Miejsce wizualnie nie z tej ziemi, zresztą jedno z najbardziej nieprzyjaznych dla życia. Tu nawet mikroorganizmy nie są w stanie przetrwać. A jednak Dallol przyciąga niespotykanym nigdzie indziej barwnym, toksycznym krajobrazem.
Etiopia wciąż jest krajem rzadko wybieranym przez podróżników, choć jej krajobrazy są słynne na całym świecie. Jednym z najbardziej unikalnych miejsc w tym kraju jest Dallol, który zresztą przymiotników zaczynających się od „naj” ma na swoim koncie naprawdę wiele.
Nierówne tereny w sercu Doliny Danakilskiej zawierają najniżej położony wulkan świata. Nie ma postaci jednego wypiętrzenia, lecz wielu kraterów, z których najwyższy znajduje się ok. 40 metrów poniżej poziomu morza. Temperatura powietrza w tym miejscu jest tak wysoka, że gorące źródła bijące z ziemi dosłownie parują, uwalniając wiele toksycznych gazów do atmosfery. Przebywanie tu jest więc niezdrowe, ale przyjazd dla wielu jest wart poświęcenia.
Dallol to nie tylko wulkan i kraina geograficzna, ale też miejscowość. Fakt zamieszkania tej nieprzyjaznej ziemi przez ludzi czyni ją najgorętszym miejscem na świecie oficjalnie zamieszkałym przez człowieka. Jednak od lat już urząd statystyczny nie podaje populacji miejscowości, która jest w praktyce uważana za opuszczoną. Dziś jedyni ludzie na miejscu to przyjezdni przybywający z przewodnikami z oddali.
Na co dzień nie ma tu nie tylko ludzi, ale dosłownie żadnego życia. Ani na pokrytej solą krystalicznej skorupie, ani w kwaśnych wodach wypływających spod ziemi nie ma miejsca nawet dla mikroorganizmów, nie wspominając o większych zwierzętach. A jednak ludzie przyjeżdżają z drugiego końca świata, by doświadczyć tak nieprzyjaznego miejsca. Dlaczego?
Nawet bez życia Dallol to miejsce ze wszech miar fascynujące. Zachodzące tu procesy dynamicznie zmieniają wygląd krajobrazu. Buchające z ziemi okresowo gejzery parują błyskawicznie, zostawiając za sobą wysokie słupy osuszonej soli. Woda zielenieje od kwasu, skały żółkną od siarki, a czerwieni się obficie występujący tu potaż, niegdyś eksportowany za granicę.
Choć to martwe miejsce, to przyciąga ludzi niczym oaza otoczona spękaną pustynią Danakil. Wędrując przez kilometry kraterów, stalagnatów i jeziorek można dostrzec barwy niewystępujące dosłownie nigdzie indziej. Zależnie od miejscowego stężenia konkretnych substancji małe zbiorniki wodne mogą mieć inny kolor nawet będąc oddalone od siebie o kilkadziesiąt centymetrów – od żółtego, przez silnie zielony czy turkusowy, aż po granat. Skalne formacje i osady przybierają z kolei formy zbliżone do raf koralowych odsłoniętych przez morze.
Zdjęcia: Electra Kotopoulou, Alexander Savin, Ji-Elle, Rolf Cosar (Wikimedia Commons)
Facebook
RSS