Lubimy się napić, a najczęściej wieczorem, po całym dniu pracy. Ta błoga chwila przyjemności, ulubiony smak i rozluźnione myśli. A co jeśli to mózg podświadomie każe nam się napić, a my po prostu go słuchamy?
To nie przypadek, że alkohol zwykle spożywamy wieczorami. Czynników jest wiele, przede wszystkim decyduje o tym tryb życia: w pracy i podczas wykonywania innych obowiązków nie pijemy, by nie zaburzać świadomości. Jeśli jednak po całym dniu lubisz nalać sobie wina, whisky lub innego trunku na rozluźnienie, to może być jeszcze jedna przyczyna.
Nie chodzi o wyjątkowy smak, bukiet czy okres leżakowania. Ani o powtarzane jako alibi walory zdrowotne umiarkowanego picia – że łatwiej zasnąć, że koi nerwy czy poprawia krążenie. Wieczorne picie podpowiada nam w pewnym sensie sam alkohol, czyli najczęściej konsumowany narkotyk świata.
– Rytm dobowy naszego ciała ma wpływ na to, kiedy nasz mózg otrzymuje impuls do „nagrody” wywołany przez środki uzależniające. Szczyt tych impulsów przypada najczęściej wieczorem, w tzw. ciemnej fazie – tłumaczy doktorant Jon Jacobsen z australijskiego University of Adelaide.
Na tym uniwersytecie badacze postanowili sprawdzić, czy da się przeprogramować umysł, by bronił się przed takimi sygnałami i nie „podpowiadał” nam picia alkoholu. Badanie przeprowadzono na myszach, które najpierw zostały przyzwyczajone do spożywania alkoholu. Naukowcy wytypowali receptor odpornościowy mózgu TLR4 i zablokowali jego działanie specjalną substancją (+-Naltrexone). Efekt był zgodny z oczekiwaniami, tj. myszy znacznie rzadziej odczuwały chęć sięgnięcia po alkohol, zwłaszcza wieczorem.
Trudno mówić o przełomie na tym wczesnym etapie, ale to kolejny cenny krok w kierunku zrozumienia, jak działa nasz mózg, zwłaszcza w odniesieniu do alkoholu. Jeśli medycyna zdoła opanować łaknienie alkoholu u osób uzależnionych, walka o ich zdrowie będzie znacznie prostsza.
Źródło: magazyn naukowy „Brain, Behavior and Immunity”