Wybory sprzed dwóch dni zaowocowały rekordową liczbą kobiet-kandydatek w historii. I wiele z nich już przeszło do tejże historii, zdobywając mandaty w miejscach, gdzie kobiety nie były dotąd reprezentowane politycznie.
To miała być „niebieska fala” albo „czerwone tsunami”, zależnie od tego, czy o wtorkowych wyborach mówili demokraci, czy republikanie. I choć ci pierwsi zdołali objąć przewagę w niższej izbie parlamentu, to żadna z dwóch wielkich partii USA nie może mówić o wielkim sukcesie.
Republikanie co prawda zdołali obronić większość z kluczowych stanowisk gubernatorskich czy tych w Senacie, ale stracili bardzo wiele w Izbie Reprezentantów. Demokraci mieli małe zwycięstwa i przejęli Izbę, ale wciąż nie przebili się w Senacie i nie zdobyli tradycyjnie „czerwonych” stanów. Nawet jeśli było blisko…
Natomiast wybory z 6 listopada mają jednego wielkiego zwycięzcę: KOBIETY! W tym roku do Izby Reprezentantów wystartowało ich aż 235, co stanowi historyczny rekord i wzrost o całe 100% w stosunku do poprzednich wyborów. 96 wygrało swoje wybory – tak wielu kobiet w Izbie dotąd nie było.
W Senacie jest podobnie – 22 kandydatki to nowy rekord, tak samo jak aż 16 kobiet pretendujących do objęcia pozycji gubernatorskich w swoich stanach. Wiele z nich zdecydowało się na udział w kampanii pośrednio wskutek wyborów prezydenckich z 2016 roku oraz rosnącego społecznego sprzeciwu wobec nierównego traktowania kobiet, również na fali ruchu #MeToo. Stanowczo najliczniej reprezentowaną przez kobiety jest Partia Demokratyczna, choć i republikanie w wielu przypadkach stawiali na panie i wygrywali swoje wybory.
Niektóre pozycje okazały się dla kandydatek poza zasięgiem. Tak było np. w Georgii, gdzie Stacey Abrams mogła zostać pierwszą czarnoskórą gubernatorką. W stanie kojarzonym tradycyjnie z rasizmem nie obyło się bez brudnych zagrań rywala wyborczego, Briana Kempa, który – dziwnym zbiegiem okoliczności – również nadzorował prawidłowość przebiegu własnych wyborów i nie zrezygnował z tego konfliktu interesów pomimo apeli. Wprowadził szereg zabiegów uderzających w czarnoskórych głosujących, co zaowocowało pozwami. W jednym z nich sąd uznał zarzuty za zasadne i nakazał nie stosować sposobu weryfikacji podpisów, który mógłby nieproporcjonalnie uderzyć w wyborców Stacey Abrams. Choć Abrams i Kemp nie mogą jeszcze być pewni wyniku (on ma 1,9 mln głosów, ona 1,8 mln, ostatnie są liczone i może być konieczna dogrywka), to wybór gubernatora Georgii wydaje się przesądzony.
W innych stanach kobietom często jednak udawało się przebić i zwyciężać. Opisywana już przez nas Alexandria Ocasio-Cortez z Nowego Jorku bez najmniejszego problemu zdobyła mandat w Izbie Reprezentantów jako najmłodsza kobieta w historii. Nie skończyła jeszcze 30 lat, a do tego nie stali za nią bogaci darczyńcy, co w tradycji amerykańskiej polityki niemal uniemożliwia sukces.
Przebojowe Ilhan Omar (Minnesota) oraz Rashida Tlaib (Michigan) zostały pierwszymi muzułmankami w Izbie Reprezentantów, dosłownie miażdżąc swoich rywali w wyborach. Zdobyły, odpowiednio, 78% oraz 85% wszystkich oddanych głosów w swoich dystryktach, choć muzułmanie są tam zdecydowanie mniejszością.
Wydaje się to niemożliwe, jednak dopiero w 2018 roku reprezentacji w Izbie Reprezentantów doczekali się członkowie rdzennych plemion amerykańskich! Dokładniej: doczekali się reprezentantek. Sharice Davids (plemię Ho-Chunk z Wisconsin) oraz Deb Haaland (plemię Laguna Pueblo z Nowego Meksyku) przechodzą więc do historii, a pierwsza z nich z dwóch powodów: jest też pierwszą jawną lesbijką wybraną w konserwatywnym Kansas. W Teksasie z kolei po raz pierwszy w historii do Kongresu wybrano Latynosów, choć stanowią aż 40% populacji. Pardon, wybrano Latiny: Sylvię Garcię oraz Veronicę Escobar.
Imponujący jest również przekrój społeczny kobiet, które zdecydowały się na start w wyborach. Martha McSally pilotowała myśliwce w US Army, z kolei Mikie Sherill siedziała w wojsku za sterami śmigłowca. Sharice Davids była zawodniczką MMA, Ilhan Omar oraz Kendra Horn działają na rzecz praw kobiet, Lizzie Pannill Fletcher była prawniczką, Jahana Hayes do niedawna była nauczycielką. Teraz wszystkie one wchodzą do polityki na najwyższym szczeblu. Choć większość stanowisk obejmują kobiety aktywne politycznie od lat, dla wielu tegorocznych kandydatek było to pierwsze starcie.