24-letnia Hannah jest schizofreniczką. Jest też piłkarką, która w futbolu odkryła sposób na walkę z wyniszczającą codziennie, psychicznie chorobą. Jest też komikiem i opiekunką osób starszych. I nie ma wątpliwości: – Gdyby nie moja mama, to pewnie dziś już by mnie nie było.
Problemy zaczęły się, gdy miała 12 lat. Dwa lata wcześniej wraz z rodziną przyjechała z Anglii na Islandię, do ojczyzny swojej mamy. Zamieszkali w stolicy – Reykjaviku. Z czasem Hannah nawet zakochała się w tej wyspie, bo jest cudownie, gdy wsiadasz w auto i za 5 minut jesteś nad morzem, za 10 minut w górach, a za kwadrans na rzeką. Zanim Islandię pokochała, musiała jednak wylać morze łez, przeprowadzić ze specjalistami rozmowy–rzeki, a psychiczne góry ma do teraz.
– Zaczęło się od depresji, miałam lęki i obsesje. Na przykład obsesyjnie myłam ręce, albo sprawdzałam, czy zamknęłam drzwi. Nie znałam języka islandzkiego, nie szło mi w szkole, nie miałam znajomych. Czułam się samotna, było mi bardzo ciężko…
Tak ciężko, że chciałaś zrobić ten ostateczny krok? – pyta redaktor SportowychFaktów.pl
– Miałam najgorsze myśli, zaczęłam czuć, że nie mam już innego wyboru… Gdyby moja mama w porę nie zabrała mnie do specjalisty, gdyby nie ona, to pewnie już by mnie nie było. Nie potrafiłam znaleźć w życiu żadnych plusów.
To nie był koniec. Cztery lata temu dziewczyna przeszła załamanie, choroba przybrała nową formę. 24-letnia dziś Hannah zaczęła słyszeć głosy, popadła w paranoję. Po długich, blisko rocznych obserwacjach, przepisywaniu niewłaściwych leków, lekarze stwierdzili, że cierpi na schizofrenię.
Dostała nowe proszki, rozpoczęła leczenie. W ośrodku rehabilitacyjnym w miejscowości Laugaras dowiedziała się o piłkarskiej drużynie FC Saeko (FC Psycho) z Reykjaviku – zespole tylko dla ludzi z problemami umysłowymi. Hannah próbowała nawet wcześniej różnych sportów, ćwiczyła judo, nawet hokeja. O futbolu nie myślała nigdy, bo ten akurat sport uważała za głupi. No bo, co mądrego może być w bieganiu w koło za piłką. Dała się jednak namówić, ktoś przekonał ją do wyjścia z domu, do tego że funkcjonowanie w takiej grupie jak drużyna piłkarska może jej pomóc. I wychodząc na boisko te wszystkie głosy, złe myśli może zostawić w domu. Hannah nie miała nic do stracenia, była gotowa spróbować wszystkiego, co tylko pomoże jej wrócić choć do namiastki normalnego życia. Treningi odbywały się dwa raz w tygodniu, drużyna jest koedukacyjna, nie ma znaczenia płeć, wiek, wygląd, forma fizyczna.
We wrześniu zespół dostał nagrodę UEFA Grassroots – to dział w piłkarskiej centrali poświęcony futbolowi amatorskiemu. UEFA doceniła Islandczyków za niezwykły projekt. Hannah została jedną z twarzy FC Saeko i całej kampanii #EqualGame. Na boiskach całej Europy piłkarze przed meczami prezentowali banery z tym hasłem.
UEFA nakręciła o 24-latce krótki film dokumentalny. – To hasło oznacza, że każdy może grać w piłkę, nawet ja. A przecież nie jestem jakaś wysportowana.
Dziewczyna nauczyła się, jak posadzić chorobę na ławkę rezerwowych. Nie na stałe, ale naprawdę kilka godzin bez paranoidalnych myśli jest w tym przypadku sukcesem. I poczucie, że to ona kontroluje życie, a nie choroba.
– Kiedy grasz, to jakbyś wychodził ze swojej głowy, zostawiasz ją. Piłka wyciągnęła mnie z domu, z nicnierobienia. W czterech ścianach tkwisz we własnym umyśle, słyszysz te głosy, one stają się nieznośne. Na boisku myślisz komu podać, gdzie pobiec, jak strzelić. I rozmawiasz z ludźmi o codziennym życiu. Nie tylko o problemach. Odkryłam, że ćwiczenie, rozwijanie się, sprawia mi radość.
Źródło: SportoweFakty.WP.pl
Facebook
RSS