Coraz modniejsze słowa sprawiają, że mamy coraz większe problemy w komunikacji – twierdzi prof. Miodek. Wśród wyrazów modnych są m.in. wulgaryzmy, brutalizmy, potocyzmy, ale i wyrazy angielskie. „Są one obecne nawet w bardzo oficjalnych sytuacjach” – zwrócił uwagę profesor.
Przykładem brutalizacji są np. określenia w relacjach sportowych, w których często zamiast „pokonania” przeciwnika, pojawia się „zmiażdżenie”, „stłamszenie”, „skasowanie”, a nawet „rozstrzelanie” przeciwnej drużyny. Agresja słowna dotyczy nie tylko boiska sportowego, ale i zjawisk kulturalnych – określenia takie jak np. „będzie bolało”, „poleje się krew” mają zachęcić do przyjścia na… koncert.
Wraz z rozpowszechnieniem internetu agresja językowa szerzy się także w świecie wirtualnym – jest to tzw. zjawisko „hejtu”; tylko dlaczego nie zastąpiono tego wyrazu polskim?
W ocenie językoznawcy jedną z najbardziej znamiennych cech współczesnego języka polskiego jest nieprawdopodobna w skali dziejów polszczyzny ekspansywność gwar uczniowskich, studenckich, młodzieżowych. Świadczą o tym liczne słowniki dotyczących gwar młodzieżowych. Przykładem powszechnego zjawiska w mowie młodych ludzi są np. „cięcia” wyrazów i derywaty. I tak zamiast „cześć” można usłyszeć „cze”, zamiast „Wrocław” – „Wro” albo i „Wrocek”. „Piwo” określa się nie tylko „browarem”, ale i „bronksem”, „bronem” i zwyczajnym „bro”… A na „kolokwium”, czyli na „koło”, było „spoko” zamiast „spokojnie”.
Rozpowszechnia się użycie przymiotnika „ciężki” i pochodzącego od niego przysłówka „ciężko” na sytuacje i zjawiska (np. „ciężko powiedzieć”, „ciężkie problemy”), które należałoby opisać po prostu jako trudne, skomplikowane, niełatwe, nieproste. „+Ciężko+ jest nie tylko rażącym potocyzmem, ale jest już potwornie obciążone, bo jest przecież ciężka walizka, ciężka torba, ciężkie zmartwienie, ciężka choroba… i jeszcze ciężko przewidzieć i ciężki problem metodologiczny?” – wylicza profesor.
Zwraca też uwagę na coraz częstsze zastępowanie słowa „mężczyzna” słowem „facet”. „Parę tygodni temu przeczytałem popularnonaukowy szkic pt. +Zdrowie dla kobiet, zdrowie dla facetów+. W zeszłym tygodniu w poważnej audycji literackiej w radiu usłyszałem: +facet osiąga w tym wierszu poważny nastrój+. Jak tak dalej pójdzie, to w ankietach nie będzie „k” lub „m”, ale „k” lub „f”. Znikną w Polsce mężczyźni, a będą faceci” – ocenia językoznawca.
Polacy, zwłaszcza jeśli chcą zdobyć klienta, nadużywają zdrobnień. Prof. Miodek wspomniał, jak rano przyszedł do sklepu, a pani wyciągająca towar z kosza wyliczała: „bułeczka”, „chlebuś”, „masełko”, „sereczek”, „kawusia”, „herbatka”, „makrelka”; innym razem przeurocza pani zapytała: „Na który pociążek zamawiamy miejscóweczkę?”. Jednak z najbardziej zaskakującym zdrobnieniem profesor spotkał się dwa lata temu, podczas wizyty w przychodni lekarskiej. Przyniósł wówczas próbkę moczu do badania. Pani, która go rozpoznała, powiedziała: „Panie profesorze +moczyk+ na +półeczkę+, +wyniczki+ będą o wpół do szóstej”.
Przedruk: źródło: PAP – Nauka w Polsce, Beata Kołodziej
Facebook
RSS