„W każdym biznesie muszą być tak zwane trzy „K”: „Konsekwencja, konsekwencja i jeszcze raz konsekwencja”. Nie lubię być włożona między jakieś ramy. Jeśli mam przestrzeń i swobodę, wówczas nie mam hamulców, aby się zatrzymać. Intuicja, zaufanie i optymizm – tym kieruję się w działaniu.” O tym jak buduje się rodzinną firmę z branży IT, która z powodzeniem działa na 5 kontynentach zdradziła nam współwłaścicielka Grupy Kotrak, inspirująca, energetyczna i pełna charyzmy – Irena Kurdziel.
Założenie firmy z początkiem lat 90. z pewnością nie było łatwym zadaniem, szczególnie, że rynek IT w Polsce dopiero „raczkował”. Nie zapominajmy również, że był to okres transformacji w naszym kraju. Było trudno?
Irena Kurdziel, współwłaścicielka Grupy Kotrak: Zakładając firmę, w ogóle nie miałam wizji informatycznej. Po prostu zaczął się wolny rynek w Polsce i ja chciałam się w nim znaleźć, zrobić cokolwiek na własny rachunek. Na rynku pojawiły się kasy fiskalne. Od razu w to weszłam. Praca była fajna, lekka i przyjemna. Zaczęliśmy zaopatrywać, zgodnie z zapotrzebowaniem, wszystkie firmy, które tych kas potrzebowały. Bardzo szybko udało się nam być na pierwszym miejscu w sprzedaży, ponieważ zawsze sobie zakładałam, że to, co robię, muszę robić najlepiej. I tak było. Skoro na rynku pojawiły się drukarki fiskalne, to musiały współpracować z jakimś programem, systemem. Spróbowaliśmy więc pójść w tym kierunku, co nie było łatwe, ponieważ niewiele osób miało o tym większe pojęcie. I tak nam się to powoli rozwijało. Na początku zaopatrywaliśmy w programy sklepy, potem restauracje i hotele. Chciałam jednak, aby wszystko rozwinęło się jeszcze bardziej. Podjęliśmy współpracę z Comarchem. Wtedy zaczęliśmy wdrażać na rynek programy z „wyższej półki”, tak zwane programy „ERPowe”, czyli do zarządzania całą firmą, to się nazywało wówczas „CDN XL” i również wtedy wypłynęliśmy na pierwsze miejsce. Bardzo bacznie obserwowaliśmy co dzieje się na rynku informatycznym. Klientom, po dłuższym czasie te „gotowe” systemy przestały wystarczać. Chcieli, aby ktoś stworzył dla nich system według ich potrzeb i upodobań, bo każda firma ma przecież inną specyfikę. Program idealny dla kogoś, wcale nie musi być odpowiedni dla kogoś innego. Zatrudniliśmy programistów, którzy zaczęli spełniać marzenia właśnie takich przedsiębiorców. Zaczynaliśmy zaledwie od dwóch programistów, a obecnie mamy ich w firmie ponad stu!
No właśnie, zaczynała pani od kilkuosobowego zespołu, a dzisiaj Grupę Kotrak tworzy kilka spółek, zatrudniają państwo ok. 200 specjalistów, firma obsługuje 6,5 tysiąca klientów… i to na 5 kontynentach! Te liczby są imponujące! Proszę powiedzieć na czym polega sukces pani firmy?
Sekret polega na tym, że ja po prostu uwielbiam iść z duchem czasu, nigdy nie oglądam się za siebie i mam bardzo duże zaufanie do młodych. Takimi pierwszymi młodymi osobami, które obdarzyłam zaufaniem byli moja córka i zięć. Na bardzo dużo im pozwalałam, jeśli chodzi o rozwijanie części informatycznej, jednocześnie bacznie się temu przyglądałam. Świetnie to wychodziło, ponieważ mój zięć bardzo dobrze zna informatykę, córka również szybko się uczyła i z łatwością wszystko rozwijało się właśnie głównie w branży IT.
Zatrudniając programistę, mieliśmy taki sposób, że mówiliśmy mu co jest do zrobienia i pytaliśmy go – jak on by to zrobił, jakie ma rozwiązanie. Nie narzucaliśmy określonego sposobu działania. Dlatego każdy mógł się rozwijać i w ten sposób ulepszać programy oraz pokazać swój wkład. Efekt jest taki, że cieszymy się uznaniem, jeśli chodzi o dopasowywanie oprogramowania pod klienta. „Młodzi” znają też dobrze języki, w związku z czym nie mamy też problemów w odnalezieniu się w innych regionach świata. Dzisiaj wszystkie firmy, od najmniejszej do największej, potrzebują analizy danych, aby jak najwięcej ze swojego programu informatycznego wyciągnąć dla siebie. Najważniejszą rzeczą na świecie jest posiadanie informacji, a posiadanie dobrej informacji, to jest to, co nas wyróżnia na rynku. My akurat mamy do tego „nosa”, bo staramy się znajdywać takich klientów, którzy mają coś ciekawego do zaoferowania w swojej produkcji, a my im podpowiadamy rozwiązania. Ja od początku, czyli od 1991 roku zawsze stawiałam na jakość obsługi klienta, podchodziłam zawsze rzetelnie, merytorycznie, z elastycznością. Takie podejście pozwala nam się wyróżniać. Mamy bardzo dobrze wykształconą kadrę, co jest u nas niesamowicie ważnym czynnikiem. Sami inwestujemy w rozwój pracowników, szkolimy, wysyłamy na kursy, robimy wszystko, aby swobodnie mogli pogłębiać swoją wiedzę, po to, by mogli lepiej wykonywać swoje zadania. Te wszystkie czynniki składają się na nasz sukces. Tak jak wspominałam – stawiamy przede wszystkim na rozwój.
Co znajdziemy w ofercie Grupy Kotrak?
Nasza oferta to przede wszystkim oprogramowanie dla przedsiębiorstw. Jest to oprogramowanie gotowe lub takie, które piszemy na zamówienie. Oprogramowanie, które wdrażamy, realnie usprawnia pracę użytkowników. Jest ono dokładnie dopasowane do procesów przedsiębiorstwa. Wynika to z dużego doświadczenia naszych pracowników, którzy wdrażali systemy w wielu branżach. Efektem takiego podejścia są projekty w firmach produkcyjnych, dystrybucyjnych i usługowych w takich branżach jak: chemiczna, rolno–spożywcza, metalowa, retail, odzieżowa, medyczna, faktoringowa i wiele innych. Potrafimy obsłużyć firmy jednoosobowe jak i takie, u których jest ponad 500 użytkowników systemu, którzy pracują w Europie, Azji, Afryce i Ameryce Południowej. Oprócz realizacji projektów posiadamy również dobrze zorganizowane działy utrzymania serwisowego dla systemów informatycznych oraz urządzeń, pracujące 24 godziny 7 dni w tygodniu. Grupa Kotrak prowadzi również projekty dla rynku detalicznego np. aplikacje mobilne dla indywidualnych klientów do użytku codziennego. Szukamy także rozwiązań mających na celu wypracowanie technologii, którą będziemy wykorzystywać w naszych produktach lub komercjalizować.
Grupa Kotrak to biznes rodzinny. Jaki wpływ na firmę mają relacje rodzinne?
Bywa naprawdę różnie. Zetknęłam się z wieloma rodzinnymi firmami, gdzie często słyszałam: „Nie mamy komu przekazać biznesu dalej”; zdziwiona mówiłam: „Przecież macie dzieci”, a w odpowiedzi słyszałam: „Ale one się do tego nie nadają”. U mnie dzieci się nadały, (śmiech) nie miałam z tym problemu. Jedyna córka obecnie ma własny biznes, z nami został zięć. Biznes córki bardzo dobrze prosperuje. Zięć natomiast został u nas. A mogliśmy powiedzieć mu, że go „nie chcemy”, bo zięć przecież to nie rodzina, związana krwią…
No właśnie, czy nie miała pani zatem żadnych wątpliwości, włączając zięcia do spółki?
Nie. Zięć pracuje u nas od 1994 roku, był z nami praktycznie od początku. Przeszedł wszystkie etapy rozwoju, mówiąc kolokwialnie „Od pucybuta do prezesa”. On sobie naprawdę na ten tytuł zasłużył. Świetnie rozwinął naszą firmę, a my z mężem to doceniamy. Oczywiście pomagam mu ze wszystkich sił, jak tylko mogę, obecnie pełniąc funkcję wiceprezesa do spraw finansowych.
Zawsze też mówię do zięcia, aby traktował pracowników tak, jak sam chciałby być traktowany. On zresztą doskonale to rozumie, wie, że jeżeli pracownik jest dobrze traktowany i opłacany zgodnie ze swoimi kwalifikacjami, to znacznie więcej można od niego wymagać. Wszystko przekłada się na wyniki firmy. Nasza firma jest bardzo fajnym i młodym zespołem, takim, który ze sobą współgra. Zaufanie do pracownika to podstawa! Mamy w rodzinie bardzo dobre relacje, razem wyjeżdżamy, spędzamy święta, a nie we wszystkich rodzinnych biznesach tak jest. Firmy rodzinne to niełatwa rzecz, bo równie dobrze, może być to ogromnym ciężarem.
Czyli te relacje zarówno mogą przeszkadzać jak i pomagać. A co w przypadku gdy zdarza się różnica zdań?
Rzadko się to zdarza, ale kiedy tak jest, zbieramy się w zaciszu mojego gabinetu i ustalamy jak to zrobić, aby tę różnicę zdań zniwelować. Ja mam tak, że z córką i zięciem rozumiemy się w pół zdania. To chyba dobry moment rozmowy, aby poruszyć temat zmiany pokoleniowej w firmie rodzinnej.
Sukcesja to bardzo ważna kwestia w firmie rodzinnej. Gdybym ja występowała bez sukcesora, to już praktycznie niewiele umów mogłabym podpisać na przyszłość, bo każdy kto zleca nam zadanie, patrzy czy są widoki na ciągłość w firmie. Nikt nie chce „utopić” pieniędzy w firmie, w której takie kwestie nie będą uregulowane. Firmy rodzinne bez sukcesorów albo muszą myśleć o sprzedaży albo upadają.
Proszę zatem podsumować, co stanowi nadrzędną wartość w prowadzeniu rodzinnego przedsiębiorstwa?
Zaufanie. I jednakowa wizja celów. Jeśli stawiamy na rozwój, to robimy to jednogłośnie. Jeśli mówimy „dość”, to też musimy podjąć taką decyzję razem. Zgodność w podejmowaniu decyzji o rozwoju firmy jest ważne. Bez zaufania i przyzwolenia na rozwój do niczego się nie dojdzie. Gdybyśmy nie posłuchali naszych dzieci, nie bylibyśmy w tym miejscu, w jakim jesteśmy teraz.
I takie podejście procentuje, firma ciągle się rozwija, mają Państwo coraz więcej klientów, Grupa Kotrak cieszy się pozytywnymi opiniami na rynku IT.
Jeden zadowolony klient może przynieść dziesięciu następnych, jeden niezadowolony – może zabrać od nas tych dziesięciu. Posiadamy wiedzę i to, co doradzamy klientowi, jest dla niego opłacalne. Bardzo dbamy o klientów. Stale się rozwijamy, otrzymujemy pozytywne opinie, wyróżnienia. Stawiamy na jakość i indywidualność. Klienci to widzą. Indywidualne podejście to niezwykle ważna kwestia. Każdego traktujemy z szacunkiem i uczciwie, bez względu na wielkość firmy. Dzisiaj dobrze wdrożony system informatyczny jest warunkiem przewagi nad konkurencją i sukcesu każdego przedsiębiorstwa. Dlatego praca programistów i informatyków zatrudnionych w naszej firmie ma ogromny wpływ na funkcjonowanie każdej firmy naszego klienta. Ich doświadczenie i wiedza to gwarantują.
Co jest głównym celem pani firmy?
Nasz cel to ciągły wzrost oparty na stabilnej i bezpiecznej podbudowie jaką jest rozwój i dywersyfikacja. Dywersyfikacja produktów i świadczonych usług. Jak już wspomniałam, nasza oferta jest szeroka i dopasowana do indywidualnych potrzeb w różnych branżach. Dywersyfikujemy rynki, na których działamy. Posiadamy wdrożenia na 4 kontynentach. Większość oczywiście w Polsce. Natomiast proszę sobie wyobrazić, że jako rodzinna, śląska firma wdrażamy rozwiązania na miejscu, u klientów, m.in. w takich krajach jak Brazylia, Wietnam, Birma, RPA czy w bliższych: Holandia, Norwegia, Białoruś, Rosja, Wielka Brytania. Rozwijamy także lokalizacje, w których pracujemy. W tej chwili centrala jest w Katowicach, oddziały w Krakowie, Łodzi, Opolu, Bielsku-Białej , Warszawie i nowo otwarty w Palo Alto. Posiadamy także spółkę w Londynie. W planach mamy oddział w Trójmieście. Następny cel to dywersyfikacja wielkości klientów. Liczba dużych i średnich klientów to kilkuset, a małych to ponad 6 tysięcy. Duzi to rzadsze, ale większe płatności, a mniejsi to mniejsze, ale częstsze wpływy. Takie podejście daje nam dużą elastyczność w działaniu, jak również dużą niezależność od koniunktury w danej branży, czy na określonych rynkach.
Grupa Kotrak jest laureatem wielu prestiżowych nagród, m.in. są to: „Gazele Biznesu”, „Gepardy Biznesu”, „Diamenty Forbesa”… Które z wyróżnień jest dla pani szczególnie cenne?
Wszystkie. Mam jeszcze bardzo dużo branżowych wyróżnień, np. od firm, z którymi współpracuję, one dla mnie też są ważne. Pierwsza nasza nagroda to „Gazela Biznesu” i ona oczywiście jest najbliższa sercu. Chciałabym podkreślić, że nie uczestniczymy w żadnych konkursach płatnych. „Gepardy Biznesu”, czy „Diamenty Forbesa” to konkursy, w których za udział się nie płaci. Organizatorzy sami wyszukują firmy, które mieszczą się w określonych parametrach, takich jak wzrost, rozwój, itp. Każdego roku więc je otrzymujemy, ponieważ nie spadamy z rankingu. Konkursy i nagrody płatne nie są dla nas interesujące bo one o niczym nie świadczą. Rynek sam zweryfikuje czy moja firma jest rzetelna i uczciwa. Mamy nadzieję więc ciągle utrzymywać swój rozwój, wówczas wyróżnienia przyjdą same.
Jakimi zasadami kieruje się pani w prowadzeniu biznesu?
Nie lubię być włożona między jakieś ramy. Jeśli mam przestrzeń i swobodę, wówczas nie mam hamulców, aby się zatrzymać. Intuicja, zaufanie i optymizm – tym się kieruję w działaniu. Nie znaczy to, że moje decyzje nie są przemyślane. Kiedy w coś wchodzimy, to robimy to z największym zaangażowaniem. Nie zdarzyło nam się, aby spaść z pierwszego miejsca, gdy sobie założyliśmy, że będziemy robić coś najlepiej. Wszyscy oczywiście muszą być zaangażowani w sukces firmy. Jestem w tym miejscu, które sobie wypracowałam. Ale ma to też podłoże w mojej rodzinie.
Wychowałam się w bardzo trudnych czasach, w domu nie było pieniędzy. Ale rodzice nauczyli mnie ich zdobywania w uczciwy sposób, i samemu. Efekt jest taki, że moje 2 siostry i ja – wszystkie mamy swoje firmy, w których zatrudniamy powyżej 100 osób. A pochodzimy z rodziny, która w pierwszej kolejności kwalifikowałaby się dziś na jakieś dotacje czy zasiłki. Było skromnie, ale było uczciwie. Mam wielki szacunek do rodziców, że tak nas wychowali, że tylko pracą można do czegoś dojść. I nie zabili w nas nigdy żadnej inwencji.
Rodzice w dzisiejszych czasach, niestety, popełniają bardzo wiele błędów. Ja swoje wnuczki zawsze uczę, że nie wolno nikomu zazdrościć. Jak komuś zazdrościsz, to zrób coś lepiej samemu. Szacunek dla drugiego człowieka – to właśnie w tym kierunku trzeba edukować młodzież.
Pani Ireno, ma pani niezwykle bogate życiowe doświadczenie. Jakich cennych wskazówek może pani udzielić wszystkim początkującym bizneswomen?
Przede wszystkim nie wolno się bać. Jeżeli ma się wytyczony cel, to trzeba do niego dążyć. I nie oglądać się na nikogo. Najgorzej jest radzić się kogoś, kto nie ma pojęcia, o tym, co chcemy robić i nas hamuje. Takie osoby należy eliminować ze swojego otoczenia. W każdym biznesie muszą być tak zwane trzy „K”: „Konsekwencja, konsekwencja i jeszcze raz konsekwencja”. Jak się coś zaczęło, to trzeba to konsekwentnie doskonalić, iść do przodu, nie poddawać się i nigdy nie przejmować się porażkami, nie oglądać się na to, co było. Trzeba teraz następną rzecz zrobić lepiej, by tego uniknąć. I oczywiście darzyć wszystkich zaufaniem. Bo bez tego daleko się nie zajdzie.
A czy jest coś, czego młodzi przedsiębiorcy powinni unikać? Jakie też błędy popełniają najczęściej?
Samo zarejestrowanie firmy nie sprawi, że pojawią się pieniądze, bo takie myślenie to właśnie najczęstszy błąd. Dobrze też jest założyć taką działalność, w której czujemy się najlepiej. Jeśli ktoś chce się rozwijać, rozszerzać biznes, niech uczy się jak zarządzać ludźmi, swoimi celami, wizją, itd. Tego też nikt nie nauczy się na studiach, życie to samo zweryfikuje. Albo ma się to we krwi, albo nie, dlatego posiadanie własnego biznesu nie jest dla każdego. Ważne, by się nie bać, próbować. Jeśli założymy uczciwe prowadzenie biznesu, to wszystko nam wyjdzie, jeśli się do tego nadajemy oczywiście. A jeśli nie, to przecież nic strasznego, bo większość ludzi ma powołanie do tego, aby być dobrym pracownikiem u kogoś i w tym się spełniać i też może osiągnąć cele, o których marzy.
Jakie są kolejne cele i wyzwania dla Grupy Kotrak na najbliższe lata?
Dużym wyzwaniem jest utrzymanie dużej dynamiki wzrostu, która idzie w parze z umiejętnością przewidywania zmian w branży informatycznej. Zmiany te następują bardzo szybko i ciągłe myślenie o rozwoju gwarantuje nam, że stale działamy w zgodzie z trendami obowiązującymi w sektorze IT.
Podsumowując: cel to wzrost, a wyzwanie to umiejętność przewidywania trendów.
Co najbardziej panią uszczęśliwia?
To, że widzę każdego dnia rozwój mojej firmy, która jest dla mnie jak „dziecko”, które rośnie. Cieszy mnie, że jest na wysokim poziomie, europejskim, a ja przy okazji mogę pozwiedzać świat. To wielka radość widzieć, że coś idzie do przodu.
Rozmawiała: Agnieszka Słodyczka (Jarząbek)
Tekst pochodzi z książki „Sukces jest Kobietą. Pasja, biznes, inspitacja”, 2017. Książkę w wersji PDF można nabyć tu: