Anna Belda to nasza kolejna Bohaterka z cyklu „Biznes się nie poddaje”. Kobieta, dla której nie ma rzeczy niemożliwych. Z siłą i wiarą w lepsze jutro prowadzi z sukcesem swoją Klinikę MULTIMEDICA we Wrocławiu, oferując najwyższe standardy leczenia, ale i mając zawsze swoją życzliwość i uśmiech dla każdego pacjenta i pracownika. Zapraszamy do wywiadu!
Jak pandemia wpłynęła na Pani firmę, klientów, zespół?
To był piątek 13 marca 2020, w multiMEDICA Najlepsza klinika nastała cisza.
Jedyne co widziałam to przerażenie w oczach pracowników. Zapisani na zabiegi Pacjenci, nie pojawili się. Odwołaliśmy wszystkie konsultacje i zabiegi . Na początku – „za tydzień”, potem nieśmiało zapraszaliśmy Pacjentów we środę po świętach Wielkiej Nocy.
A miał to być dobry rok! Przecież nastała Era Wodnika. Miało to oznaczać, że nie będzie już między innymi potrzeby walki o przetrwanie. Wszystko miało płynąć. Era Wodnika miała różnić się tym od innych er, że wibracyjna częstotliwość społeczeństwa będzie pełna prawdziwej miłości, prawdziwego wsparcia i wzajemnego zrozumienia między ludźmi.
Dla mnie osobiście to też miał być czas układania dalszych działań w firmie po stracie Męża, wybitnego urologa, który to stworzył Multimedica, czas pogodzenia się z tą stratą i nowego otwarcia .
Jak poradziła sobie Pani z pierwszym szokiem i przetrwała czas ogólnopolskiej kwarantanny?
Jak pewnie każdy, zostałam w domu z myślami: co będzie dalej, co się dzieje i z wirtualną szkołą. Już wiedziałam, że każdy ma prawo się bać i każdy robi to inaczej. Analizowałam doniesienia. Bardziej bałam się upadku mojego „biznesu”, niż choroby. Nie dopuszczałam myśli, że może to mnie spotkać. Przecież w kontakcie z pacjentem, należy każdego z nich traktować jako chorego, nosiciela czy ozdrowieńca. Są po to wdrożone wszystkie procedury.
Ale koronawirus zastał każdego z nas w innym miejscu. Milion historii ludzkich. Każdy człowiek w innej sytuacji. W podróży, w trakcie choroby, chemioterapii, w depresji, w miłości, w trakcie bankructwa, rozwodu czy ślubu…
Nasz służbowy telefon czasowo zamieszkał z pracownicą recepcji. Chciała odbierać telefony, aby nie zwariować. Wielki szacun Klaudia! Koordynatorka pracy w recepcji Ela czuwała pod telefonem. Nie sadzę, aby ktokolwiek miał przygotowany plan kryzysowy PR na pandemię .
Ja zaś, z moją Jolą, Najlepszą Panią Dyrektor, ustalałyśmy telefonicznie strategię dalszej pracy. I tak w piątek postanowiłyśmy, że nie otwieramy kliniki od poniedziałku. Nie mogłyśmy narażać pacjentów i personelu.
Opracowałyśmy procedury w stylu „jak dalej”, „co potem” i martwiłyśmy się czy wytrwamy. Ja, liżącą rany po śmierci męża, powoli stająca na nogi i mój cały wspaniały Personel. Każdy z inną historią życia.
Nie sposób było nie ulegać natłokowi informacji. Będąc w domu, nie potrafiłam się od nich odciąć. Wydawało mi się, że muszę to śledzić, aby być na bieżąco. Na szczęście wsparcie płynie od wszystkich. Dzięki Bogu, konsultacje z psychologiem Panią Kasią z Be the Balance Poradnia Psychologiczna, mogły odbyć się on line. W przypadku mojej kliniki, niestety porady nie mogły odbyć się on line, zazwyczaj każdy Pacjent wymaga dotyku dłoni lekarza i np. głowicy usg.
Ale pojawił się w tej kwarantannie piękny dzień. Konferencja Pani Dyrektor z Sanepidu ze Słubic, która w iście mistrzowskim stylu „rozwaliła internety”. Dowiedzieliśmy, że chemia domowa wystarczy, zapasy z pewnego marketu należy zostawić na gorsze czasy. Oraz że nie należy całować się z innym facetem , ale też nie z mężem, bo po co chłopa narażać (śmiech). I czekać, aż galaretowata plwocina z covidkiem wyschnie.
Wspomniała też, że człowiek z niedotlenieniem mózgu może nieprawidłowo myśleć.
Ta Kobieta mnie olśniła!
Pomyślałam o tym wszystkim i dotleniłam się. Pooddychałam metodą Buteyki, okadziłam się, pomodliłam…
Zdałam sobie sprawę, że bywałam w trudnych sytuacjach prawie 7 lat i już gorzej być nie może!
Odbierałam telefony od Pacjentów potrzebujących pomocy. Pomoc wyglądała różnie – ból kolkowy, ból migrenowy, usunięcie szwów, ropień czy też badania krwi. I gdy tylko mogłam to brałam walizkę i jechałam tam.
Zauważyłam też znaczne zainteresowanie panów jedną z naszych ofert, jaką było pogrubianiem członka kwasem hialuronowym. Działy się niezrozumiałe rzeczy w tej kwarantannie.
Postanowiłam, że wszystkie wracamy do pracy. Każda z nas ma rodziny, dzieci, jakieś przypadłości. Jak ktoś nie wróci to może już nie wracać. Nie wróciła jedna. Ale widać tak miało być.
W jaki sposób dbają Państwo obecnie o bezpieczeństwo?
W pierwszym rzędzie trzeba było zapewnić środki dezynfekcyjne i rękawice, maski uszyła sanitariuszka Renia. Wszystko było tak koszmarnie drogie i niedostępne. Czuwały nad tym Dziewczyny z bloku operacyjnego. Myślę, że wielu sprytnych biznesmenów dorobiło się niezłych kwot na pandemii. Żadnych tarcz jeszcze nie dostałam, czekam już prawie pół roku. Naprawdę nie wiem, jak ja ten czas przeżyłam bez pracy.
W klinice wprowadziliśmy tzw. procedury triage. Pleksy nie są ozdobne, ale są bezpieczne. Dezynfekcja w placówce medycznej to standard. Prosiliśmy pacjentów o przychodzenie o wyznaczonych godzinach, bez osób towarzyszących. Zakupiliśmy testy na Covid i personel miał je wykonane. Testowaliśmy także pacjentów do zabiegów
Powoli, bardzo powoli, niweluje się strach i obserwujemy powrót pacjentów do placówek służby zdrowia.
Jak utrzymuje Pani wewnętrzną równowagę w tym trudnym czasie?
Jestem osobą, która musi działać, aby nie popadać w złe myśli. Bardzo pomagały mi medytacje, wsparcie personelu i rzeczowa ocena sytuacji mojej Pani Dyrektor Joli.
Najbliższe miesiące to czas na organizowanie firmy w rzeczywistości CoVid.
Jakie plany rozwoju ma Pani firma na najbliższe miesiące?
Nie planuję większych wydatków, bo muszę stabilnie powstać na nogi. Mam dużo pomysłów, ale też muszę mierzyć siły na zamiary. Ale zawsze pomogę i wesprę każdego, kto potrzebuje pomocy.
Refleksja „covidowa” całkowicie się potwierdziła z moimi ostatnimi latami życia z walką z nowotworem w tle, że prawdziwych przyjaciół poznaje się w biedzie. Jak również bliskie stało mi się to, co kiedyś przeczytałam „Niewłaściwie szafowałaś dobrem. Dobro wyrządzone sobie wraca. Dobro rozdawane swoim kosztem, wraca złem a nawet cierpieniem”.
Po więcej informacji o działalności naszej Bohaterki zapraszamy tutaj:
Zdjęcia: Anna Hamza, Beata Urbańska
Materiał powstał w ramach projektu BIZNES SIĘ NIE PODDAJE!
Facebook
RSS