Kiedy zapisywałam się na capoeirę, byłam przekonana, że na sali treningowej pojawię się jako jedyna bądź jedna z nielicznych kobiet. I że wytrenowani już panowie będą drwić z moich nikłych umiejętności. Otóż nic bardziej mylnego
Okazało się bowiem, że capoeira jest już bardzo sfeminizowaną sztuką walki. Co najmniej połowa kursantów, od szczebla początkującego po najbardziej zaawansowany, to kobiety. A i panowie nie szydzą z nowicjuszek, wręcz przeciwnie. Można liczyć na dobrą radę i wytłumaczenie poszczególnych ruchów w przerwie, albo po zejściu do szatni. To dodatkowy atut trenujących capo. Bo podstawowych jest znacznie więcej.
Po pierwsze – piękna i egzotyczna historia. „Sztuka ta zawsze była bogata i piękna. Doszukać można się w niej wszystkiego – filozofii życiowej, samoobrony, sztuki i kultury” – mawiał o capoeirze jej mistrz – Mestre Joao Pequeno.
Wszystko zaczęło się w Ameryce Południowej. Wówczas Portugalia postanowiła do swoich kolonii na tym kontynencie sprowadzić niewolników, głównie z Afryki. Ale byli tam też inni niewolnicy. Jak głosi legenda, jakiekolwiek walki między nimi były surowo karane, dlatego na plantacjach pojawił się nowy zwyczaj – tańca przy ogniu i dźwiękach bębnów, tańca, który w każdej chwili mógł zamienić się w silne i powalające przeciwnika ciosy, a następnie powrócić do swej płynnej, bezpiecznej i niezwykle widowiskowej postaci.
Capoeira ostatecznie przybrała formę syntezy takich dziedzin jak taniec, sztuka walki, a także śpiew i gra na instrumentach. Trzeba jednak zaznaczyć, iż sztuka ta przeszła długą ewolucję i nie w każdej części Ameryki Południowej ewolucja ta przebiegała tak samo. W stanie Bahia capo przybrała formę rytuału adaptującego inne elementy kultury afrykańskiej. W dużych miastach z kolei, jak Rio De Janeiro, czy Recife, zeszła do podziemnego światka przestępców jako sztuka pełna przemocy. Capoeiristas, czyli trenujący, doczekali się nawet pod koniec XIX wieku rządowych represji, a sama sztuka walki – delegalizacji.
Atmosfera nielegalności sprzyjała jednak powstawaniu legend i fascynacji capoeirą. Na szczęście wieku XX przyniósł rehabilitację tanecznej sztuki walki i dziś można ją trenować niemal w każdym mieście. Dziś jest wiele stylów i praktycznie każda szkoła uczy inaczej.
Podstawy są jednak takie same. Capoeira to sztuka unikania walki. Opiera się na kilkunastu unikach i kilku atakach, od jednego do drugiego elementu przechodzi się bardzo płynnie. Ćwiczenia wykonywane są w kręgu, przy dźwięku bębnów i śpiewie współtowarzyszy (Roda). Podczas treningów ćwiczy się całe ciało, szczególnie aktywnie pracują mięśnie ud, pośladków, grzbietu, brzucha i ramion. I naprawdę, o ile kocie ruchy instruktorów, jeśli widzi się je po raz pierwszy, wydają się niewykonalne, to po dwóch miesiącach porządnego treningu, samemu można pływać w powietrzu. Nawet bez wcześniejszych godzin spędzonych na siłowni, czy w klubie fitness.
A za najlepszą rekomendację tej sztuki walki służyć może motto jednego z największych mistrzów capo Mestre Pastinha: „Capoeira jest dla mężczyzn, kobiet i dzieci. Jedynymi, którzy nie powinni się jej uczyć są ci, którzy nie chcą”.
Ela Prochowicz
Facebook
RSS