Po debiucie, powieści „Atlas Doppelganger” w 2015 r., Dominikę Słowik uznano za jedną z najciekawszych pisarek młodego pokolenia. Otrzymała wtedy nominację do Literackiej Nagrody Gdynia. Słowik urodziła się w 1988 r. w Jaworznie, zadebiutowała, mając 26 lat.
– Tworzy prozę, która zachłannie pożera czas czytelnika, a wnioski i diagnozy, które stawia, nie przynależą do literatury popularnej, a tej wysokoartystycznej, krytycznej wobec dominujących narracji. Można tylko życzyć, by za kilka lat odniosła te same sukcesy, które święci dziś na świecie Olga Tokarczuk. Bo ją na to stać – komentuje Wojciech Szot.
W „Atlasie” stworzyła z rozpadających się bloków mityczną krainę literacką. Początkowe partie książki to jedne z najlepszych obrazów bloków w literaturze. Labirynt mieszkań i korytarzy odzwierciedlał labirynt języka. Książka Słowik była więc też opowieścią o sile literatury, o żywiole, który przekształca znaną rzeczywistość w fantastyczne światy. Po czterech latach od debiutu opublikowała powieść „Zimowla” (Wydawnictwo Znak), za którą otrzymała nominację do Paszportu POLITYKI.
„Narratorka jest nastolatką, ale nie jest to kolejna Bildungsroman czasów transformacji, raczej raport z mało spektakularnych prób zrozumienia świata. Doceniam też nieuleganie presji rynku i skupienie na tworzeniu powolnym, starannym (wydanie »Zimowli« cztery lata po debiucie to w dzisiejszych czasach naprawdę pisarstwo w stylu slow)” – pisze Olga Wróbel.
Ten thriller z elementami opowieści grozy, rozgrywający się w małej miejscowości Cukrówka, daje bardzo ciekawy obraz historii najnowszej – lat 80. i 90. Polska jest tutaj krainą cudów i oczekiwania na cuda, myślenie magiczne okazuje się zasadą istnienia całego kraju. Chociaż przewrotność tej książki polega również na tym, że za zagadkami niekoniecznie kryją się siły nadprzyrodzone. Jedna z bohaterek mówi: „W tym kraju przeszłość to najlepszy kapitał na przyszłość”.
Ta powieść pokazuje również, jak można historią manipulować. Słowik, zdaniem Wojciecha Szota, „tworzy prozę, która zachłannie pożera czas czytelnika”, czyta się ją jak najlepszy kryminał, a „wnioski i diagnozy, które stawia, nie przynależą do literatury popularnej, a tej wysokoartystycznej, krytycznej wobec dominujących narracji. Można tylko życzyć, by za kilka lat odniosła te same sukcesy, które święci dziś na świecie Olga Tokarczuk. Bo ją na to stać”.
Fot. ⓒ POLITYKA / Leszek Zych
Facebook
RSS