PREZES ZARZĄDU GRUPY PROFESJA – ZAJMUJĄCEJ SIĘ REKRUTACJĄ I ZATRUDNIANIEM PRACOWNIKÓW DO FIRM ORAZ SZKOLENIAMI. JEJ FIRMA ISTNIEJE OD 2010 ROKU I W TYM CZASIE ZREKRUTOWAŁA PRAWIE 12 tys. OSÓB, A ILOŚĆ ODDZIAŁÓW GRUPY PROFESJA STALE SIĘ POWIĘKSZA. W ŻYCIU PRYWATNYM I ZAWODOWYM KIERUJE SIĘ SWOIMI NAJWYŻSZYMI WARTOŚCIAMI I DZIĘKI TEMU GODZI ROLĘ MAMY I SZEFA ORAZ PRZYJACIÓŁKI.
Skuteczny manager i przedsiębiorca z wieloletnim doświadczeniem. Rozwija działalność doradczą, szkoleniową oraz aktywizacyjną. Propagatorka międzynarodowego transferu dobrych praktyk oraz innowacyjnych rozwiązań dla biznesu.
Kobieta, która nie ukrywa tego, jak wiele robi, by podkreślić istotę drugiego człowieka. Pełna empatii, energii i pozytywnych myśli. W jej spokoju tkwi ogromna siła. Zawodowe doświadczenie zdobywane latami łączy z dużą wrażliwością, dzięki czemu jej praca i firmy, którym przewodzi, to nie tylko sprawnie działające mechanizmy, to przede wszystkim instytucje nastawione na drugiego człowieka. Kobiety ceni, wspiera od dawna i chętnie dzieli się swoją wiedzą tak, by mogły z niej wynieść to, co najważniejsze tak w życiu, jak i w karierze.
Gdzie szuka Pani inspiracji każdego dnia?
Dominika Flaczyk, Prezes Grupy Profesja: Zawsze i przede wszystkim inspirują mnie ludzie i ich losy oraz doświadczenia. Zwłaszcza te osoby, które dorabiały się od przysłowiowego zera, bardzo mnie motywują do rozwoju. To, że osiągnęły sukces, zawdzięczają swojej solidnej i ciężkiej pracy. Również inspirują mnie osoby, które z pasją i ogromnym zaangażowaniem podchodzą do własnych działań, a gdy już osiągną ten sukces, to się nim dzielą. Oprah Winfrey ostatnio powiedziała, że wszystko, co robimy – musimy wiedzieć, dlaczego to robimy i z kim.
I ja to też stale powtarzam, że we wszystkich naszych działaniach, musi być zachowany sens. Ja od dłuższego czasu już nie realizuję działań, które nie zawierają głębszego sensu. Oprócz wspomnianego już sensu, musi to też być wartość, która służy innym osobom. Bardzo nie lubię tego określenia, jakim jest praca w „biznesie ludzkim” czy „kapitale ludzkim”, jednak pracuję z ludźmi i to oni mnie pchają w tę stronę, by im pomagać i służyć. Dzięki temu też mogę rozwijać swój potencjał, który w każdym z nas drzemie. Uważam też, że wręcz naszym obowiązkiem jest, by to, co robimy, robić jak najlepiej! To jest również moją główną dewizą życiową wraz z pragnieniem ciągłego rozwoju. Bo nie jest ważne to, jaki pułap chcemy osiągnąć, ale co chcemy robić dalej.
Jest Pani osobą niezwykle zapracowaną, ale również tak samo chyba – empatyczną. Proszę nam powiedzieć czy to pomaga, czy raczej przeszkadza w życiu?
To ma – jak zawsze chyba – dwa oblicza (śmiech). Na pewno łatwo mi współodczuwać i wejść w czyjeś buty. Pracujemy z osobami wykluczonymi społecznie, z niepełnosprawnymi, bezrobotnymi, a także starszymi. Ale też z młodszymi, z „millenialsami”. Również mój zespół jest bardzo zróżnicowany. Ta wspomniana empatia bardzo mi pomaga zrozumieć drugiego człowieka i lepiej do niego podejść, by potraktować go bardzo personalnie. W tej chwili mój zespół liczy kilkadziesiąt osób z administracji i kilkuset trenerów. Bardzo ubolewam, że nie mam już wręcz szans z każdym z nich spokojnie porozmawiać. Jednak, z drugiej strony, to mi bardzo pomogło zbudować mój „zespół marzeń”. Na pewno też motywuje mnie to, że są ze mną osoby, które pracują tu od samego początku!
Zaś ciemna strona empatii to na pewno to, że za bardzo wchodzę w czyjąś sytuację. Ja bardzo głęboko to odczuwam. Wtedy wiem, że muszę chociaż chwilę pobyć sama i się z tego oczyścić. To nie jest tak, że ja się tych emocji pozbywam, ale muszę je spokojnie przeprocesować. Pomagam tak wielu osobom, że muszę najpierw też zadbać o siebie. Wiele przeszłam w życiu i wiem, że udało mi się choćby serdeczną rozmową, pomóc drugiemu człowiekowi. To nie jest tak, że po wyjściu z pracy, wszystko tam zostawiam. Ale priorytetem jest dla mnie moja rodzina i to dla nich też nauczyłam się stawiać granice. Ale nadal nie spływa to po mnie, jak po przysłowiowej kaczce (śmiech).
To teraz poprosimy, by Pani samą siebie pochwaliła. Z czego w sobie jest Pani dumna?
Jestem bardzo dumna z mojej pewności siebie. Wcześniej taka nie byłam, musiałam to wypracować. Dumna jestem z mojej wspomnianej już wysokiej empatii i tego, że umiem znaleźć nić porozumienia z dosłownie każdą osobą. Jestem bardzo dumna z tego, co udało mi się zbudować i jakie trudności udało mi się pokonać, w tym ciężkie choroby i przeciwności losu na polu bardziej osobistym. Moja firma staje się bardzo rozpoznawalną marką i za to też muszę siebie pochwalić. Chcę się także pochwalić faktem, że jestem bardzo dobrą mamą dla moich dzieci. Nie jest to łatwe, wychowywać samotnie dwójkę dzieci, ale myślę że ta misja mi się naprawdę powiodła (śmiech). Wspaniałe jest to, że dzieci zwracają się do mnie ze wszystkim, a to jest dla mnie objaw najwyższego zaufania.
CO W SOBIE OKREŚLIŁABY PANI JAKO WSPANIAŁE?
To trudne pytanie. Uważam, że każdy jest wspaniały na swój sposób. Jako ludzie mamy nieograniczony potencjał, a naszym priorytetowym zadaniem jest stale go odkrywać i umiejętnie wykorzystywać. Również moim obowiązkiem i odpowiedzialnością jest adekwatne wykorzystywanie własnego potencjału. Mam poczucie, że teraz robię to najlepiej, jak potrafię. Prowadzę firmę, która zajmuje się kształceniem osób dorosłych i rozwojem innowacji społecznych. Potrzebę rozwijania siebie i pomaganie innym mam wdrukowane w DNA.
To, co odkrywam w sobie, wciąż mnie pozytywnie zaskakuje. Nie należałam do osób z wrodzoną pewnością siebie czy wysoką samooceną, cechy te wypracowywałam z biegiem lat, dzięki kolejnym doświadczeniom, systematycznie i mozolnie. Jednocześnie jestem bardzo krytyczna w stosunku do siebie, co pozwala mi nie ustawać w rozwoju. Przez to ciągle mam coś do zrobienia, stale podejmuję nowe wyzwania i nie boję się zmian.
Gdy słyszę wspaniałe słowa na swój temat, podchodzę do nich z rezerwą. Zastanawiam się czy naprawdę to moja zasługa, a może kogoś innego? Czy nie uzurpuję sobie prawa do czegoś, czego sama nie wypracowałam? Czy ta cecha jest powtarzalna? Jeżeli odpowiem sobie twierdząco, dopiero wtedy biorę to za pewnik, a nie zwykłe schlebianie, na które jestem wyczulona. Do przydatnych cech należą też u mnie ogromna odpowiedzialność za wszystko co robię, wytrwałość i konsekwencja w działaniu a także dobre intencje, z którymi zawsze staram się podchodzić do wszystkich, z którymi się stykam.
Teraz wiem, że mam też wiele innych wspaniałych cech, którymi dzielę się z ludźmi. Wierzę, że wszystko, co jest nam dane, nie należy tylko do nas, ale ma służyć większej całości. Do moich „wspaniałości” należy z pewnością niezwykła wręcz umiejętność podnoszenia się po upadkach i radzenia sobie w sytuacjach kryzysowych, a także szybka adaptacja do zmian i warunków, nieważne jak bardzo ekstremalnych. Lubię w sobie też wysoką inteligencję emocjonalną, empatię i umiejętności komunikacyjno-mediacyjne, które ułatwiają mi adekwatne rozumienie osób i sytuacji oraz podejmowania odpowiednich decyzji bez szkody dla żadnej ze stron, jeśli jest to obiektywnie możliwe.
Myślę, że każdy z nas jest wspaniały, tylko za rzadko to sobie mówimy, szczególnie w Polsce. Chciałabym to zmienić, chociaż w swoim zasięgu. Szczególnie wśród kobiet takich jak ja, którym przez większość dorosłego życia wmawiano, że są do niczego i niczego nie osiągną, a wszystko co osiągnęły jest kwestia przypadku lub szczęśliwego zbiegu okoliczności. Chcę, żeby kobiety uwierzyły i poczuły do szpiku kości, że są wspaniałe. Wtedy wszystkim nam żyłoby się lepiej w większej życzliwości do siebie.
A jaki jest Pani sposób na sytuacje w biznesie trudne? Jako praktycy wiemy, że nie zawsze jest przecież łatwo i kolorowo.
Ja akurat uważam, że jeśli mam pod górkę to znaczy że idę w dobrym kierunku, a kryzysy są po to, by człowiek się rozwijał. To, że czasem sobie potupię w miejscu, by uszły emocje, nie oznacza, że będę w tym tupaniu tkwić (śmiech). Za chwilę już mam plan na działanie i go realizuję. Mam taką „supermoc”, że w momencie huraganu zawodowego, ja umiem stanąć na dwóch nogach i spokojnie wszystko zaplanować i to z bardzo dobrymi efektami. Tak w pracy, jak w domu. To właśnie te trudne sytuacje sprawiają, że radzimy sobie coraz lepiej.
SKĄD CZERPIE PANI MOC W NAJTRUDNIEJSZYCH ZAWODOWYCH MOMENTACH?
Mam w sobie jakąś nieopisaną siłę, pewnego rodzaju zawziętość i wytrwałość, które sprawiają, że nigdy się nie poddaję. Myślę, że wypracowałam je przez lata niczym mięsień na siłowni i na ringu, w walce z przeciwnościami. Jeśli przychodzą chwile załamania i leżę na macie, to tylko po to, żeby przegrupować myśli i zmylić przeciwnika. Po chwili podnoszę się i walczę dalej. Wierzę w to, co robię i w ludzi, z którymi mam szczęście pracować. Dla nich warto podnosić się po uderzeniu, jakkolwiek silne by ono nie było. Mogę powiedzieć, że kryzysy to moja specjalność. Z jednej strony, doświadczam ich na co dzień w prowadzeniu biznesu, w sposób bardzo namacalny i bolesny, niemal fizyczny, z drugiej strony kryzysy w zarządzaniu (i zapobieganie im) są przedmiotem mojej pracy naukowej. Kolejne trudne wydarzenia traktuję jak materiał do mojej rozprawy doktorskiej. Ponadto wszystko, mam wokół siebie wspaniałych przyjaciół i moje kochane dzieci, którzy wspierają mnie zawsze, gdy tego potrzebuję.
W dużej mierze czytają nas kobiety, które dopiero zaczynają swoją drogę zawodową i dopiero wchodzą w swoją biznesową przyszłość. Co by Pani doradziła – czy iść za głosem serca czy słuchać rozumu i siedzieć na ciepłej posadce, ale bezpiecznej?
Zawsze iść za głosem serca! Myślę, że intuicja jest zawsze bezbłędna. Gregg Braden, którego uwielbiam, napisał ostatnio książkę pt. „Człowiek jako projekt” i w sposób totalnie naukowy wyjaśnia, dlaczego warto ufać intuicji. Ja mojej ufam w prawie 100 procentach i dopiero na drugim miejscu są te logiczne potwierdzenia.
Na pewno też bym im powiedziała, żeby się nie bały. Żeby się nie bały też tych pierwszych trudności, które nadejdą w biznesie na pewno. Badania stanowią niestety jednoznacznie, że około 80 proc. osób poddaje się już w pierwszym momencie niepowodzeń. A tych „kłód pod nogi” będzie jeszcze wiele i są tylko po to, by sprawdzić czy jesteśmy na tyle zdeterminowani, by marzenie o własnej firmie utrzymać. To trochę tak, jakby życie nas testowało tym, czy na pewno chcę robić to, co sobie założyłam jakiś czas temu. Bo siła na przebycie tej całej drogi jest po prostu nam niezbędna.
Ważne jest też to, by widzieć małe cele w zasięgu wzroku i naszych rąk. Jeśli wtedy nie uda się nam tędy, to może owędy. Albo jeszcze inną drogą i jak nie drzwiami to może oknem (śmiech). Elastyczność jest bardzo ważna, tak samo, jak odpowiedzialność. I jeśli coś się jednak, mimo najlepszych chęci czy nawet przygotowania, nie powiedzie, to należy powiedzieć sobie – OK, przepraszam i tyle – i ruszyć dalej. W kolejną, inną drogę. Bez rozpamiętywania czy stania w miejscu.
Chcę podkreślić jeszcze jedno, mówiąc do młodszych stażem koleżanek: Jako kobiety jesteśmy tak samo ważne, jak mężczyźni i ja nie jestem wojującą feministką, ale uważam, że nam, jako po prostu ludziom, należy się równe miejsce w społeczeństwie. Tak po prostu. Z tą dyskryminacją w wielu naszych projektach walczymy. Ważne jest to, by w oczekiwaniu szacunku od innych osób, szanować również samego siebie. Dla mnie to akurat była dobra lekcja, by wpoić samej sobie, że szacunek, jaki mam automatycznie do drugiego człowieka, również mnie się należy.
Proszę nam opowiedzieć o swojej firmie i markach, które Pani reprezentuje.
Moja firma to Grupa Profesja Sp. z o.o. Reprezentuję również Systemową Szkołę Przedsiębiorczości (dawniej – Wielkopolska Szkoła Przedsiębiorczości) oraz organizację pozarządową, jaką jest Fundacja Partycypacji Społecznej. Wszystkie te trzy organizacje współpracują z ludźmi, rozwijając ich potencjał. Szkolimy – także unijnie, rekrutujemy, aktywizujemy osoby bezrobotne.
CO PANI NAJBARDZIEJ LUBI W SWOJEJ PRACY?
Najbardziej lubię pracę z ludźmi i obserwować rozwój jednostek, zespołów i całej organizacji, swojej i naszych klientów, a przede wszystkim spełnianie marzeń. Marzyłam, aby moja firma była zdrowym miejscem pracy, opartym na kulturze wzajemnego szacunku, zaufania i lojalności. Po latach mogę powiedzieć, że moje marzenie się spełniło. Dziś Profesję tworzy wspaniały zespół kilkudziesięciu profesjonalistów w pełni oddanych naszym Klientom, a wartości, które przyświecały mi na początku, nadal są aktualne. W tym roku spełniam moje kolejne marzenie związane z realizacją projektów ponadnarodowych. Jednak najbardziej doceniam możliwość takiego zarządzania czasem, że mogę realizować się zarówno w roli mamy i szefa.
CO PANIĄ INSPIRUJE DO CODZIENNYCH OBOWIĄZKÓW?
Naturalnie rodzina, a przede wszystkim moje dzieci, które sprawiają, że naprawdę mi się chce. Przyjaciele, wiara w sens mojej pracy i satysfakcja, z jaką podziwiam efekty wysiłku kilkudziesięciu osób, którymi zarządzam, sprawiają, że z uśmiechem patrzę w przyszłość.
Zawsze przyświecało mi hasło żeby „robić swoje” najlepiej, jak tylko potrafię a sukces przyszedł jako efekt uboczny tych działań. Tak to postrzegam. Na ten sukces składa się wiele porażek, z których wyciągnęłam odpowiednie lekcje. Działam pomimo przeciwności losu i własnych obaw. Nie uciekam od trudności, bo wiem, że tylko dzięki mierzeniu się z nimi mogę się stale rozwijać. Rozwój zawsze odbywa się poza naszą strefą komfortu i na początku bywa nieprzyjemny, ale jak mówi tytuł jednego z naszych projektów aktywizacyjnych „Najtrudniejszy pierwszy krok”, potem docenia się już tylko dobre skutki przemiany, która w nas zaszła. Dla mnie sukces to przechodzenie od porażki do porażki bez utraty entuzjazmu.
ZACZYNAŁA PANI JAKO ONE (WO)MAN ARMY, DZIŚ GRUPĘ PROFESJA TWORZY ZESPÓŁ KILKUDZIESIĘCIU SPECJALISTÓW Z RÓŻNYCH DZIEDZIN, SPODZIEWAŁA SIĘ PANI TAKIEGO OBROTU SPRAW?
Wiedziałam i bardzo chciałam, żeby moja firma była miejscem wyjątkowym, innym niż wszystkie. Nie spodziewałam się, że mój zespół powiększy się tak szybko. Natomiast byłam pewna, nawet w momentach kryzysowych, bo i takie się zdarzały, że okoliczności tak się ułożą, że będę mogła realizować naprawdę duże, ważne i potrzebne projekty. Wierzę, że nasze myśli kreują rzeczywistość, ufam swojej intuicji, dzięki temu jestem dziś tu, gdzie jestem, realizuję międzynarodowe projekty i współpracuję z naprawdę wyjątkowymi ludźmi.
CO MIAŁO NAJWIĘKSZY WPŁYW NA KREACJĘ I ROZWÓJ PANI FIRMY?
Najpierw przyciągnęłam odpowiednich ludzi, a potem wytrwale czekałam na odpowiednie okoliczności. Myślę, że mój wrodzony upór, optymizm i wstawanie po każdej, nawet najbardziej dotkliwej porażce, doprowadziły nas do miejsca, w którym: realizujemy wielomilionowe projekty krajowe i międzynarodowe, pośredniczymy w transferze wiedzy i wymianie najlepszych doświadczeń, rozwijamy przedsiębiorczość i dzielimy się wypracowanymi, a co najważniejsze sprawdzonymi systemowymi rozwiązaniami. Do każdego klienta podchodzimy indywidualnie niezależnie od tego, czy realizujemy projekty związane z zarządzaniem zmianą, rozwojem biznesu czy sukcesją w firmach rodzinnych. Nasze metody pozwalają spojrzeć na firmę jako całość, a przez to dotrzeć do miejsc, nad którymi faktycznie należy popracować, aby cała organizacja wróciła na właściwe tory. Trudno zliczyć, ilu firmom i osobom indywidualnym pomogliśmy w ciągu 9 minionych lat, wiem, że liczby musiałabym podawać w tysiącach, ale coś mi mówi, że największe jeszcze przed nami.
Grupa Profesja powstała z potrzeby niesienia pomocy, z jednej strony firmom, poprzez rekrutacje pracowników oraz szkolenia dedykowane pracownikom wszystkich szczebli, a z drugiej osobom, które mają trudności w powrocie na rynek pracy, podjęciu zatrudnienia czy podniesieniu kwalifikacji oraz niwelowaniu nierówności społecznych. To prawda, że od początku szczególnie ważną grupą były dla mnie kobiety, w tym młode matki. Jednak nigdy nie zamykałam się na zatrudnianie mężczyzn, którzy również pracują w Grupie Profesja.
Ubolewam nad tym, że nierówność w traktowaniu mężczyzn i kobiet w biznesie istnieje i, że statystycznie ogólna globalna przepaść między płciami zamknie się dopiero w 108 latach (według pierwszej edycji raportu Światowego Forum Ekonomicznego obejmującego 106 krajów). Uważam jednak, że troska o prawa kobiet nie powinna wiązać się z umniejszaniem znaczenia czy dyskryminacją mężczyzn.
CO PANI ZDANIEM STANOWI NAJWIĘKSZY PROBLEM, JEŻELI CHODZI O NIERÓWNOŚĆ W BIZNESIE?
Myślę, że wciąż niedostateczna wiedza na temat wartości, jakie wiążą się z obecnością kobiet w zarządach i wśród najwyższej kadry. Większy udział kobiet w zarządzaniu przedsiębiorstwem ma nie tylko wymiar ekonomiczny czy wizerunkowy, ale również strategiczny w rozwoju organizacji, a także całych gospodarek narodowych.
Nie bez znaczenia pozostają stereotypy związane z płcią i pełnionymi rolami społecznymi. Brakuje świadomości, że umiejętności rozwijane poza pracą są niezwykle przydatne w zarządzaniu.
Dla przykładu, jedną z najbardziej poszukiwanych obecnie umiejętności, jest zdolność do optymalnego wykorzystania kompetencji pracowniczych. Kobiety, dzięki swojej empatii, są lepiej przygotowane do pełnienia ról, w których bardzo istotne są kompetencje miękkie.
CO KOBIETY WNOSZĄ DO ORGANIZACJI?
Według Raportu Światowego Forum Ekonomicznego z 2018 roku wspomniana empatia jest kluczowym czynnikiem skutecznego zarządzania i łączy się z umiejętnością słuchania, zaangażowaniem i podejmowaniem racjonalnych decyzji. Inne badania podkreślają znaczenie elastyczności, współpracy, budowania relacji i budowania zespołów, co znów jest domeną bardziej kobiecą. W badaniach prowadzone przez ponad 30 lat przez Harvard Business Review i opublikowanych w 2012 roku, kobiety zostały ocenione jako skuteczniejsze liderki, dodatkowe punkty otrzymywały również za przejmowanie inicjatywy. Kobiety na stanowiskach zarządczych częściej się dokształcają, są bardziej kreatywne w tworzeniu nowych rozwiązań i przejmują odpowiedzialność za ich wdrożenie, co pozwala im efektywnie zarządzać i prowadzić zespół.
KOBIETY BIZNESU CECHUJE WIĘKSZA ODPORNOŚĆ NA STRES, UMIEJĘTNOŚĆ DZIAŁANIA POD PRESJĄ CZASU, LEPSZA ORGANIZACJA PRACY, UMIEJĘTNOŚĆ PRACY ZESPOŁOWEJ.
CO W TAKIEJ SYTUACJI NALEŻAŁOBY ZROBIĆ?
Moim zdaniem, do poprawy obecnej sytuacji przyczynia się propagowanie dobrych praktyk w biznesie, prowadzenie badań nad wpływem kobiet na sposób zarządzania i wyniki przedsiębiorstw, a w efekcie publikacje i konferencje propagujące owe wyniki, realizacja akcji społecznych i kampanii medialnych. Wszystko to wpływa na zmianę mentalności i pomaga kreować nowe postawy wobec właścicieli firm.
Uważam, że powinniśmy działać dwutorowo, uświadamiać właścicielom firm pozytywny wpływ kobiet i wartości, jakie wnoszą do biznesu oraz wspierać same kobiety w rozwijaniu ich kariery zawodowej.
Co Pani codziennie biznesowo zaprząta głowę i co napędza do działania?
Moją główną motywacją jest troska o organizacje, którymi zarządzam. Często używam porównania, że moje firmy są dla mnie jak kolejne dzieci. Oczywiście, dwójka moich rodzonych dzieci w naturalny sposób napędza mnie do działania. Dzieci mają ogromną moc edukacyjną, kto jest rodzicem, dobrze wie, o czym mówię. Rodzicielstwo, i to w pojedynkę, uczy pokory i wytrwałości. Mam też w sobie ogromną potrzebę ciągłego rozwoju, która sprawia, że stale podnoszę sobie poprzeczkę.
Uważam, że od rozwoju nie ma odwrotu (śmiech). To jedyna słuszna ścieżka pod warunkiem, że zachowuje się przy tym zdrowy rozsądek, równowagę życia osobistego i zawodowego, a biznesowo jakość oferowanych usług. Zdrowy, systematyczny i konsekwentny rozwój w każdym obszarze życia, to podstawa poprawnego funkcjonowania jednostek i zespołów. Przekonuję się o tym obserwując przemiany, jakie zaszły w moich firmach w perspektywie 9 minionych lat. Jestem dumna z mojego zespołu i wysiłku, jaki podjął w rozwój organizacji, co miało niemały wpływ na mój rozwój jako lidera, ale przede wszystkim człowieka.
Moim motywatorem nigdy nie było dążenie do sukcesu, bo sukces sam w sobie nie może być głównym celem. W moim przypadku sukces jest pochodną wszystkiego, co zrobiłam oraz odrobiny szczęścia. Zawsze traktuję go przejściowo, drugoplanowo. Życie jest nieprzewidywalne, między sukcesami zdarzają się niepowodzenia, dlatego staram się być przygotowaną na taką sinusoidę.
Facebook
RSS