W cieniu wysokiego Triglavu znajduje się miejsce tak ciche i skromne, że można je ominąć, nie mając pojęcia o poniesionej stracie. Tym bardziej polecamy Bohinj tym, którzy szukają ucieczki i wyłączenia się z codziennego zgiełku. Tu naprawdę można wypocząć
Słowenia ma to nieszczęście, że dla wielu Polaków ogranicza się do trasy przelotowej w kierunku Chorwacji. Zamiłowanie rodaków do wybrzeża Adriatyku można zrozumieć, ale jeśli wypadnie Wam kiedyś jechać właśnie tą trasą do Chorwacji, przedłużcie ją o północ Słowenii.
Tu, w cieniu Triglavu (Trójgłowu), najwyższego szczytu Alp Julijskich, znajduje się wspaniałe polodowcowe Jezioro Bohinj (znane również jako Bohinjsko). Długi na cztery kilometry zbiornik wypełnia krystalicznie czysta woda i nic dziwnego: to część jedynego w Słowenii parku narodowego (Triglavski Narodni Park), gdzie cała biosfera jest objęta ochroną.
Z brzegów można podziwiać prawdziwe perły krajobrazu. Na zachodzie i północy stromo pną się ściany Alp, na południu gęste lasy, a na wschodzie łagodniej rozpościerają się łąki, pola i rolnicza zabudowa. Wisienką na torcie jest zabytkowa XV-wieczna cerkiew św. Jana Chrzciciela położona tuż nad wodami jeziora.
Podobnie jak cerkiew, położone nad Bohinjem miejscowości są nader skromne i tradycyjne. To co prawda nie skansen, ale zdecydowanie miejsce dla osób lubiących znaleźć się na uboczu. Nie ma tu wielkich hoteli, all inclusive czy masowych atrakcji turystycznych.
W Ribčev Laz czy Starej Fužinie mieszka się w pokojach gościnnych, podczas gdy miejscowym wciąż jeszcze zdarza się prowadzić typowe życie alpejskich wsi. Cóż, mają ten skarb na co dzień, to i przywykli…
Rozrywki? Liczne szlaki turystyczne, tradycyjna kuchnia pogranicza włosko-słoweńsko-austriackiego, kajaki i tajemnicze zakątki do odkrycia. Genialny wąwóz Mostnica, wodospad Savica czy rozrzucone po okolicy zabytki architektury drewnianej. To wszystko najlepiej odkrywać od wiosny do wczesnej jesieni, gdy okolica tonie w złotych i czerwonych liściach.
Facebook
RSS