„Zabija miliony, kosztuje miliardy, a lekarstwo jest proste – mniej jeść” – tą kontrowersyjną wypowiedzią na temat epidemii otyłości zasłynął angielski polityk. Czy takie poglądy, gdy 30 osób dziennie* w WB ląduje w szpitalu z powodu chorób związanych z otyłością, mają rację bytu?
Jak podaje NHS od kwietnia 2008 roku do kwietnia 2009 roku, w Wielkiej Brytanii przeprowadzono 4211 operacji mających prowadzić do zmniejszenia masy ciała. W roku 2000 było ich tylko 238, podczas gdy w 2007 roku już 2543.
Chorzy z przejedzenia
Brytyjski odpowiednik NFZu finansuje zabiegi, kiedy otyłość zagraża życiu pacjenta. W tym momencie kolejka do operacji jest dłuższa niż ilość refundowanych zabiegów. Z tego powodu Brytyjczycy decydują się płacić za zabiegi z własnej kieszeni. Cena założenia opaski na żołądek (ang. gastric band) waha się pomiędzy 5, a 8 tys. funtów, a bypassu żołądka między 9,5, a 15 tys.. Wyspiarze szukają też możliwości wykonania jej po niższej cenie, za granicą. Według obliczeń UK’s National Obesity Forum, leczenie osoby z BMI powyżej 40 jest 3,5 razy droższe niż osoby, w „normalnym” rozmiarze.
Według danych opublikowanych przez BBC, otyłość kosztuje Wielką Brytanię 4,2 miliarda funtów rocznie. O ile opinia publiczna zgadza się co do faktu, że płacenie za operacje żołądka jest inwestycją na przyszłość (odchudzony pacjent mniej choruje, zatem rzadziej odwiedza lekarza), o tyle NHS brakuje na radykalne działania budżetu, jednocześnie przy sytuacji, kiedy coraz częściej doraźnej pomocy wymaga chorobliwie otyła część społeczeństwa. Szacuje się, że w Wielkiej Brytanii jest już ponad milion osób z BMI pomiędzy 40 a 50, czyli właśnie chorobliwie otyłych. Ponad 30 proc. dzieci na Wyspach cierpi na otyłość.
Polska na tle Wielkiej Brytanii wcale nie wypada rewelacyjnie. Już 60 proc. społeczeństwa ma nadwagę lub jest otyła (wyniki badań Instytutu Żywności i Żywienia z czerwca 2012 – przyp. red). Bardzo szybko gonimy kraje zachodnie w niechlubnych statystykach. Różnica polega na tym, że na wyspach traktuje się otyłość jako problem narodowy i od państwa wymaga się wdrożenia rozwiązań, które mają mu zaradzić. Tak, jak alkoholik, który publicznie, przed bliskimi przyznał się, że ma problem, tak Wielka Brytania analogicznie zrobiła w kwestii otyłości.
Deputowany z departamentu zdrowia, Lord McColl opublikował w ostatnim czasie plan walki z otyłością w Wielkiej Brytanii, który zawrzeć można w dwóch frazach: „mniej jedz, więcej ćwicz”. – To najgorsza epidemia, jaka dotknęła Wielką Brytanię od ponad 100 lat – przyznaje McColl. – Zabija miliony, kosztuje miliardy, a lekarstwo jest proste – jeść mniej. Żyjemy w bardzo dziwnym świecie, połowa świata umiera z powodu głodu, druga połowa, obżera się. Otyłość to problem, który zaczyna dotyczyć niemal każdego kraju – kwituje McColl.
Diane Abbott z Partii Pracy określiła poglądy McColla jako zupełnie oderwane od rzeczywistości. Niemniej zwróciła uwagę, że rząd sam zapętla się w swoich działaniach: najpierw ze szkół usuwa się lekcje sportu, aby zaraz mówić o tym, jak ruch jest ważny w walce z otyłością.
Baronowa Murphy, psychiatra: “Lord McColl ma absolutną rację – otyli powinni jeść mniej. Wszyscy powinniśmy jeść mniej, bo współczesny świat się przejada. Ale dla permanentnie otyłej osoby odstawienie jedzenia jest jak odstawienie heroiny! Prawie niemożliwe. Dlatego otyłe osoby potrzebują wsparcia od rządu w walce z otyłością.”
Jamie Oliver, znany kucharz, natychmiast po słowach McColla skrytykował rząd za to, że ten nie robi nic, żeby zapobiec epidemii nadwagi. Zarzucił autorom programu do walki z otyłością, że nie ma tam restrykcji dla firm fast foodowych dotyczących używania soli, tłuszczu, regulacji dot. kaloryczności produktów, itd.
Let’s move!
Otyłość jest na tyle poważnym problemem w Stanach Zjednoczonych, że za odchudzanie społeczeństwa wzięła się pierwsza dama Michelle Obama. Pani prezydentowa zaczęła od podstaw społeczeństwa, czyli od dzieci. Jej kampania „Let’s move” niedawno obchodziła dwulecie istnienia. W swoich działaniach Michelle Obama zwracała się do polityków i działaczy o budowanie większej ilości ścieżek rowerowych, placów zabaw, podawanie w szkole zdrowych posiłków. Michelle kierowała operacją odchudzania narodu nie tylko z murów Białego Domu. Pierwsza Dama odwiedzała szkoły i sprawdzała czy wywiązują się z obietnic. Ponadto, nie było dla niej problemem wskoczyć w dres i ćwiczyć z dziećmi podczas lekcji wuefu. Jej apele zostały usłyszane przez Walmart – spożywczego giganta. Producent żywności obiecał zmniejszyć ilości tłuszczów, soli i cukrów w swoich produktach.
Obama nie ma złudzeń, że zmieni nawyki Amerykanów w krótkim czasie. Nie jest również przekonana co do prawdziwości obietnic składanych jej przez przedsiębiorców odnośnie zmian w produkcji żywności. Mimo wszystko, wierzy, że działania „Let’s move” zaprocentują dla przyszłych pokoleń.
Znakiem czasów może być też fakt, że niedawno otwarto w Indiach, w Armitsar pierwszy wegetariański McDonald. Z menu tamtejszej restauracji zniknęły burgery i tzw. Wraps. Fast foodowa sieciówka, obarczana często winą za dodatkowe centymetry i kilogramy milionów ludzi na świecie, ma 33 tys. restauracji na całym globie. Przedstawiciele marki twierdzą, że wegetariański McDonald w Indiach to świetny pomysł ze względu na obowiązującą religię. Niemniej jednak, należy to uznać za przełom.
Inwazyjne i skuteczne
W świecie, w którym odstawienie jedzenia porównuje się do odstawienia narkotyku, na popularności zyskują drastyczne i inwazyjne metody walki z tkanką tłuszczową.
Operacja wprowadzenia balonu żołądkowego bądź bypassu żołądka to ostateczność. Te procedury są rekomendowane osobom chorobliwie otyłym, które wielokrotnie próbowały schudnąć tradycyjnymi metodami. Balon żołądkowy to tzw. system BIB. W żołądku pacjenta umieszcza się balonik, który jest odporny na działanie soków żołądkowych, i który wypełnia się solą fizjologiczną. Zwinięty balonik do żołądka, wprowadza się metodą endoskopową. Do balonu podaje się sól fizjologiczną i balon powiększa się do odpowiedniej wielkości. W żołądku porusza się swobodnie. W ciele pacjenta pozostaje przez ok. 6 miesięcy. Waga pacjenta z balonem spada w tym czasie o ok. 20 proc. Metoda ta jest mało inwazyjna i nie niesie ze sobą ryzyka poważnych powikłań. Wprowadzenie balonu trwa ok. 25-30 minut. Podczas zabiegu pacjent jest przytomny bowiem stosuje się znieczulenie dożylne.
Jak działa balon? Wypełnia żołądek, dlatego powoduje uczucie sytości. Z tego powodu pacjentowi łatwiej przestrzegać diety.
Celem jest, aby po jego wyjęciu pacjent miał już na tyle wyrobione zdrowe odruchy żywieniowe, aby łatwiej było mu kontrolować dietę i zdrowo się odżywiać.
Zabieg ten w Polsce kosztuje ok. 7-8 tys. zł i nie jest refundowany przez NFZ. Inne metody są bardziej inwazyjne i niosą ze sobą spore ryzyko powikłań. Pojemność żołądka zmniejsza się z pomocą regulowanej opaski AGB lub zakłada się pionowy szew na żołądku (VB Mason). Można też podzielić żołądek, usunąć jego część i zmienić bieg jelita.
Żadna z powyższych metod nie jest skuteczna, jeżeli pacjent nie jest gotowy na całkowitą i drastyczną zmianę stylu życia. Oprócz tego, że zaraz po operacji obowiązuje ścisła dieta, to za nią, kiedy organizm przyzwyczai się do nowej sytuacji, muszą pójść dodatkowe zmiany.
Anna Chodacka
* dane na koniec 2011 roku
Facebook
RSS