż do pewnego jesiennego poranka, gdy jego dziewczyna dała mu zadanie: Daan powinien zgłębić zjawisko lęku, nie tylko dlatego, że pomoże to jemu, ale także dlatego, że epizody lęku, które dopadają go nadal, są zabójcze dla ich związku. A kto, jak kto, ale on, osoba umiejąca szukać materiałów i ubierać wnioski w słowa, powinien podołać wyzwaniu.
Podróż do źródeł własnego lęku jest jednak trudna.
O jej efektach przeczytać można w książce „Człowiek zalękniony. Moja podróż do źródeł lęku”. Do kupienia m.in. TUTAJ!
Fot. Wydawnictwo Słowne, 2022
Facebook
RSS