Skuteczny polityk z powołania, który na względzie ma dobro mieszkańców jest marzeniem każdego obywatela. A marzeniem dobrego polityka są z kolei otwarci i zaangażowani mieszkańcy. Taka zależność występuje w województwie lubuskim, w którym Marszałek Elżbieta Polak, efektywnie wdraża plan rozwojowy regionu i spełnia marzenia jego mieszkańców.
Jak to się stało, że trafiła pani do polityki? Co najbardziej podoba się pani w działalności na rzecz społeczeństwa?
Elżbieta Polak, Marszałek Województwa Lubuskiego: Działalność polityczna nigdy nie była moim celem ani marzeniem. Zawsze byłam społecznikiem. Udzielałam się w stowarzyszeniach i organizacjach sportowych, bo np. przez 20 lat byłam kierownikiem sekcji kajakowej i działałam również w zarządzie klubu piłkarskiego w tamtym czasie. Założyłam też cztery kluby sportowe dla dzieci i młodzieży. Lubiłam promować zdrowy styl życia i byłam zwolennikiem wychowywania przez sport. Mam dwóch synów, więc ta działalność była dla mnie bardzo ważna. Przez to, że nie mogłam doprosić się o cokolwiek u władzy lokalnej, np. budowy bazy sportowej, a mieszkałam w bardzo małym miasteczku, założyłam Stowarzyszenie Przyjaciół Małomic. I tak się złożyło, że poprzez działalność społeczną trafiłam do polityki. Zostałam radną, wprowadziłam też do Rady Miasta sześć kobiet, które były bardzo aktywne i razem ze mną działały. Potem zostałam burmistrzem. Wzięłam sprawy w swoje ręce i zbudowałam bazę sportową.
Oczywiście wszystkie moje stanowiska nie spadły mi z nieba. Ciężko na nie pracowałam. Moja kariera polityczna przebiegała w spokojny i naturalny sposób, awanse były konsekwencją moich działań. Widziałam pewną niemoc i oporność na potrzeby zwykłych ludzi, więc postanowiłam przejść na tę drugą „stronę mocy” i podejmować decyzje, realizować pomysły. Tym samym, polityczna poprzeczka podnosiła się coraz wyżej.
Aż dotarła pani do stanowiska Marszałka Województwa Lubuskiego. Bo tę funkcję sprawuje pani już siedem lat. Jakie wyzwania stoją przed panią w kontekście Regionalnego Programu Operacyjnego „Lubuskie 2020”, który jest obecnie z powodzeniem wdrażany pod pani przewodnictwem? Co już zostało zrealizowane?
Działam w sposób planowy. Najpierw przygotowuję strategię działania. Sam cel nie wystarczy, trzeba jeszcze wiedzieć jak go osiągnąć. Lubuskie, to kraina nowoczesnych technologii. Do tego celu strategicznego zmierzamy poprzez rozpisanie go na cele operacyjne. Budujemy region przede wszystkim dostępny transportowo i telekomunikacyjnie, ale również zrównoważony pod względem społecznym i terytorialnym, aby był to region konkurencyjny i innowacyjny, a także efektywnie i sprawnie zarządzany.
Przez ostatnie 9 lat bardzo wiele osiągnęliśmy. Faktyczny sukces, gdzie widać wręcz cywilizacyjny skok, to z pewnością cyfryzacja regionu. Zbudowaliśmy 1500 kilometrów światłowodów. Przeznaczyliśmy na ten cel 50 milionów złotych. Udało nam się potroić tę kwotę dzięki udziałowi w konkursie, czego rezultatem było dodatkowe 100 milionów złotych od firmy Orange. Dzięki temu, że powstała u nas autostrada cyfrowa, mogliśmy przystąpić do realizacji projektu „Cyfrowa Polska”. Teraz doprowadzamy Internet do 53 tys. gospodarstw domowych i do 418 szkół. Poza tym, mamy najlepszą dostępność transportową w Polsce.
W ramach naszych możliwości budujemy sieć dróg regionalnych po to, żeby zapewnić sprawny i szybki dojazd do dróg tranzytowych. Co roku budujemy kolejne obwodnice do miast. Mamy 1500 kilometrów dróg wojewódzkich i prawie wszystkie objęte są modernizacją. Największa z inwestycji to budowa mostu w Milsku. Udało się też wybudować parki naukowo-technologiczne. Powstała więc baza do badań, których nie mieliśmy wcześniej w regionie. To jest Instytut Energetyki, Instytut Zrównoważonego Rozwoju Budownictwa, Instytut Agrotechniki, Nowoczesnych Technologii Środowiskowych, czy Technologii Informatycznych. Obecnie możemy spokojnie myśleć o budowie regionu innowacyjnego w oparciu o naukę. Wciąż jeszcze mamy wiele przedsięwzięć do zrobienia w obszarze infrastruktury. Budujemy Centrum Matki i Dziecka w Zielonej Górze w oparciu o utworzony przez nas Szpital Uniwersytecki. Jest to pierwsza klinika w naszym województwie, która mogła powstać dzięki temu, że wspólnie z Uniwersytetem Zielonogórskim, powołaliśmy do życia kierunek lekarski. Druga duża inwestycja w obszarze zdrowia to budowa Ośrodka Radioterapii w Gorzowie i bazy pogotowia lotniczego. Bardzo mocno stawiam na infrastrukturę w obszarze zdrowia i na zakup sprzętu specjalistycznego. Nie ma nic ważniejszego dla mieszkańców niż zdrowie, a także stworzenie odpowiednich warunków do rozwoju gospodarczego, czyli do pracy. Mamy potężne sukcesy w tym rejonie, ponieważ dzięki naszym inwestycjom, bezrobocie bardzo spadło i w tej chwili mamy najniższy wskaźnik w kraju, czyli 7 procent. Natomiast nasze PKB podwoiło się! Już teraz rozmawiamy o tym, co będzie po 2020 roku.
Z których osiągnięć jest pani najbardziej dumna?
Dumą napawa mnie fakt, że w sposób przewidywalny i skuteczny zadbaliśmy o cyfryzację regionu. Bardzo dobrze i skutecznie wdrażamy fundusze unijne. Otrzymaliśmy zresztą za to drugie miejsce w Polsce i nagrodę w wysokości 240 milionów złotych. Sukcesem jest także ochrona zdrowia, oddłużanie szpitali, np. szpitala w Gorzowie, który był najbardziej zadłużony w Polsce. Dzięki naszym działaniom, lubuska ochrona zdrowia ma o 100 milionów złotych więcej rocznie. Tak samo było z budowaniem parków technologicznych. To wszystko, co dzieje się obecnie w naszym regionie, to niewątpliwie moje sukcesy i mojej drużyny, czyli całego Lubuskiego Urzędu Marszałkowskiego.
Co najbardziej ceni sobie pani w pracy, jako Marszałek? Co sprawia pani największą satysfakcję?
To wszystko, co robię, to dla mnie zdecydowanie za mało! Lubię aktywność, w różnych obszarach, ponieważ widzę, że nasza skuteczność potrafi również uwolnić kreatywność i dobrą energię u mieszkańców. Stworzyliśmy program „Młodzi On-Life”, dzięki któremu włączyliśmy młodzież do działania na rzecz tożsamości, integracji naszego regionu, budowania świadomości obywatelskiej. Przeznaczyliśmy milion złotych – na budżet inicjatyw obywatelskich, efektem czego udało się wdrożyć już 700 projektów! To pokazuje, że młodzież chce być aktywna! Działam również na rzecz promocji równego traktowania kobiet i mężczyzn. W tym roku będzie to już dziewiąty Lubuski Kongres Kobiet. Myślę, że w naszym regionie odnosimy duże sukcesy w zakresie promocji europejskiej deklaracji równości, ponieważ jesteśmy regionem najbardziej otwartym i tolerancyjnym w Polsce. To daje dużą siłę i chęć do kolejnych działań.
Moi pracownicy również mają satysfakcję z tego, że pracują w tak wyjątkowym Urzędzie Marszałkowskim, gdzie liczy się nie tylko dokument, papier i uchwała, ale też spełnianie marzeń. To jest zaledwie kropla w morzu, jaką mogę pani przekazać. Myślę, że tylko kobiety na wysokich stanowiskach, które mają władzę, w taki sposób postrzegają swoją rolę, jako realizowanie funkcji publicznej.
Porozmawiajmy zatem o kobietach w polityce, których przybywa nam coraz więcej. Co może pani o nich powiedzieć? Jakie są pani obserwacje z perspektywy lat?
Kobiety są bardzo potrzebne w polityce. Niestety wciąż jest ich za mało! W Sejmie mamy tylko 27 procent kobiet. W niektórych regionach kobiety prawie w ogóle nie pełnią funkcji publicznych. Lubuskie akurat ma największy wskaźnik aktywności kobiet w polityce, bo jest to 40 procent, ale są regiony, które mają zaledwie 5 procent. Dla mnie, przez całą karierę, zawsze ważna była inwestycja w człowieka, w edukację, stworzenie dobrych warunków do rozwoju.
Kobiety częściej zajmują się polityką prorodzinną, może też bardziej emocjonalnie podchodzą do swojej pracy, ale to daje dobre rezultaty. Dla mnie, podstawową normą działania jest przewidywalność. Chcę, by mieszkańcy byli dobrze poinformowani, o tym jak będziemy realizować założone cele. Staram się to robić konsekwentnie i skutecznie.
Zdarzyło się pani, pracując w samorządzie, walczyć ze stereotypami kobiety w polityce?
Nie zdarzyło mi się spotkać z dyskryminacją. Kobiety są kompetentne, charyzmatyczne i mężczyźni to dostrzegają, szanują. Bardzo często proszą mnie też o reprezentowanie ich na wielu wydarzeniach nie tylko krajowych, również o znaczeniu międzynarodowym. Myślę, że jeżeli zapracujemy na szacunek swoją postawą, umiejętnościami i wiedzą, to nie należy go wymagać od mężczyzn, tylko dlatego, że nosimy spódniczki, mamy pomalowane paznokcie i szminkę. To co się liczy, to mądra głowa, kompetencje i odważne działanie.
A czy przywiązuje pani wagę do słownictwa przy nazwach funkcji w urzędzie? Marszałek Województwa to jednak określenie męskie. Czy przychodzi pani do głowy jakiś żeński odpowiednik? I czy w ogóle takie szukanie i wprowadzanie do języka odpowiedników żeńskich jest potrzebne?
Nie jest mi to potrzebne. Wiem, jak wiele też zmienia ruch wokół deklaracji równości, promocji równego traktowania. Pamiętam, jak jeszcze kilka lat temu, kiedy organizowałam pierwszy Kongres Kobiet i gdy opowiadałam o potrzebie włączenia kobiet do życia politycznego, do aktywności społecznej i publicznej, to dziennikarze w tle moich wypowiedzi puszczali „Seksmisję”.
Mamy dane statystyczne, które świadczą o tym, że kobiety są pomijane, dlatego państwo powinno wspierać kobiety. Paniom brakuje czasu na samorealizację, bo zajmują się domem, dziećmi, rodzicami. Samo nazewnictwo nic nie zmieni w tych relacjach. Potrzeba konkretnych działań, które będą realnie wspierały kobiety. Jeżeli będą żłobki, przedszkola, czy odpowiednie zasiłki rodzinne lub kiedy firma będzie przyjazna i stworzy dobre warunki dla mam, to nie będzie miało znaczenia czy mamy „prezydentkę” czy „panią prezydent”, marszałka czy „marszałkinię”.
Czy nadal w kwestii wyrównywania szans dla kobiet w Polsce dużo jest do zrobienia?
W mojej ocenie jest bardzo dobrze. Kobiety mają moc, co pokazały np. w „czarnym proteście”. Bardzo wiele kobiet działa społecznie, w swoich lokalnych środowiskach, czy poza polityką, np. na Kongresach Kobiet.
To jest niezwykle cenne. Kobiety tworzą stowarzyszenia, organizacje i coraz śmielej biorą sprawy w swoje ręce. Częściej zakładają firmy. To właśnie najwięcej Polek w Europie podjęło ryzyko i założyło własne biznesy. Świadczy to o sile kobiet i myślę, że najważniejsze zadania w tym zakresie zostały zrobione. Olbrzymią rolę odgrywa od kilku lat ogólnopolski Kongres Kobiet. Pokazuje politykom skalę pewnych problemów i to jak istotna jest polityka równościowa.
Jak wygląda typowy dzień pracy Marszałka Województwa?
Nie mam typowego dnia! (śmiech) Każdy jest inny. Jest jeden dzień w tygodniu, gdzie odbywa się posiedzenie Zarządu Województwa i to można powiedzieć, że jest jedynym moim normalnym dniem. Rozmawiamy z dyrektorami o uchwałach, postanowieniach, ale w przerwach trzeba przyjąć ludzi w pilnych i nagłych sprawach. Mi zależy na tym, aby sprawy były skutecznie załatwiane, dlatego nie można ich odkładać. Mój kalendarz jest często „czarny” od spotkań i wyjazdów. I są one równie często „skreślane”, ponieważ nagle coś wypadnie, coś trzeba zrobić natychmiast. Na tym stanowisku trzeba być elastycznym. Mam zapisane plany z wyprzedzeniem półrocznym jak np. wyjazdy i spotkania z ministerstwem, różne warsztaty, debaty, konferencje, itd. Ale często muszę z nich rezygnować, gdyż przykładowo muszę jechać na renegocjacje Kontraktu Terytorialnego. Muszę więc umieć podejmować ważne decyzje, bo np. pojawia się szansa, aby powstał np. park technologii kosmicznej. A samo się to nie zrobi! Muszę umieć przekonać ministra, aby osiągnąć cel. Oprócz międzynarodowych spotkań, wyjazdów, to są też wizyty gospodarskie w województwie, np. otwarcie nowego przedszkola. Spotkania z małymi społecznościami sprawiają mi nieraz więcej radości, bo widzę uśmiechnięte twarze małych dzieci i niezwykle ważne jest dla mnie to, by stworzyć im odpowiednie warunki wychowawcze, na poziomie standardów europejskich. To jest bardzo absorbująca praca, często nie mam czasu nawet zjeść, znaleźć chwili spokoju, ale to, co robię sprawia mi niezwykłą satysfakcję.
Jak zatem udaje się pani pogodzić pracę, obowiązki polityka ze swoim życiem rodzinnym?
Jest to trudne. Uważam, że do tej pracy trzeba też zaangażować rodzinę, na tyle, na ile się da. U mnie jest to istotne, dlatego że w pracy zawodowej realizuję też takie cele, które są ważne dla mojej rodziny. Jak chłopcy byli mali, angażowałam się w wychowanie przez sport. Miałam wtedy poczucie, że spełniam również ich marzenia. Natomiast cyfryzacja województwa to był pomysł właśnie moich synów, którzy są informatykami. Często słyszałam w domu, że nie ma nic ważniejszego od powszechnego dostępu do Internetu. Widziałam jakie były problemy z tym w regionie. Mam zatem swoich bezpłatnych doradców! (śmiech) Ale często synowie mówią mi: „Mamo, w domu nie jesteś marszałkiem”. (śmiech) Jesteśmy zwyczajną rodziną.
Co najbardziej kocha pani w swoim województwie?
Zawsze powtarzam, że nie ma piękniejszego regionu na świecie niż mój. To wspaniała kraina, wciąż jeszcze nieodkryta. To, co dla mnie jest najbardziej cenne, to otwartość mieszkańców. Jest to region najbardziej otwarty i najbardziej tolerancyjny w Polsce.
W tym ujęciu, nasze uwarunkowania historyczne są ważne, przyjechaliśmy tutaj na ziemie zachodnie z różnych stron świata, przywieźliśmy różnorodność kultur i przez te wszystkie lata nauczyliśmy się wzajemnego szacunku i zrozumienia. I w tym tkwi nasz niezwykły potencjał. Dbamy o warunki naturalne Lubuskiego, dlatego w strategii tak też uwzględniliśmy nasze cele: „Zielona kraina nowoczesnych technologii”. Mamy największą lesistość w Polsce. Ja wręcz kocham lasy, spacery i grzybobranie. Mamy też piękne jeziora. Lubuskie ma przepiękne szlaki turystyczne, jedyne takie w Europie. Dwa parki krajobrazowe są wpisane na listę światowego dziedzictwa UNESCO.
Staramy się żyć w zgodzie z naturą, budować region innowacyjny i nowoczesnych technologii, ale jednocześnie dbając o gospodarkę przyjazną środowisku, agroturystykę, a zdrowie i jakość życia to nasza inteligentna specjalizacja.
Lubuskie jest także współgospodarzem Festiwalu Woodstock, czyli największego i najpiękniejszego festiwalu muzycznego w Polsce, i zaraz największego otwartego festiwalu w Europie! Każdego roku Woodstock odwiedzają setki tysięcy osób i to z całego świata! Jak festiwal wpływa na rozwój województwa i jak wygląda współpraca Urzędu Marszałkowskiego przy organizacji tego wydarzenia?
Jesteśmy oficjalnym partnerem festiwalu. Można powiedzieć: „Tu gramy razem!”. Woodstock jest największym wydarzeniem społecznym i artystycznym w naszym regionie, dlatego nasza współpraca nie ogranicza się tylko do samej imprezy, działamy razem w różnych obszarach przez cały rok. Jurek Owsiak jest twarzą naszego programu „Młodzi On-Life”, a jego zespół uczestniczy w naszych kampaniach promocyjnych.
Nasz region jest najbardziej otwarty i tolerancyjny dokładnie tak jak Woodstock! Wspólnie promujemy w Polsce i na świecie takie wartości jak: Pokój, Wolność, Miłość. Pod tegorocznym hasłem: „My Obywatele, My Europejczycy” w naszej Lubuskiej festiwalowej strefie podpisało się setki uczestników festiwalu.
Jestem przekonana, że Woodstock jest nasza wizytówką, prowadzą do niego lubuskie szlaki „Wina i Miodu”, „szlak pocysterski”, „szlak architektury obronnej”, „zamków, pałaców i dworów” (a mamy ich aż 252!). Trudno o lepszą promocję regionu! Jestem na Przystanku od wielu lat, wcześniej w Żarach, teraz w Kostrzynie nad Odrą. Festiwal daje mi niesamowitą energię i naprawdę dobre emocje.
Czym kieruje się pani w swojej pracy? Co dla pani, jako polityka, jest nadrzędne?
W pracy polityka liczy się odpowiedzialność i zaufanie ludzi. Zaufanie jest jak zapałka, gaśnie tylko raz. To jest służba publiczna. Trzeba mieć do tego powołanie, świadomość, że realizuje się misję. Należy współpracować i komunikować się z mieszkańcami, walczyć o wspólne dobro. Trzeba być przewidywalnym i później konsekwentnie realizować wspólne priorytety. Jak jest się skutecznym politykiem, to zyskuje się zaufanie i zrozumienie.
A w życiu? Co jest dla pani najcenniejsze?
Oczywiście rodzina. Dar rodziny, więzi, które trzeba pielęgnować i pilnować, aby nie zatracać się w pracy. Trzeba umieć wszystko ze sobą pogodzić, wspólnie spędzić wieczór, weekend. Jak moje dziecko było chore, to nie szłam do pracy. Nawet kiedy czekały mnie duże konsekwencje. W tamtym momencie, zdrowie mojego dziecka było najważniejsze. Trzeba umieć wybierać i ja nigdy nie miałam z tym problemu, jeśli chodziło o podejmowanie słusznych decyzji. To jest bardzo istotne w życiu polityka, jak i każdego lidera.
Sukces to dla mnie…
Możliwość realizacji swojej pasji. Dlatego, w urzędzie tworzymy warunki do rozwoju zawodowego i osobistego mieszkańców. Stwarzamy takie możliwości, by mieszkańcy chcieli żyć i pracować właśnie tu. Jak mówi mój młodszy syn Kuba: „Mamo, ja chcę być po prostu szczęśliwy”. I to jest sukces, że możemy czuć się szczęśliwi w regionie lubuskim.
Jak wyglądają pani plany na przyszłość? Czy za kilka lat widzi się pani nadal w roli Marszałka?
Najbliższa moja przyszłość osobista jest taka, że zostanę babcią. I to dla mnie najważniejsze! Już wyznaczyłam sobie urlop na ten okres, by być z moim pierwszym wnukiem.
A jeśli chodzi o życie polityczne, to oczywiście nie uważam, że osiągnęłam wszystko. Będę na pewno dalej w samorządzie, bo jestem na niego skazana. Bo to w samorządzie właśnie, każdego dnia, widać efekty i owoce pracy. Chciałabym więc nadal służyć mieszkańcom oraz rozwijać różne moje aktywności społeczne. Każdego dnia rodzą mi się w głowie nowe pomysły, które chciałabym zrealizować.
O jakiej Polsce pani marzy?
Na pewno nie o takiej, jaką dzisiaj nam serwują rządowi politycy. Nie zgadzam się na taki model państwa, kiedy rząd wie lepiej, co chce jego obywatel. Ja marzę o Polsce aktywnych obywateli, którzy współdecydują o przyszłości swojej i ojczyzny. Bardzo mocno wierzę w demokrację. I myślę, że Polacy nie dadzą sobie odebrać wolności. Umiemy zwyciężać. Polacy nieraz pokazali, że potrafią czerpać z wolności też kreatywność. Otwarte granice stworzyły wiele możliwości dla młodych Polaków. Chciałabym, abyśmy w Unii Europejskiej byli partnerem dla innych krajów i mogli bez poczucia kompleksów być wolni, otwarci i tolerancyjni. A dzięki temu skutecznie realizowali swoje marzenia i sięgali gwiazd.
Rozmawiała: Agnieszka Słodyczka (Jarząbek)