Wyrażenie „polowanie na czarownice”, z angielskiego witch hunt, to zwrot używany do dyskredytowania wielu rzeczy, od impeachmentu Donalda Trumpa po oskarżenia o molestowanie seksualne czy korupcję.
Jednak, kiedy mężczyźni u władzy mówią o polowaniu na czarownice, nie mają na myśli kobiet o zgniłej twarzy ze szpiczastymi kapeluszami. Mają na myśli, najpewniej, najbardziej utrwalone kulturowo sądy nad czarownicami w Salem (Massachusetts) z XVII wieku, gdy 19 osób zostało zabitych za rzekome odprawianie czarów.
Zbyt bogate, zbyt biedne, zbyt kobiece
Podczas mojego stypendium nad mrocznymi aspektami amerykańskiej kultury, badałam i opisywałam rozliczne procesy czarownic. Prowadzę zajęcia tu, w Massachusetts, które przyglądają się temu wyjątkowo popularnemu, ale często źle rozumianemu elementowi w historii Nowej Anglii.
Chyba najbardziej istotnym punktem dotyczącym procesów, jak studenci szybko zauważają, jest płeć. W Salem aż 14 z 19 osób zamordowanych za czary w potwornym 1692 roku stanowiły kobiety.
W całej Nowej Anglii, gdzie sądy nad czarownicami odbywały się regularnie od 1638 do 1725 roku, kobiety drastycznie częściej były oskarżane i skazywane na śmierć. Według Carol F. Karlsen (w książce „Diabeł w kształcie kobiety”), aż 78% z 344 domniemanych wiedźm w Nowej Anglii stanowiły kobiety.
A mężczyźni, jeśli w ogóle byli oskarżani, to zwykle z powodu bliskości z kobietą, która została uznana za wiedźmę wcześniej. Jak zwraca uwagę historyk John Demos, nieliczni purytańscy mężczyźni sądzeni za czary byli mężami lub braćmi rzekomych czarownic.
Kobiety zajmowały niepewną, niemal bezbronną pozycję społeczną w głęboko religijnej społeczności purytańskiej. Purytanie uważali, że kobiety mają rodzić i wychowywać dzieci, prowadzić dom i służyć mężom. Wspominając Ewę i jej sięgnięcie po zakazany owoc, uważali oni, że kobiety są bardziej podatne na kuszenie diabła.
Ludzie bezbronni
Jako urzędnicy, sędziowie i kler, mężczyźni ustanawiali zasady we wczesnym społeczeństwie amerykańskim. Gdy kobiety wychodziły poza przypisane im role, stawały się celem. Zbyt duże bogactwo mogło wskazywać na grzeszne dochody. Zbyt małe bogactwo oznaczało zły charakter. Zbyt wiele dzieci? Układ z diabłem. Ale zbyt mało dzieci też budziło podejrzenia.
Mary Webster z Hadley, Massachusetts, była zamężna, ale bezdzietna i zdana w dużej mierze na pomoc sąsiadów, by przeżyć. Najwyraźniej nie była za okazaną pomoc wystarczająco wdzięczna, bo otrzymała reputację nieprzyjemnej. Sąsiedzi oskarżyli ją o czary w 1683 roku, gdy miała ok. 60 lat, oskarżając ją o współpracę z diabłem w celu opętania miejscowego bydła.
Sąd w Bostonie, prowadzący jej sprawę, uznał ją niewinną zarzucanych czynów. Jednak kilka miesięcy później jeden z jej powszechnie znanych sąsiadów, Philip Smith, zapadł na chorobę. Wściekli sąsiedzi winili Webster i usiłowali ją powiesić, by ulżyć jego cierpieniom. Smith zmarł mimo to, ale Webster przeżyła próbę linczu – jak sądzę – ku przerażeniu sąsiadów.
Oskarżona o czary Mary Bliss Parsons z Northampton (Massachusetts) była przeciwieństwem Webster. Była żoną najzamożniejszego mężczyzny w miasteczku, matką dziewiątki zdrowych dzieci. Jednak sąsiedzi zarzucili jej „siłową mowę i dominujące zachowanie”, jak opisuje to historyk James Russell Trumbull. Jej również zarzucono czary i również ją sąd uniewinnił. Jednak uporczywe plotki i prześladowania zmusiły rodzinę do wyprowadzki do Bostonu.
Nie wychylaj się, kobieto
Przed wydarzeniami z Salem, większość procesów w Nowej Anglii kończyło się uniewinnieniem. Według Demosa, z 93 procesów przed Salem, „tylko” 16 kobiet stracono. To nie oznacza całkowitego braku kary.
W książce „Ucieczka z Salem” z 2005 roku, Richard Godbeer analizuje przypadki dwóch kobiet z Connecticut (Elizabeth Clawson i Mercy Disborough), którym zarzucono opętanie służki Kate Branch. Obie kobiety były „przekonane i zdeterminowane, gotowe bronić swoich opinii przy konfrontacji. Clawson uniewinniono po 5 miesiącach spędzonych w więzieniu. Disborough spędziła za kratami prawie rok, zanim ją wypuszczono. Obie za pobyt w więzieniu musiały zapłacić.
Kobieta przeciwko kobiecie
Większość rzekomych ofiar czarownic w purytańskim społeczeństwie również stanowiły kobiety. W słynnych sądach z Salem większość „dotkniętych” niedefiniowalną „dolegliwością” to nastoletnie dziewczęta.
Początkowo dwie dziewczyny z domu wielebnego Samuela Parrisa mówiły, że są gryzione, szczypane i kłute przez niewidzialne widma. Wkrótce więcej dziewcząt zaczęło zgłaszać podobne historie. Niektórzy sugerowali, że nastolatki udają swoje symptomy, w książce z 1700 roku historyk Robert Calef nazwał je „nikczemnymi hultajami”.
Sztuka Arthura Millera „The Crucible” również stawia rzekome ofiary w roli winowajców. W dziele pojawia się Abigail, manipulująca 16-latka uwikłana w romans z żonatym mężczyzną. By pozbyć się jego żony, Abigail oskarża ją o magię. W źródłach historycznych nic nie wskazuje na romans, ale sztuka jest tak często odgrywana do dziś, że wielu Amerykanów zna tylko tę wersję.
Systemowa opresja
Inne historie z Salem oskarżają niewolnicę Titubę o uczenie miejscowych dziewcząt czarów. W 1692 Tituba przyznała się do „podpisania księgi diabła”, potwierdzając najgorsze obawy o rekrutowanie wiedźm. Jednak biorąc pod uwagę jej pozycję społeczną jest niemal pewne, że takie wyznanie zostało na niewolnicy wymuszone.
Dlatego sądy nad czarownicami nie opierają się wyłącznie na bezpodstawnych – zwłaszcza z dzisiejszej perspektywy – oskarżeniach. Chodziło o wymiar sprawiedliwości, który eskalował lokalne spory do rangi najcięższych zbrodni i miał na celowniku zwłaszcza podległą mniejszość. Kobiety w tym systemie były zarówno oskarżonymi, jak i ofiarami w tej strasznej historii, w społeczeństwie rządzonym w całości przez mężczyzn.
Autorka: Prof. Bridget Marshall, wykładowczyni University of Massachusetts Lowell (tekst przetłumaczony i przedrukowany na licencji creative commons, oryginał dostępny na The Conversation)
Facebook
RSS