Dominika Flaczyk, skuteczny manager i przedsiębiorca z wieloletnim doświadczeniem. Prezes Grupy Profesja, w ramach której rozwija działalność doradczą, szkoleniową oraz aktywizacyjną. Propagatorka międzynarodowego transferu dobrych praktyk oraz innowacyjnych rozwiązań dla biznesu.
Redakcja: Co panią na co dzień napędza do pracy i kolejnych sukcesów?
Dominika Flaczyk, Prezes Grupy Profesja: Moją główną motywacją jest troska o organizacje, którymi zarządzam. Często używam porównania, że moje firmy są dla mnie jak kolejne dzieci. Oczywiście, dwójka moich rodzonych dzieci w naturalny sposób napędza mnie do działania. Dzieci mają ogromną moc edukacyjną, kto jest rodzicem, dobrze wie, o czym mówię. Rodzicielstwo, i to w pojedynkę, uczy pokory i wytrwałości. Mam też w sobie ogromną potrzebę ciągłego rozwoju, która sprawia, że stale podnoszę sobie poprzeczkę.
Uważam, że od rozwoju nie ma odwrotu. To jedyna słuszna ścieżka pod warunkiem, że zachowuje się przy tym zdrowy rozsądek, równowagę życia osobistego i zawodowego, a biznesowo jakość oferowanych usług. Zdrowy, systematyczny i konsekwentny rozwój w każdym obszarze życia, to podstawa poprawnego funkcjonowania jednostek i zespołów. Przekonuję się o tym obserwując przemiany, jakie zaszły w moich firmach w perspektywie 9 minionych lat. Jestem dumna z mojego zespołu i wysiłku, jaki podjął w rozwój organizacji, co miało niemały wpływ na mój rozwój jako lidera, ale przede wszystkim człowieka.
Moim motywatorem nigdy nie było dążenie do sukcesu, bo sukces sam w sobie nie może być głównym celem. W moim przypadku sukces jest pochodną wszystkiego, co zrobiłam oraz odrobiny szczęścia. Zawsze traktuję go przejściowo, drugoplanowo. Życie jest nieprzewidywalne, między sukcesami zdarzają się niepowodzenia, dlatego staram się być przygotowaną na taką sinusoidę.
Skąd czerpie pani motywację w najtrudniejszych zawodowych chwilach, kiedy wszystko wydaje się iść źle?
Mam w sobie jakąś nieopisaną siłę, pewnego rodzaju zawziętość i wytrwałość, które sprawiają, że nigdy się nie poddaję. Myślę, że wypracowałam je przez lata niczym mięsień na siłowni i na ringu, w walce z przeciwnościami. Jeśli przychodzą chwile załamania i leżę na macie, to tylko po to, żeby przegrupować myśli i zmylić przeciwnika. Po chwili podnoszę się i walczę dalej.
Wierzę w to, co robię i w ludzi, z którymi mam szczęście pracować. Dla nich warto podnosić się po uderzeniu, jakkolwiek silne by ono nie było. Mogę powiedzieć, że kryzysy to moja specjalność. Z jednej strony, doświadczam ich na co dzień w prowadzeniu biznesu, w sposób bardzo namacalny i bolesny, niemal fizyczny, z drugiej strony kryzysy w zarządzaniu (i zapobieganie im) są przedmiotem mojej pracy naukowej. Kolejne trudne wydarzenia traktuję jak materiał do mojej rozprawy doktorskiej.
Ponadto wszystko, mam wokół siebie wspaniałych przyjaciół i moje kochane dzieci, którzy wspierają mnie zawsze, gdy tego potrzebuję.
Jaką część ze swoich obowiązków lubi pani najbardziej, a co jest rzeczywiście koniecznością, którą jednak trzeba wykonać?
Ograniczam rzeczy, których nie lubię i oddaję je osobom, które z danym tematem czują się komfortowo. Życie jest za krótkie na marnowanie go na pracę, której się nie lubi a ja kocham swoją pracę i bardzo lubię ludzi, z którymi pracuję. Także nawet w trudnych momentach chętnie wychodzę na ring jako pierwsza. To moje zadanie.W przeszłości bywało i tak, że wykonywałam 90% czynności, których nie lubię; powody były różne: brak środków lub rąk do pracy. Nie boję się pracy, żadnej, nawet tej poniżej swoich kwalifikacji. W swojej firmie robiłam już praktycznie wszystko, od skręcania mebli, przystawiania pieczątek czy sprzątania sal szkoleniowych, gdy sprzątaczka zachorowała, po pisanie projektów i robienie przelewów dla kilkuset stażystów. Nic nie przynosi ujmy dobremu liderowi, a już na pewno nie praca na rzecz innych ludzi, którzy tego potrzebują. A takim właśnie osobom służymy naszą pracą, poprzez organizację projektów dla osób z niepełnosprawnościami czy będących w trudnej sytuacji, które nie mogą odnaleźć się na rynku pracy.
Teraz podchodzę do mojej pracy w sposób bardzo mocno ukierunkowany na wydajność, przede wszystkim moją, dlatego deleguję sporą część zadań wyspecjalizowanym zespołom i menadżerom. Mimo to, mam wrażenie, że pracy stale przybywa, a mnie stale jest za mało. Staram się dbać o to, żeby w mojej firmie każdy wykonywał pracę, którą lubi. Aby odpowiednio wykorzystać potencjał wszystkich pracowników, od dawna stosujemy w moich firmach reskilling i talent management, które oferujemy również naszym klientom.
Co w pani firmie/marce określiłaby pani jako WSPANIAŁE?
Bez wątpienia ludzi, z którymi i dla których pracuję. Mam wspaniały i oddany zespół, z którym realizuję ważne i wartościowe projekty. Jestem wdzięczna moim pracownikom, że po tylu latach, mimo nieraz niełatwych decyzji i rozmów, nadal są ze mną. Branża, w której pracujemy, jest naprawdę trudna i nieprzewidywalna; potrzebna jest wiedza z wielu dziedzin, a moi ludzie są „multizadaniowcami”. Cenię ich za kreatywność, elastyczność, a przy tym troskę, jaką otaczają uczestników naszych projektów i szkoleń. W kulturze moich organizacji jest to, że z taką samą troską podchodzimy do przysłowiowego Kowalskiego z ulicy, osoby z niepełnosprawnościami, do wykluczonych społecznie, długotrwale bezrobotnych korzystających z bezpłatnych szkoleń w projektach unijnych, jak do liderów czy pracowników firm prywatnych i korporacji, którzy wykupują u nas komercyjnie profesjonalne szkolenia czy usługi rekrutacyjne. Ten szacunek i indywidualne podejście do każdego klienta, kimkolwiek by nie był, buduje naszą markę od samego początku. Myślę, że takie podejście do klientów, innowacyjne rozwiązania, jakość i kompleksowość naszych usług sprawiają, że wyróżniamy się na rynku. Łączymy usługi finansowane ze środków unijnych z prywatnym kapitałem naszych klientów, aby przy wysokiej jakości optymalizować koszty naszych usług. Jest tylko kilka firm o tak szerokim profilu działalności w tej branży w Polsce.
Zaufało nam już ponad 13 000 osób, które skorzystały z szerokiej palety naszych usług, nie wspominając o instytucjach państwowych, m.in. trzech ministerstwach, kilkunastu urzędach wojewódzkich i marszałkowskich czy firmach i organizacjach, dla których realizujemy wielomilionowe projekty.
To ogromna odpowiedzialność, ale też ogromne osiągnięcie, zważywszy na fakt, że na początku byłam zupełnie sama. Stopniowo dołączały do mnie wspaniałe kobiety, które dzieliły moją potrzebę pomagania, angażowały się i nadal angażują całym sercem w to, co robimy. A robimy naprawdę dużo! Poza projektami krajowymi rozwijamy współpracę międzynarodową, dzięki której stale poszerzamy zakres naszej działalności, promujemy nasz lokalny potencjał i wspieramy transfer dobrych praktyk, szczególnie w obszarze innowacji społecznych i edukacji.
Co w sobie określiłaby pani jako WSPANIAŁE?
To trudne pytanie. Uważam, że każdy jest wspaniały na swój sposób. Jako ludzie mamy nieograniczony potencjał, a naszym priorytetowym zadaniem jest stale go odkrywać i umiejętnie wykorzystywać. Również moim obowiązkiem i odpowiedzialnością jest adekwatne wykorzystywanie własnego potencjału. Mam poczucie, że teraz robię to najlepiej, jak potrafię. Prowadzę firmę, która zajmuje się kształceniem osób dorosłych i rozwojem innowacji społecznych. Potrzebę rozwijania siebie i pomaganie innym mam wdrukowane w DNA.
To, co odkrywam w sobie, wciąż mnie pozytywnie zaskakuje. Nie należałam do osób z wrodzoną pewnością siebie czy wysoką samooceną, cechy te wypracowywałam z biegiem lat, dzięki kolejnym doświadczeniom, systematycznie i mozolnie. Jednocześnie jestem bardzo krytyczna w stosunku do siebie, co pozwala mi nie ustawać w rozwoju. Przez to ciągle mam coś do zrobienia, stale podejmuję nowe wyzwania i nie boję się zmian.
Gdy słyszę wspaniałe słowa na swój temat, podchodzę do nich z rezerwą. Zastanawiam się czy naprawdę to moja zasługa, a może kogoś innego? Czy nie uzurpuję sobie prawa do czegoś, czego sama nie wypracowałam? Czy ta cecha jest powtarzalna? Jeżeli odpowiem sobie twierdząco, dopiero wtedy biorę to za pewnik, a nie zwykłe schlebianie, na które jestem wyczulona. Do przydatnych cech należą też u mnie ogromna odpowiedzialność za wszystko co robię, wytrwałość i konsekwencja w działaniu a także dobre intencje, z którymi zawsze staram się podchodzić do wszystkich, z którymi się stykam.
Teraz wiem, że mam też wiele innych wspaniałych cech, którymi dzielę się z ludźmi. Wierzę, że wszystko, co jest nam dane, nie należy tylko do nas, ale ma służyć większej całości. Do moich „wspaniałości” należy z pewnością niezwykła wręcz umiejętność podnoszenia się po upadkach i radzenia sobie w sytuacjach kryzysowych, a także szybka adaptacja do zmian i warunków, nieważne jak bardzo ekstremalnych. Lubię w sobie też wysoką inteligencję emocjonalną, empatię i umiejętności komunikacyjno-mediacyjne, które ułatwiają mi adekwatne rozumienie osób i sytuacji oraz podejmowania odpowiednich decyzji bez szkody dla żadnej ze stron, jeśli jest to obiektywnie możliwe.
Myślę, że każdy z nas jest wspaniały, tylko za rzadko to sobie mówimy, szczególnie w Polsce. Chciałabym to zmienić, chociaż w swoim zasięgu. Szczególnie wśród kobiet takich jak ja, którym przez większość dorosłego życia wmawiano, że są do niczego i niczego nie osiągną, a wszystko co osiągnęły jest kwestia przypadku lub szczęśliwego zbiegu okoliczności. Chcę, żeby kobiety uwierzyły i poczuły do szpiku kości, że są wspaniałe. Wtedy wszystkim nam żyłoby się lepiej w większej życzliwości do siebie.
Facebook
RSS